Chciałbym się dowiedzieć czy legalne jest pobieranie posiadanych gier na przykład posiadam oryginał Prince of Persia Dusza Wojownika z polskim dubbingiem i chciałbym pobrać wersje angielską.
W 100% nie, choć tu się rozbija o niejasne kruczki. Teoretycznie nie możesz w ogóle pobierać, kopia musi być dokładnie taka sama jak twój oryginał. Więc w tym wypadku teoretycznie piracisz.
Ale prawo jedno, a zdrowy rozsądek drugie.
Nie. Choc sam kilkukrotnie tak robilem, pare razy ze wzgledu na dubbing, pare razy ze wzgledu na fakt, ze piracka wersja przystepniej dzialala. Cracki tez regularnie zasysam, bo nie gram po sieci a nie cierpie zonglowania.
W oczach ludzi może to wyglądać inaczej (poza jakimiś skrajnymi obrońcami moralności), ale z punktu widzenia prawa niestety dalej będzie to takie samo piractwo.
nie możesz pobrać innej wersji niż udostępniona przez producenta, ale możesz pobrać taką samą bo kupując oprogramowanie kupujesz na nie licencję, natomiast możesz używać na legalnie kupionym oprogramowaniu cracków/nocd/etc. gdy gra ci bez nich nie działa bo "przystosowywujesz oprogramowanie do działania w twoim środowisku" czy jakoś tak, prawnikiem nie jestem nie będę się mądrzył, ale swego czasu trochę nas na studiach o prawie autorskim uczyli ;)
Wyprowadzcie mnie z bledu jesli sie myle. Mam licencje na netbooku na win7 starter. Sciagam go z torrentow, bo recovery partition poszlo w pizd... Pirace czy nie?
Piracisz. Windows to program, a ściąganie oprogramowania jest piraceniem.
Ale ponownie - zdrowy rozsądek raczej w czoło się puka...
[7] -- nagraj sobie recovery na płytki sam, mam już 3 lapka i każdy posiadał coś takiego jak wypalanie recovery na dvd, poszukaj pewnie też masz, w sumie muszę teraz w lenovo nagrać, ale wymagają aż 5 dvd co jest trochę przesadą imho, no ale partycja recovery ma prawie 20 gb...
Tak jak ktoś napisał, prawo to jedno, ale zdrowy rozsądek to drugie.
Nie jesteśmy maszynami, żeby ślepo stosować przepisy, zwłaszcza w oderwaniu od ratio legis.
Przepis ten został uchwalony, żeby chronić własność intelektualną twórcy. W tym wypadku nie doprowadzasz w żaden sposób od uszczuplenia korzyści autora.
Ponadto sędzia też jest człowiekiem, i powinien rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. Ponieważ powyższy czyn nie podpadałby raczej pod kradzież z art. 278 z par. 2 kk (brak zawartej w dyspozycji elementu uzyskania korzyści majątkowej) a jedynie pod przepisy karne z ustawy prawo autorskie, to sąd mógłby np. zastosować warunkowe umorzenie postępowania.
Swoją drogą nie mam wiedzy, jakie kwalifikacje karne stosuje Policja, prokuratura i sądy dla zwykłych "szarych" ściągaczy gier, jeżeli uzyskanych nielegalnie programów nie sprzedają? Może ktoś z Was wie?
Widzący - korzyść z posiadania w wypadku gry... no na upartego można, bo oszczędzone pieniądze na jej kupno... poczytałem szybko na moim ulubionym forum prawnym, i faktycznie kilka osób potwierdza, ze linia orzecznicza idzie w tym kierunku. Nie podoba mi się ta interpretacja, więc przytoczę dowcip, który tam też ktoś wrzucił:
Syn Szkot przybiega do ojca Szkota wołając: 'Tato, tato, zaoszczędziłem funta! Zamiast jechać autobusem do szkoły biegłem za nim!'
'Ty idioto!' odpowiada ojciec 'Trzeba było biec za taksówką! Zaoszczędziłbyś 5 funtów'.
A w tym konkretnym przypadku jednak nie ma elementu korzyści, więc na miejscu takiego kogoś spałbym spokojnie, bo na przybicie mocniej penalizowanego czynu kradzieży z kk nie obawiałbym się.
