W sumie sprawa jest jasna, bo sam tytuł wątku wskazuje na to o co chodzi. Jakieś porady dotyczące robienia prawa jazdy? Nie mówię o jazdach, bo z czasem nauczę się wszystko poprawnie wykonywać. Bardziej chodzi mi o egzamin teoretyczny i praktyczny.
W sumie to wiem, że nie ma co się aż tak stresować na oba egzaminy ale i nie można być /zbyt/ pewnym siebie, bo to i to nas zgubi. Również mówi się, iż teoria jest trudniejsza od praktyki. To raczej zależy od naszego szczęścia i komputera, który wylosuje nam zestaw pytań.
Jak jest z praktyką? Jak do tego podejść mentalnie? Dodam, że będę zdawał w stolicy, na Odlewniczej.
Pozdrawiam wszystkich i wesołych świąt!
Jeśli jesteś pewny siebie za kółkiem to spokojnie podchodzisz do egzaminu, i bez problemu zdajesz. Na luzie.
Jak nie jesteś pewny swoich umiejętności, poczekaj jeszcze z egzaminem, wykup sobie dodatkowe godziny, albo z kimś gdzieś pojeździj poza miastem, czy na placu. Jak już wyrobisz sobie dobrą technikę jazdy, będzie dobrze.
Dowiedz się jaką trasą zazwyczaj jeździ się na egzaminie, to na pewno będzie Ci łatwiej. Też sobie wyczaj w jakich godzinach jest mniejszy ruch, to na ta godzinę się zapisz na jazdę. Ja pamiętam egzamin miałem o 7 rano, i na mieście akurat musiałem trafić na przejeżdżąjacy pociąg, i przez to mój egzamin trwał prawie 2 godziny...
Ogólnie rzecz biorąc zdać nie jest trudno i oblać tez nie jest trudno. Z tego co mi wiadomo to teraz dużo ludzi wykłada się już na samej teorii.
A jaka szkoła jazdy?
Również mówi się, iż teoria jest trudniejsza od praktyki. To raczej zależy od naszego szczęścia i komputera, który wylosuje nam zestaw pytań.
IMHO, jak ja zdawalem (2007), to teoria byla banalna (nie mialem zadnego bledu), a wiecej szczescia bylo potrzebne na placu - cholerny luk, przez niego prawie nie zdalem.
Nikt z moich znajomych nie oblal teorii, wszyscy wylozyli sie na praktycznym.
Nie jestem doświadczonym kierowcą (ba, tak naprawdę jeszcze nie jestem kierowcą), bo przedwczoraj zdałem prawo jazdy (w Radomiu), ale mam nadzieję, że mogę się coś wypowiedzieć :P.
Teorię zdałem za drugim razem, bo za pierwszym POMINĄŁEM pytanie zamiast na nie odpowiedzieć, a było banalne, za 3 pkt :P (67/74). Także nie polecam odruchowo pomijać pytań (chciałem odpalić filmik i mi się przyciski pomyliły :P). Warto pamiętać dopuszczalne prędkości dla samochodów/samochodów z przyczepą, bo zdaje się często takie pytania się powtarzają.
Na praktycznym, przez pierwsze 5 min po wyjechaniu z placyku, lewa noga cholernie mi się latała w góre i w dół :P. Egzaminator powiedział mi, że widzi że jestem zestresowany, więc póki co będę miał prosty odcinek, czy jakoś tak. Trzeba pamiętać, że to też człowiek - niekoniecznie wróg. :P
Nie przejmuj się bardzo, jeśli egzaminator będzie Ci co chwilę mówił, że zbyt wolno jeździsz. Ponoć często się o to ryją. Jeśli popełnisz jakiś błąd, to nie załamuj się od razu - pamiętaj, że to co zrobiłeś źle prawdopodobnie będziesz powtarzał, a wtedy po prostu zrób to dobrze :P. Staraj się myśleć trzeźwo, nie popełniaj pochopnych decyzji. Lepiej zrobić błąd będąc zbyt ostrożnym, niż żeby Cię od razu uwalił za to, że nie uważałeś.
Pewnie to wszystko wiesz, ale cóż. Ciężko mi coś lepszego poradzić :P. Każdy kto zdał, zapewne powie "Nie stresuj się". Łatwo powiedzieć, jak już się jest po fakcie.
