Właśnie zdałem egzamin na prawo jazdy i rozglądam się za jakimś samochodem...
Ogólnie to strasznie mało jeżdżę bo i nie mam gdzie i kiedy toteż głównym autka mają być codzienne dojazdy na stację, w sumie będzie to jakieś 15km w dwie strony, plus od czasu do czasu trasy o długości kilkudziesięciu km, ale to niezbyt często.
Może was to zdziwić, ale maksymalna cena jaką sobie wybrałem to 2000zl.
Zaznaczam, samochód w 95% będzie wykorzystywany tylko i wyłącznie do tych niedalekich dojazdów.
Peugeot 106 1.1 :)
Fiat 126p - Kupisz kilka takich maluchów, a potem może złożysz z nich jednego dobrego. Ponadto prosta konstrukcja nie wymaga dużych kosztów, ani wiedzy, dzięki czemu będziesz w stanie samemu go naprawić.
Ewentualnie Volkswagena Golfa II. Trwałe, choć brzydkie maszyny.
nie nazwalbym 15km bliskim dojazdem do pracy... tyle to mozna z jednego konca warszawy na drugi i nie jest to maly odcinek...
chyba ze polna droga bez skrzyzowan.
za 2tys samochod musisz sie spodziewac, ze glownym twoim wydatkiem nie bnedzie benzyna a naprawy...
za ta cene bedzie ci ciezko cos kupic co bedzie jezdzic i nei psuc sie
Nastaw się na to, że jak już samochód będziesz miał to na 99% jeździł będziesz też do sklepu/urzędu/lekarza, bo szybciej i wygodniej.
Fiat Cinquecento
kup samochód najbardziej zadbany i najmniej rozbity w przeszłości... nie ważne jakiej marki...
do 2tyś i tak dołozysz troche, zawsze tak jest
kupno auta to tylko ten najłatwiejszy wydatek...
o ile nie kupisz od znajomego bliskiego, to od razu powinieneś wymienić płyny, rozrząd itp - pare stów w plecy
o kosztach OC itp nie wspominam...
więc jak masz 2 tys, to przygotuj ok 4tyś i szukaj nierozbitego, zadbanego :)
W pelni popieram propozycje w stylu Punto, Peugeot 106, Cinquecento, Seicento - auta tanie w utrzymaniu i naprawie, czesci kosztuja grosze i sa ogolnie dostepne. Oczywiscie nie licz ze za 2k dostaniesz cos bez zadnej rdzy, nie zarysowane z przebiegiem 20 tysiecy na liczniku po dzidziusiu wozacym babcie do kosciola i z powrotem...
Na pierwsze auto warto kupic tanie auto - duzo sie na nim nauczysz ( jadza i obsluga ) - a jak rozbijesz czy zarysujesz - to nie wydasz majatku na przywrocenie do stanu "uzywalnosci".
Tico osobiscie bym odradzal - najwieksza trumna na kolach z powyzszych proponowanych.
Ostatnio byłem na szrocie - co 3 samochód to Corsa B z rozbity albo tyłem albo przodem (nie wiem czemu tak jest). Części do tego rozbierają ludzie po 5-20 zł więc jeśli byłbym na twoim miejscu to poszukał bym takiej Corsy a części brał ze szrota - zawsze coś znajdziesz
Opel Astra F w gazichu, jeździ za półdarmo. Tego nie zajeździsz.
EDIT:
[15]Panie, jaki ecotec?
Szczerze? Kup sobie rower. Naprawdę, za 2000zł lepiej na tym wyjdziesz, 8km w jedną stronę odpykasz w 20-25 minut, tak samo jak w samochodzie, a odpadają koszty napraw, bo za dwa tysiące po prostu nie kupisz w miarę dobrego i w miarę bezawaryjnego auta.