I wkleję na koniec znaleziony fragment komentarza Zolla:
(...) Charakterystyczny dla strony podmiotowej przestępstwa z art. 278 § 2 k.k. zamiar bezpośredni musi obejmować zarówno cel działania sprawcy, jak i sposób działania prowadzący do tego celu. Sprawca musi mieć więc pełną świadomość, że jego zachowanie stanowi uzyskiwanie bez zgody uprawnionej osoby programu komputerowego i chcieć tego. Jednocześnie sprawca musi mieć pełną świadomość tego, że jego działanie doprowadzić ma do osiągnięcia korzyści majątkowej i w tym właśnie celu ją realizować. Cel osiągnięcia korzyści majątkowej musi towarzyszyć realizacji każdego ze znamion strony przedmiotowej przestępstwa. Elementy przedmiotowe kradzieży programu komputerowego, a więc fakt braku zgody osoby uprawnionej oraz działanie polegające na uzyskaniu programu komputerowego muszą znaleźć odzwierciedlenie w świadomości sprawcy (w postaci tzw. pełnej świadomości) i muszą być objęte jego wolą (tzn. chęcią ich wypełnienia). Ponadto wypełniając wszystkie elementy znamion strony przedmiotowej przestępstwa sprawca musi mieć świadomość, że czyni to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i jednocześnie chcieć tego. Jeżeli chociażby jeden z elementów znamion strony przedmiotowej nie jest objęty świadomością sprawcy, nie są spełnione podmiotowe warunki odpowiedzialności za kradzież programu komputerowego, bowiem w takim przypadku sprawca nie tyle chce popełnić opisane w tym typie przestępnym zachowanie, co jedynie na jego wypełnienie się godzi (...).
[5]
Nie wiem ile w tym prawdy, ale kiedyś ktoś na GOLu udowadniał, że jest to nieautoryzowana ingerencja w kod aplikacji, co jest sprzeczne z postanowieniami licencji. W teorii to samo miałoby się tyczyć wszelkich fanowskich patchów, modów, lokalizacji itp. Jeśli dobrze kojarzę, to była z tego powodu niezła burza po wypuszczeniu łatki spolszczającej KotOR 2. Nawet GOL usuwał o tym wątki.
Inna sprawa, że było już parę niusów informujących o procesach, w których orzekano o niezgodności postanowień EULA z prawem na terenie UE.
Również posiadam polską wersję PoP Warrior Within wydaną przez Cenegę (stara Kolekcja Klasyki), posiada napisy. A aktorzy, w tym Monica Bellucci, są na swoim miejscu. Interesuje mnie ten polski dubbing, bo chyba o czymś nie wiem ;)
Mastyl -> Z Zollem i innymi można się zgodzić albo nie.
Nie moje małpy to i cyrk nie mój, kradzież to kradzież, ustawodawca był łaskaw umieścić w 278 kk programy komputerowe to tam się znalazły a czy ręka sama kradła czy też kradł sprawca niech roztrząsają papagaje, biorą za to niezłą kasę.
kradzież to kradzież
Czyli jeśli ktoś najpierw kupi produkt x, a następnie go ściągnie, to bilans producenta wynosi 0, tak?
[17]
Dokładnie, akurat w tym wypadku nie mam nic przeciwko, sam często zasysam gry, jeżeli jestem pewien że ją kupię/już kupiłem. Bo na mnie Ubi czy inne EA już nie jest stratne.
A crack to już w ogóle, stratni są na czym? Że musieli zapłacić za Securom? A ja mam czelność go łamać? Prff...
piractwo to nie kradzież. kradzież to jest wtedy jak zabierzesz komuś mercedesa i ty go masz a nie on. jakbyś skopiował mercedesa i nim jeżdził to byłoby piractwo.
Szybko chłopaki rośnijcie i zostańcie Bardzo Ważnymi Ludźmi, następnie szybciutko wprowadźcie do ustaw Wasze przekonania i poglądy. Czy z nich popłynie mleko, miód i wódka czysta, okaże się potem, do tego czasu radzę Wam przestrzegać obowiązujące prawa.
Dlaczego nie odpowiedziałeś na pytanie?
Wiecie co tak naprawde jest najgorsze w tym calym "oprogramowaniu komputerowym"? Brak lub mocno ograniczona gwarancja producenta/dystrybutora na nosniki. Zwlaszcza u nas jest to na tyle absurdalne, ze kupujac "myszke za 20zl" dostajesz nawet pol roku gwarancji, gdzie na nosniki z grami/programami/systemami(a ich ceny potrafia byc wysokie) dostajemy gwarancje opierajaca sie o "dobra wole sprzedawcy/producenta/dystrybutora".
