Sprawa wygląda następująco - moja żona skończyła edukację angielskiego na poziomie liceum kilka ładnych lat temu. Na studiach uczyła się rosyjskiego :)
Teraz przyszła pora (i przymus) nauki angielskiego do poziomu B2.
Normalnym trybem w szkole językowej to 6 lat nauki.
Przeglądając internet trafiłem na szkołę Engram w Krakowie, która oferuje naukę angielskiego "od zera" do B1 w niespełna rok (nie oszukujmy się, bo latka zrobiły swoje i trzeba zacząć od A1).
I tak się zacząłem zastanawiać - ściema? Czy ktoś na forum miał okazję uczęszczać do tej placówki na zajęcia (albo innej z tą metodą)?
Oczywiście samemu się nic nie stanie - trzeba zakuwać słówka, ćwiczyć gramatykę jak najwięcej.
Mnie interesuje natomiast to, czy scenariusze zajęć, taktyka nauczania i materiały są naprawdę dobrze przygotowane (rzeczywiście wspomagają proces uczenia), czy jest to raczej naciągane wszystko i lepszym rozwiązaniem byłyby stare kasety magnetofonowe? ;)
Chciałbym żonę w miarę możliwości "szybko" doszkolić do poziomu B1, by w przyszłym roku mogła rozpocząć normalne zajęcia i podejść do egzaminu.
Dzięki z góry.
Skąd wziąłeś informacje, że dojście do B2 normalnym trybem zajmuje 6 lat? To jest mocno zawyżona wartość.
Przy dwóch spotkaniach tygodniowo po 1,5h uwzględniając nawet przerwę wakacyjną do B2 spokojnie dojdzie się od zera w dwa lata.
Tak mi powiedziano w Profi-lingua akurat - od zera do bohatera w 6 lat :P
Przecież B2, to nie jest taki wygórowany poziom, w sześć lat, to raczej można już mówić bardzo płynnie i znać ok +/-10k słów, ucząc się np średnio 5 słów dziennie (a nawet nie ucząc się, tylko wyłapując).
Do tego mowa jest o angielskim, o języku, którym aż kipi w googlach i na jutubcu, ja bym w ogóle olał szkoły językowe, no chyba, że bym nie był studentem i nie narzekał na pieniądze. ;d Jeżeli chciałbym mowić płynnie po angielsku od zera, to wybrałbym jakieś rozmowy z native speakerami, sa na swiecie ludzie, ktorzy znając angielski chca uczyc sie polskiego. I to wszystko bez wydawania 40zl/h, czy tam ile sobie wołają + czas stracony na dojazdy. ;)
http://www.antimoon.com/
^ to dobrodziejstwo polecono tutaj, na GoLu.
ja to bym generalnie w dupie mial te szkoly jezykow obcych z ich onanizmem na temat tego kto potrafi nazwać więcej czasów i literkami certyfikatów
nie umiem przedstawić alternatywy do tej nauki, ale moim zdaniem szkoły języków obcych to nie są za dobre miejsca do nauki języka
Żeby się nauczyć do B2 nie trzeba 6 lat! Wystarczą dobre chęci i dużo zakuwania i w dosyć szybko się można nauczyć, tej metody nie znam, ale w większości szkół chyba po prostu trzeba się uczyć :D w speak upie dosyć fajnie prowadzą zajęcia, nudno nie jest i można dużo po angielsku rozmawiać.