Ostatnio czytałem gdzieś wypowiedź jakiegoś użytkownika, że nie jest on zupełnie podatny na reklamy. Że wszystko to po nim spływa. Zastanawiam się, przecież marketingowcy to wiedzą i stosują takie techniki perswazji z których nawet nie zdaje sobie sprawy. A jak to jest z tym u was? Jesteście świadomi bycia manipulowanym?
Jeśli jest się świadomym manipulacji, jest się też manipulowanym.
że nie jest on zupełnie podatny na reklamy. Że wszystko to po nim spływa.
Tak właściwie to na reklamy nie odporni są jedyni idioci/plebs (czyli 80% społeczeństwa)
Zarówno inteligenci jak i większość kontrkultury jest odporna z ZAŁOŻENIA.
Jesteście świadomi bycia manipulowanym?
Jesteś świadomy że np ja jestem nastawiony anty-konsumencko - i NIE DA się tego zmienić?
Jesteś świadomy że ci twoi marketingowcy -mogą mię cmoknąć w pompkę?
Aczkolwiek tego nie zrobią -bo nie jestem( i nie będę) ich targetem
Zapewne nawet nie wiesz co to jest "branding"
mimo to -polecam ci przeczytać książkę "No Logo" Naomi Klein --nazywane często "biblią antyglobalistów"
Choćby z miejskiej biblioteki lub innego Empika
http://www.empik.com/no-logo-klein-naomi,53982,ksiazka-p
btw -tak na marginesie to znam całkiem sporo takich "technik" które dla ciebie były by dosłownie magią -jak np cold reading czy social engineering
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zimny_odczyt
zwłaszcza sekcja -" podświadomy zimny odczyt"
To chyba moja wypowiedz byla :P Generalnie dla mnie cala ta otoczka i proba wcisniecia nam jak najwiecej za dobra nie jest. Czasem mam "wyrzuty sumienia", ze nie wspieram innych firm, ktore robia surogaty tego co kupuje, ale wiem, ze ostatecznie jesli kupno kolejnej puszki kukurydzy odloze o miesiac, to firma na tym za wiele nie straci. Na przyklad w USA (i nie tylko) produkty spadowe laduja w koszu, ktore bardzo czesto sa nadal w 100% zdatne do jedzenia. Jeden gosc pochwalil sie tym co znalazl w kilku kontenerach - bylo tego bardzo duzo, kilkanascie chlebow, kilkanascie kilo warzyw, nabial i pare innych rzeczy. Hejt jaki na niego poplynal byl dla mnie szokujacy i w zasadzie potwierdzil, ze spoleczenstwo nadal opiera sie na walce klasowej :P
Czesto probuje zagadac z managerami molocha, zeby jakis sprzet powystawowy kupic taniej. Ale moloch jak to moloch. Jak sprzeda mi taniej - odnotuje strate. Jak komisyjnie rozwali to pozniej doszczetnie - wrzuci w koszty. Bo nie chodzi o to, ze oni juz tego nie sprzedadza, tylko ze JA nie bede tego miec. Prosta zasada. Ostatnio w TV i tak widze tylko 3 bloki reklamowe: piwo, lekarstwa, banki. To pojawia sie zdecydowanie najczesciej. Reszta to najwyzej 1/4 czasu reklamowego.
Najgorsze jest to, ze jestem w tym czesto osamotniony. Ludzie nadal wierza, ze jak cos ma znana plakietke na opakowaniu, ladnie wyglada z zewnatrz, a przede wszystkim bylo o tym SLYCHAC, to MUSI byc lepsze. Wielokrotnie uczestniczylem w dyskusji, ze nie ma sensu kupowac Lays'ow, bo nie dosc, ze paczka ma tylko 180 a nie 200g. to jeszcze za wyzsza cene dostajemy tak naprawde to samo co w chipsach z Biedronki. Praktycznie wszedzie jest ta sama odmiana ziemniakow, olej palmowy, nawet mieszanka przypraw potrafi byc podobna. Robi sie coraz sprytniejsze myki, zebysmy nie zauwazali jak codziennie robi sie nas coraz bardziej w konia. Kilka przykladow z brzegu:
- Kubus przechodzi ze szklanej butelki do plastikowej. Wokol tego robi sie wielki szum i kampania reklamowa. Tyle, ze z poczatku (a niektorzy do dzis) nikt nie zauwaza, ze z pojemnosci 1l zrobilo sie 0,9l. A teraz popatrzcie. Sprzedaja Kubusia po tej samej cenie. Zalozmy ze na palecie mamy 1000 butelek. Teraz dajmy na to zamowienie do marketu na 100 palet. "Zaoszczedzajac" na kazdej butelce 100ml mamy 100*100*1000=10000000 ml czyli 100 000 litrow dodatkowo, ktore rozlewaja na kolejne butelki. Efekt jest prosty, zarabiaja wiecej. Na tej samej zasadzie mamy syropy smakowe o pojemnosci 440 ml, butelke oleju 900 ml, albo chleb o wadze 900 g. Oczywiscie ceny zostaja takie same. Moim ulubionym przykladem bylo jednak Somersby (co prawdopodobnie zostalo juz zmienione). Kiedys staly obok siebie wersja w butelce i puszce. Kosztowaly tyle samo. Gdzie haczyk ? Butelka to 0,4 a puszka 0,5.