Kumpel z pracy jako dodatkowe auto ma wlasnie Peugeota 106 i mowi ze w ciagu ostatnich 5 lat wlozyl do niego (poza paliwem ofc) mniej kasy niz za sama regeneracje turbo w passacie.
dave_mgs- > fakt faktem, astra gaz przyjmuje dobrze, ale ecotec to raczej nie jest silnik, o którym można powiedzieć nie do zajeżdżenia.
Kłosiu - tak możesz radzić komuś, kto chce jakoś dojezdżać gdzieś w sezonie
Tu chodzi o rozpoczęcie swojej przygody z samochodem, zdobywanie doświadczenia po zdobyciu prawa jazdy. rozpoczęcie zbierania zniżek na ubezpieczenie...
Kiedy ma to zacząć? Za 10 lat samochodem za 30tyś i wtedy na nowo sie uczyć jeździć, rysować karoserie, tłuc auto za 30 koła, bo za 2tyś to sie nie opłaca...?
[12] Popieram!
[15] Kto mówi o Ecotecu? 8 zaworowy silnik jest NAPRAWDĘ nie do zajeżdżenia.
Jeśli nie chcesz gazu, to szukaj 1.7TD Isuzu - spalanie ropy na trasie to jakieś 5l.
jakie bzdury ludzie wypisują to ja nie wiem, kupiliśmy kumplowi czinquaczento na urodziny za 750zł + ekstra 4 opony zimowe po 1 sezonie na felgach, wkład finansowy do samochodu = 0
samochód kupiony w listopadzie, 3,5 miesiąca kolega ma samochód, egzamin na prawko zdał niestety tydzień temu (pierwszy egzamin miał w dniu urodzin ale udupił, więc prezent nie wypalił tak do końca) no ale wciągu tego czasu samochód zrobił ponad 500km, nic się nie zepsuło a katowany był równo, przejechałem nim trase 160km bez żadnych zastrzeżeń, rdzewieć za bardzo nie rdzewieje, przynajmniej nie aż tak żeby był do zrobienia, rocznik jeśli pamietam 1994. Ubezpieczony do lipca, przegląd do końca czerwca, nic tylko jeździć i jeździć. wiadomo jeśli kolega będzie chciał jeździć dalej to koszta przeglądu i ubezpieczenia oraz do wymiany rozrząd ( koszt 100zł ), poprzedni właściciel zrobił hamulce, wymienił olej 2 tygodnie przed sprzedażą.
inny kolega za to kupił tico za 1000zł, codziennie dojeżdza do szkoły 25km w jedną strone, żadnych problemów, miał dzwona miesiąc temu (ktoś mu wyjechał a kolega odbił na pobocze i przywalił bokiem w latarnie, koleś oczywiście spierdzielił). Kolega kupił drzwi za 20zł, zderzak za 50zł i jeździ dalej, przy okazji jeszcze zrobił progi z blachy bo trochę go rdza chwytała i to wszystko kosztowało go 200zł + drzwi i zderzak.
za ta cene bedzie ci ciezko cos kupic co bedzie jezdzic i nei psuc sie
koledze planowaliśmy kupić malucha, ale w tej cenie (do 800zł) nic nadającego się do jazdy nie było, tydzień przeglądałem maluchy, za nim przesiadłem się na inne samochody, cienkiego wypatrzyłem po drugim dniu poszukiwań na allegro.
Z moich propozycji:
Tico - do zalet należy zaliczyć ultraniski koszt eksploatacji - komplet filtrów + rozrząd + sprzęgło + kompletny wydech = 300zł. Spalanie na poziomie 4,5 litra w trasie i około 5,5 w mieście. Wady są tylko dwie - bezpieczeństwo i blacha.
