trzeba by było zaprosić gościa do jakiś wykładów /szkoleń dla urzędników
W Polsce by to nie przeszło.
Kraść tylko trochę i do tego ciężko pracować? Za co ta kara? Jak aktualnie kradnie się ile wlezie i całymi dniami nic nie robi.
btw. przy rejestrowaniu dziecka w Polsce - dwie paniusie w pokoju specjalistki od tych spraw. Zero ludzi. Zapisano nas na przyszyły tydzień w ich kalendarzu. Zerknąłem - byliśmy jedyni :)
Pewnie każda z nich bierze ze 4k na rączkę... z podatków!
Jeżeli w cywilizowanym kraju azjatyckim dzieją się takie cuda, to lepiej nie wiedzieć co dzieje się u nas.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/syn-tuska-vel-jozef-bak-ukrywal-tozsamosc,1,5215567,wiadomosc.html
tak przy okazji "szczerości", znacie józefa bąka? ;)
Manolito -> przyklad manipulacji mediow
przeczytaj caly wywiad tuska gdy to powiedzial... zdanie wyrwane z kontekstu (ostatnia linia).
zreszta caly tekst jest zalosna manipulacja i przykladem jak z fakty prasa przedstawia zaleznie od swoich pogladow.
nie jest to zle oczywiscie, bo tak wszyscy robia, ale trzeba pamietac jak odsiewac fakty od publicystyki.
Dessloch
o jakim ty wywiadzie piszesz? i o jakich manipulacjach?
http://www.wprost.pl/ar/339005/Umowa-syna-Tuska-z-szefem-Amber-Gold-nadal-obowiazuje-Zobacz-ja/
heheheh jak sobie rozszyfrowali inicjały MT > młody Tusk ))) przypomnę ze panicz ma na imię Michał
"Syn premiera spowiada się w "GW". Politolog: To grubymi nićmi szyta ustawka. Negatywne skutki mogą przykryć pozytywne
Donald Tusk chciał odpalić bombę, ale było to mało finezyjnie - tak ocenia dzisiejszy wywiad Michała Tuska specjalista marketingu politycznego dr Bartłomiej Biskup z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Przewiduje, że negatywne dla wizerunku lidera PO skutki mogą przykryć te pozytywne, dla których wywiad powstał. "
"Michał Tusk, syn premiera, ujawnia w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że pracował dla OLT Express. Wywiad pełen jest informacji o tym, co dokładnie robił i ile zarabiał. Syn stara się też bronić ojca, zapewniając, że ten nie wiedział o jego nowej pracy. Internet pełen jest komentarzy, a o synu lidera PO pisze się nie inaczej jak "Józef Bąk", nawiązując do adresu, z jakiego Michał Tusk miał wysyłać materiały pracodawcy.
Wywiad "Gazety Wyborczej" z Michałem Tuskiem to wynik działalności dociekliwego dziennikarza czy PR-owców premiera?
Oczywiste jest, że to wcześniejsze odpalenie bomby przez jej właściciela, po to by uniknąć później przykrych skutków. Wokół firmy Amber Gold i linii lotniczych OLT zrobiło się bardzo nieciekawie, a tylko kwestią czasu było, żeby ktoś dowiedział się o współpracy syna premiera z tą firmą. To na pewno byłoby bardzo przykre i szkodliwe dla wizerunku premiera, więc zdecydowano się na taką akcję. Świadczą o tym szczegóły podawane przez Michała Tuska, takie jak adres mailowy, z którego wysyłał oferty, informacje o tym, jakimi analizami się zajmował. Słowem wszystko, co mogłoby zostać ujawnione.
Internet pęka ze śmiechu komentując ten wywiad. Czy pomimo to zamierzony skutek został osiągnięty?
Ten wywiad ma dopiero kilka godzin i jest jeszcze trochę za wcześnie, by to oceniać, ale na razie te skutki nie są zbyt dobre. To wszystko jest szyte grubymi nićmi, widać, że jest to tzw. ustawka. Zobaczymy, jaki skutek przyniesie to w dłuższej perspektywie. Jednak pewne jest, że pomimo szyderstw nikt już nie będzie mógł ogłosić, że wykrył aferę z synem premiera w roli głównej.
Jakie błędy popełnili PR-owcy premiera przy tym wywiadzie?
Jako, że ten wywiad to ustawka, to negatywne skutki dla wizerunku premiera będą naprawdę spore. Nie wiem, czy nawet nie przykryją tych pozytywnych. Nie dość, że śmieje się cały internet, to pojawiają się już pierwsze komentarze mniej lub bardziej poważnych publicystów. A to na pewno zaszkodzi premierowi.
Jak powinno się rozgrywać takie sprawy?
Przede wszystkim nie wywiadem z samym bohaterem, ale materiałem informacyjnym. W dodatku autorem tekstu nie powinien być kolega z poprzedniej pracy. Takie informacje powinno się "sprzedawać" zaufanym dziennikarzom, ale nie takim, z którymi ma się jakieś powszechnie znane kontakty. Taki zaufany dziennikarz chętnie na to przystanie, bo przecież będzie miał newsa. Z kolei bohater informacji będzie miał szansę skomentowania wszystkiego i pokazania swojej wersji.
Poza tym jest tam za dużo szczegółów, które pokazują, że dokładnie przygotowano ten wywiad i starano się usunąć wszystkie niebezpieczeństwa. Powiem panu, że to wszystko jakoś słabo mi to wygląda. "
Haha Dessloch walczy do konca....fakty przecza jego wypowiedziom ale co tam...tym gorzej dla faktow ;)
Gratuluje lojalonosci .
jak się bowiem okazało, Michał Tusk, jeszcze jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" podjął współpracę z liniami OLT Express. Świadczył na jej rzecz usługi o charakterze PR-owskim. Syn premiera przyznał, że to on sam układał pytania do wywiadu prasowego i odpowiadał na nie w imieniu dyrektora firmy lotniczej
Jarosława Frankowskiego. - Chyba za dużo grałem w gry komputerowe o liniach lotniczych i wielkich portach tranzytowych. Najwyraźniej gra się zawiesiła – tak skomentował tę sytuację.
widzicie, i znowu wszystko przez te okropne gry ;)
Belert--> ze co? gdzie ty masz fakty w tamtym newsie?
jest fakt, a reszta jest jedna wielka manipulacja.
juz z tydzien albo dwa tygodnie temu bylo wiadome, ze Tusk pisal z prywatnej skrzynki w sprawach sluzbowych...ale podpisywal sie inicjalami lub imieniem i nazwiskiem...
teraz Plichta jedzie po mt... tylko ze komu tutaj wierzyc? wielokrotnemu oszustowi czy MT?
wzmianke o lojalnosci pomine, bo Wy lemingi tak macie, ze lubicie insynuowac rozne rzeczy
