Niech im jeszcze pozwolą wejść z "misją pokojową" do Polski, a krew przodków która płynie w tych "żołnierzach" da o sobie znać.
nie musza do nas wchodzic. jesli by chcieli nas zwojować to najlepsza opcja jest zostawic nas w spokoju i dogadac sie z ruskimi - polacy sami siebie wykoncza ot przez wygnanie mlodych na emigracje a pozostalych dobijajac biurokratami.
Z takim podejściem to kazdy naród/nacja która dostała wpiepsz od Polaków po 966 powinna się obawiać polskiej krwi płynącej w polskich "zolnierzach".
Tak, już wiedzę jak w ramach NATO, 180 tysięczna armia niemiecka atakuje 100 tysięczną armię polską. Pytanie - po co?
Tlaocetl --> jak to po co? Kobiety! Nasze najlepsze dobro naturalne :D
Nie używa się armii wobec państw, które ma się skolonizowane w sferze gospodarki, mediów czy nauki. Niby po co?
Nawiasem mówiąc, wielką naiwnością było sądzić, że niemieckie kompleksy powojenne będą trwały w nieskończoność. To wielki naród i będzie miał wielką armię (do czasu kolejnej demilitaryzacji :D).
Z Niemcami trzeba budować dobre stosunki, rozbudowując jednocześnie własną armię. A niestety bardzo mało kto w Polsce myśli dzisiaj w ten sposób. Nad brakiem realizmu Polski w polityce międzynarodowej można by wylać morze łez :)
Lepiej zacznijmy od swojego ogródka, bo 48 samolotów F-16 nie stanowi o sile całego wojska.
Mała dygresja. Jak słyszę Palikota, wielki pacyfista pewnie, że chce zmniejszyć WP do 50.000 ludzi, to mnie skręca. Swoje propozycje argumentuje w kuriozalny sposób, że wojsko nigdy nie potrafiło uchronić nas od klęsk. Oczywiście jest w tym dużo prawdy, ale może panowie w parlamencie zrobiliby coś, aby w końcu umocnić armię? Vide XVIII w.
No tak strach się bać. Niemcy dostosowują swoją armię do tego samego co inne zachodnie kraje, ale to oczywiście oznacza, że głównym celem jest Polska. Ja rozumiem, że to kategoria mirencjumy, ale to już chyba jest nawet zbyt absurdalne.
To wielki naród i będzie miał wielką armię (do czasu kolejnej demilitaryzacji :D).
Aha i pewnie z tego powodu Bundeswehra zmniejsza liczebność? Wielką armię to oni już mieli.
http://www.toytowngermany.com/lofi/index.php/t234678.html
http://www.thelocal.de/national/20111026-38453.html
No cóż jak widać te same trendy w większości krajów i Niemcy specjalnie się nie wyróżniają. Gratuluję jednak tym, którzy proponują rozbudowę armii. Może jeszcze wróćmy do poboru?
MacioraMZ --> Żeby umocnić armię potrzebna jest kasa na modernizację. Bo ilość nie oznacza jakości. Te 150 tyś to jest całkiem rozsądna liczba, ale wszystko rozbija się o braki w budżecie. Czasy są obecnie kryzysowe i nie należy się spodziewać jakiś wielkich "skoków" w celu dogonienia USA w dwa lata. Ot powolna modernizacja i rozwój.
Trael---->
Jak już napisałem, nikt poważny nie sugeruje, że w bliżej przewidywalnej przyszłości Niemcy wyślą swoją armię, żeby zajęła polskie terytorium. Nie miałoby to najmniejszego sensu. Polska w obecnym kształcie jest dla Niemców bardzo wygodna - z jednej strony spory rynek zbytu, z drugiej tania siła robocza, z trzeciej marionetkowy (pod względem podmiotowej polityki zagranicznej) rząd.