Na jakie?
Żeby zadać sensowne pytanie trzeba znać chociaż część odpowiedzi, inaczej nie jesteś w stanie tego pytania sformułować.
Kradzieżą nie jest to co Ty czy ja uważamy za kradzież, kradzieżą jest to co prawodawca umieścił w kodeksie.
Nasze przekonania co do tego jak wygląda bilans producenta (domyślam się że masz na myśli "osobę uprawnioną") też nie mają wpływu na zawartość kodeksu karnego.
Widzący - jasne, ale zawarte w kodeksie sformułowania też nie są jednoznaczne, i są różnie interpretowane, stąd moja wątpliwość co do tej "korzyści majątkowej".
Oczywiście to są rozważania na "w razie czego". Jak ktoś chce mieć w ogóle święty spokój, nie przechodzić przesłuchań, przeszukań, wezwań na Policję i do prokuratury, to w zasadzie powinien dać sobie siana ze ściąganiem czegokolwiek z wątpliwych źródeł. Bo czy się wybroni, czy nie, czy też sąd mu daruje, albo nie daruje, to i tak chociaż przez chwilę będzie miał ciepło
Na jakie?
Na dokładnie to, które zadałem.
Odpowiedziałeś w wątku traktującym o pobieraniu posiadanych gier, że "kradzież to kradzież". Nie, że "pobieranie posiadanych gier według kodeksu jest różnoznaczne z kradzieżą". Czyli nie masz nic przeciwko temu, żeby każdemu, kto ściągnął raz pobraną grę (bo np. posiadana przez niego zlokalizowana wersja nie była kompatybilna z patchem pozwalającym uruchomić ją na nowszym systemie) powiedzieć w twarz, że jest złodziejem?
A masz jakieś inne definicje niż te wskazane w kodeksie?
Czyli nie mam nic przeciwko temu żeby to powiedzieć, z tym jednak że nie mówię tego nawet złodziejom portfeli i drobiu, tak jak nie mówię starej ciotce że jest stara, brzydka, głupia i już długo nie pociągnie.
Czy może jesteś też zdania, że jeśli znajdziesz się w kraju, w którym nie obowiązuje jakiś kodeks karny (na pewno jeszcze takie istnieją) i pozbawisz kogoś jego własności, to nie jest to kradzież?
Blackthorn
Nie zawsze tak było. Swego czasu EA (!) wymieniała każdy niesprawny nośnik na ten sam, całkiem nowy. Trzeba było tylko wysłać porysowany do nich. Teraz już nie ma tego, ale kiedyś... chyba CD Projekt też robił coś podobnego.
Scatterhead
OK, to teraz zrób jakąś pracę/grę/coś fizycznego z zamiarem sprzedaży, a ja to sobie skopiuje zamiast kupić, tak jak cała reszta potencjalnych kupców. Ciekawe co wtedy będziesz kwiczał. Albo np. skopiuje sobie twoja magisterkę i przedstawię jako swoją. Łatwo mówić takie rzeczy tylko jako potencjalny nabywca...
Licencje programów są oparte w większości na prawie USA i wg prawa UE zawierają zazwyczaj mnóstwo klauzul niedozwolonych, do których (mimo że się na nie zgodziliśmy) nie musimy się stosować. Wiele przepisów UE ma oprócz tego charakter kogentywny, czyli jest ważniejsza niż uregulowania licencyjne. Pierwszy przykład z brzegu. W świetle prawa UE nie ma żadnej różnicy pomiędzy Windowsami OEM i BOX co do możliwości odsprzedaży. Nie tylko możemy kupić sobie nowego Windowsa OEM celem wgrania na stary komputer, ale możemy nawet go po roku odsprzedać. Nie ważne czy to Windows XP, 7 czy 8. MS nawet w związku z tym poprawił licencjonowanie w 8, chociaż nadal są tam zapisy niezgodne z prawem UE. I są na to wyroki sądów w UE.
Nie da się jednak jednoznacznie odpowiedzieć na twoje pytanie, gdyż nie słyszałem o takim przypadku. Aczkolwiek masz troszkę większą szansę niż 50%, że jeśli twój klucz zadziała na wersji angielskiej, to w razie rozprawy sąd uzna, że miałeś prawo go zastosować i że nie naruszyłeś praw autorskich.
