Mam przeczucie, że może to do nas dojść, a wtedy będzie kiepsko. Kolejny rok z powodziami.
A co w tym dziwnego? W takim żyjemy klimacie. Poza tym trzeba wszystko umieć odpowiednio wyregulować. Jakoś w rejonie Sanu, gdzie mamy zbiornik retencyjny w postaci Soliny, powodzie zdarzają się od święta, a na pewno nie są zagrożeniem życia, jak w innych rejonach Polski.
Lepsza powódź niż tornada czy trzęsienie ziemi.
Lepsza powódź niż tornada czy trzęsienie ziemi.
Pieprzenie. Myslisz ze powodz nie zabiera dobytku calego zycia? Myslisz ze powodz nie potrafi odebrac czlowiekowi zycia? No wlasnie....
kazdy zywiol jest tak samo niebezpieczny.
Ziom91 Skad dokladnie jestes?:)
Jeśli dokladnie z Przemysla to Solina nie jest dla Ciebie zabezpieczeniem mało tego gdyby pękła miałbyś ją pod domem :D
co innego moje Lesko. tu efekty widac
Wielka_Wieśniara - buahahahahahaha pęknie :D
Solina jest cholernie wielkim zabezpieczeniem dla całego regionu i o pękaniu nie ma najmniejszej mowy. To jest gdybanie w stylu - gdyby babcia miała wąsy. Poza tym zdajesz sobie sprawę jak położony jest Przemyśl? Różnica poziomów między rzeką a najwyższymi wzniesieniami to lekką ręką 150 metrów. Nawet gdyby Solina pierdyknęła, nadal 3/4 miasta jest niezalane, w tym dwa największe osiedla - Kazanów i Rycerskie. Powodzi nie było tutaj nigdy. Były lokalne podtopienia, ostatnio w 2008 roku.
No dobra dobra wcale nie twierdzę że peknie ale gdyby się ktoś postarał :P
solina na duże znaczenie ale jeśli w Twoim regionie deszcz będzie nakurwial to zapora nic do tego nie ma. zaleje tak czy owak. lesko też jest na 150 ale całe okolice już nie i w razie czego było by gorąco jednak zapora robi robote.
Valem -> nad powodzią da się w pewien sposób zapanować, na przykład poprzez odpowiednie kierowanie koryt rzek, zbiorniki retencyjne czy wały przeciwpowodziowe. Z tornadem, czy trzęsieniem już tak dobrze nie jest...
Lysack
juz dzisiaj ludzie zagrozonej miejscowosci w Polsce sie na ten temat wypowiadali, koryta wyregulowac nie mozna bo ekolodzy sie sprzeciwiaja, paranoja
Wielka_Wieśniara - powiem ci mniej więcej jak wyglądać może powódź w rejonie Przemyśla. Jedna dzielnica ma się czego obawiać. To osiedle domków jednorodzinnych na Wilczu. Ciężko przewidzieć co stanie się z drugą rzeką - Wiarem, który może zalać południowo-wschodnie rejony miasta. Tutaj faktycznie nie ma kontroli. Drugi teren nadrzeczny jest fantastycznie zabezpieczony ze względu na ujęcie wody. Wiem coś o tym, bo sam tutaj mieszkam. Mam dwa rzędy wałów przeciwpowodziowych i z pewnością to miejsce byłoby specjalnie chronione przez władze. Poza tym pozostaje starorzecze Sanu, czyli bardzo wiele hektarów powierzchni domków działkowych, jeziorek i obszarów podmokłych, które też w ewentualności mogą trafić pod wodę i nie będzie to się wiązać ze znacznymi stratami. Ciężko może mieć sypialnia Przemyśla - wieś Ostrów. Natomiast reszta nie ma szans na zatopienie. Inna sprawa jest z osuwiskami. Mieliśmy już z nimi do czynienia przy rozbudowie Cmentarza (kilkadziesiąt grobów zrujnowanych przez obsuwy ziemi) i przy remontach dróg. W przypadku powodzi to właśnie lawiny błotne mogą być głównym zagrożeniem.
Nie jestem orłem z geografii, ale jaki jest zawsze najbardziej zagrożony rejon Polski? Chyba Dolny Śląsk, prawda? Tam najwięcej powodzi. Nawet Wrocław jako jedyne wielkie miasto został raz mocno zalany...
Mnie pewnie tez znowu zaleje miejscowosc, ale wszystko to kwestia mocnego i gwaltownego deszczu. Tak bylo ostatnim razem.
