na wstępie powiem że myślałem że moje fatum minie ( https://www.gry-online.pl/forum/wieloodlamowe-zlamanie-rzepki-gt-niewydolnosc-troczkow-kochana-sl/z2ba2265 ) .
No dobra, to zaczynamy :) Noc z 7.01/8.01, budzę się co chwilę z cholernym, ogromnym bólem barka, powiem szczerze że z tamtym kolanem się tak nie namęczyłem. Wstałem z łóżka o 7:00 aby zobaczyć co jest granę, spojrzałem w lustro a tam zapadnięty bark, obojczyk jakby krótszy, taka kuleczka która leży na barku, na drugim zupełnie w innym miejscu... Wiec dzwonie na 999 i pytam gdzie jest Ostry Dyżur, informują mnie że od 8 w Juraszu. Serce zabiło mocniej i się przestraszyłem, no ale ból nie do wytrzymania(2x 100mg tramal + 2x ketonal nie pomagały, a miałem już niezłą fazę). Ubrałem się, wziąłem dokumenty i na 8:38 byłem w szpitalu. Podchodzę do recepcji i przedstawię rozmowę(J; ja, r - babka z recepcji)
J: dzień dobry, chciałbym zarejestrować się na izbę przyjęć, zapadnięty bark, ogromny ból, wszystko przeskakuję
R: Gdybyś Ci bark wyskoczył to byś nie ruszył ręką, także nie wyleciał Ci.
J: rozumiem, w każdym bądź razie różni się wyglądem i strasznie boli
R: Był uraz?
J: Nie, po prostu rano się obudziłem i tak go zastałem.
R: My się tym nie zajmujemy, ale podejdź do ortopedy, zobaczymy czy cię przyjmie.
Więc wszedłem do ortopedy, zbadał mnie(bez założenia karty)(Doktor Rafał M.), słyszał i czuł że mi wszystko przeskakuje, zobaczył również różnicę w wyglądzie ale powiedział że skoro nie ma urazu to mam iść do lekarza pierwszego kontaktu, poprosić o skierowanie do ortopedy i czekać(czyli z 3 miesiące). Tak też uczyniłem, w przychodni powiedzieli że dopiero jutro... Więc wybrałem się do ortopedy z Wojskowego Szpitala (bez skierowania) i opowiedziałem całą historię, jego odpowiedź :
-Natychmiast wróć do tego szpitala, i oznajmij mu że jeśli Cię zbadał i coś podejrzewa(podejrzewał zerwanie mięśnia dwugłowego) to ma Ci wręczyć do ręki dalsze postępowanie, między innymi skierowanie do ortopedy, jeśli tego nie uczyni to napisz skargę do NFZ na której chętnie się podpiszę.
Więc wróciłem do Jurasza, wbiłem się "na chama" do ortopedy, powiedziałem że byłem w Wojskowym itd itd, widać że się przestraszył i powiedział : Ok, przyjmę pana. No więc równo o 9:59 założono mi kartę :) przede mną były 3 osoby. Do lekarza zostałem wezwany o godzinie 13:52 i zostałem wysłany na RTG. Z rtg wróciłem o 14:07(szybko poszło) i czekałem na zawołanie przez lekarza. Niestety ale do godziny 18:30 NIC, NIC, NIC się nie ruszyło. Nikt nie wszedł, nikt nie wyszedł(taki fakt że na ok. 500tys mieszkańców, na ostrym dyżurze jest KURWA MAĆ JEDEN LEKARZ ! Na ludzi z izby, na ludzi z wypadków, na ludzi z ulicy. JEDEN KURWA LEKARZ). Spytałem się w recepcji ile to jeszcze potrwa, dowiedziałem się że przyjechał ktoś z amputowanymi palcami i lekarz skończy operację ok. 23 i zacznie przyjmować dalej :)))) oczywiście nie przyszła żadna pielęgniarka na izbę żeby o tym powiedzieć, dać jakieś środki przeciwbólowe, poczęstować wodą, po prostu mieli wyjebane :). Ok. 19:45 po prostu się wkurwiłem i wróciłem do domu, wiedziałem że po jutrze znów jest Ostry Dyżur i z innym doktorem. No więc przyjechałem dziś na 8 rano, założono mi ładnie kartę. Lekarz(byłem pierwszy) zawołał mnie o godz. 10:48, powiedziałem że byłem przed wczoraj, że RTG jest zrobione, że czekam tylko na diagnozę. Przebadał mnie, mówił że faktycznie wszystko tam "fruwa", że zdaje sobie sprawę jak to boli. Po czym chciał obejrzeć RTG, ale program mu nawalił :) Zadzwonił do informatyków i powiedział że dwa miesiące ich prosi o naprawienie programu, że 4 dni temu przyjechały 4 karetki, 3 osoby w stanie krytycznym, a mu zawiesił się program i przez 2h nie mógł się nimi zająć. No ale w końcu program uruchomił, spojrzał bardzo szybko na pierwsze zdjęcie (http://imageshack.us/photo/my-images/827/beztytuulzd.jpg/) i powiedział że złamań nie ma. Stwierdził że :
-Pewnie uszkodził pan obręcz, dam panu skierowanie do ortopedy, on pewnie skieruje pana na rezonans i się wszystko okażę, tu moja rola się kończy. Aha i niech pan kupi sobie chustę trójkątną i zrobi sobie temblak i z tydzień pochodzi.
