Przychodzi czas, gdy człowiek zaczyna konkretnie myśleć o swojej przyszłości. Nie widząc perspektyw na życie i jakąkolwiek pracę w tym kraju rozglądam się jak wielu młodych ludzi za możliwością emigracji w poszukiwaniu lepszej przyszłości, zgodnie z hasłem ŻYĆ, A NIE ZARABIAĆ NA ŻYCIE.
I stąd moje pytanie do Was drodzy golowicze. Jak Wam się żyje w Norwegii? Czy warto w tych czasach podejmować się nauki tego języka aby podjąć jakąkolwiek pracę?
Sam już nie wiem, chcę zacząć żyć na swoją rękę, studia raczej nie wchodzą w grę.
Jesli znajdziesz prace to jestes ustawiony. Zeby znalezc prace musisz cos konkretnego robic, jakis konkretny zawod. Kucharz, hydraulik, plytkarz, elektryk, lakiernik samochodowy,itp.
Najbardziej mi sie podoba, ze jak wezmiesz kredyt i starcisz po jakims czasie prace to kredyt jest zatrzymany do momentu kiedy nie znajdziesz nowej pracy. prosta sprawa z obopulna korzyscia. Predzej czy pozniej kase z kredytu im splacisz a ty masz spokoj psychiczny.
Jest jeszcze kilka innyc rzeczy ale dluugo by psiac.
I stąd moje pytanie do Was drodzy golowicze. Jak Wam się żyje w Norwegii? Czy warto w tych czasach podejmować się nauki tego języka aby podjąć jakąkolwiek pracę?
Nie znam osób ze swojego otoczenia, które narzekałyby na przeprowadzę do któregokolwiek kraju z tej lepszej części Europy. UK, Belgia, Holandia, Dania, Półwysep Skandynawski, Szwajcaria, Niemcy... Generalnie ludzie są zadowoleni.
Znam natomiast osoby, które po powrocie do kraju (najczęstszy powód to dzieci) myślą o ponownej emigracji. Dlatego odpowiem na Twoje pytanie następująco: zawsze warto spróbować, skoro z jakiegoś powodu i tak nie widzisz dla siebie perspektyw w Polsce. Tym bardziej, że akurat kraje skandynawskie są z tego co kojarzę wyjątkowo opiekuńcze w stosunku do obywateli ;-)
Teraz już tak fajnie nie ma za granicą. Jeżeli ten krzykacz w rządzie zostanie wybrany znowu w Angli, to tam będzie straszna lipa dla emigrantów. Holandia też nie fajna, a od tego roku otworzył się rynek pracy w niemczech dla rumuni, którzy pracują za grosze więc Polaków już nei biorą.
Tak, czy innaczej Norwegia to prawdziwy raj. Aczkolwiek drogi. Jak masz drugą połówkę, to pakuj manatki i jedź tam, innaczej cięzko z opłatami.
A lipa w Polsce była jest i będzie. Mam 26 lat, a już chyba pracowałem w 15 firmach, z czego 2 chciałem zakładać, ale nie dostałem dofinansowań itd..
A znam angielski, niemiecki (dogadam się bez problemu), prawo jazdy A, B. Kursy, licencjata i inne cuda, a jest lipa. Prawda jest taka, że teraz są glównie firmy prywatne, a u takich cięzko o dobrą posadę. Pracodawca musi płacić za podławdnego co miesiąc 1000 zł zusu stąd zarobki 6zł za godzinę i umowy o dzieło i inne chujstwa.
Nie warto, najlepiej w Anglii brat tam bracuje wiem że dużo zarabia tylko nię pamiętam ile, muszę sie spytać, odezwie się.
I po co ci będą te dodatkowe pieniądze jak będziesz miaszkał w jakiejś Norwegii? Żeby sobie 2 razy do roku pojechać na jakąś wycieczke? Szczęście nie zależy od pieniędzy.
davhend - Z tego co wiem, to Niemcy otworzą się na Rumunów i Bułgarów dopiero od stycznia.
Szczęście nie zależy od pieniędzy.
Szczęścia całkowitego może nie dają, ale na pewno lepsze samopoczucie i komfort życia.
Pieniądze nie dają szczęscia? Bez nich głodowałbyś pod mostem, a znajomi by się do Ciebie nie przyznawali, ciekawe czy byś był szczęśliwy. :)
Holandia też nie fajna
Ja tam bardzo sobie chwalę. Żyje mi się znacznie przyjemniej, niż w Niemczech, skąd trafiłem tu przed kilkoma miesiącami.
Pieniądze mogą dać szczęscie jeżeli zarabiasz więcej niż okoliczni ludzie. Za granicą masz na to mniejsze szanse niż w Polsce.
davhend - Gdyby wszyscy mieszkali w szałasach, a ty w marnej kawalerce, to był byś bardziej szczęśliwy niż gdyby wszyscy mieszkali w ładnych domach a ty w dwupokojowym mieszkaniu. To nie mój wymysł, a fakt naukowy. Ludzie teraz wcale nie są szczęśliwsi niż ci z 19-tego wieku.