Militarnie powinniśmy się zbroić (a w każdym razie utrzymywać polską armię w stanie używalności) bardziej przed innym sąsiadem. Podpowiem, pierwsza litera to R :D:D
Problemem (chociaż to nienajlepsze słowo, bo jak pisałem mówimy o procesie nieuniknionym) jest stopniowa zmiana niemieckiej mentalności. Oczywiście, że Niemcy najprawdopodobniej nie będą się w tej chwili zbroić po zęby - nie ma takiej potrzeby, skoro dotychczasowe środki miękkiej polityki i zdobywania dominacji gospodarczo-politycznej okazują się póki co dość skuteczne. Ale jesli Niemcy rezygnują z myślenia o swojej obronności jako znajdującej się w stanie częściowego zamrożenia i stanu wyjątkowego, to ciężko tego nie brać pod uwagę. Sama redukcja liczebności armii nie ma pierwszorzędnego znaczenia.
O ile za absurdalne uważam "prognozy", że rozpad UE musiałby nieuchronnie doprowadzić do wojny, to jednak w dzisiejszych czasach można sobie zadać pytanie, czy przy pewnych przesunięciach, a wręcz tąpnięciach wyścig zbrojeń na kontynencie europejskim jest czymś niemożliwym do wyobrażenia. Ja mogę to sobie wyobrazić z łatwością. W tym wszystkim wiemy już, że Niemcy nie boją się już deklarować, że powoli czas zerwać z powojennymi "kontrybucjami" - nieważne czy chodzi o chodzi o posyłanie armii na misje zagraniczne, czy coraz bardziej zanikający obraz państwa niemieckiego, które jest ponad doraźnymi interesami i godzi się na samoograniczenie w ramach wspólnoty europejskich narodów. Skoro Niemcy są gotowi posyłać armię za granicę w celu obrony interesów gospodarczych, możemy sobie zadać pytanie, czy są gotowi wbić Polsce nóż w plecy za dostęp do rosyjskich surowców. Oczywiście odpowiedź na to pytanie już mogliśmy poznać.
Każdy, kto myśli, że demoliberalna sielanka i wieczny pokój nastał po wsze czasy powinien się obudzić z głębokiego snu.
Ja tam się nie tyle boję Niemców, co głupich Polaków, którzy gotowi są nas rzucić Niemcom (i nie tylko) na pożarcie.
|1|---------------> trudno o głupszy komentarz.
Niedługo państwa Polskiego będą bronić emeryci i renciści ,a muzułmany i taliby się z nas śmieją i niedługo przyjadą do nas i wyrżną nas w pień
@Hajle - cała ta "zmiana" w Bundeshwerze po prostu dostosowuje stan posiadania do obecnych czasów finansowych i wykonywanych misji. O ile mnie pamięć nie myli to od 20 lat biorą udział w misjach zagranicznych. Prawie wszędzie tam gdzie inne większe kraje. Więc nie rozumiem o co ta spina teraz? Że co robią to co inne narody, ale może się to źle skończyć bo to Niemcy? Czy może nagle ktoś się po dwudziestu latach obudził i jest zaszokowany? Czy może inaczej należy zapytać. Wolno takie akcje podejmować Wielkiej Brytanii, USA, Francji, Włochom, Danii ba nawet Polsce, ale Niemcom już nie? A czemuż to?
Pomijam już odniesienia do historii bo takie opowieści sprzed sześćdziesięciu lat są tak aktualne jak czasy, w których się działy. Ja wiem, że u nas najmodniejsze są teksty: nie wierzmy w sojusze bo Anglia i Francja w 39'. Albo uwaga na Niemców bo 1939-1945. Ale jak się ma to do czasów dzisiejszych? Nijak bo sytuacja geopolityczna inna nie wspominając nawet o czymś takim jak ludzka mentalność czy zmiany jakie zaszły w społeczeństwach. Więc gdybologia o wbijaniu nożów w plecy jest tyle samo warta co telefon do wróżki.
Fakt nie ma co wierzyć w wieczny pokój. Po to w końcu mamy armię. Jednak trzeba rozpoznawać aktualne zagrożenia militarne. Te jednak są na "zewnątrz" Europy a nie na zachód od Odry. Nawet gdybyśmy przyjęli, że wrogiem jest Rosja, to sami się po prostu nie obronimy.