Astra/Corsa - koszt eksploatacji odrobinę większy ale i tak jest to ułamek tego, co w przypadku trochę nowszych samochodów. Znacznie większe bezpieczeństwo i komfort jazdy w stosunku do tico. Jak się trafi na dobry egzemplarz to nie powinno być dużych problemów z blachą (sam robię w astrze 96' dopiero drugi element)
A tak to z tego co widziałem, szukając samochodu w podobnym celu:
Peugeot 106/306, Renault twingo, Nissan micra, Suzuki Maruti (to samo co tico, ale z lepszą blachą i trochę bezpieczniejsze), Mitsubishi Colt, Citroen Saxo/AX - nie wiem jednak jak w tych samochodach wyglądają ceny części, bo nigdy nie miałem.
Raczej nie pchałbym się w samochody "na pierwsze auto", takie jak vw golf, czy honda civic :)
Zaden Golf. Zaraz mnie wszyscy zjada, ale dla mnie to parodia samochodu. Malucha naprawisz sobie sam, czesci tanie jak barszcz, a jak jeszcze wpadniesz na pomysl zeby wsadzic gaz, to okaze sie ze za 100 PLN jezdzisz 2 tygodnie.
Wszyscy mowia Tico, a to jest tak male guwno, ze juz Maluch jest od niego wiekszy.
YUGO albo Tavria !:)
szymon -> miałeś kiedykolwiek tico?
W sumie to tam jest całkiem sporo miejsca - na pewno dużo więcej niż w maluchu i porównywalnie co w CC (tyle, że ma 5 drzwi, więc jest znacznie lepszy dostęp)
Mój ojciec w podobny sposób katował to auto - zdarzało mu się przewozić drewno załadowane po sam sufit - obstawiam, że z 500kg się mieściło, a samochód dalej jechał :)
Raz też wykorzystywałem tico jako alternatywny nocleg (gdy nie udało się znaleźć noclegu w żadnym pensjonacie) - po złożeniu siedzeń mieściłem się na leżąco z wyprostowanymi nogami (175cm wzrostu) - jedyne co przeszkadzało to różnica poziomu między komorą bagażnika, a złożoną kanapą - wystarczyło jednak sobie coś podłożyć i nawet się wyspałem. Myślę, że to była znacznie lepsza opcja od noclegu w maluchu :D
Zgadzam się, ze stwierdzeniem, że Tico to trumna na kółkach. Znajomy rozbił się jakiś miesiąc temu. 4 osoby jechały Tico. 3 osoby zmarły na miejscu, 4 po walce w szpitalu. Na dodatek byli to bracia.
Powinieneś znalezc jakiegos bitego Matiza w tej cenie i powiem szczerze, lepiej Matiza niz Tico...
Z 2000 to lepiej kupić rower. Albo laptopa. Albo obiektyw do lustrzanki. Ale nie samochód...
A ja proponuje Fiata Uno z LPG :)
i nie dla tego że "słyszałem" że jest spoko, tylko dla tego że sam nim jeżdżę. Wiem że to "auto dla emerytów", wiem że wygląda obrzydliwie, ale:
- części są ŚMIESZNIE tanie
- w zakupie jest również mega tanie (do 2000 zł kupisz spokojnie, ja za swojego bardzo okazyjnie dałem 900 zł już z gazem - przebieg [pewny] 80 000 km - kupiony od dziadka z bloku na przeciwko który w 1997 r kupił go w salonie :) )
- wersja 1.0 Fire jest stosunkowo ekonomiczna, 1.4 i.e (ja takiego posiadam) - bierze jakieś 10-11 l gazu w cyklu mieszanym
- auto jest niezawodne - jeżdżę nim sporo ( w niecały rok zrobiłem 40 000 ), codziennie do pracy, co tydzień do krakowa + okazjonalne trasy
- we wrześniu 2012 strzeliłem nim trasę z Bielska-Białej do San Jose w Hiszpani :), z zaliczeniem po drodze co ciekawszych miejsc na Słoweni, we Włoszech, Francji i Hiszpanii i z powrotem przez Madryt, Paryż, Norymbergie do Bielska-Białej :) - razem 7000 km w 4 osoby + trumna na dachu i pełny bagażnik. Jedyna awaria to zatarcie pompy paliwa (100 zł nowa).
