Witam w końcu zamierzam się zabrać za robienie Prawko i mam do was takie pytanko Wiem że na początku trzeba zrobić sobie badania lekarskie to zresztą chyba każdy wie ale jak to jest z egzaminem czy można na przykład płacić poprzez raty ? i czy np jak prawko kosztuje 1300 zł i np: się nie zda (obleje się) to czy pieniądze nam przepadają i od nowa trzeba płacić ? i czy egzamin jest taki strasznie trudny bo podobno od stycznia weszły jakieś nowe przepisy :)
Za sam egzamin płacisz z góry. A za kurs? To już zależy od szkoły. Większość rozkłada na raty. Jeśli oblejesz, to możesz zrezygnować, wtedy kasa przepada, albo płacić za poprawkę. Wtedy kasa nie przepada, ale płacisz więcej. I tak do skutku.
Najpierw musisz zapłacić i zdać kurs. Dopiero po tym przystępujesz do egzaminu państwowego. Jeżeli go nie zdasz, płacisz znowu (ok chyba 140zl) i zdajesz ponownie. Co do skali trudności, jesli masz łeb na karku, troche umiejętności i dobrze radzisz sobie ze stresem, powinieneś zdać za pierwszym razem.
1300-1500 zł placisz za kurs a nie za egzamin. Musisz wyjeździć określoną ilość godzin żeby być dopuszczonym do egzaminu. I to ci nie przepada. Gdy oblejesz placisz za egzamin, w moim przypadku było to 114.50 o ile dobrze pamiętam. I za każdym razem gdy oblejesz to bulisz znowu 114.50 za następny egzamin.
Czy jest trudny teraz to nie wiem, ja zdawalem 5 lat temu i wtedy było inaczej.
1300zł kosztuje kurs. Zazwyczaj możesz się ugadać, kiedy zapłacić i czy w ratach, czy w całości. Potem przystępujesz do egzaminu, który musisz opłacić z góry. Koszt to ok. 30zł w wypadku teorii i ok. 140zł praktyka. :)
[4] Nowe egzaminy, to chyba bardziej kwestia szczęścia, niż skilla. :) Sam zdawałem poł roku temu. Teorie zdałem za pierwszym, a przed egzaminem przeleciałem tylko 300 pytań "z płytki"(a znam przypadki ludzi, którzy czytali całe książki, a te kilka tysięcy pytań z płytki przerabiali parę razy). Praktykę zdałem za drugim(pierwsze oblanie to raczej kwestia stresu, a nie błędu), a jeżdżę jak ciota, podczas gdy mam znajomego, który naprawdę dobrze radzi sobie za kierownicą, a niedawno oblał 6-sty raz. :)
Egzamin teoretyczny kosztuje 40 złotych, a praktyczny (jazda) 140. Za kurs płacisz tyle, ile ustali dana szkoła jazdy, czyli średnio 1300-1500 złotych. W kurs jest wliczonych 30 godzin lekcji (w rzeczywistości wychodzi mniej) i 30 godzin jazd. Jak oblejesz to po prostu płacisz ponownie drugi (40 albo 140 złotych) i podchodzisz do egzaminu po raz drugi.
Teoria nie jest trudna wbrew pozorom, wystarczy przeczytać książkę, przerobić bazę pytań i liczyć na odrobinę szczęścia przy losowaniu pytań. Gorzej z jazdą, bo jak trafisz na niefajnego egzaminatora to mogą cię uwalić za dość banalne rzeczy. Od stycznia weszły przepisy dotyczące eco-drivingu, czyli ekonomicznej jazdy. Nie można zbyt często i gwałtownie hamować, ani doprowadzać do zbyt wysokich lub niskich obrotów silnika (np. poprzez szybką jazdę na drugim biegu).
Za kurs możesz płacić w ratach, chociaż to zależy od szkoły, ale większość zgadza się na coś takiego.
Kurs prawa jazdy nie ma nic wspólnego z egzaminem. Płacisz za kurs te wspomniane 1300 złotych, kończysz naukę i zapisujesz się na egzamin, za który płacisz osobno w ośrodku egzamnacyjnym (nie wiem jaka teraz jest stawka). Oblany egzamin nie powoduje konieczności powrotu na kurs i ponownego płacenia 1300zł, kurs robisz raz a potem płacisz tylko za egzaminy. Nie wiem czy wciąż jest przepis przez który musisz dokupić kilka godzin nauki jazdy po 3 oblanych egzaminach, tego się musisz dowiedzieć od kogoś innego. Za kurs powinno się dac płacić ratalnie, to zależy jednak od szkoły jazdy. Teoretyczny egzamin jest trudny, trzeba kuć niestety, od tego roku wszedł również tzw. ecodriving, durne utrudnienie.
ecodriving, durne utrudnienie.
No niesamowite utrudnienie, do 50 km/h trzeba użyć 4 biegów i nie wolno na luzie dojeżdżać do skrzyżowań (ktoś tak robi?).
