Na ogól w grach, nawet pokroju Rayman'a, oryginalne dialogi brzmią zawsze naturalnie, tak jakbym oglądał film pełnometrażowy, zresztą tak jest w każdej grze. Może mi natomiast ktoś wyjaśnić dlaczego Polskie dialogi zawsze brzmią tak jak bym oglądał Gumisie? Dlaczego Polscy lektorzy tak dziwaczą, zniekształcając głos i psując poważny klimat gry? Czy oni naprawdę są tak kiepskimi aktorami, czy mamy tu do czynienia raczej z głupotą? ... a już wiem, może po prostu z założenia podchodzą do tematu ze świadomością, ze gry są dla dzieci i w taki Sprinter cell przecież będzie grał 10-cio tatek. Totalna żenada.
Kiedyś czytałem pewien artykuł, ze zrobiono doświadczenie porównujące graczy z nie-graczami. Wynik był bardzo ciekawy,okazało się, ze graczy charakteryzuje, zwiększona zawziętość w tzw. dążeniu do celu. Myślę, ze same gry tego uczą, gdy po raz 30-sty giniesz by zacząć znowu od checkpointa, nie rezygnujesz, gdyż chcesz przejść grę. Ponadto rozpoczynanie każdej nowej gry wiąże się z nauka, chociażby nawet sterowania, później dochodzi obowiązek myślenia, gdyż gry tego własnie wymagają od gracza. Nawet gry typowo zręcznościowe, uczą tzw. szybkości reakcji! Zauważyłem, ze u mnie taki rodzaj treningu przedkłada się na życie. Wielokrotnie gdy zaczynałem nowa prace i dochodziło do potrzeby obsługi jakiegoś urządzenia, załapywałem prędzej i prędzej potrafiłem się nauczyć niż tzw, nie-gracze. Dla przykładu, gdy robiłem prawo jazdy, nigdy wcześniej nie prowadziłem, żadnego auta, oczywiście poza NFS, Gran Turismami itd. Gdy zasiadłem pierwszy raz na placu za kierownica, powiedziałem do instruktora, ze nigdy wcześniej nie jeździłem autem. Nie spodziewałem się faktu, ze po 4-rech okrążeniach wokół placu, wyjadę od razu na miasto, a samo prawko zdam za pierwszym razem:) Coż moje oldschoolowe, nastawienie, ze w żadnej z gier nie istnieje niższy poziom niż Very hard robi swoje:)
Swoja droga chciałbym zobaczyć jak zasiada przed gra nie jeden z tych, co twierdza, ze gry są dla dzieci i jak mniemam dostaje zawieszenia, już na samym początku, nie wiedząc jak włączyć Game start:)
Dziś mam 34 lata, gram w wiele gier namiętnie i nawet znalazłem osobliwe określenie co do wirtualnej rozrywki, jako rodzaj sportu intelektualnego, a przynajmniej w kwestii mojego wyboru gatunków. Zastanawiam się, kiedy Polska dorośnie, by zaakceptować gry nie jako zabawki dla dzieci i przestanie wciskać Gumisie, do poważnych i dorosłych produkcji jakim jest rynek gier. Niemniej jednak, jeżeli nawet i ta nie-growa Polska nie dorośnie, lub się nie rozwinie, sam dochodzę do miejsca, w którym już nakładam osobliwa łatkę, albo jak wolisz moda na większość gier w postaci, mojej osobistej nauki języka angielskiego:) Coż gry to rozwój i awans, życie tez:)
Zachodni wydawca zleca to polskiemu wydawcy, ten zleca to dalej pod zakontraktowanemu na stałe podwykonawcy. On odpowiada za jakość, dobiera lektorów i czuwa nad efektem. Poziom artystyczny jest akceptowany przez dwa ostatnie podmioty, chociaż polski wydawca pewnie macha na to ręką - zrobione? Zrobione. Jak dotąd nikt się nie skarżył, byle kasa się zgadzała. I tak wszyscy mają poczucie dobrze wykonanej roboty i że generalnie robią łaskę, bo rynek dosyć niewielki.
Rayman i poważny klimat? Przecież polski dubbing idealnie wpasowuje się w stylistykę gry.
Zastanawiam sie czy [1] gral kiedys w Baldurs Gate PL...