- poza wspomnianą pompą paliwa, nie zepsuło się w tym aucie nic, musiałem jedynie wymienić amortyzatory (350 zł kpl tył + przód gazowo-olejowe KYB) - stare były już z użyte, zaraz po zakupie wymieniłem płyny, klocki hamulcowe (37 zł kpl) i rozrząd (110 zł kpl)
także naprawdę gorąco polecam ten samochód, dla kogoś kto nie szuka auta do lansu tylko niezawodnego, taniego środka transportu. A przyjemność z jazdy to czerpię na motorze :).
Aha, auto jest śmiesznie proste w budowie, można znalesc wersję z elektrycznymi szybami :) i raczej nei ma niebezpieczeństwa jak w wypadku punto czy CC że kupimy auto zakatowane przez jakiegoś młodzika za kółkiem świeżo po prawku.
Pankracy >>> puknij się w czółko :)
2000 to lepiej kupić rower
Ojej, naprawde? Moze to bedzie dla Ciebie szok, ale w Polsce bywaja zimy i to z duzymi mrozami. Sprobuj wtedy dralowac rowerem kilkanascie kilometrow. Naprawde niektorzy maja IQ na poziomie rozwielitki.
k42a --> Najlepszym wyjsciem bedzie Punto z LPG, bo to jednak calkiem solidne auto jest. Cinquecento to jednak taki wiekszy maluch, ani to wygodne, ani bezpieczne. F126p odpada ze wzgledu na brak ogrzewania, maly poziom bezpieczenstwa, brak bagaznika. Golf II jest jeszcze rozsadnym wyborem, bo jest solidny, stosunkowo malo awaryjny i czesci sa tanie.
[28] -> [16]
- we wrześniu 2012 strzeliłem nim trasę z Bielska-Białej do San Jose w Hiszpani :), z zaliczeniem po drodze co ciekawszych miejsc na Słoweni, we Włoszech, Francji i Hiszpanii i z powrotem przez Madryt, Paryż, Norymbergie do Bielska-Białej :) - razem 7000 km w 4 osoby + trumna na dachu i pełny bagażnik.
Uno 1.4 z LPG? O stary - szacunek.
Naprawde niektorzy maja IQ na poziomie rozwielitki.
Ty nawet trochę większe, bo umiesz wklepać litery na klawiaturze.
Ja od siebie polecam peugeota 106 z 98' roku, sam takim jezdze juz 4 lata i nie narzekam. Silnik 1.1 75 koni, pali 5-6 litrow, z gazem do dechy wyciska 140 km na godzine a potem sie juz ale trzesie :-D nie psuje sie, codziennie odpala nawet zima... Lubie go tez za to ze jest calkiem wszechstronny i nawet wygodny tzn mam elektryczne szyby, lusterka, wspomaganie kierownicy, szklany szyberdach, skladany fotel z tylu (spokojnie dal rade 3 osoby + 3 snowbordy w bagazniku). Za 2000 juz uda ci sie cos znalezc, chociaz ja swojego teraz za minimum 4 bym opchnal :P
SnT --> wrzuc foty i napisz cos wiecej! Tez mi sie marzy taka wyprawa, jako pozegnanie z moim autem ktore niewatpliwie kiedys nastapi :)
paściak >>> z fotami nie taki łątwy temat - czekają na obróbkę od pazdziernika :D. Jak coś ogarnę - dam znać na pewno ! :)
Z jednej strony świetnie, że można kupić "auto" za 2k, czy mniej. Z drugiej strony jeśli taki samochód ma wątpliwy stan techniczny to stwarza nie tylko zagrożenie dla kierowcy, jak i innych uczestników drogi. Zawsze mi się wydawało, że rozsądnie jest kupić jako pierwszy samochód nowe (tańsze) auto, niż kupować trupa przy którym trzeba wiele doświadczenia. Powiedzmy sobie szczerze za 2k to nawet jednej porządnej felgi do samochodu się nie kupi, ale nie tylko, OC/AC, benzyna, czy zwykłe nawet opony - komplet to ok. 4-5k, a mówimy o samochodzie który ma setki części każda po ileś tam złoty, a sumarycznie to wszystko ma wynieść ok. 2 tysiące, jednym słowem trumna na kółkach. Oczywiście mogę się mylić (specem nie jestem), ale mam nadzieję że nigdy na drodze nie spotkam kogoś komu się w czasie jazdy samochód rozpadnie, a części tego wozu wpadną na mnie. Ja bym radził dozbierać przynajmniej do 20k wtedy można już jakiegoś grata znaleźć, który jakoś tam pewnie się trzyma.