Zapomniał wół jak cielęciem był. Nauczyć się jeździć w 30 godzin jest trudno, a jeszcze trudniej nauczyć się jeździć ekonomicznie. Będą kolejne preteksty do oblewania, bo "wskazówka obrotomierza dwa razy wyszła za zielone pole".
ecodriving a co to kurwa jest? jak zdawałem prawko 10 lat temu to wychodzi na to, że też to już było bo przy dojeździe do skrzyżowania trzeba było redukować biegi więc nie wiem czemu taką szopkę z tego robią ;/
do 50 km/h trzeba użyć 4 biegów i nie wolno na luzie dojeżdżać do skrzyżowań (ktoś tak robi?). na egzaminie nie
ekojazda.
Po tym jak się dowiedziałem, że na egzaminie będzie trzeba wrzucić pierwsze 4 biegi podczas przyśpieszania do 50, to sprawdziłem jak ja jeżdżę. Podczas przyśpieszania do 50/60 jestem na 2 lub 3 biegu w zależności od drogi i jak szybko przyśpieszam. Co do samej jazdy to zależy od drogi. Toczyć się 50 na 4 zdarza mi się często, nawet czasem na 5. Jak jest pod górkę to wiadomo redukcja.
Auto 1.8 benzyna pali mi katalogowe 10 w mieści i 7,7 w trasie także to chyba jest ekologiczna jazda, do tego jeżdżę płynnie. Dlatego nie rozumiem tych nowych wymagań. Każde auto 'lubi' jeździć na różnych obrotach, jedne małe lubią być katowane na wyższych a innym wystarczy toczenie się do 2,5tyś żeby dynamicznie przyśpieszać bez marnowania paliwa. Do tego egzamin, kierowcy niedoświadczeni w nowym aucie itp. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce, czy będą się czepiać każdej zmiany biegów czy będą patrzeć ogólnie na styl jazdy. Jeśli to pierwsze no to super. Młodzi kierowcy zamiast skupiać się na drodze to będą patrzeć w obrotomierz...
Zdawałem kilka miesięcy temu. Jadąc w mieście 50km/h instruktor nigdy nie kazał mi zmienić biegu na 4, więc zawsze jechałem na 3 :P. Za to w trasie już się czepiał, więc zmieniałem tylko jak wyjeżdżaliśmy z miasta :P.
Egzaminator się nie czepiał o sam bieg, tylko o to, że jeżdżę zbyt wolno (kiedy jechałem poniżej tych 50km/h), a to podlega ocenie. Ale to już swoją drogą :P.
Miałem dziś drugie podejście z praktyki, które o gloria zdałem. Co do samej jazdy ekonomicznej. To zależy szczerze mówiąc od egzaminatora, w mieście jak było 50 to zmieniałem na 4-ty bieg, ale w trasie gdzie można jechać nieco szybciej (Toruńska) miałem 3 bieg i 50. Jakoś nie przywiązują do tego /szczególnej/ uwagi. Wystarczy że nie będzie się przeciągać obrotów na danym biegu, optymalnie 2-3k (na egzaminie oczywiście), zresztą to słychać po dźwięku pracy silnika.
480 zł wydane na łącznie 4 próby + jady doszkalające i tyklko problem leżał w teorii i całe szczęście że koleżanka mi to poleciała bo wydała bym jeszcze 2 razy tyle -> prawo-jazdy-360.pl Polecam bo naprawdę warto zaoszczędzić siano
za takie reklamy beznadziejne napisane, beznadziejnym językiem, i beznadziejnie napisane jako "porada" to powinni im co ich wynajmuja to jeszcze obciąć pensje;]
1300-1600 za sam kurs. Tutaj masz pewne pole do manweru, ponieważ jak masz taką mozliwośc to możesz to sobe płacić w ratach. Zależy gdzie zdajesz. Ja polecem jakieś mniejsze firmy gdzie mozna się łatwo dogadać co do płatności. Płatnośc ta jest jednorazowa.
A za sam egzamin teoretyczny czy prkatyczny trzeba płacić z góry i kasa przepada za każdym razem kiedy nie zdasz.
Badanie robisz w trakcie kursu. Zazwyczaj szkoła jazdy załatwia lekarza, ty tylko przychodzisz na samo badanie i płacisz za nie.
Tak można w ratach a przynajmniej większość szkół daje taką możliwość a co do olewania to po prostu mówisz że np nie masz czasu i chcesz przełożyć kurs za 2-3 mieś i po sprawie.
Coraz częściej słyszę że ludzie wyjeżdżają do Anglii zdawać prawo jazdy. Podobno jest tam dużo łatwiej a ceny nie są tragiczne, dodatkowo można zdawać egzamin w języku polski.
Więcej informacji możecie znaleźć tutaj: [ [link] ]
Teoria nie jest trudna,ale warto sie do niej dobrze przygotowac, sam korzystalem ze strony prawo-jazdy-360. pl Maja tam cala baze pytan i wszystkie objasnienia z kodeksu co bardzo pomaga w nauce.