[4]
Teoria od w ciągu ostatnich lat bardzo się zmieniła. Teraz zdawalność jest na poziomie ok. bodajże 30-38%. Gdzieś czytałem, że wcześniej było 80%. Było 300 pytań, do których każdy mógł mieć dostęp, a teraz jest zbiór 3000 pytań, którego tak naprawdę nie można znaleźć.
cholerny luk, przez niego prawie nie zdalem.
Po przejechaniu paru metrów na łuku, coś mi nie pasowało. Spojrzałem w dół, a tam ręczny zaciągnięty do połowy :P. Egzaminator zdaje się tego nie zauważył, a może nie chciał zauważyć, przymknął oko - nie wiem :P.
ProTyp ---> Pytan jest moze wiecej, ale przeciez teoria, zasady jazdy sie nie zmienily przez te lata.
Ja, przy cofaniu, _prawie_ najechalem na linie ;-)
@d@m - Zasady są te same, ale jeżeli masz pytanie o podanie wymiarów tablicy rejestracyjnej w milimetrach czy długości drążka zmiany biegów, to nawet najlepszy kierowca może zaliczyć zdziwienie, a te dwa pytania rzekomo były w bazie egzaminacyjnej. A ile jeszcze więcej durnot? To by już trzeba zagłębić się w internet. Teraz teoria jest bardzo trudna nie przez to, że jest więcej pytań odnośnie przepisów, tylko jest wiele zbędnych zagadnień technicznych, które nijak mają się do jazdy.
preDratronIX - Nie ma, niestety, złotego środka na stres przedegzaminacyjny. Jak już wsiądziesz do samochodu to postaraj się nie myśleć na czym cię obleje, skup się na tym co aktualnie się dzieje na drodze. Im się więcej myśli tym łatwiej można zawalić.
Nie przejmuj się bardzo, jeśli egzaminator będzie Ci co chwilę mówił, że zbyt wolno jeździsz. Ponoć często się o to ryją.
Na takie coś najlepiej odpowiadać, że jedziesz ostrożnie. Przez większość czasu masz w pobliżu przejście dla pieszych i jest ono dobrą wymówką na wolniejszą jazdę. Oczywiście nie rób z egzaminatora idioty i nie jeździj 30km/h w miejscu gdzie wszyscy jadą 50km/h lub szybciej.
Jednym z zadań jest (było?) rozpędzenie samochodu do 50km/h, a następnie zatrzymanie pojazdu w wyznaczonym miejscu, więc to Cię nie ominie.
Ja mam prawko A i B 17 lat oraz natłuczone tysiące kilometrów w samochodzie i na moto więc powiem, że na drodze najważniejsze jest MYŚLENIE :) Wiadomo, że po kilkunastu godzinach w L nie będziesz asem kierownicy i nerwy się pojawią ale ważne aby patrzeć dookoła i przewidywać zachowanie innych. Na egzaminie nie daj też się podpuścić jak ktoś Cię będzie puszczał jak nie masz pierwszeństwa - widziałem kilka takich oblanych praktycznych :)
Z tego co ktoś mi kiedyś mówił to nie warto zapisywać się na egzamin wcześnie rano - egzaminatorzy jeszcze śpią i nie są w dobrym humorze, że rano wstali. Nie warto też się zapisywać na sam koniec dnia bo egzaminatorom śpieszy się do domu :)
Doświadczonym kierowcą raczej nie jestem, bo prawko mam 2 miesiące ale:
- teoria jest trudna, dużo pytań jest źle sformułowanych i nie do końca wiadomo o co chodzi. Polecam stronę zdamyto.com, musisz wykupić dostęp, ale warto. Teoria na 99% zdana za 1 razem jak przerobisz bazę pytań.
- tak jak wspomniał Tuminure, jeśli egzaminator będzie cię poganiał, to nie bój się odpowiedzieć, tak samo jeśli się gdzieś zatrzymasz przed skrzyżowaniem (mam na myśli raczej boczne uliczki/osiedla) i egzaminator zwróci ci uwagę, to nie bój się powiedzieć, że nie miałeś dobrej widoczności i wolałeś się upewnić. itd...
- gdzieś słyszałem, że jak masz już ustalony egzamin to nie warto chwalić się znajomym - wtedy bardziej się stresujesz bo chcesz przed nimi dobrze wypaść ... coś w tym chyba jest.
legrooch - jeśli masz zamiar skręcić w prawo (1 zjazd) to możesz włączyć przed wjazdem na rondo
jaro1980 - egzaminator jak egzaminator, humor zawsze ma inny, ale chyba lepiej zdawać rano (ok. 6:30), ponieważ jest mniejszy ruch, młodzież jeszcze nie idzie do szkoły itd... najlepiej jakby ci się udało ci się zapisać na egzamin w sobotę. Chociaż nie wiem jak to z ruchem w Warszawie...