Okej, wróciłem do domu, temblak jakoś zrobiłem i uruchomiłem płytę z RTG. Pierwsze zdjęcie przejrzałem, faktycznie jest ok tak na chłopski rozum, no ale potem przełączyłem na drugie, którego lekarz nie oglądał.
http://imageshack.us/photo/my-images/818/stawbarkowy.jpg/
Czy przypadkiem nie jest złamana kość ? Oczywiście jutro kieruję się do Szpitala Wojskowego i proszę o pomoc, ale jestem po prostu w szoku...
Aha... i na co kurwa te składki idą ?
ogromnym bólem barka
i tu zakonczylem czytanie
No i widzisz masz nauczkę na przyszłość. Mówi się, że się poślizgnąłeś na mydle i historia skończyła by się o 9:30 :)
Fett - ok.14:00 przyszło z 15 osób(spadł śnieg) ze spuchniętymi rękami i czekali i czekali :)
Obok mnie w recepcji przyszła dziewczyna, ok. 19 lat. Rozmowa
D: Od rana ogromny ból brzucha, w moczu jest krew. To nie miesiączka.
R: czemu pani nie wybrała się do przychodni ?
D: nie jestem z Bydgoszczy, ten ból jest okropny, po prostu przyszłam do szpitala
R: Okej, założę kartę ale będzie musiała pani poczekać z 6godziń
...
Przepraszam za błędy, ale jestem po prostu tak wkurzony, obolały i piszę lewą ręką...
Z ostrym dyżurem jest niestety tak, że ludzie przychodzą z katarem, bo kiedyś tak było. U mnie (szpital powiatowy) jest coś takiego jak dyżur całonocny przy pogotowiu ratunkowym, gdzie zawsze jest lekarz i można do niego iść jak do poradni. Najdziwniejsze jest to, że tam nigdy nie ma kolejek.
Parę lat temu masakrycznie bolał mnie nadgarstek, w zasadzie nie byłem w stanie nic zrobić ręką. Również byłem w obcym mieście, nie za bardzo wiedziałem co robić. Poszedł na pogotowie, mówiąc że się przewróciłem i coś chrupło. Zdawałem sobie sprawę z tego, że normalnie by mnie nie przyjęli. Na dzień dobry baba opieprzyła mnie, że ludzie z każdą pierdołą przychodzą a mają urwanie głowy calutki czas i wysłała mnie do przyszpitalnej przychodzi (szpital uniwersytecki). Co prawda była kolejka i odczekałem tą godzinę, ale zrobili mi RTG, dali leki przeciwbólowe, zapakowali mi w szynę i skierowanie do chirurga. U chirurga bylem już godzinę później. Wypytał o wszystko, zlecił badanie krwi i przepisał coś tam. Parę dni później już z wynikami krwi i zdjęciem dostałem jakiś antybiotyk na stawy i przeszło.
