Oto jak wygląda sytuacja - nie będę jej opisywał dokładnie bo nie ma to żadnego sensu.
Policja kierując się podejrzeniami lub donosem zarekwirowała mojemy bratu w Polsce sprzęt. Było to ponad 5 lat temu. Brat nie został o nic oskarżony, nic mu nie zostało zarzucone, żadnej sprawy sądowej nie było. Sprzęt został zajęty "do wyjaśnienia".
Niedawno brat złożył wniosek do sądu o zwrot zajętego sprzętu, a raczej jego równowartości sprzed 5 lat, który został zajęty przez Policję "do wyjaśnienia". Pierwsza instancja sądu - nie uznała słuszności roszczeń brata - w uzasadnieniu wyroku napisano "sprzęt aktualnie byłby nic nie warty". Brat odwoływał się do wyższej instancji, która podtrzymała wyrok. Za dochodzenie praw do swojej własności zajętej przez policji musi teraz zapłacić ~1000zł bo sprawę przegrał.
Sprzęt w momencie zajęcia był wart jakieś 2000-2500zł, aktualnie rzeczywiście niewiele.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego sąd wydał taki wyrok? Tak na głupi chłopski rozum sprawa powinna być bez żadnego problemu wygrana przez brata.
Bo sądy i policja to jedna wielka rodzina i mogą z nami robić co im się żywnie podoba? Wydaje mi się, że taki wyrok to standard, wielu moim znajomym zajmowano sprzęt i dostawali go po latach, albo i nie. Bez żadnego "wyrównania", czy głupiego przepraszam. A i jedno i drugie powinno być "z urzędu".
Z tego co słyszałem to lwia część takich rzeczy trafia w ręce samych policjantów i ich dzieci, vide komórki.
A brat poszedł z tą sprawą do ogarniętego prawnika ? Ciężko jest też przyjrzeć się temu stanowi faktycznemu mając tak skąpe info.
gehenna - no bo skoro brat TERAZ zaczął się prawnie o sprzęt upominać, to dlaczego mają oddawać dawną wartość?
Najwyraźniej wcześniej nie przeszkadzał mu jego brak.
graf_0 - bo 5 latach cała sprawa się przedawniła i dopiero teraz mógł dochodzić swoich praw? Przez "5 lat" sprawa była "wyjaśniania" przez nasze państwo bezprawia.
Mati176 - tak bratu pomagał prawnik, pomoc polegała głównie na wszczęciu procesu, pisaniu pozwów i wszelkich innych pism urzędowych.
Najlepsze w całej sprawie jest to, że teraz zostaje tylko odwołanie się do trybunału w Strasburgu. Ja dopiero wczoraj się o tym dowiedziałem i generalnie jestem w szoku, że tak oczywistą sprawę można przegrać. A państwo może swoich obywateli tak bezkarnie okradać.
Ot policja sobie weszła zgarnęła sprzęt, brat dostał kwitek że sprzęt zarekwirowano "do wyjaśnienia" i na tym koniec sprawy.
Zawsze twierdziłem, że sądy to kpina. Okradli Twojego brata i głupio im się do tego przyznać. Nie opłaca się brać adwokata, bo koszty będą większe niż wartość sprzętu. Osobiście wysłałbym poleconym tylko pismo urzędowe do prezesa, w którym bym napisał, że bardzo mi przykro, że w gmachu jego sądu szerzy się złodziejstwo i lichwa ubrana dla kamuflażu w togi.
Na szczęście teraz po deregulacji będą już tylko tanie. Albo nawet darmowe.
a czego sie spodziewales ?Ze sad kaze policji oddac pieniadze ?Jaja sobie robisz czy jak ?
Belert - no szczerze mówiąc to myślałem, ze sądy są od wymierzania sprawiedliwości a nie ochraniania nieporadnych policjantów. Więc generalnie jak zabrali to powinni oddać prawda? Co to policja ponad prawem stoi i może łazić po domach zabierać co im się podoba, wydając kwitki "do wyjaśnienia"?
Kurwa przecież to paranoja.
Mirencjum - po takim piśmie, pewnie by przyszli i wynieśli bratu z domu dokładnie wszystko razem z tynkiem ze ścian. Dlaczego? Bo im wolno :)
@gehenna
Oto jak wygląda sytuacja - nie będę jej opisywał dokładnie bo nie ma to żadnego sensu.
Dlaczego? W prawie to właśnie szczegóły mają największe znaczenie.
Policja kierując się podejrzeniami lub donosem zarekwirowała mojemy bratu w Polsce sprzęt.
Jaki sprzęt? Komputerowy?
Policja kierując się podejrzeniami lub donosem zarekwirowała mojemy bratu w Polsce sprzęt. Było to ponad 5 lat temu. Brat nie został o nic oskarżony, nic mu nie zostało zarzucone, żadnej sprawy sądowej nie było. Sprzęt został zajęty "do wyjaśnienia".