Instruktorzy każą włączać np. lewy kierunkowskaz przed wjazdem na rondo, jeśli ma się zamiar skorzystac ze zjazdu po lewej. Ba, kaza poprawiac kierunkowskaz w srodku ronda, jesli sie wylaczy.
Lepiej zdawac o + - 8.... w koncu KORKI, wszyscy do pracy, a norme egzaminacyjna trzeba wyrobic :]
[12] cały czas zastanawiam się jaki jest sens tego. Mi tez instruktor to ladował do głowy. Jak jade za kimś to co mnie obchodzi gdzie ten ktoś bedzie zjeżdżał? Co innego jak sie jest w rondzie i sie z niego zjeżdża. Szlag mnie trafia jak jakiś element zjeżdża sobie z ronda bez kierunkowskazu.
Mutant z Krainy OZ ---> I tych bzdurnych pytan moze sie trafic tyle, ze nie zaliczy sie egzaminu? O.o Myslalem, ze mimo wszystko wiekszosc jest na temat zasad jazdy/przepisow.
Sa pytania typu "Czy sterujacy promem jest kierowcą", albo "Na kim nie nalezy uzyc defiblyratora" (na kobiecie w ciazy, na dziecku czy na kimstam w strugach deszczu. Niby trudne nie jest, ale co to za pytanie?). W ogole można uzywac defiblyratora bez uprawnien? Co to ma wspólnego z jazdą osobówką?
@d@m - Nie wiem, sam zdawałem w starym systemie. Teraz system jest inny, nie ma jak kiedyś, że trzeba odpowiedzieć na 16 z 18, teraz są pytania punktowane po 3, 2 i 1 punkt, zależnie od tego gdzie trafisz na "bombę" możesz oblać mimo oddania niemal kompletu prawidłowych odpowiedzi. Teraz trzeba zdobyć 68 z 74 punktów. Nie ma możliwości powrotu do poprzedniego pytania, kiedyś to ułatwiało egzamin. Dodatkowo masz określony czas na odpowiedź, nie możesz się zastanawiać minutę nad prawidłową odpowiedzią. To wszystko w połączeniu ze stresem powoduje niską zdawalność. Za którymś tam razem z kolei jest już łatwiej, ale pieniędzy i zmarnowanego czasu się nie odzyska.
Jeżeli pytań jest już ponad 3000 to raczej tych bezsensownych będzie sporo, bo przecież o co można pytać trzy tysiące razy, nawet wariantów na skrzyżowaniach nie ma tyle, choćby i brał pod uwagę przepisy całego świata :P
ProTyp-> Akurat użycie przyrządu ratującego życie to sprawa ważna.
Zainteresuj się tematem. Bo urządzenie robi się powszechne i zagranicą już jest w miejscach publicznych (u nas chyba też) i każdy może pomóc. A jak pomóc nie znając jego instrukcji czy podstawowych zasad?
Ogarnij się koleś...
Tak, wiem do czego to sluzy. Na koncu 'zapytalem', czy nie trzeba miec na to jakichs uprawnien, wiec nie bylem pewnien. Mozliwe, ze faktycznie ludzie takie urzadzenia trzymaja w apteczkach, ale sam nigdy o tym nie slyszalem.
Protyp-> No to się głupio pytasz co to ma wspólnego z jazdą.
Tylko czekać jak niedługo usłyszymy, że jakiś producent pakuje jakąś mini wersje defibliratora do samochodowej apteczki.
Do tej pory o tym nie slyszalem, wiec sie swojemu Glupiemu pytaniu nie dziwie. Mniej zaskoczyloby mnie pytanie o odbieraniu porodu, co wydaje sie o wiele bardziej realistyczne.
Ktokolwiek gdziekolwiek widział defibrylator w samochodowej apteczce? Zresztą bez przeszkolenia, a tego nie ma na kursie, i tak nie będzie się wiedziało jak tego urządzenia użyć, więc po co takie pytanie?
Ktokolwiek gdziekolwiek widział defibrylator w samochodowej apteczce?