Chyba nie wyobrażasz sobie, że lekarz który akurat przyszywał komuś palce miał zejść z bloku i oglądnąć Twój bark :)
Zresztą z tym to inna historia. Jeden lekarz to jeszcze nic :D Jakiś czas temu byłem z dziewczyną w szpitalu, miała wyznaczony termin, żeby ją przyjąć na oddział. W rejestracji siedział... anestezjolog, który przychodził na 10 minut i wychodził na salę operacyjną na jakąś godzinę, dwie. Fakt, że w poczekalni nikt nie umierał, ale czekaliśmy pół dnia na to, żeby lekarz podbił pieczątkę, wziął papiery i przyjął ją na oddział :) A to co przez pół dnia tam widziałem, nasluchałem i naoglądałem to miałem przekrój całego społeczeństwa i polskiej mentalności :)
"Chyba nie wyobrażasz sobie, że lekarz który akurat przyszywał komuś palce miał zejść z bloku i oglądnąć Twój bark :)"
Oczywiście że nie, a ciężko było wezwać drugiego lekarza ? :) W innych szpitalach na ostrym dyżurze jest po 3 ortopedów. Albo skoro to szpital uniwersytecki, mogliby zaangażować studentów, do chociażby wysyłania na rtg...
Szpital. Bydgoszcz.
Kiedy te dwa słowa występują w jednym zdaniu, to już wiadomo, o czym jest rozmowa. Coś jak "Białystok" i "patologia" albo "Łódź" i "niepokojący wzrost liczby samobójstw w skali roku". Nie martw się - i tak jest lepiej niż ~20 lat temu. A i wtedy pacjenci z okolic Inowrocławia woleli nadrabiać ponad 40 km, żeby to w Bydgoszczy ich przyjęli.
Swoją drogą, przykład Inowrocławia pokazuje, że wina niemal zawsze (poza ekstremalnymi akcjami typu amputacja nie tej kończyny, do których też dochodziło) leży po stronie administracji, która robi wszystko, żeby zamienić szpital w jeden wielki, niefunkcjonalny pierdolnik. Po wymianie kadry rządzącej, poprzedzonej odpowiednią ilością zgonów wewnątrz placówki w wąskim przedziale czasowym, okazało się, że szpital (nawet taki państwowy) może nie tylko działać w miarę jak należy ("w miarę" to wciąż hojne określenie), ale nawet przynosić zyski. A gdyby tak jeszcze wyeliminować babcie-hipochondryczki zapychające kolejki, bo zdarzyło im się już drugi dzień pod rząd smarkać w chusteczkę i potrzebują koniecznie recepty na rutinoscorbin... No dobra, nie przesadzajmy.
Według mnie w tym miejscu faktyczne brak jest połączenia kostnego, zamiast tego chyba mamy tam ścięgno? http://o.elobot.pl/s/bot6/5339.jpg
Pfff.. kuzyn miał uraz kolana. Boało jak cholera, ale oczywiście żeby otrzymać pomoc na czas musiał sobie zrobić CT prywatnie, na wizyty musi chodzić prywatnie... i operację, która jest potrzeba, też robi pewnie prywatnie. Raz, zę pracuje i mozę sobie pozwolić na wuj wie jak długi urlop, a dwa - operację z NFZ może mieć za jakieś 5-7 miesięcy, a wtedy, jak orzekł lekarz, to już cały staw będzie do wymiany... Kuzyna na szczęście akurat stać na te kilka tysięcy... Ot, widzę ze lepiej nie mieć problemów ortopedycznych...
Swoja drogą boli mniej czy dalej łykasz Tramal jak Greg Vicodin?
Współczuje.
Ale coś o tym wiem - ostatnio w Krakowie, moja dziewczyna poważnie rozcięła sobie palec wskazujący w pracy (praktycznie odcięła kawałek tuż przy paznokciu) - rana tylko do szycia. Prosto po pracy pojechała na SOR do Szpitala Wojskowego na ul. Wrocławskiej o ile mnie pamięć nie myli. Na dzień dobry pani w Rejestracji - totalne zaprzeczenie osoby która chce komuś pomóc - nie miła, zimna suka - oznajmiła że z takimi pierdołami jak rozcięty palec nie jeździ się do szpitala, na co moja dziewczyna odpowiedziała że jej zdaniem palec jest do szycia, i że bardzo mocno krwawi i wygląda to poważnie. Na to babsztyl stwierdził że to oceni lekarz i że trzeba czekać. No i czekała od godziny 18:00 - 01:00, przez ten czas nikt nie raczył poinformować - ile, czemu tak długo itp. Nikt także nie wyszedł obejrzeć pacjentów - stwierdzić czy ktoś faktycznie potrzebuje szybkiej pomocy, jak się czują - zero zainteresowania. Koniec końców o 1 w nocy udało się dostać do lekarza - skończyło się na 3 szwach.
