Witam, szukam jakiegoś przytulnego pubu najlepiej gdzieś między Dworcem Centralnym a Stodołą w Warszawie. Muszę jakoś przetrwać noc, a w Stodole do rana nie mam zamiaru siedzieć. Zastanawiałem się też czy jest niedaleko jakiś hostel w którym można by przekimać parę godzin, ktoś może mi coś polecić w tym temacie? :)
Gugle Maps twierdzi że właściwie obok jest pub "Zielona Gęś" - warto tam wpaść? :> Do tej Elby mi nie po drodze, chociaż miejscówka ciekawie się prezentuje :D
Zielona Gęś jest faktycznie niedaleko, bo zaraz przy skrzyżowaniu obok Stodoły. Nigdy tam nie byłem, ale ktoś mi wspominał kiedyś, że drogo. Kawałek od centralnego masz Mandalę, gdzie jest spoko jeśli nie rażą Cie klimaty reggae/dancehall/raga. Na Nowym Świecie masz jeszcze pawilony. W centrum raczej będzie przesadnie drogo. Zawsze możesz zamelinować się na centralnym - żarcie będzie kebabowe, nie zmarzniesz. Minus, że mieszkańcy dworca będą krzywo się patrzyli :)
Niestety reggae to zupełnie nie moja bajka, w "Zielonej..." piwo po 10zł ale otwarte do ostatniego klienta, więc zawsze to jakaś opcja. Te pawilony wyglądają ciekawie, przejdę się tam w ciągu dnia i zobaczę co i jak. Noc na centralnym już jedną spędziłem, dlatego teraz szukam jakichkolwiek innych wyjść :) Dzięki za odpowiedź.
Po 8 a nie po 10 pooh_5. Wiem bo ostatnio tak się tam spiłem :/ że szok hehehe
"Do ostatniego klienta" wcale nie znaczy, że czynne całą noc. Bary na centralniaku są czynne całą dobę, ale z racji na towarzystwo raczej bym ci nie polecał, czasem bywa gęsto :).
Zenedon - Swego czasu bardzo często podróżowałem nocnymi z centralnego i stołowałem się w tych paskudnych, podziemnych kebabach robionych z tektury i ludzkiego łoju i nigdy, ale to przenigdy nikt mnie nie zaczepił. Jaki typ człowieka robi tam zwykle zadymy?:)
quaku --> Mi bardziej chodzi o te speluny, gdzie siedzą kurwy i złodzieje żłopiąc piwo i grając na automatach. Są ze trzy takie miejscówki, a przynajmniej były kiedy jeszcze się tam zwykłem szwędać. One są bardziej oddalone od samych peronów niż reszta kebabowni i syficznych jadłodajni.
A tak, faktycznie jest takie zjawisko, ale ja raczej w takie miejsca nie zachodziłem bo mnie nigdy automaty nie interesowały. Czasami tylko widywałem jak jakieś zmęczone alkoholem brudasy stamtąd wychodziły. Raz w życiu wszedłem do takiego lokalu na stegnach, bo był przybudowany do nocnego monopola do którego nie mogłem się dobić, więc postanowiłem zapytać o co chodzi. Siedział ten sam kaliber menelstwa, ale jak mnie zobaczyli to strasznie zbystrzeli i wręcz 'per pan' kulturalnie wytłumaczyli jak postępować by obudzić sprzedawcę. Jebało strasznie :)