Hejka! Jutro mam egzamin praktyczny na prawo jazdy (w Warszawie, samochód to Skoda Fabia), w związku z tym wziąłem sobie dzisiaj jeszcze jazdy doszkalający, z innym instruktorem, niż tym, którego miałem przez kurs. I ten pierwsze uczył mnie tak, że jak jeżdżę 50 km/h po mieście, to nie ma potrzeby wrzucania na 4 bieg. Po pewnym czasie zacząłem słyszeć silnik i rzeczywiście byłem zdania, iż dopiero po przekroczeniu 58 km/h silnik domaga się o wrzucenie czwórki. Na dzisiejszej jeździe inny instruktor powiedział mi, że na egzaminie wymagana jest jazda z wykorzystaniem 4 biegów, czyli po przekroczeniu 40km/h trzeba bezwzględnie wrzucić 4 bieg, inaczej egzaminator może się przyczepić do braku płynnej jazdy i braku wykorzystania możliwości samochodu.
Więc jak to jest? Pytanie kieruję głównie do osób, które ostatnio zdały egzamin w Warszawie, bo wiadomo, w życiu każdy jeździ wg uznania, czasem zupełnie inaczej, niż na egzaminie.
Mnie uczyli jazdy max na 3, na egzaminie wrzucałem 4 i problemu nie było. Tak jak napisałeś - jeśli samochód się domaga, to wrzucasz - proste.
skodą nie jeździłem, ale micrą tak i przy jeździe do 50 km/h nie wrzucałem nigdy 4 biegu.
Przy 50 km/h takim samochodem można już wrzucać 5-ty bieg, więc nie wiem co za jełopy takich głupot uczą.
Spójrz na obrotomierz. Poniżej dwóch tysięcy obrotów nie ma co wrzucać kolejnego biegu. Jak będziesz jechał drogą, gdzie ograniczenie jest do 70, wtedy możesz pewnie nawet 5-tkę wrzucić. Żeby nie miał się do czego przyczepić, raz możesz użyć czwartego biegu.
Ja tam Yariską często wrzucałem czwórkę, na trójce byłem po paru sekundach od ruszenia, ale co kto lubi.. wciąż, uważam, że najlepszym sposobem kontroli jest obrotomierz, a nie "słuchanie silnika", a już na pewno dla początkujących.
Łysy Samson - U was są Fabie? To źle, bo Micrami jeździ się o niebo lepiej. Wrzuć ten 4rty bieg i wlecz się przy tych 45km/h, a gdy zdasz to zmieniaj na 4rkę przy co najmniej 60km/h.
Honda Stansona na 4rkę wrzuca przy 130km/h :P
Ja tam przy 50km/h wrzucam już zazwyczaj czwóreczkę...
To tylko ja zazwyczaj trzymam "trójkę" do ~70km/h?
Inna sprawa że 1.9TDi którym jeżdżę jest mało elastyczny, a sam lubię wysokie obroty, bo na niskich jest turbodziura i brakuje mocy gdy trzeba szybko przyspieszyć.
wrzucaj 4
W praktyce jest tak jak mówi Stanson- jazda po równej (czyt. nie pod górkę) drodze taką Fabią z silnikiem 1.4 powyżej 50km/h (w trakcie jazdy po miescie, gdy wiemy ze nie bedziemy musieli za chwile przyspieszac etc) to piąty bieg. Nie ma w tym przypadku mowy o jakimkowiek zamęczaniu silnika etc. Potrzebujemy więcej "mocy" (fabia 1.4, hehe;p), to redukujemy, chociaż przy zwiększeniu ograniczenia do 70km/h da się spokojnie na tym piątym biegu z 50km/h "rozbiec" ;-)
Fabią z silnikiem 1.4 powyżej 50km/h (w trakcie jazdy po miescie, gdy wiemy ze nie bedziemy musieli za chwile przyspieszac etc) to piąty bieg.