Ja rozumiem że mnóstwo ludzi potrzebuje pomocy, że lekarzy mało, pieniędzy nie ma (mimo że płacę co miesiąc grubą kasę na służbę zdrowia) - i naprawdę aż głupio iść do SZPITALA z rozciętym palcem - ale prawda jest taka że nigdzie indziej nie ma szans na udzielenie pomocy - bo w przychodniach całodobowych - niestety tak "skomplikowanych" zabiegów nie wykonują - i w taki oto sposób trafiamy do jednego lekarza - razem z ludźmi z wypadków samochodowych, którzy często są bliscy śmierci, z ludźmi z NAPRAWDĘ poważnymi urazami, i wszelkimi innymi dolegliwościami od bolącej głowy, przez złamaną rękę, uciętą nogę itd. I od tego wszystkiego jest JEDEN lekarz. To jest chore, nie normalne, i nie godne naszych pieniędzy.
SnT - ale izby przyjęć muszą tak działać. Lekarze są potrzebni do zabiegów planowych, a poza tym nie mogą pracować całą dobę.
Nie słychać aby na izbach przyjęć pacjęci schodzili, czyli zasadniczo poziom opieki jest utrzymany. Owszem, można by dość łatwo podnieść komfort pacjentów dając im informację, ale cóż - pewnie ze względu na charakter działalności tej informacji brakuje. No, chyba że byłoby to info w stylu - zostaną państwo przyjęci w ciągu najbliższych 5 do 8 godzin.
Szpital. Bydgoszcz.
Kiedy te dwa słowa występują w jednym zdaniu, to już wiadomo, o czym jest rozmowa.
O czym? O Centrum Onkologii, które przez wiele lat okupowało w rankingach pierwsze miejsce w kraju (i do którego nieustannie ściągają ludzie z całej Polski), a które w tegorocznym (właściwie już zeszłorocznym) rankingu Rzepy zajęło I miejsce pod względem jakości opieki medycznej? A może o dwunastym miejscu szpitala wojskowego w tej samej klasyfikacji? A może o czterech szpitalach w "Złotej Setce"? :)
pomysl ze rzad oszczedza dla naszego dobra , administracja sie rozrasta u musi miec na nia pieniadze..Daltego NFZ dostaje za malo pieniedzy. stad lekarz jest jeden na dodatek musi kupe roboty administracyjnej odwalic,zeby NFZ wogole zaplacil na wykonana prace szpitalowi. .Przychodnie sa niewydolne .Twoj pech ze w tak mlodym wieku niestety miales okazje spotkac sie z polska sluzba zdrowia.
Pomysl o tych ktorzy musza sie gimnastykowac z nia z racji choroby (np. rak) lub wieku.
zdrowy bark --->
tak więc z kośćmi masz wszystko ok wg RTG
[17]
Mówisz o pracy specjalistów, a ja cały czas (co podkreślałem) mam na myśli kwestie organizacyjne / administracyjne. Tak, wiem o onkologii. I chyba jakiś czas temu chwalono też oddział kardiologii w szpitalu wojskowym, jeśli się nie mylę. Ale właśnie dochodzimy do kuriozalnej sytuacji, w której lepiej mieć raka niż jakiś nagły, ale prawdopodobnie mniej poważny problem, jak "coś z barkiem" autora wątku. A o podobnych sytuacjach słychać od zawsze.
No, ale może ja do tego źle podchodzę. Na tle całego kraju to raczej standard niż odchylenie od normy.