[9] Efekty powodzi będą widoczne zawsze, dopóki dziesiątki tysięcy domów stoją na terenach zalewowych. Nie da się każdej rzeki w kraju wyregulować, nie da się na każdym strumieniu postawić zbiornika retencyjnego, a większość zalań i podtopień lokalnych powodują strumyczki, które w normalnym stanie da się przekroczyć suchą nogą bez pomocy mostu. Kilka metrów od mojego domu płynie rzeka, która normalnie ma 20 cm głębokości i 250 cm szerokości, a kiedy porządnie leje, potrafi się podnieść kilka metrów bo ma bardzo dużą zlewnie. Podnosi się na dwie godziny i potem znika, gdyby nie koryto głębokie na kilka metrów mój dom byłby zalewany kilka razy w roku.
Kilka lat temu, na terenie tej zlewni, osuszyli bagno w polu, przekopali rury i płynący tamtędy strumień puścili pod ziemią i postawili osiedle. Teraz jak chodzę tam na spacery przy byle deszczu widzę, jak woda stoi w trawie, bo podziemne dreny nie radzą sobie z odprowadzaniem wody. Podziemny parking przy byle deszczu jest na tym osiedlu zamieniany w basen. Problem z powodziami i podtopieniami będzie zawsze, dopóki się polityka budowlana u nas nie zmieni.
Największym problemem jest to, że polskie prawodawstwo nie reguluje w żaden sposób kwestii budownictwa na terenach zalewowych. Inna kwestia to krótkowzroczność samorządowców, często brak pieniędzy. Tak czy inaczej po wielkich powodziach z 1997 i 2010 roku zrobione zostało niewiele.
nie wiem co sie zmienilo po powodziach ale sprobuj dostac pozwolenie na budowe na terenie zalewowym:]
Nie dostaniesz, pytanie tylko ile terenów zalewowych jest na papierze w urzędzie jako zalewowy.
Bellmac -ależ zostało zrobione od tego czasu i to sporo ,np podniesienie składek ubezpieczeniowych od powodzi ,to mało ? zobacz ile teraz nasze biedne państwo zyska
heh w krakowie na terenach zalewowych wybudowano cale osiedla domkow jednorodzinnych - vide Lesisko.ZA komuny wszystko szlo obejsc.
No i stało się. Pół nadsańskiej części Zasania pod wodą. Wieśniara miał trochę racji :/ Tylko, że wystarczyła godzinna burza.
[19] tyle ile trzeba, caly obszar powyzej wody Q1% (wg obliczen) czyli niby 100letniej (co nie znaczy ze sie zdarza raz na sto lat:])
inna sprawa ze teraz tez wszystko idzie obejsc - u mnie w miescie maja budowac wiezowiec nad rzeka w terenie gdzie co roku jest woda i on jest w terenie zalewowym hehehe (przy q1% to tam nawet ze 2m wody bedzie) ale zwolnienie dostal
mam nadzieje ze go lekko zaleje podczas budowy i da se siana ale w sumie on ma kase wiec wode moze tez przekona zeby plynela pod gorke, a moze ma to gdzies bo jak go zaleje poda panstwo do sadu ze mu zezwolenie dali
ale jednak zwykli ludzie nic nie zbuduja
Ledwo co napisałem w poście [15] że gdyby nie głębokie koryto rzeki to mój dom byłby zalewany rokrocznie, a tutaj przyszła gigantyczna ulewa, woda do północy podniosła się na tyle, że mój dom stojący w zakolu rzeki został przez nią otoczony, wyglądał jak dom stojący na wodzie. Byli wczoraj panowie mierzyć jakimś satelitarnym dynksem ile się podniósł poziom wody, wyszło im 362 centymetry, na rzece, która w stanie normalnym głęboka jest do kostek. Jeszcze z 50 centymetrów i miałbym zalane nie tylko piwnice i garaż, ale cały dom, na szczęście w krytycznym momencie rzeka zaczęła się cofać. Brzegi dookoła domu zmienił wygląd diametralnie, z mostu prowadzącego na moją posesję zostało tylko tyle, by dało się przejść i pomału przejechać, barierki i asfalt zostały porwane przez rwący nurt.
Na ogrodzie stoi wciąż jezioro, bo rzeka naniosła gliny i woda nie wchodzi do ziemi, zresztą ta i tak jest na tyle nasiąknięta, że nic nie przyjmuje.
Pochwały należą się dla kilkunastu okolicznych zastępów OSP, bo działali przez całą noc do białego rana. U mnie pompowali wodę koło 3, a widziałem jak wracają przed siódmą. Natomiast karygodnie zachowała się państwówka z Krakowa, która przyjechała o pierwszej i jedyne co zrobili, to wezwali energetykę bo rzeka zmyła brzeg na którym stał słup, który groźnie się przechyli. Poza tym spali do rana w samochodzie.
Tymczasem w nocy znowu lało i rzeka zaś idzie niemal równo z mostem :/