Zepsuł mi się kilka dni temu odtwarzacz DVD w kinie domowym, tzn. zacinał się albo (częściej) nie odtwarzał płyt w ogóle.
Jako, że gwarancja dawno straciła na aktualności postanowiłem zanieść ów sprzęt do naprawy. Niestety ta okazała się nieskuteczna i musiałem drugi raz maszerować z odtwarzaczem aby udowodnić serwisantowi, że płyty wciąż nie działają, a on skasował moje 40zł pewnie za wyczyszczenie lasera :)). Swoją drogą ciekawe na co liczył? Że nie upomnę się o pieniądze albo wciśnie mi kit, że DVD działa?
No, nieważne. Kolejnym krokiem było pójście do źródła czyli sklepu RTV, w którym dowiedziałem się, że jeśli chcę mieć na nowo swoje kino domowe to muszę wymienić nie tylko odtwarzacz, ale też głośniki, bo tego oddzielnie nie sprzedają :((. Cóż, moje głośniki wciąż były bez zarzutu dlatego jakoś nie uśmiechało mi się kupować jeszcze jednego kompletu, a na allegro nie znalazłem takiego modelu odtwarzacza jaki był w moim kinie domowym.
I wiecie co zrobiłem?
Zaświeciło mi wycofane ze sprzedaży 100W koło głowy i kupiłem zwykły, tani odtwarzacz DVD. Do tego dwa przewody: pierwszy łączący DVD z moim TV, a drugi standardowy czincz do audio (L + R) łączący oba odtwarzacze (zepsuty i nowy). W zepsutym wystarczyło tylko włączyć tryb AUX i już na nowym odtwarzaczu mogłem cieszyć się z mojego przestrzennego kina domowego :-). Proste, prawda?
Nie oczekuję w wątku gratulacji, ani medalu uznania, bo podejrzewam, że takie praktyki są często stosowane (???). Tym niemniej jeśli okazałoby się inaczej to w niniejszym wątku przekazuję instrukcję jak uratować swoje kino domowe w przypadku gdy padnie odtwarzacz DVD, a niekoniecznie chcecie kupować od razu nowy komplet.
Eee, Ty myślisz, że głośniki z kina domowego działają tylko z tym modelem odtwarzacza który był sprzedawany razem z nimi? :D
Gdybym tak myślał to treść posta byłaby nieco inna. Choć nie ukrywam, że nie od razu wpadłem na pomysł w jaki sposób uruchomić te głośniki na innym odtwarzaczu DVD, takim bez tych charakterystycznych wejść "na zatrzaski".