Mephistopheles:Ale właśnie dochodzimy do kuriozalnej sytuacji, w której lepiej mieć raka niż jakiś nagły, ale prawdopodobnie mniej poważny problem
chyba za daleko sie posunales w swoim wywodzie .Rak jest sprawa ostateczna a w najlepszym razie ciezka rana dla psychiki nawet po wyleczeniu .Pozatym co z tego ze akurat w tym miesicie jest dobra klinika onkologiczna skoro w innych miastach pewnie sa jakies niezle kliniki ,ale schorowanym ludziom bez pieniedzy trudno powiedziec jedzcie tam i tam bo tam sa najlepsi lekarze od ....czegos tam.Wiaze to sie z tym ze sa kliniki ktore maja lekarzy na poziomie antyHausowskim.Gdzie pacjent jest upierdliwym dodatkiem do pensji i traktuje sie go jak gowno na podeszwie buta.
Autor watku jest mlody wiec i problem ma bolesny i g... problemy luudzie maja 100x wieksze i napotykaja takie same przeszkody tylko ze sa czesto wycienczeni chorobą .
SOR - Szpitalny Oddział Ratunkowy – jednostka organizacyjna szpitala i systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, utworzona w celu udzielania świadczeń opieki zdrowotnej osobie w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego (funkcji życiowych).)
To nie jest dawne Pogotowie!
Jakim sposobem ma obsłużyć klientów przychodzący z buta w stanie nie zagrażającym życiu w trybie natychmiastowym?
SORy nie są powołane w tym celu, jeżeli prawie umierasz to wzywasz karetkę a ta zawozi Cię na SOR i jesteś obsługiwany w trybie nagłym. Jeżeli możesz przejechać, przejść albo przefrunąć pół miasta o własnych siłach to Twoje życie nie jest zagrożone, więc usiądź gdzie Ci kazali i grzecznie czekaj.
[23]
Polecam wygooglować sobie słowo "kontekst".
Tak w ogóle to zamierzałem tam wpleść jakiś żart o raku związany z Deadpoolem, ale to pewnie zrozumiałoby jeszcze mniej osób.
Widzący - złamanie to też zagrożenie życia(tak uczyli mnie na ratownictwie w PCK)
Poza tym ja nie pojechałem na SOR a na Izbę Przyjęć(u nas jest to osobny budynek a mimo wszystko na to i na to jest JEDEN lekarz...)
A co Centrum Onkologii, owszem jedno z najlepszych w Europie, położone w Fordonie(sam jestem z Fordonu). Czyli miejsce jest doskonałe. No ale wcale też nie jest tak kolorowo jak się wydaję, bo w statystyki wlicza się ludzi którzy zostali przyjęci...
Historia taty mojego przyjaciela gdzie zdiagnozowano mu zapalenie płuc, gdzie nagle się okazało że jest to rak płuc... Był już w dość ciężkim stanie a Onkologia powiedziała że przyjmie go za 3 miesiące... Po znajomości dostał się od razu ale niestety zmarł po 3-4 miesiącach. Więc gdyby go nie przyjęli, zmarłby tydzień później...
Tak się składa, że pracuję na SOR jako rat med (również w pogotowiu) i mogę cokolwiek na ten temat powiedzieć:
otóż:
1) pisze się barku nie barka (chyba że chodzi o taką pływającą po rzekach)
2) bez urazu ciężko złamać sobie kość (ew towarzyszące choroby, zrzeszotnienie kości czy mocno posunięta osteoporoza +80/90 lat)
3) zwichnięcie (nawet jeśli by było) barku nie jest stanem zagrożenia życia
4) każde zagrożenie życia jest przyjmowane poza kolejnością
5) przeczytaj post nr 24 i czytaj go dotąd aż go pojmiesz.
Koniec przekazu.
PS. Odnośnie postu SnT: zwróć uwagę, że założenie 3 szwów to tak wielka rana (lol, 2cm?), która na bank nie jest zagrożeniem życia, co innego jakby sobie obcięła całą rękę. Dlatego pacjentka może poczekać na szycie nawet do rana. Są inni pacjenci wymagający natychmiastowej pomocy.
Podsumowując.
Każdy myśli, że ich schorzenie, nawet błahe jest najważniejsze dla całego personelu SOR'u, każda sraczka i krwawiący nos - zespół ratownictwa medycznego -> szpitalny oddział ratunkowy + najlepiej OIT. Do tego pielęgniarka powinna wyjść (czy lekarz) na korytarz, zapytać każdego jak się czuję, dać kubeczek z wodą i ciasteczko.