WTF? Mam silnik 1.5 (86KM), piątkę wrzucam powyżej setki na zegarze - trójka mniej więcej do 60km/h, czwórka od 80km/h
Na kursie w Punto, to uczyli, żeby wrzucać czwórkę przy 50km/h gdy będziemy dłuższy moment jechać przed siebie bez zmian prędkości czy kierunków jazdy. Ale piątka??!
Kurs co innego, a życie co innego. Na kursie też popylałem max na 4ce, chyba że jechałem poza miastem te 90.
Uściślając- mówiłem o silniku benzynowym, a z tego co widze 1.5 to diesel który ma inną charakterystykę.
Jeżdżąc bez "szału" kieruję się zasadą- po osiagnięciu danej prędkości zmieniam bieg na możliwie najwyższy. Dla Fabii 1.4 możliwie najwyższy po osiagnięciu >50km/h, to właśnie 5 bieg. Mniejsze spalanie- dłużej pojeżdżę na jednym tankowaniu, a waha coraz drozsza;-)
To też zależy od wielu czynników np. skrzynia biegów. Praktycznie każde auto ma troszkę inaczej z tymi zmianami przełożenia. Np. jeździłem tikaczem i tam 40 na szafie i 5 wrzucałem, to samo audii b4 chyba. Ale corsa b i na 4 przy 30 szarpał.
ksips --> no to bardzo nieekonomicznie jeździsz.
Dziś zrobiłem test. 50km/h bieg czwarty - 2000 obrotów. Przy piątce będzie prawdopodobnie 1500. A silnik mam benzynowy :P
jesli mowa o benzyniaku ok 100 km
trzymanie auta na 5tym biegu przy 50 km/h = jazda na luzie
niemal.
pojecie elastycznosci na 5 przy tej predkosci nie istnieje - w naglej sytuacji niebezpieczenstwa na drodze trzeba mieszac
na luzie z gorki - w razie potrzeby tez trzeba mieszac
czyli praktycznie w obu przypadkach kuszenie losu.
ale przeciez pare groszy zostaje w kieszeni na kazdym litrze, wiec tylko frajer zylowalby silnik na 4 ofc
Jak za pierwszym razem nie zdałem na Punciaku to pan strasznie mnie zbeształ przy okazji, że zaledwie kilka razy zapiąłem 4 bieg (jechałem w szczycie, więc mało było okazji do przekroczenia nawet 40 km/h).
Ogólnie bieg się wrzuca kiedy się czuje, że trzeba wrzucić i tyle, takie sztywne pisanie "5 przy 90 km/h" nie ma najmniejszego sensu, bo zupełnie inaczej się ma sprawa jak się człowiek toczy pod górę przy 90, albo jak widzi 500 metrów przed sobą zablokowaną drogę i i tak zaraz będzie musiał zwalniać.
Przykład wyjęty z dupy. 50km/h i piąty bieg to już faktycznie niebezpieczeństwo, ale powyżej setki przy niecałych 90KM to przesada w drugą stronę, chyba że ktoś naprawdę lubi dynamikę.
Ja wrzucam 5tkę przy ok. 70 km/h, silnik 2.0 HDI, 90KM i jest akurat. Przy 100km/h obroty mam mniej więcej na poziomie 2,5k, może niewiele więcej.
[18] Jest to dość interesujące. Wie ktoś, czy jest taki przepis, że konieczne jest używanie czwartego biegu, na dodatek często? Jadąc nie więcej niż 50km/h, w końcu to egzamin, to już czepialstwo. Chyba, że silnik taki słaby.
Chyba nie ma, trafiłem na ch$ja, który czepiał się o byle gówno, jak ktoś mówi, że wystarczy się dobrze przygotować to jest w błędzie, IMHO żeby zdać trzeba mieć 999 lvl w opanowywaniu stresu, i tutaj egzaminator gra kluczową rolę.