Alex -> masz rację w jednym :) Specem nie jesteś :D
Za 2 tysiące da się kupić samochód w dobrym stanie technicznym. Nie będzie to auto na wypasie, ale spełni podstawowe funkcje, takie jak przemieszczanie się z punktu a do b, tak żeby nie wiało i nie padało.
Auto w tej cenie raczej będzie pozbawione klimatyzacji, elektrycznych szyb, sterowania radiem z kierownicy, podgrzewanych foteli czy innych bajerów. Nie ma to jednak większego wpływu na bezpieczeństwo czy technikę jazdy. Ważne, żeby opony, hamulce i układ jezdny były w dobrym stanie - reszta to już tylko kwestia przyzwyczajenia.
Koszt nowych opon dobrej klasy do samochodu za 2 tysiące, nie powinien przekroczyć tysiąca złotych. Do astry kupiłem goodyear ventura - koszt nowych to około 280zł za sztukę, ja kupiłem komplet używanych przez jeden sezon za 250zł. Choć nie udało mi się znaleźć ich za pierwszym razem, to jednak da się kupić dobrej jakości używki (nie żadne nadlewane) w dobrej cenie.
Napisałeś to tak poważnie, że aż nie chce się wierzyć, że to nie ironia. W każdym razie, jeśli kupujesz komplet kół z felgami za 13 tysięcy złotych, to gratuluję :)
edit: nowe felgi do mercedesa CLS Brabusa 20 cali kosztują około 1300zł za sztukę, więc stwierdzenie, że za 2000zł nie znajdzie się nawet porządnej felgi jest 'lekko' przesadzone :) albo ktoś Cię po prostu w ch*ja robi :D
--->Lysack - napisałem to jak najbardziej poważnie. Takie mam zdaniem na ten temat, oczywiście mogę się mylić, i może da się kupić samochód w dobry stanie za takie pieniądze, jednak przez analogię -> najtańsze samochodu kosztują nowe ok. 40-50k (chyba bo nie wiem tego na pewno, a nie chce mi się sprawdzać) tanieją w jakiś tam sposób. Rocznie zazwyczaj robi się ok. 10k km jak nie jeździ się dużo. Mam w sumie 4 samochody, ale nie jest to ani miejsce, aby pisać o tym ani ważne, jeden z nich jest używany tylko latem i tylko w pogodę bez deszczową i ten samochód nawet w takim wypadku robi średnio 3-4k rocznie. Żony samochód 50k km przy jeździe praktycznie po mieście i lekko po Polsce - wypad nad morze -> zrobił po 3 latach co wcale jakiś dużym wyczynem nie jest. Zresztą w ok. 100k km samochód moim zdaniem jaki by nie był powoli wymaga jakieś ingerencji, wcześniej wymienia się tylko materiały eksploatacyjne. I tutaj jest moje jedyne i podstawowe pytanie, czy ktoś wymienia wszystkie psujące się i zużywające się elementy, czy po prostu puszcza samochód dalej ? Oczywiście biorąc pod uwagę też nasze wspaniałe drogi stan samochodu eksploatowanego w Polsce też ma dodatkowy + do sprawdzenia się. Nie mniej nie chce przynudzać. Specem nie jestem w życiu miałem ok. 20 samochodów i opieram swoje zdanie tylko na własnym amatorskim w miarę doświadczeniu, samochodu zawsze miałem w pełni serwisowane. Jak ktoś mi pisze, że na samochodzie 10 letnim chce wykręcać 140-200km/h i jeszcze na oponach które są np. stare, lub mają niższy indeks prędkości to tylko boje się że nie skończy on na mnie. Zresztą byłem świadkiem już 2 razy w życiu jak grat spowodował wypadek i to nie z winy kierowcy, ale właśnie dlatego że był gratem. Dla młodego kierowcy ja osobiście polecam nowe tanie auto, które po prostu jest nowe. Pozdrawiam
[39] Specem nie jesteś i pewnie jeździsz swoim wozidłem po mechanikach a oni cie podliczają i czekają aż lepszą furą przyjedziesz co by ją na części rozbierać.