Kto 20 lat temu widział, że będziesz nosił komputer z dotykowym ekranem w kieszeni.
Właśnie szukam w internecie źródeł czy u nas takie coś możesz spotkać - a wydaje mi się, że tak. Dajmy na to na parkingu galerii. Już jesteśmy blisko prowadzenia samochodu.
Zresztą bez przeszkolenia, a tego nie ma na kursie
No fakt, powinno to być na kursie.
Ale, ale... to są mądre urządzenia. Głos Ci mówi co masz po kolei robić. Więc jeśli ktoś jest na tyle odważny i daję radę ratować przy wypadkach to z tą skrzyneczką sobie poradzi.
EDIT: http://www.ratujzsercem.pl/Map.aspx?address=opole
Jednak mamy. :)
Mutant ---> Procentowo i tak trzeba miec ~90% ;-)
To wszystko w połączeniu ze stresem powoduje niską zdawalność.
IMHO, jak ktos jest dobrze przygotowany, to nie powinien sie stresowac. Ja, teoretyczny wewnetrzny, zdalem za drugim razem dopiero, a na panstwowym mialem 18/18 :-P
Zresztą bez przeszkolenia, a tego nie ma na kursie, i tak nie będzie się wiedziało jak tego urządzenia użyć, więc po co takie pytanie?
Pogooglowałem troszkę i znalazłem:
"Jak planują posłowie, już od stycznia 2015 r. kandydat na kierowcę, aby otrzymać prawo jazdy będzie musiał zdać także egzamin praktyczny z umiejętności udzielania pierwszej pomocy. Szczegółowo relacjonujemy Państwu kolejne etapy procedowania stosownej noweli ustawowej. Wśród umiejętności przyszłego kierowcy przewidziano obsługę defibrylatora." - źródło: http://news.prawodrogowe.pl/?s=prd&i=numer&id=515
Dlaczego już znajdują się takie pytania? Nie mam pojęcia.
@d@m - Procentowo może i to samo, ale pula znacznie większa i samych pytań na teście dwa razy więcej, zatem dwa razy więcej możliwości do wyłożenia, a i przy takiej puli z pytaniami od czapy zdawanie to loteria tak naprawdę. Nie żebym tłumaczył nieudaczników, ale niestety łatwo jest wtopić przez kiepskie losowanie pytań bez względu na przygotowanie.
siwy346 - Jeżeli są plany wprowadzenia obowiązkowego nauczania obsługi defibrylatora, jak napisał Tuminure, to okej, niech pytania z tego zakresu będą, ale dopiero wtedy, kiedy będą tego uczyli na kursie, a nie teraz. Bo co mnie obchodzi, że za 70 lat będę miał w apteczce zestaw do wskrzeszania zmarlych, skoro teraz tego nie mam, dlaczego mam oblać na czymś, co jest w planach i nijak ma się do obecnej sytuacji.
idea pytan o defibrylator jest pewnie zaciekawienie spoleczenstwa problemem i nauka jak sie to urzadzenie uzywa.
nie jest to trudne, czesto w ogole defibrylatory mowia do Ciebie co trzeba robic. Wiec wystarczy sie nie bac kiedy brac do reki.
jest w wielu miejscach publicznych i staje sie coraz powszechniejszy. Jest banalny w uzyciu.
co do egzaminu to trzeba pojsc z swiadomoscia, ze jak sie nie zda to nic wielkiego nie stanie.
ja osobiscie mialem problem z latajaca noga (po tym jak sie okazalo, ze sprzegla w ogole nie czuc- zero oporu) i mi samochod zgasl... ale po chwili po prostu wiecej gazu uzywalem na wszelki wypadek zanim wyczulem, co chyba dostrzegl egzaminator.
o ile teoria kiedys byla banalna (wyszedlem w polowie czasu, chociaz teraz mysle, ze ludzie demonizuja, lub po prostu spoleczenstwo coraz glupsze), to praktyczny mialem szczescie ze parkowanie mialem prostopadle... rownolegle byc mial problem wtedy.
Na kursie uczą pierwszej pomocy, jednak nie ma ani słowa o AED. Żona teraz robi, w zasadzie jest już po kursie, kategorię C i miała dwie i pół godziny szkolenia z pierwszej pomocy, ale o defibrylatorach nic nikt nie wspomniał. Być może jest coś o tym w materiałach, które dostaje się do nauki, ale imo i tak powinni uczyć używania tego poprzez praktykę.