Posiadanie dwóch dowodów przy sobie
Miałem dowód i go zubiłem. Więc nowy wyrobiłem, ale w tym czasie znalazł się stary. Czy noszenie przy sobie 2 dowodów na raz jest jakimś wykroczeniem?
Nie można mieć dwóch dowodów, chyba że jeden z nich będzie uszkodzony (ucięty rożek, jak to zrobili w urzędzie przy dowodach mojej żony, obecnie ma trzy - swój pierwszy, drugi po zmianie meldunku, trzeci po zmianie nazwiska, dwóm pierwszym w urzędzie ucięto rożki przy wymianie).
W przypadku wyrobienia nowego dowodu musiales podac powod. W tym momencie stary dowod stracil waznosc, niemniej w sytuacji kiedy go znalazles powinienes zdac go do urzedu.
Oczywiscie noszenie tego znalezionego dowodu to zadne wykroczenie. Poslugiwanie sie nim - owszem, i to nie małe.
Rad się nie powinno dawać, ale .. prawo jedno, a życie drugie.
Jeśli stary się znalazł, a nowy już masz, to fizycznie zniszcz stary, tak aby nic z niego nie zostało i cokolwiek się stanie - oficjalnie nigdy się nie znalazł.
Raz w roku nienaładowany łuk sam wypala .. koleżanka z pracy miała podobną sytuację, ale okazało się, że stary dowód NIE zginął, ale "ktoś" go "pożyczył", o czym koleżanka dowiedziała się w przykrych okolicznościach.
Długo tłumaczyć, ale:
1. zgłosiła zgubę
2. dostała nowy
3. zgłosiła, że się znalazł
4. dowiedziała się o tym, że ktoś go wykorzystał
5. dowiedziała się, że "TO ONA go wykorzystała, a teraz zgrywa głupią, nie z nami takie numery ..."
6. zapłaciła za naukę, którą Ty masz wyżej za darmo - gdyby spaliła nie byłoby sprawy (a przynajmniej nie musiałaby płacić)
Na szczęście nie zapłaciła dużo, ale co przeżyła (jest praworządną uczciwą obywatelką) ...
Utnij róg starego dowodu, a następnie najlepiej odnieś go tam, gdzie wyrabiałeś. Mają specjalne miejsce dla takich dowodów doniesionych po fakcie.
Tak z czystej ciekawości - zamierzasz "niby zgubić/ukradli" stary dowód, wyrobić nowy a na "niby zgubiony/ukradziony" stary wziąć kredyty a jak przyjdzie do spłaty to wszystkiego się wyprzeć - no przecież "zgubiłem/ukradli", zgłosiłem i to nie ja :)
Tak z czystej ciekawości
To nie przejdzie - jeśli nie zgłosisz utraty dowodu w banku, to taki kredyt spłacisz - sądownie Cie zmuszą.
Jeśli zgłosisz w banku, to w momencie próby wykorzystania - Pani z Banku z uśmiechem poprosi, abyś chwilę poczekał - przyjdą panowie nie z banku reklamujący zakłady chemiczne w Policach i wytłumaczą, że tak się nie robi.
Mialem ogromne problemy przez "zgubiony" dowod osobisty.
W 2005 roku zglosilem zaginiecie dowodu, znalazlem go po kilku dniach, nie wyrabialem nowego - poslugiwalem sie starym. W miedzy czasie WZIALEM POZYCZKE HIOPOTECZNA (!) w banku ING na remont mieszkania, ponad 100k zł - bylo to po roku od zgloszenia zaginiecia dowodu. Gdy po kilku latach wylatywalem do Liverpoolu na lotnisku pan spytal czy moge poczekac chwile i usiasc obok. Czekalem 40 min w poczekalni przed odprawa, pozniej 2h w biurze przesluchan, grozono mi, ze lada chwila zostane odeslany do Polski, gdyz moj dowod zostal skradziony/zgloszony jako zaginiony w 2005r. Wypelnilem milon ankiet, ustalano moje dane, nie pozwolono korzystac z telefonu.
Dzieki mojej wscipskiej zonie, ktora wlozyla paszport do bagazu glownego (przed czym sie bronilem, bo przeciez podrozuje wewnatrz UE) udalo mi sie przejsc odprawe. Dowod zostal mi zabrany. Sprawa trwa do dzis przez konsulat, bo od tamtej pory nie bylem w kraju.
Nie polecam nikomu. Niestety moge miec pretensje tylko do siebie, pokaralo mnie za wlasna glupote. Dowodu nie mam do dzis, zostawili mi ksero. Musialem wymienic prawko na angielskie na biegu aby miec dwa dowody tozsamosci.