Przy 30 tysiącach zarażonych dziennie, w kościołach, które udają, że przestrzegają to co im rząd nakazał. Niby święcenie ma być w tym roku na zewnątrz, ale w jakim procencie parafii tak będzie? W dodatku święconka to zawsze był zlot ludzi, którym raz do roku się przypominało, że należą do społeczności katolickiej, bo przecie taka tradycja i trzeba ją spełnić. Oj, statystyki po tych świętach nie będą za ciekawe. Mogli zrobić tak jak w poprzednim roku, wtedy nikt nie narzekał.
Przyznam się ze wstydem że dla matki, która sama jest schorowana i nie może chodzić, udałem się dziś na ten jednorazowy event (tak, sam nie przywiązuję do niego znaczenia i bym BRADZO CHĘTNIE odpuścił, bo nie lubię hipokryzji, ot, kwestia przysługi... )
Nie mam pojęcia ile osób było wewnątrz kościoła, ponoć lokalny proboszcz podchodzi do obostrzeń dosyć liberalnie... (ale nie olewa ich całkowicie, tyle dobrego) :/
... Ale na zewnątrz, choć było sporo ludzi, to tłumu ani tłoku faktycznie nie stwierdziłem. Odległości od siebie po 1-2 metry i dużo wolnej przestrzeni, niczym właściwie nie różniło się to od czekania na autobus na przystanku w godzinach szczytu. A jeżdżę autobusem codziennie...
Nie sądzę by akurat w takiej formie stanowiło to jakieś zagrożenie
Gorzej, że nikomu nie chce się w tej formie organizować mszy tam, gdzie to możliwe. Wszyscy byliby względnie zadowoleni
Najgorzej że pewnie w setkach parafii nie będzie wyglądać ta dzisiejsza celebracja tradycji tak, jak opisałem
We wnętrzach świątyń powinno się ostro egzekwować limity i jeszcze je zaostrzyć, ( powtarzam inna wentylacja, aktywność i czas ekspozycji niż w sklepie)
A nie mogłeś po prostu wyjść z domu i wrócić , bez wizyty w kościele ? Matka by się nie zorientowała, Ty byś spełnił zarówno synowski obowiązek i zadbał o siebie i innych.
Trochę to szczeniackie, zwłaszcza w moim wieku :)
Ale poważnie zastanawiałem się co zrobię gdy spotkam tam tłum taki sam jak w innych latach
Wtedy bardzo możliwe że postąiłbym dokładnie tak jak mówisz.
Na szczęście tak jak mówię na zewnątrz było naprawdę bezpiecznie, nie różniło się to niczym od np oczekiwania na autobus i sądzę że bardziej narażam siebie i innych właśnie podróżami autobusem
Może część osób jednak postąpiła ostrożniej i zrezygnowała. a może wystarczyło przestrzeni by się rozproszyli
Na pewno byłoby najlepiej gdyby księża zrezygnowali w ogóle z organizowania dziś tego eventu zwłaszcza tam gdzie warunków nie ma...
Przecież pisze że wszystko było w porządku i odległości były zachowane, o co ci chodzi?
Szczeniackie ? Dlaczego ? Pytanie czy chcesz być w porządku w stosunku do religii czy do swojej matki ?
Oczywiście, rozumiem kręgosłup moralny, jeżeli uważasz że bez wizyty 'się nie liczy', ale to nie do zweryfikowania ?
Przecież pisze że wszystko było w porządku i odległości były zachowane, o co ci chodzi?
Pewnie o to że jesteśmy w środku epidemii, a wszystko co nie jest niezbędne jest zamykane.
U nas było na zewnątrz.
U mnie na północy było na żywo na yt. Też były jakieś zapisy itd. i na zewnątrz. Nie chciało mi się. Jak już zrobię koszyk to włączę nagrana transmisję, postawie koszyk i będzie git:)
Moze tez się liczy:)
Po raz pierwszy w życiu u mnie w domu nie było zrobionego koszyka. Skoro nie idę na święcenie to po co w ogóle go przygotowywać, strata czasu. Signum temporis.
U mnie normalnie na zewnątrz, odległości miedzy ludźmi spore, mimo, że trochę ludzi było,samo świecenie szybkie bez żadnych niepotrzebnych zwłok.
A tak to kolejny temat, żeby tylko pokazać, że tradycje chrześcijańskie złe są, meh nuda.
Może trochę za agresywnie podeszłem do tematu ale mi akurat się święconka zawsze nie podobała w porównaniu do innych tradycji kościelnych, tłumy jakby jakaś loteria była, wszędzie piskliwe dzieciaki przez co pomodlić się w ciszy nie da. Psuło mi to odbiór triduum paschalnego, na które zawsze z chęcią chodziłem.
Spoko, spodziewałem się raczej kolejnej krytyki dla samej krytyki.
Miło coś innego przeczytać ;). Fakt, dzieciaki podczas święcenia są upierdliwi, ale co się dziwić, do koszyka z reguły wkłada sie barana z cukru/czekolady i inne tego typu rzeczy, a dzieciaki, jak to one chcą szybko to zjeść i się niecierpliwią.
No cóż są równi i równiejsi w czasie pandemii w tym kraju. Jedni muszą mierzyć się z wirusem i ponosić konsekwencje walki z nim, ale kościół jak zwykle, ma w dupie zwykłych ludzi.