Przykład - placyk, dziewczyna wsiada do nowiutkiego auta (przebieg może z 500 km), staje na łuku, i nie może ruszyć. Facet chce ją oblać, drze się na nią, podśmiewa się, dziewczyna siada na ławce i zaczyna ryczeć. Okazało się, że akumulator padł, przywieźli drugi, ale dziewczyna już nie dała rady nawet na łuku :)
Mój egzaminator wcale dużo lepszy nie był, na szczęście za drugim trafiłem na człowieka a nie relikt PRL-u :)
tzn moj przyklad z dupy? nie, dementuje, dupa nie miala z tym wspolnego!
do rzeczy:
nie wiem gdzie napisalem, zeby auto trzymac na 4 do 100 (chyba ze kto inny wyzej tak napisal) -raz.
dwa - jakiekolwiek trzymanie sie wszelakich sztywnych wartosci predkosci czy obrotow bez dostosowania stylu jazdy do warunkow panujacych na drodze swiadczy o tym, ze tak osoba jezdzic nie umie, a jedynie wykula na pamiec czynnosci potrzebne do wprawienia pojazdu w ruch. czyli generalnie sie zgadzamy :)
20 - to ja mialem szczescie na egzaminie: stres pierunski, obgryzajac paznokcie drze przed ujrzeniem mego ciemiezyciela, a tu luzik! przesympatyczny usmiech na twarzy pana egaminatora, normalne podejscie, 1 blad popelniony i prawo jazdy zdane za 1 razem :)
nie wiem gdzie napisalem, zeby auto trzymac na 4 do 100 (chyba ze kto inny wyzej tak napisal) -raz.
Odnosiłem się do postu [12].
dwa - jakiekolwiek trzymanie sie wszelakich sztywnych wartosci predkosci czy obrotow bez dostosowania stylu jazdy do warunkow panujacych na drodze swiadczy o tym, ze tak osoba jezdzic nie umie, a jedynie wykula na pamiec czynnosci potrzebne do wprawienia pojazdu w ruch. czyli generalnie sie zgadzamy :)
Racja, ale na początek, obrazowo, w jakiś sposób trzeba przedstawić takiemu początkującemu kierowcy kiedy jaki bieg się wrzuca. "Na słuch" to tez nie jest dobry sposób. Włączy taki radio na full po zdaniu prawka i będzie. ;)
[20] Ciężki przypadek. Ja też za pierwszym razem nie zdałem ze stresu, czekałem na egzamin ponad 2h, a byłem normalnie, nie przed czasem, po prostu punktualnie. Drugi raz - prawie bez stresu, zdany spokojnie. Jedyny błąd jaki popełniłem to na łuku, zatrzymałem się za wcześnie, wjeżdżając w startową kopertę. Wiedziałem, że zatrzymałem się za wcześnie, ale po prostu hamulce były dużo czulsze i zwyczajnie lepiej hamowały niż w L-ce, którą jeździłem. Mówiłem egzaminatorowi, że widzę i przecież mogę podjechać, tutaj się nie ugiął. ;) W końcu to było moje pierwsze naciśnięcie na pedał hamulca w tym samochodzie. Trochę głupia zasada swoją drogą, pokazuje tylko że egzamin nijak ma się do prawdziwego życia, bo jak ktoś się zatrzyma za wcześnie na parkingu, to po prosu podjeżdża dalej.
Czy tylko ja przeczytałem "Szkoda Fabla"?
Dlaczego z dupy? Po prostu mój umysł nie może pojąć jak można jechać samochodem z silnikiem 1.4 50km/h mając wbity piąty bieg :o
Nawet w mojej rakiecie typu matiz piątkę wrzucam po przekroczeniu 60 km/h...
Niecały litr. Co nie zmienia faktu, że im mniejszy silnik tym szybciej wrzuca się kolejne biegi.
Dlaczego z dupy? Po prostu mój umysł nie może pojąć jak można jechać samochodem z silnikiem 1.4 50km/h mając wbity piąty bieg :o
Ciekawe, ja mam 2.4 200-konne i jeżdżę na 5-tym biegu przy 50 km/h. Tyle, że za mnie decyduje skrzynia, bo to automat :)
No i oczywiście mowa o jeździe ze stała prędkością w ciasnym ruchu miejskim.