Już wtedy trzeba było skarżyć zachowanie policji do prokuratury. Policja nie może zajmować mienia ot, tak sobie. To jest procedura dochodzeniowa związana z konkretną sprawą. Jeżeli mienie zostaje zajęte "do wyjaśnienia" to zawsze służy wyjaśnieniu czegoś (np.: czy podejrzany jest winny). Oczywiście nie mówimy o konfiskacie przedmiotów, których posiadanie jest niedozwolone (np.: narkotyków). Jeżeli nie było oskarżenia ani sprawy, istnieje spora szansa, że zajęcie było nielegalne. Zakładam, że brat był podejrzany, ale jeżeli nie doszło do sprawy ani wyroku to policja jezt zobowiązana oddać zajęte mienie.
Było to ponad 5 lat temu. Brat nie został o nic oskarżony, nic mu nie zostało zarzucone, żadnej sprawy sądowej nie było. Sprzęt został zajęty "do wyjaśnienia".
Niedawno brat złożył wniosek do sądu o zwrot zajętego sprzętu, a raczej jego równowartości sprzed 5 lat, który został zajęty przez Policję "do wyjaśnienia".
Wybacz, ale coś kręcisz. Jeżeli złożył wniosek o zwrot zajętego mienia, to nie mogło być rozprawy. Wniosek taki można co najwyżej rozpatrzyć i wydać decyzję (w przypadku decyzji odmownej nie jest to żadne przegranie sprawy i nie wiąże się z żadnymi kosztami poza kosztami złożenia wniosku). Musiał zrobić coś więcej.
Pierwsza instancja sądu - nie uznała słuszności roszczeń brata - w uzasadnieniu wyroku napisano "sprzęt aktualnie byłby nic nie warty".
Na podstawie czego? Jeżeli nie było opinii biegłego, to w te pędy skarżyć wyrok o brak podstawy. Jeżeli była, to wynająć własnego biegłego. Poza tym, niezależnie od wyniku, własność zawsze można odebrać. Własność to własność, koniec, kropka.
Brat odwoływał się do wyższej instancji, która podtrzymała wyrok. Za dochodzenie praw do swojej własności zajętej przez policji musi teraz zapłacić ~1000zł bo sprawę przegrał.
Jaką sprawę? Sam piszesz, że "brat nie został o nic oskarżony, nic mu nie zostało zarzucone, żadnej sprawy sądowej nie było". Jeżeli zażądał zwrotu mienia, to nie jest sprawa sądowa, tylko normalna procedura. Niech wynajmie prawnika i idzie do wyższej instancji.
Sprzęt w momencie zajęcia był wart jakieś 2000-2500zł, aktualnie rzeczywiście niewiele.
Sprzęt jest jego własnością. W przypadku zabezpieczenia w celach postępowania, sąd musi wyrokiem uzasadnić przepadek mienia (co, jak piszesz nie nastąpiło, gdyż nie było sprawy), albo musi zwrócić własność. Nawet jeżeli własność nie ma żadnej wartości rynkowej, pozostaje własnością i _musi_ zostać zwrócowa. To nie jest kwestia "wyboru", bo bez wyroku orzekającego przepadek, zarekwirowane dobra cały czas są własnością pierwotnego posiadacza. W przeciwnym razie istnieje podstawa do skierowania do prokuratury oskarżenia o bezprawne przywłaszczenie mienia.
@Belert
a czego sie spodziewales ?Ze sad kaze policji oddac pieniadze ?Jaja sobie robisz czy jak ?
A czemu nie? Prokuratura z Policją się nie bardzo lubią :8]
Za mało informacji... Opisz dokładnie stan faktyczny i prawny. Co zrobił brat, kiedy to było, jak się zakończyło. Miło by było, gdybyś opisał też (w skrócie) jakie było uzasadnienie wyroku, w sprawie o zwrot tego sprzętu (w 1 i 2 instancji). Jestem ciekaw na jakie przepisy sąd się powołał.
Bez tego to jest wróżenie z fusów...
moze i sie nie lubia ale to jeden budzet i malo prawdopodobne zeby przyznawali odszkodowanie jakiemus szczeniakowi za zajety kiedys komputer.
Pozatym nie wiemy o sprawie nic , na jakiej podstawie bylo zajecie ,dlaczego wczesniej nie wystepowaliscie o zwrot, czy wasza sprawe prowadzil adwokat , o co w sumie byla sprawa :o zwrot czy rekompensate.?
Dokładnie. Napisz za co mu zabrali ten sprzęt. Tłumaczysz nam to tak jakby bez niczego weszli ot tak do domu i z nudów wynieśli mu sprzęt. Twój brat musiał coś wykręcić. Policja ot tak po jakimś donosie nie zabiera sprzętu z domu... Pierw trzeba rozpatrzyć sprawę i dopiero potem Ci mogą coś wynieść.
i napisz pozew może na GOLu uzyskasz satysfakcjonujący wyrok.