- Ceny za towary na wage coraz czesciej podawana jest za 100g zamiast za 1kg. Najczesciej widze to na wedlinach i serach. Wszystko po to, zebysmy mieli poczucie, ze placimy mniej. Dodatkowo pewnie zauwazyliscie na tabliczkach z cenami dopisek pod spodem ile dany produkt kosztuje za 1kg. To cenna informacja. Dzieki temu widac, ze np. w Kauflandzie najtanszy ser tarty za 2 PLN jest w tak malej ilosci, ze cena za kilo wychodzi ponad 50 PLN ! Dlatego zawsze biore nieco drozszy (np. Dziugasa), bo jest go wiecej i w efekcie kupuje taniej, bo tamtego tez musialbym wziac kilka torebek. Czasem tez obraca sie to na nasza korzysc, gdy np. warzywa sa sprzedawane na sztuki. Mozemy wtedy poogladac je i wybrac najwieksze placac tyle samo.
- No i ostatecznie - ile mozna wyprodukowac surogatow ? Poslugujac sie przykladem Coca Coli i Pepsi Coli, mozna stwierdzic, ze ich smaki nieco sie od siebie roznia. Ale na osi mamy jeszcze wielu innych producentow. Na przyklad Zbyszko, Hoop czy Jurajska. Kazdy z tych napojow jest na swoj sposob wyjatkowy. Ale jak okreslic jednoznacznie, ktory jest najlepszy ? Nie ma lepszego sposobu niz sprobowanie. I reklamy maja byc podpowiedzia, zeby nie probowac samemu, bo to czy to bedzie lepsze. Generalnie jak Cola w wersji slodzonej jeszcze ma wyczuwalne roznice, tak osobiscie uwazam, ze nie ma dla mnie zadnej roznicy miedzy Coca Cola Zero czy cola marki Tesco Value. Obydwie sa bez cukru z tymi samymi slodzikami i smakuja jak zwykla cola tylko bardziej rozwodniona. A roznica w cenie jest. Pamietacie jaka byla kampania zeby przekonac ludzi co Coca Coli Zero ? Chyba cos jest na rzeczy.
Tak btw. nie traktujcie tego posta jako reklamy badz antyreklamy, bo uzylem nazw konkretnych marek :P Te praktyki sa stosowane przez wiekszosc firm w mniejszym lub wiekszym stopniu, wiec po prostu badzcie czujni.
Ja chyba jestem podatny. Muszę przyznać,że jak widzę jakąś dużą promocję to po prostu mnie korci i to kupuję.Wiem,że jest to kiepskie ale jednak mam problem aby z tym walczyć.
Tutaj jest wpis na blogu o tym jak firmy zachęcają ludzie do kupna: http://blog.posperita.pl/2081-designerska-polka-czyli-jak-sprzedaje-srp . Bardzo duże znaczenie ma obecnie designerskie rozstawienie produktów. Te droższe są na wysokóści naszych oczu. Te tańsze są niżej.
[4] +1
bardzo dobry post :)
Od siebie dodałbym jeszcze podatność ludzi na zakupy odzieżowe. Czasem lepszy jakościowe materiał i lepsze wykończenie są w mniej znanych firmach, ale i tak każdy idzie kupić T-shirt do House / Cropp a koszulę do Reserved (mówię tu o moim otoczeniu, chodzi bardziej o ideę, niż o przykład konkretnych sklepów).
Ale są wyjątki, np buty które za 50zł nawet jak będą wyglądać identycznie, to nie dadzą tego co np już tańsze marki jak wolski albo lasocki robione ze skóry;)
Wlazły nam w życie jak zadra w du... . Irytują mnie okrutnie, co chwila to samo pieprzą. Osobiście staram się je olewać. Towar DOBRY, sprawdzony, nie potrzebuje reklamy i tylko taki nabywam. Żaden dureń nie zmusi mnie bym kupił "tą" czy "tę rewelację" bo oszczędzam 30 %, tzn. ILE ?!! . "Żółta ciżemka" nie nakłoni mnie do wzięcia pożyczki w jedynym idealnym banku, i nie kupuję "extra płynu" do prania czarnych tkanin, który to każda kobieta nosi w torebce obok środka na wątrobę, wzdęcia i "zdrowy" sen bez przebierania kopytami. Nikt w reklamie, co to: "...on potrzebuje prostownika a ja Pro...", nie dodaje, że aby suplement jako tako zadziałał, należy go brać przez minimum 5-6 miesięcy !!. Nie latam po promocjach. Amen
Towar DOBRY, sprawdzony, nie potrzebuje reklamy
+1
Osobiście przestałem dość niedawno (3-4 lata) być podatnym na reklamy. Obecnie po mnie spływają, ale już mój dziadek jest dość podatny, zwłaszcza na "leki" które to niby regenerują kolana.