Niecały litr. Co nie zmienia faktu, że im mniejszy silnik tym szybciej wrzuca się kolejne biegi.
Zgoda. Ja przy 60km/h mam jakieś 2 500 obrotów dla czwartego biegu - piątki nie ma sensu wrzucać.
[28] Automat i diesel czy benzyna? :)
Zresztą automat to automat, nie ma sensu chyba porównywać do aut z manualną skrzynią? Bo to trochę inna technika panie :D
i 200 koni pod maską + "trochę" więcej Nm
nie ma sensu chyba porównywać do aut z manualną skrzynią? Bo to trochę inna technika panie :D
Ale zasada ta sama, niższe obroty = niższe spalanie. Jeżeli silnik nie szarpie przy 50km/h na 5-tym biegu to można tak jechać - w żaden sposób nie szkodzi to nowoczesnym konstrukcjom - oczywiście jeśli ktoś chce jeździć ekonomicznie, bo w praktyce jest to niewygodne.
Ja w zasadzie (Corsa 1.0) staram się tak żeby silnik pracował w okolicach 2000 obrotów. Tak żeby go nie żyłować niskimi biegami i żeby nie katować za wysokimi. Nie mam zasady ile akurat jadę km/h bo zależy to też od tego czy jadę pod górkę, w korku, zakrętami czy na długiej prostej.
Stanson - a nie jest tak, że przy bardzo niskich obrotach kiedy samochód "ledwo ciągnie" (czyli moją corsą na 5 biegu przy przyśpieszaniu z 40km/h) spalanie jest większe? Zawsze myślałem, że żeby utrzymać niskie spalanie trzeba dostosowywać biegi do obrotów a nie prędkości
Należy dostosowywać do obrotów oczywiście, choć w wielu typowych "normalnych" samochodach wygląda to bardzo podobnie jeśli chodzi o prędkość. Najmniej samochód pali przy przyspieszaniu wtedy, kiedy wciskasz gaz na około 80% i zmieniasz bieg na wyższy tak szybko jak to jest możliwe (czyt. kiedy silnik nie szarpie), dla zwykłych samochodów miejskich z silnikiem benzynowym jest to zwykle około 2000-2500 obr. Czyli aby jeździć ekonomicznie, należy przyspieszać dość dynamicznie, aby szybko osiągnąć stała, optymalną prędkość.
Dlatego m.in. wkurzają mnie kierowcy, którzy rozpędzają się pół godziny ze świateł - tylko w ten sposób niszczą płynność ruchu, a dodatkowo tracą pieniądze na paliwo.
[1] -> ciśniesz czwarty bieg kiedy potrzeba, ja zdawałem na Yarisie i praktycznie cały czas na trójeczce jechałem a trzymałem się okolic 50km/h (obroty około 2k), egzaminator zero zastrzeżeń.
na egzaminie wymagana jest jazda z wykorzystaniem 4 biegów, czyli po przekroczeniu 40km/h trzeba bezwzględnie wrzucić 4 bieg, inaczej egzaminator może się przyczepić do braku płynnej jazdy i braku wykorzystania możliwości samochodu.
bzdura, ciekawe co to za pucybut uczył Cie jeździć skoro "bezwzględnie" trzeba czwórke wrzucić po przekroczeniu 40km/h, tym bardziej że płynna jazda na egzaminie to trzymanie się jak najwyższej możliwej prędkości (oczywiście z dostosowaniem do warunków, jak jechałem 44km/h na 50-ciu to od egzaminatora usłyszałem żebym depnął gazu, koledzy z innej szkoły jazdy cisneli na egzaminie cały czas 35km/h a na pytania egzaminatora czemu tak wolno odpowiadali że tak im instruktor kazał i pozdawali wszyscy), również płynna jazda to włączanie się do ruchu, zmiana pasa ruchu, ruszanie itd.