Tak jak mojego koleżkę podliczyli 800 zł za pompę paliwa do Passata 1.9 TDI. Wsadzili chińszczyznę za 150 zł, robocizny tyle co ile i jesteś jeleń 650 w plecy
Dla młodego kierowcy ja osobiście polecam nowe tanie auto, które po prostu jest nowe.
Daj mu te 30k to na pewno kupi sobie jakąś pandę czy corsę na wyprzedaży rocznika.
Mam Astre F, rocznik 95, przejechane koło 350k. Stan techniczny bardzo dobry, blacharka po poprawkach. Przeglądy przechodzi bez trudu. I wolę nią jeździć niż moim C4 - jakoś tak pewniej się w niej czuje. Mam do tego samochodu zaufanie a i 140 poleci na sztywno.
Ja bym radził dozbierać przynajmniej do 20k wtedy można już jakiegoś grata znaleźć, który jakoś tam pewnie się trzyma.
jesteś pewny, ze za 20 już co kupisz ? nie machnąłeś się o jedno zero ;p
Ja rozumiem, że każdy ma inne wymagania co do auta, ale za 2k można już jako taką skrzynię znaleźć. Nie będzie to co prawda samochód dwuletni z klimatyzacją, ale autor sam zapewnił że dużo nim jeździł nie będzie. A z tym 20k i "jakiegoś tam grata można za to kupić" to już przesadziłeś... :P
Tico dostaniesz już za 2k. Samochód raczej przeciętny, ale za taką cenę można przeboleć. No i to dobra alternatywa Fiata 126p.
mega offtop
ostatnio zastanawiam się nad zakupem drugiego samochodu, który będzie słuzył tylko i wyłącznie do dojazdów do pracy.
http://otomoto.pl/renault-clio-electrique-elektryczny-C27369572.html
http://otomoto.pl/citroen-berlingo-electrique-90km-zasieg-C26858647.html
co sądzicie o tego typu elektrycznych wynalazkach. Miał ktoś z was z tym doczynienia?
Miałem w tym temacie absolutnie nic nie pisać, wszedłem z ciekawości i wyraziłem tylko swoje zdanie, nic więcej, każdy może uważać jak sam chce, to jest każdego prywatna sprawa. Więc nie mam zamiaru się bynajmniej tutaj spierać :] Sam osobiście liczę że kiedyś zostanie wprowadzona na świecie ustawa która pozwoli używać samochodu do 10 lat od chwili ich zakupy (a potem na złom), na pewno poprawi to znacząco bezpieczeństwo na drogach i przede wszystkim je rozluźni, wiem że takie coś byłoby napadem na wolność osobistą człowieka, ale wolę to niż pędzącego w rozpadającym się BMW młodzika ;] Oczywiście jak piszę wyżej to jest moje prywatne zdanie, które nabyłem jeżdżąc po Polsce. Pozdrawiam.