Po wizycie w kościelnym przybytku moja ocena jest taka, że ludzie są idiotami. Biorą dzieci nie wiadomo po co, maski pod nosami albo wcale. Niech giną.
Skoro tak się boisz tego wirusa po co tam byłeś. Jak to mówią zamknij się w piwnicy i nie wychodzi nigdy więcej.
Świecenie pokarmow to nie jest nakaz religijny tylko tradycja (na dodatek poganska zaadaptowana przez Kościół) i już nie jeden teolog w zeszłym roku powiedział że może poświęcić pokarmy głowa rodziny ze stosowną modlitwą. A że niektórzy księża twierdzą inaczej to tylko wskazuje na ich ignoracje.
Dlatego odkąd dorosłem mam z tym kiczowatym zwyczajem coraz większy problem i sam bym go zignorował, bo i do świat mam stosunek mocno "świecki", ale ciągle wiąże mnie bardziej wierząca część rodziny... Pewnie marna to wymówka...
Chociaż akurat ten evet okazał się bezpieczny, paradoksalnie bardziej niż ważniejsze przecież z punktu widzenia katolika dowolne z nabożeństw, odprawianych już tylko we wnętrzu świątyni - nawet zakładając przestrzeganie obostrzeń.
U mnie widziałem że było na dworze, bo przez okno wszystko można obejrzeć. Na dodatek w tym momencie lekko zaczął padać deszczyk i każdy mógł być zadowolony.
najprościej by było jakby ksiądz poświęcił wodociągi, wtedy każdy by mógł sobie z kranu sam poświęcić i problemu by nie było
U mnie był tłum ludzi w kościele i każdy stał obok siebie gdyby nie maseczki to można by powiedzieć że żadnej pandemii nie ma.
U mnie w kościele polskim (mieszkam w uk), zawsze był postawiony krzyż z Jezusem i szmatka. Ludzie podchodzili, całowali stópki (w Dniu świra to pikuś), przetarli szmatką i kolejna osoba całowała itd.
Nie pamiętam takiego czegoś w Polsce.
Dla mnie to było chore i mimo, że moje małe dzieci chciały(nie wiedziały po co i ja w sumie też), to zabroniłem. Łap też od długiego czasu nie wpychalem do wody święconej. Maczanie rąk w tej samej wodzie co sto? innych osób mnie odpycha a całowanie miejsca, gdzie ta stówa zostawiła swą ślinę już jest dla mnie, nie pojęte.
Domyślam się, że już nikt nie całuje :)
Wcale Ci się nie dziwię, też mnie obrzydzało zawsze gdy pół miasta całowało figurę i wycierało tą samą szmatką. Nigdy tego nie robiłem i nie mogłem pojąć że inni to robią. Podobnie zresztą woda święcona, wystarczy spojrzeć do środka i zobaczyć że wszystko tam pływa. Do pikanterii można dodać, że połowa rąk tam chwile wcześniej była w nosie lub w tyłku i nie została umyta.
Rozumiem, że metrem i autobusami też nie jeździcie?
Piszę oczywiście w kontekście wody, a nie całowania, bo to faktycznie jest mocno niehigieniczne...
Z pewnością taka woda to rezerwuar bakterii, ale podejrzewam, ze o ile nie liżecie po niej palców i nie macie ran/skaleczeń itp, to akurat nie jest coś szczególnie alarmującego ani odpychającego.
Jakoś w morzach i jeziorach kapią się tłumy, tłumy chodzą na baseny (i tak, woda jest chlorowana/ozonowana itp, ale co z posadzkami dookoła basenu, natryskami?)...
Co do święconki w mojej rodzinnej parafii, co prawda nie byłem, ale na podstawie ogłoszeń z wczorajszej liturgii i widocznego nagrania (parodia leci online):
- faktycznie była na zewnątrz
- była bez wody świeconej, samo błogosławieństwo
- z tego co usłyszałem (nie ma kamery na zewnątrz Kościoła więc musze zaufać nagłośnieniu) ksiądz prosił o zachowanie dystansu
Ale to dość specyficzna parafia, przestrzegają limitów mniej więcej (z wczorajszej transmisji wyglądało na to, że zaplątały się dwie osoby ponad limit to rozumiem, że mógł ktoś dodatkowo w trakcie się wepchnąć), od polityki trzymają się z daleka, a jak jakiś kandydat nie ważne z której partii przychodzi prosić o poparcie/możliwość wystąpienia to proboszcz najlepiej by go psami poszczuł gdyby miał. W sumie przekładało się to przed pandemiczna frekwencję.
Zresztą na każdych ogłoszeniach proboszcz prosił by się parafianie podzielili i do Kościoła przyszli najlepiej raz w okresie świątecznym, co więcej osób będzie miało okazję, bo on w trosce o bezpieczeństwo parafian limitów się pilnować ma zamiar.
Dziś o 14 było święcenie pokarmów na TVP 1, święconka postawiona obok telewizora, liczy się? ;) https://www.tvp.info/53122854/przynosimy-do-poblogoslawienia-pokarmy-zobacz-transmisje-w-tvp
Przy 100 zarażeniach rok temu się liczyło, to czemu przy 30 tysiącach miałoby się nie liczyć?