W sumie to szymon już pisze o samych produktach, a nie o reklamie... Nie wiem jaki jest sens porównywać produkt tańszy z droższym, do tego nawet nie potrzeba marketingowca, żeby to sprzedać. Jednak co do jakości czy też specyfiki produktu odbieranej subiektywnie - tu już jest pole do popisu. Jesli dwa produkty są niemal tym samym, kosztują tyle samo, no to jest tu miejsce na marketing i nawet taki szymon sobie doskonale 'racjonalnie' wytłumaczy wybór, choć zadziała reklama, nawet nie bezpośrednia, co jakąś tylną klapką w głowie.
szymon_majewski --->
tak osobiscie uwazam, ze nie ma dla mnie zadnej roznicy miedzy Coca Cola Zero czy cola marki Tesco Value. Obydwie sa bez cukru z tymi samymi slodzikami i smakuja jak zwykla cola tylko bardziej rozwodniona.
Różnica jest (i nie chodzi o to, że piję tylko CC). Już nawet to, że coś jest bardziej rozwodnione sugeruje automatycznie, że MUSI smakować inaczej :) Różnica w odczuciu w smaku nie odności się tylko do intensywności "słodkości", tylko między innymi w użyciu innych aromatów. Coca Cola podaje w swoim składzie informację, że w składzie są "aromaty, w tym kofeina". Nie podaje jakie są aromaty (bo prawo tego nie wymaga) i tutaj między innymi jest pies pogrzebany.
Jestem osobą, która rozpoznaje bez problemu smak Coca Coli i w różnych tekstach bez problemu wykrywałem, który to napój CC, a który konkurencji. Jaka jest różnica między Coca Colą a Pepsi Colą ? Dlaczego ludziom się wydaje, że coś jest słodsze od drugiego ? Byłem pół roku temu na warsztatach sensorycznych, gdzie prowadzący opowiadał właśnie o różnicy między tymi dwoma produktami. Chodzi o nic innego jak o "wielkość bąbelków" - bo ilość dodawanego cukru jest identyczna. W Pepsi mamy większe bąbelki, a w Coca Coli mniejsze. Dlatego Pepsi wydaje się słodsza, bo większe bąbelki uderzają w nasze kubki smakowe. Oczywiście część z nas będzie twierdziła, że to CC jest słodsza - a to już kwestia odczuć indywidualnych (według chemii żywności to CC jest mniej słodka).
Taka mała dygresja :)
Moim ulubionym przykladem bylo jednak Somersby (co prawdopodobnie zostalo juz zmienione). Kiedys staly obok siebie wersja w butelce i puszce. Kosztowaly tyle samo. Gdzie haczyk ? Butelka to 0,4 a puszka 0,5.
Szkło jest chyba droższe w (re)produkcji niż aluminium? Tutaj by dopatrywał haczyka :P
Reklamy generalnie mnie wkurwiają, prezentują coś co jest poza moim zasięgiem finansowym albo czego nie potrzebuję, do marek przywiązany nie jestem, biorę co akurat w promocji, jeżeli mam jakieś preferencje to mają podłoże praktyczne, antyperspirant o jak najsłabszym zapachu, konkretny model maszynki do golenia bo łatwo sie nimi goli głowę i się nie zapychają.
Chodzi chyba o to, że od tak dawna i w takiej ilości jesteśmy bombardowani reklamami, że człowiek się na nie już po prostu uodparnia.
Mnie rozwala jak ktoś mówi "o kur** produkt_x za 30% taniej. Opłaca się więc kupie." ... I to nic, że produkt ten jest totalnie komuś zbędny. Żył bez jakiejś pierdoły albo ciasteczka przez 30 lat i nawet przez myśl mu nie przyszło że mógłby to nawet kiedyś mieć, ale teraz "się opłaca" więc musi kupić.
Miałem kiedyś takiego gościa. Potrafił kupić cały karton soczków (z 20 sztuk?) a'la Kubuś 0,33l w szklanych butelkach tylko dlatego, że był przeceniony o ileś tam %. W konsekwencji tracił więcej kasy niż normalnie bo po co komuś tyle soczków w małych butelkach. Prawdopodobnie taniej by mu nawet wyszło gdyby kupił dwu litrowe butelki po normalnej cenie, ale ch... jeb** logike :P
Ostatnio w sklepie osiedlowym z pewnym płazem w logo mam podobną sytuację. "Przecenili" puszki z colą 0,33l na 1,12zł XD I tylko obserwuje jak stado baranów kupuje po 2-3 sztuki. To nic, że za litr wychodzi 3,36zł a dwulitrową cole można kupić za około 4,5zł z czego właśnie jakąś Hoop Cole (która dla mnie smakiem wiele się nie różni) pewnie jeszcze taniej.