Alex ->
1) cena nowych samochodów jest wypadkową wielu czynników. Pierwszym z nich jest marża producenta. Kolejnym jest koszt zakupu nowych materiałów - samo obicie zagłówka jako materiał kosztuje zapewne więcej, niż kompletny używany fotel, a to nie wpływa ani na bezpieczeństwo, ani na komfort użytkowania. Kolejnym elementem ceny jest opracowanie parku maszynowego (wszystkich form i wytłoczek), które są typowe dla danego modelu. Następnie trzeba wziąć pod uwagę koszt projektu i testów - to jest znaczący koszt nawet po rozłożeniu na pojedynczy egzemplarz. No i jeszcze, wcale nie mała, marża dealera. Po odjęciu wszystkich marż, projektów itd, sama wartość samochodu to niewielki procent ceny końcowej.
Sytuacja ma się podobnie jak z lekami, gdzie też jest ogromny koszt projektu i opracowania. Zauważ, że leki wychodzące spod okresu patentowego potrafią stanieć z kilkudziesięciu złotych, do 2-3 złotych za opakowanie, bo taki jest rzeczywisty koszt ich wyprodukowania i zapakowania, już z całkiem niezłą marżą producenta.
2) Nowy samochód nie jest bezawaryjny - powiedziałbym nawet, że w okresie 'docierania' jest większa szansa, że napotkamy jakąś niespodziankę. Co z tego, że zrobimy to na gwarancji, skoro na przykład zatnie się pedał hamulca przez źle zamocowaną tulejkę i nie wyhamujemy przed przeszkodą? Do tego, do nowych samochodów, wpycha się coraz więcej bezużytecznych technologii. Filtry DPF, skrzynie biegów mające zaoszczędzić 0,1 litra paliwa na sto kilometrów, po czym nadają się do wymiany po przejechaniu stu tysięcy, elektroniczne czujniki spalin w dziesiątkach miejsc, pompowtryskiwacze i inne drogie ustrojstwa...
3) Im nowszy samochód, tym bardziej aktywnie działa lobby koncernowe, polegające na celowym postarzaniu sprzętu. Sztucznie ogranicza się żywotność poszczególnych elementów, żeby koncern mógł zarobić na serwisie, a znudzony awaryjnością użytkownik, zmienił czym prędzej auto na nowe. No i żeby nie stracić gwarancji trzeba olej wymienić w ASO, gdzie kosztuje to 10 razy więcej niż w tym samym miejscu, ale po godzinach pracy serwisu.
4) proponowana przez Ciebie ustawa o złomowaniu 10-latków jest śmieszna, bo 10-letnie audi czy bmw będzie w lepszym stanie niż nowa dacia logan. Stan samochodu w znikomym stopniu wpływa na ilość wypadków - dużo ważniejsze są zachowania użytkowników, czy stan dróg. Żeby stan samochodu wpłynął na bezpieczeństwo, to już muszą być naprawdę łyse opony, brak klocków hamulcowych czy zawieszenie o skuteczności poniżej 20%, ale takie auto już teraz nie przejdzie przeglądu - po to właśnie on jest.
Tak swoją drogą, to osobiście dużo bezpieczniej czuję się w swojej prawie pełnoletniej astrze F, niż w nowej Skodzie Fabii, która ma kółka wąskie jak w motorowerze, a przy dłuższej trasie nie było opcji, żeby coś się nie popsuło (podczas gdy starsza fabia sprawowała mi się bez zarzutu)
ALex: wolalbym ustawe eliminujaca glupote z drog publicznych.
Twoj postulat zeby na drogach jezdzily samochody max 10 letni jest prosty do spelnienia .Problem w tym ze rzad ktory by to zaproponowal nie mialby czego szukac w drugich wyborach.