Jak już mówił Stanson, wszystko zależy od sytuacji na drodze, wymagań od auta (czy chcemy sobie zaraz depnąć etc.). Bo widzę że jazdę po 50km/h na 5 biegu nietórzy tutaj rozumieją jako "rozpędzę się do 50, wrzucę piątkę i potem dalej z wciśniętym mocniej gazem przyspieszam". Nie, ja mówię o jeździe bez zwalniania. Przykład- wjeżdżam w teren zabudowany o długości 1km, wiem że po drodze jest fotoradar/chcę jechać przepisowo. To zwalniam do JESZCZE przepisowych 55km/h, jadąc na 5 biegu. Nie potrzebuję mocnego przyspieszenia, przejeżdżam przez wiochę spokojnie. Gdybanie "lepiej jechac na nizszym, bo w razie W mamy wiecej "mocy" pod przepustnicą". Na takim 4tym biegu przy 50km/h taka Fabia też fajnego przyspieszenia nie ma x]
Dla Fabii 1.4 MPI 5 bieg ponad 50km/h do toczenia się po ulicy to wystarczający bieg. Spalanie najniższe, samochód "nie szarpie" ani się nie męczy. Tylko nie warto bawic sie w takie cos na egzaminie- egzamin a jazda po nim to zupelnie inna sprawa. Osoba ktora ledwo zdaje na prawko nie ma na pewno jeszcze takiego wyczucia samochodu, zeby wiedziec "kiedy jego auto może" (a w sumie nie jego:P).
Zmieniasz patrząc na obroty nie prędkość. Tak żeby było bezpiecznie, czyli w razie w. możesz przyspieszyć. Właściwie to mnie to denerwuje. Jedzie taki w aucie 1.5 na czwórce przy prędkośći 50-60 po mieście i myśli że dużo przyoszczedzi paliwa od świateł do świateł. W momencie kiedy trzeba przyspieszyć gościu wbija gaz w podłge i co ? Zero reakcji. Już by wbili to cholerną 3 ale nie. I tak nic nie pokona dieslie gdzie ludzie jeżdzą ( bo się da ) na 5 biegu przy 40 km /h. Tyle razy widziałem gasnące silniki na środku skrzyżowania ale nic się nie nauczą. Dopiero jak jakiegoś tramwaj przpechnie parę metrów to się oduczą. To stwarza niebezpieczeństwo, brak jakiegokolwiek zapasu mocy aby móc reagować na sytuacje na drodzę.
Co Cie denerwuje? Ulica to nie jazda rajdowa by jechac "z zapasem mocy". A bieg zmieniam nie patrząc na obroty, a patrząc na sytuację na drodze i moje wymagania co do auta- chce jechac "sportowo" to biegi wrzucam pozniej, przeciągając całą czynność. Zresztą czytaj ze zrozumieniem co napisałem, bo widzę że to zdanie "Bo widzę że jazdę po 50km/h na 5 biegu nietórzy tutaj rozumieją jako "rozpędzę się do 50, wrzucę piątkę i potem dalej z wciśniętym mocniej gazem przyspieszam"." dotyczy akurat Ciebie;)
Jedzie taki w aucie 1.5 na czwórce przy prędkośći 50-60 po mieście i myśli że dużo przyoszczedzi paliwa od świateł do świateł. W momencie kiedy trzeba przyspieszyć gościu wbija gaz w podłge i co ? Zero reakcji. Już by wbili to cholerną 3 ale nie.
