Od jakiegoś czasu zauważyłem coś śmiesznego a jednocześnie tragicznego. Gdy przechodziłem akurat pod swoim blokiem, mój sąsiad w wieku 50-60 lat wyrzucił talerz z jedzeniem przez okno z 2 piętra, prosto na plac zabaw przed jego oknem. Najgorsze jest że zauważam to prawie w każdą porę obiadową. Głównie lecą przez okno kotlety, ziemniaki, ogórki, nóżki i inne dania bez talerza, z talerzem wyrzucił tylko raz. Najgorsze jest to że wyrzuca to tam gdzie bawią się małe dzieci, teraz w piaskownicy są chyba z 2 kotlety i trochę makaronu. Po za tym jak można wyrzucać dobre jedzenie. Obserwuję to już od 4 dni. Co mam o tym sądzić ? Chyba pójdę i mu wygarnę.
To jest prawda. Jutro specjalnie postoję w porze obiadowej przed jego oknem i wszystko sfilmuję.
Pewnie w ten sposób rozpoczyna codzienny rytuał bicia żony krzesłem. "Bo zupa była za słona".
Może obawia się, że żona go podtruwa?