Ludzie zastanówcie się trochę i poczytajcie czym jest SOR i do czego służy. Bo nieraz wystarczy kawałek gazika kupionego w aptece a nie wizyta w SOR i wielkie narzekania że się czeka.
http://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-pogotowiu-ratunkowym.html
stewart : nie puchnij tak bo jeszcze sie przebijesz i odlecisz.
Problem w tym ze poza sorem nie ma wlasciwie nic a wysylanie kogos wyjacego z bolu do lekarza specjalisty bo to stan nie zagrazajacy zyciu to juz humoreska.Zwazywszy ze tam trzeba czekac wiele miesiecy zeby zostac przyjetym.
SORowcy z duma mowia ze trzeba odsylac ludzi bo oni nie daja rady ale ... ci ludzie wlasciwie nie maja gdzie isc.
Wyobraz sobie ze Twoja zona wstaje rano wuyjac z bolu jedziesz na sor a tu ci taki sam sorowiec jak ty mowi - prosze isc do lekarza specjalisty .I co robisz ?
Powiem ci co robisz wykonujesz telefon i po sprawie sam tak zalatwiam te sprawy ,ale co maja zrobic ci co nie maja gdzie zadzownic?
Belert przecież lekarz rodzinny ma wizyty domowe, można zadzwonić a pan doktór się zjawi w domu, zbada i podejmie decyzję czy do specjalisty. A jeśli nie to ruszyć się do POZ, tam nie ma kolejki (nie paromiesięczne). Poza tym nie zawsze specjalista jest rozwiązaniem, wiele badań czy nawet konsultacji powinno iść z POZ a nie przez SOR.
Wszystkie szpitale w Bydgoszczy, to jeden wielki śmiech na sali. Porażka na całej linii..
Miałem okazję być niecały miesiąc temu w Centrum Onkologii. Jest dokładnie tak, jak piszę Ziom Pospolity. Wypełniony po brzegi.
Historia taty mojego przyjaciela gdzie zdiagnozowano mu zapalenie płuc, gdzie nagle się okazało że jest to rak płuc... Był już w dość ciężkim stanie a Onkologia powiedziała że przyjmie go za 3 miesiące... Po znajomości dostał się od razu ale niestety zmarł po 3-4 miesiącach. Więc gdyby go nie przyjęli, zmarłby tydzień później...
Podobną historię miał mój sąsiad. (Jestem ze Świecia).
Nigdy nie zrozumiem tej irracjonalności Polaków.
Jesteś umierający - telefon po karetkę.
Nie jesteś, a coś Cię boli, strzyka - przychodnia.
Prosta zasada, która jakoś u mnie od 28 lat funkcjonuje i żadnych telefonów i wciskać się innym w kolejkę nigdy nie musiałem.
Jarociński szpital i przychodnia, to dopiero rzeźnicy :)
Wystrzegajcie się tych przybytków, jeśli chcecie żyć dłużej :)
steward
Belert przecież lekarz rodzinny ma wizyty domowe, można zadzwonić a pan doktór się zjawi w domu, zbada i podejmie decyzję czy do specjalisty. A jeśli nie to ruszyć się do POZ, tam nie ma kolejki (nie paromiesięczne). Poza tym nie zawsze specjalista jest rozwiązaniem, wiele badań czy nawet konsultacji powinno iść z POZ a nie przez SOR.
qLa
Podałem link do mojej przygody z kolanem. Czyli rozumiem że jak spadnę z 3 metrów na kolano, nie jestem wstanie nią ruszyć, kolano jest jak balon, kręci mi się w głowie z bólu, chce mi się wymiotować to mam wpierw czekać 3 dni na lekarza pierwszego kontaktu, dostanę skierowanie do ortopedy i potem na ortopedę czekać z taką nogą ok.3-4 miesiące. Bardzo gratuluję logicznego myślenia, jestem ciekaw co byście zrobili gdyby wasze dziecko było w takiej sytuacji.
aha Steward, byłem wpierw na pogotowiu i rozmawiałem z ratownikami o tym barku, potem przeszliśmy na temat kolana(bo zauważyli ortezę). Powiedzieli że akurat z tym kolanem na pewno by przyjechali i odwieźli jak najszybciej do szpitala, nie zostawili by mnie na ulicy :) A ja mimo wszystko SAM skierowałem się na Izbę gdzie spędziłem 6h. Nawet kurwa na dowód osobisty nie dali mi wózka ...