Człowieku, każdy znajdzie swoje piekło tylko musi poszukać, kiedyś w naszym (jakże pięknym kraju) były legalne giełdy komputerowe i nikt nikogo nie ścigał za handel cudzym oprogramowaniem. W tamtych czasach nie było kradzieży oprogramowania.
Dlaczego tak bardzo unikasz odpowiedzi na pytania typu tak/nie? Boisz się czegoś?
Bo tylko idiota lub dziecko myśli że można odpowiedzieć na wszystko "tak" lub "nie" i że świat jest moralnie czarno-biały.
Wcześniej twierdziłeś, że jedynym wyznacznikiem tego, czym jest kradzież, jest kodeks karny. Nie miałeś też problemu z nazwaniem złodziejami ludzi, którzy ściągają i tak posiadane produkty. Teraz, kiedy odpowiedź na kolejne pytanie, wynika bezpośrednio z poprzedniego założenia, uciekasz od tematu jak suka z podkulonym ogonem. No, ale sam powoli zaczynasz zauważać absurd uznawania czarno-białości świata rzeczywistego. To już coś.
Chyba masz jakieś deficyty, nie czytasz dość uważnie tego co napisano, zbytnio ogarnięty jesteś własną tezą.
Każdy kto kradnie jest złodziejem, czyli każdy kto wyczerpuje znamiona zdefiniowane w kodeksie karnym jest złodziejem. Dyskusje są co do wypełniania tych kryteriów, jedni uważają tak, drudzy inaczej a Sądy rozstrzygają to zgodnie z przekonaniem.
To że Ty masz własne kryteria co kradzieżą jest a co nie jest to Twoja sprawa (czyli mówiąc potocznie nie bardzo mnie one obchodzą), ja mam swoje kryteria a w sądzie rozstrzyga się raz tak a drugi raz inaczej lecz w oparciu o obowiązujące prawo (czyli 278p2 jeżeli takie są zarzuty) i jednoznacznie spójnego orzecznictwa nie ma.
Jeżeli przyjdzie Ci przed Sądem stawać jako oskarżony to wierz mi, nie będą Cię sądzić w oparciu o Twoją definicję kradzieży tylko w oparciu o kodeksową.
Przeczytaj wątek jeszcze raz i przemyśl o co pytasz bo zadajesz mi pytania nie na temat i odnoszące się nie do tego o czym pisałem.
Widzę, że dalej robisz uniki na prawo i lewo. Przecież każdy może prześledzić tę "dyskusję" i zobaczyć, jak raz w pełni zawierzasz definicji kradzieży z kodeksu, a innym razem stwierdzasz, że "świat nie jest czarno-biały". Odrzucasz jasną definicję słownikową na rzecz takiej, której nieprecyzyjność sam później stwierdzasz. Nie przeszkadza ci stwierdzenie w zawoalowany sposób, że parę osób z tego wątku to złodzieje, ale gdy zostajesz zapytany o to wprost, zaczynasz kręcić.
W prawdziwym życiu też robisz podobne rzeczy? Tam żółte emotki nie pomagają. W sumie, to tutaj też nie...
Zbyt wiele znaków zapytania jest przy pobieraniu posiadanych gier. Osobiście polecam pobieranie nieposiadanych.
Każdy kto kradnie jest złodziejem, czyli każdy kto wyczerpuje znamiona zdefiniowane w kodeksie karnym jest złodziejem
Morderstwo to kradzież?
PS. Jest więcej powodów, żeby morderstwo nazywać kradzieżą, niż piractwo.
Apropo licencji na oprogramowanie to mam pytanie.
Kupuję w polskim sklepie grę, która jest w pełni spolonizowana. W momencie instalacji wyskakuje mi licencja która jest po angielsku. Nie znam angielskiego i nie mogę jej zaakceptować bo nie wiem co tam jest napisane, skutkiem czego nie mogę zainstalować gry i z niej korzystać. Czy w tym przypadku mogę zwrócić grę i domagać się zwrotu kosztów zakupu?
Nie, licencje należy olać ciepłym moczem bo są g... warte ;) i się nimi nie przejmować.
Nielegalnie ściągniętą grę ponoć można trzymać na dysku przez 24h bez konsekwencji. Zapraszam do artykułu, który wyjaśnia, czy gry można ściągać. Artykuł na blogu pod adresem jak nick :)
Gnoll mam Windows z torrentow i zapewniam Cie, ze jest w 100% legalny.
edit: Musze sie nauczyc sprawdzac daty :)