W swoich wypowiedziach nie brałem pod uwagę, że ktoś może oczekiwać lepszego przyspieszenia w Fabii wdeptując na piątym biegu przy około 2k obrotów ;) Gdy wymaga tego sytuacja- redukujemy bieg, to chyba oczywiste? Ale lepiej pohate'ować, nie czytając uważnie co ktoś napisał
"Przykład- wjeżdżam w teren zabudowany o długości 1km, wiem że po drodze jest fotoradar/chcę jechać przepisowo. To zwalniam do JESZCZE przepisowych 55km/h, jadąc na 5 biegu. Nie potrzebuję mocnego przyspieszenia, przejeżdżam przez wiochę spokojnie. Gdybanie "lepiej jechac na nizszym, bo w razie W mamy wiecej "mocy" pod przepustnicą". Na takim 4tym biegu przy 50km/h taka Fabia też fajnego przyspieszenia nie ma x]"
Denerwuje mnie wiele rzeczy na drodze. To co opisałeś jest normalne. Ale wjeżdzanie na skrzyżowania gdzie w sumie wszystko się może zdarzyć na 5 biegu mądre nie jest. A zdarzają się idioci co na "pomarańczowym" jak już nie mogą się zatrzymać to niech depną żeby nie stwarzać zagrożenia. I mnóstwo razy widziałem jak ktoś na środku skrzyżowania nie uciekł bo zwyczajnie bieg mu na to nie pozwalał. Jeżdżenie po miescie przy niskich prędkościach na ostatnich biegach to stwarzanie zagrożenia lub/i utrudnianie ruchu innym.
nie wiem, ale mnie zawsze uczono, ze benzyniaki nie lubia za niskich obrotow.. o ile w dieslu mozna sobie pozwolic na jazde przy bardzo niskich obrotach, to w benzyniaku przeciaza sie silnik.
nie wiem jakim cudem na 5 wrzucac mozna przy 50km/h... czyli od 50km/h do 150km/h trzeba jechac na 5? na jednym biegu?
mysle, ze 4 to i tak za wysoki, chyba ze sie ma zamiar jechac ta predkoscia jakis czas... w innym przypadku to 3 jak najbardziej wystarczy, zeby zachowac jakakolwiek dynamike.
a jak sie osiagnie predkosc pozadana to 4 jak najbardziej wystarczy.
ofkors zalezy od dlugosci biegow, ale jak jezdzilem fabia (benz) to byloby glupota... w dieslu nie wiem, nie mam duzego doswiadczenia, jezdzilem tylko mocniejszymi z turbo, wiec tutaj nie ma przelozenia za bardzo.
Zgadzam się z gandalfem. Inna sprawa, że zbyt niski bieg, to w wielu przypadkach żadna oszczędność. Dużo zależy od charakterystyki silnika. Właśnie w fabii 1.4 TDI miałem tak, że jadąc 90km/h na 5 biegu gaz jedynie muskałem - auto jechało niemal jak na tempomacie. Ale spalanie i tak niższe wychodziło jadąc 80km/h na 4 biegu - ze względu na jazdę dokładnie w punkcie maksymalnego momentu obrotowego i nieco mniejsze opory powietrza.
Przy benzyniakach natomiast gdy schodzę poniżej 2000rpm, komputer pokazuje spalanie chwilowe sporo wyższe od tego, jakie mam w zakresie 2000-2500 rpm.
Dessloch
nie wiem jakim cudem na 5 wrzucac mozna przy 50km/h... czyli od 50km/h do 150km/h trzeba jechac na 5? na jednym biegu?
"Bo widzę że jazdę po 50km/h na 5 biegu nietórzy tutaj rozumieją jako "rozpędzę się do 50, wrzucę piątkę i potem dalej z wciśniętym mocniej gazem przyspieszam"
"W swoich wypowiedziach nie brałem pod uwagę, że ktoś może oczekiwać lepszego przyspieszenia w Fabii wdeptując na piątym biegu przy około 2k obrotów ;) Gdy wymaga tego sytuacja- redukujemy bieg, to chyba oczywiste?
I chyba najważniejsze:
"Jeżdżąc bez "szału" kieruję się zasadą- po osiagnięciu danej prędkości zmieniam bieg na możliwie najwyższy. Dla Fabii 1.4 możliwie najwyższy po osiagnięciu >50km/h, to właśnie 5 bieg. "
Teraz już wiem co denerwuje wielu ludzi tutaj na forum- mało kto potrafi czytać innych, wyciągając jakiekolwiek wnioski;-)
[41] Dalej piszesz to samo, co osobiście uważam i mam prawo miec takie zdanie jest błędem w czasie jazdy.