Naprawdę rzadko jeżdżę na Ostry Dyżur, złamany nos sam sobie nastawiłem... ale jak naprawdę boli to nie ma innego wyjścia, tramal z ketonalem mi nie pomaga...
W Juraszu też tak było TAMTAM że pijak ze spuchniętą ręką był przyjęty poza kolejką :))))
I małe pytanko PANIE RATOWNIKU...
Aktualnie ból jest nie do wytrzymania, same łzy mi lecą(coś jakbym dostał w nos). Rękę noszę na temblaku, robię okłady z lodu, wziąłem już dziś 2x tramal i 7 ketonali. Niestety ale dalej mnie rwie, nigdy nie odczuwałem takiego bólu, NIGDY... Więcej tabletek nie wezmę bo się struję...
I co teraz ? Przychodnia całodobowa ? Co lekarz rodzinny zrobi ? Wymasuje ?
A na ostry dyżur i tak mnie nie wezmą, poza tym z 8h z życia wzięte.
Więc co mam robić ?
Ziom
W takiej sytuacji dzwoni się po karetkę.
Logiczne.
Tylko Ty nie spadłeś znikąd, mogłeś się ruszać, a pisałeś, że się obudziłeś i coś było nie tak.
Edit:
Lekarz rodzinny da Ci skierowanie do hospitalizacji ( jeżeli rzeczywiście jest ku temu powód ).
Przyjedzie pogotowie, raczej nie będą mogli mi podać nic przeciwbólowego bo wziąłem już za dużo i pojadą. Bo nie ma stanu zagrożenia życia. No chyba że jakiś zastrzyk...
steward: chlopie o jakim specjaliscie piszesz ? O chirurgu ? Zdajesz sobie sprawe jakie sa kolejki do chirurga ortopedy ???????????????????????????
Bo to sie zalatwia tak.Idziesz momentalnie na wizyte prywatna do lekarza ktory przyjmuje w danym szpitalu , becalujesz 100 zeta gosc ci sie kaze zglosic na badania na nastepny dzien .Przylazisz dzwonisz do niego on schodzi z oddzialu ,jego kolega wypisuje skierownia na RTG ,robisz to wracasz ( za free ofc) i dostajesz diagnoze. Przeciwczone :)
100 zeta w plecy ale szybko i milo.
Chirurg ortopeda to można powiedzieć Traumatolog. Ja, gdyby nie znajomości czekałbym na konsultacje dwa lata...
Byłem dziś u ortopedy. "specjaliści" z Jurasza oczywiście dwie diagnozy, zerwany mięsień albo rozpieprzona obręcz :D Czyli gdybym leczył się tam dalej dostałbym skierowanie na rezonans i czekał pół roku, wpieprzając 11 ketanoli dziennie...
No a dziś doktor mnie zbadał(robił to krócej niż tamci młodzi) i dał skierowanie na RTG kręgów szyjnych... Okazało się że tam jest jakaś wada wrodzona... Chce się konsultować z innym lekarzem co dalej, a aktualnie dostałem blokadę w bark "Diprophos" i za 4 tygodnie mam przyjść po kolejną...
I teraz pytanie, wiecie może jak to z tymi blokadami ? Niektórzy dostają raz na pół roku i dobrze funkcjonują, inni natomiast mówią że to jest kolejna droga do powikłań ... dostaliście kiedyś blokadę ?...
Tak dostaliśmy, jak wszystko jest też pewne ryzyko, hipotetycznie można dostać wiele razy, praktycznie było tak że mój ortopeda powiedział żebym się puknął w czoło, trzy razy i koniec, bo nie będzie mi rozpuszczał stawu.
Zamiast kolejnej blokady rehabilitacja, krioterapia i takie tam, oczywiście niby nie ma strachu tyle że mnie baby poparzyły tym azotem. No żesz wręcz niemożliwe ale skórę miałem na barku odmrożoną.
Bark nadal boli, ale nie jest to już taki ogromny ból. Po prostu nieprzyjemne uczucie, mogę bynajmniej spać w nocy :) Mam nadzieję że blokada po prostu działa :)
...mogę PRZYNAJMNIEJ spać w nocy, do cholery jasnej.
Naucz się znaczenia słowa bynajmniej :|