Mi pieniądze dają szczęście jeśli dzięki nim mogę spełniać swoje zachcianki. Nie interesują mnie zarobki innych, chce po prostu żyć.
Jak masz drugą połówkę, to pakuj manatki i jedź tam, innaczej cięzko z opłatami.
Z tym trochę może być problemu. W wieku 19-20 lat ciężko znaleźć osobę, z którą chce się kształtować swoją przyszłość.
[10] Typowy pogląd prawdziwego polaka.
EDIT: Naukowy fakt? Mówisz o generalnej populacji? Hmmm typowy robotnik z XIX w. miałby co innego do powiedzenia.
Gdyby wszyscy mieszkali w szałasach, a ty w marnej kawalerce, to był byś bardziej szczęśliwy niż gdyby wszyscy mieszkali w ładnych domach a ty w dwupokojowym mieszkaniu. To nie mój wymysł, a fakt naukowy.
Ten fakt naukowy świetnie sprawdza się na polskim gruncie, bo jest jeszcze - z różnych względów - mocno zakorzeniony stereotyp, że pracuje się i zarabia przede wszystkim po to, żeby posiadać.
Ja również znacznie bardziej wolę podejście, które mówi, że pracuję i zarabiam po to, aby żyć.
Pieniądze mogą dać szczęscie jeżeli zarabiasz więcej niż okoliczni ludzie.
Chyba tylko zawistnym polakom.
Cale zycie slysze porownywanie pieniedzy do szczescia. I to kolejna durnota w ktora ludzie dali sie wciagnac
Lucky_ generalnie masz rację, ale to działa tylko w rodzinnym kraju, emigranci pięknie to obchodzą porównując swój stan posiadania z:
a) rodziną pozostawioną w Polsce,
b) innymi Polakami (którzy na miejscu wcale lepiej od nich nie mają).
Sprawę ułatwia fakt, że zwykle mieszkają w okolicy, na którą ich stać + fakt, że w wielu zachodnich krajach (vide UK) przez całą długość ulicy każdy jeden dom / ogródek wygląda niemal identycznie a w takiej Norwegii to najbliższy sąsiad może mieszkać 3 km dalej ;)
A jak już Polak się na obczyźnie trzyma z ludźmi na poziomie, to sam najprawdopodobniej zarabia tak, że nie ma kompleksów.
Do Norwegii nie wyjechałbym za żadne pieniądze. Wystarczy mi brak światła i listopadowy dół w Polsce, który trwa i tak stanowczo za długo.
Nazgrel -> Norwegia to nie Szwecja... A dokładniej to nie Sztokholm, Malmo, Goteborg - bo to są główne skupiska ludności muzułmańskiej / somalijskiej / azjatyckiej lub jak to mówisz "ciapaków".
A do autora wątku -> Jeśli masz kogoś na miejscu lub masz zapewnioną pracę / mieszkanie to pakuj się i jedź. Jeśli nie masz, to zastanów się 10 razy, żebyś na miejscu się nie zdziwił. Wszystko wygląda ładnie "na obrazku", a rzeczywistość może ci dać solidnego kopa w jajca.
A ja na emigracji mialem inny problem - gdybym sie porownywal do przecietnego polskiego emigranta w UK, to mialem duzo lepiej niz wszyscy nasi znajomi. Natomiast faktem jest to, ze budzilo to u innych niezdrowa zawisc i jakos tak malo kumpli mialem. A ludzi poznalem naprawde wielu.
Teraz siedze w PL i jestem zadowolony bardzo. Poznalem super ludzi i zyje mi sie tu latwiej niz w UK. Proces powtorej asymilacji do panstwa polskiego i naszej "wspanialej" mentalnosci zajal mi niewiele ponad miesiac. Bo, cytujac klasykow "tu sie wychowalem i tu jest moj dom..."
Nie wiem, może ja do innego kraju jeżdżę. Ale ja jezdze co wakacje do pracy do Norwegii i nie narzekam:) Prace mozna sobie znalezc na necie w pierwszym lepszym serwisie z praca typu http://praca.owi.pl/za-granica/w-europie/w-norwegii
I ciapaków jak mrówków. My mamy swoich januszy, a jak Cameron na nich psioczy, to już źle... W każdym narodzie znajdą się barany.
@Boroova Wydaje mi się ze masz bardzo dobrze płatna prace, więc możesz sobie pozwolić na luksus życia w Polsce. Realia jednak są takie ze Norwegia oferuje najlepsze zarobki w europie dla przeciętnego pracownika i relatywnie bardzo małą rozpiętość przychodów. Do tego bardzo silny socjal i równouprawnienie kobiet jak nigdzie indziej.
Ja gdybym miał dobrze płatna i "zdalną" "intenetowego" typu prace natychmiast bym się przeniósł do Portugalii, koszta życia są tam praktycznie identyczne jak w Polsce a klimat o niebo lepszy. Tylko pracy tam brak, wiec bez zdalnej roboty czy solidnej "renty" to lipa.