Po osiągnieci docelowej prędkości tzn. że jeździsz tak jak myślę ruszam z 1 20 km/h- już 2, ledwo ponad 30 km/h wbijasz 3 itd. I po przejechaniu ~150 m jedziesz na 5.
Tak jak Dessloch napisał, benzyniaki lubią wyższe obroty, dużo silników nawet słabszych max mocy ma na około 4000 rpm. I sama charakterystyka jazdy na silniku benzynowym sprzyja jeździe na wyskokich obrotach. Trzymanie silnika ciągle na niskich to tłumienie mocy i chyba nie powinno się tak robić.
Co do diesli, to kto miał TD ten wie, że żeby utrzymać prędkość wystarczą obroty utrzymywane około 2000 rpm. Zazwyczaj turbo załącza się koło 2200-2500 i jest to znaczna różnica w przyspieszeniu. A czy niskie obroty są dla diesli szkodliwe, chyba nie w końcu po to są diesle :)
Trzeba mieć pewien zapas mocy pod nogą. Na egzaminach oblewają za dojeżdżanie na luzie do skrzyżowania, bo nie może zareagować na zagrożenie, np coś szybko ominąć.
Jeżdżąc autem trzymam się w okolicach 2-3k, i można przyśpieszyć i nie ma jakiegoś ogromnego spalania.
Jamkoronek- ale takie zagrożenia to zwykłe gdybanie. Jazda na luzie to większe zagrożenie ze względu na mniejszą przyczepność, zwłaszcza na zakrętach i sliskiej nawierzchni.
Gandalf- źle myślisz. Czy Wy naprawde jeździcie tak sztywno jak mówicie? Co innego gdy wbijacie się w mieście na skrzyżowaniu, wtedy jest logiczne ze do tych 5ciu można dociągnąć nawet na 1ce. Cały czas mówię o sytuacji, gdy wiemy że za chwilę nie będziemy musieli zwalniać/ nie przewidujemy skrzyżowania/ ustąpienia karetce itp.
Każdy wie że benzyniaki lubią wyższe obroty, ale to chyba nie znaczy że mam jeździć przy ok 3,2k obrotach na minute, bo wtedy taka fabia zaczyna się najlepiej zbierać ;-) A jeśli przy okolo 55km/h 5 bieg (na równej drodze) dla takiej fabii jest wystarczający, spalanie najniższe, silnik się nie męczy, to dlaczego upieracie się przy tych niższych biegach? Po to jest skrzynia biegów, by w razie W, bądź potrzeby, bieg dostosować do sytuacji... a nie prędkości na drodze;-)
Ale kierujcie jak chcecie, ciągnijcie zawsze na 4k obrotów, żeby w razie potrzeby wymanewrować swoimi bolidami na drifcie przed nadjeżdżającymi z nienacka pijakami etc.
Ale kierujcie jak chcecie, ciągnijcie zawsze na 4k obrotów, żeby w razie potrzeby wymanewrować swoimi bolidami na drifcie przed nadjeżdżającymi z nienacka pijakami etc.
Nie życzę Ci kiedyś przypadku takiego przypadku, bo 99 razy się nic nie zdarzy, a za 100 będzie płacz.
Przezorny zawsze ubezpieczony. Już nie raz nie dwa widziałem auta które zmieniając pas nie patrzyły w lusterka i wtedy ten jadący równolegle z nimi musiał uciekać do przodu.
A wiesz jakie trzeba mieć auto, żeby przy równoległej jeździe z kimś innym mieć lepsze przyspieszenie niż hamulce? (Przy okazji wbity dośc niski bieg, by móc te przyspieszenie zastosować ;-))
Przy ok 3000 obrotach/min bieg w górę i żaden egzaminator nie powinien się przyczepić. A 4 nie trzeba używać na mieście. Miałem kilka egzaminówi żaden egzaminator się nie przyczepił o nie używanie 4 biegu