pyt. do ludzi mieszkających w stolicy
parę dni, tyg? temu czytałem w wyborczej? artykuł na temat otwarcia lokalu, baru z żarciem z kotów, psów. Czy lokal funkcjonuje czy nie?
Nic takiego jeszcze oficjalnie nie zostało otwarte, na szczęście 0_o
Ryzykowny biznes otwieranie takiego baru, wystarczy zobaczyc co sie dzieje na FB, biednego wietnamczyka stado dziuni chyba by rozszarpalo za zabijanie slodkich pieskow.
Dowolna budka prowadzona przez Wietnamczyków...
Oficjalnie? Niemożliwe, nie można w lokalu sprzedawać żywności z nielicencjonowanego uboju, a z tego co wiem, nie ma licencjonowanych ubojni psów.
Nieoficjalnie? Też nieprawdopodobne. Łapanie i przygotowywanie takich zwierząt jest bardziej pracochłonne niż przygotowanie mięsa z hurtowni dostarczonego przez sprzedawcę.
Tak więc co najwyżej kaczka dziennikarska. W sumie o takich rzeczach pisze się regularnie, zwykle w kontekście dużych miast. Na ogół wygląda to tak, że jakiejś budce z wietnamskim żarciem (ale z kebabem) Sanepid odbiera koncesję za niedotrzymywanie warunków sanitarnych, a ludzie dopowiadają, że właściciele na pewno robili jedzenie z psów, kotów i gołębi.
Też słyszałam, ale nie funkcjonuje, przynajmniej na razie. Jeden urodzony w Polsce Wietnamczyk miał takie zamiary i prasa podchwyciła newsa, ale rozbiło się o to, o czym pisze Dzikouak: o prawo. Facet twierdził, że skoro prawo nie zakazuje zabicia psa w celach konsumpcyjnych, to mógłby to robić, ale podawanie w lokalu odpada. Jakąś opcją jest import, ale tu dochodzą np. koszty transportu czy spełnienie standardów dot. importu mięsa.
Szkoda, bo nawet ciekawi mnie, jak smakuje przyrządzony chiński pies hodowlany, a do Chin daleko. Najwyżej nie przeszłoby przez gardło. Przyjaciel człowieka - różnie z tym bywa, parę razy ugryzły mnie psy, to teraz ja bym sobie ugryzła :>
No i już widzę te manify pod lokalem...
Ostatecznie, jak pisze mery - pozostaje degustacja "kujciaków z waziwami" w azjatyckich budach, a nuż się trafi jakiś niesmakujący kurczakiem ;)