Alex---> kolejny watek w ktorym pokazujesz jak bardzo jestes oderwany od rzeczywistosci. Spoko ze 18 latek zaraz po zdaniu egzaminu na prawio jazdy kupi sobie nowy samochod za 30k...Wiekszosc ludzi w tym kraju przez cale zycie sobie nowego samochodu nie kupi...A nazwanie autka za 20k (standardowa cena ktora przecietny srednio zamozny Polak daje za auto) gratem...No coz, ja Ci gratuluje ze stac Cie na utrzymanie 4 samochodow i kompa za milion pincset sto dziewincset ale uzmysłów sobie ze wiekszosci w tym kraju na to nie stac...Pomijam fakt, ze czlowiek dopiero po egzaminie powinien kupic tanie autko na "dotarcie", nawet po stluczce nie bedzie w razie czego wielkiego placzu.
No i kuzwa co za nowy samochod kupi za 30k? Dacie Logan? Prosze Cie...Za taka cene to ja bym 5-6 latka szukał a nie nowy samochod...
Miałem w tym temacie absolutnie nic nie pisać
AleX --> zrób więc wszystkim przysługę i nic już nie pisz, nie masz kompletnie najmniejszego pojęcia w temacie, na który się wypowiadasz, robisz z siebie kompletnego głupka swoimi tezami i pomysłami, przestań i potraktuj to jaką dobrą radę.
A.l.e.X - Moja 16 letnia Vectra jest w lepszym stanie niż większość kilkulatków, z których część ma powycinane katalizatory, a silniki są zajeżdżane na maksa. Nie wiek, ale stan auta się liczy.
Ostatnio pewien gościu chwalił się, że jego Nissan Primera P12 z 2003 roku miała już robiony remont silnika...
Przykład. Ktoś tu pisał, że starsze oplowskie silniki są lepsze od rodziny ecotec. Tato wcześniej miał Astrę I z 1.4 i jako 8 letnia miała już robiony remont. Vectra B z 1.8 do dziś tego remontu nie miała. Kompresja jest dobra, wiadomo, silnik się trochę poci, ale zaworki nie tykają. Wniosek z tego jest taki, że wszystko zależne jest od danego egzemplarza.
Poza tym drogi Aleksie, większość tych aut do 10 lat oferuje większy przebieg niż niektóre kilkunastoletnie. Przykład Fiata Bravy mojej cioci, auta, które wędruje z rodziny do rodziny. Pojazd ten ma 15 lat i przebieg rzędu 180 tysi. Nigdy nie był cofany, bo od zawsze był w rodzinie.
P.S. A opony mam nowe. Letnie i zimowe.
Jak się dba, to autko posłuży. Jednak wiem, że dużo ludzi w ogóle o swoje samochody nie dba w ogóle.
No i kuzwa co za nowy samochod kupi za 30k?
Corsa w podstawowej wersji, benzyniak (chyba 1,4 90 KM ale nie dam sobie reki uciąć) na wyprzedażach widziałem za 33k.
Fabie tez pewnie w podobnej cenie by znalazł. Jeszcze Spark ale to samochód mniejszy.
Nowy z 2012 za 26900: http://otomoto.pl/tata-indica-28-900-brutto-3-lata-gwarancji-C27049711.html
Z klimą!
Tylko co komu po samochodzie, który będzie tracił na wartości dwukrotnie szybciej niż inne auta :) Że o jakości materiałów w takich markach jak Tata czy Dacia nie wspomnę :)
--->Lysack - dzięki za wykład dotyczący sprzedaży, aczkolwiek nie musiałeś ;] Nie zgodzę się, że badania techniczne wyeliminują z drogi trupy, raz kiedyś byłem na takich badaniach i one są fikcją, aczkolwiek możliwe, że w różnych miejscach różnie do tego podchodzą.
--->Belert - pełna zgoda z tym co napisałeś
--->sir Qverty - wiem jakie to jest forum i jak młodzi ludzie tutaj są (więc wahałem się czy coś pisać), zapewne jak będą w moim wieku będą mieli podobne zdanie, niemniej napisałem to w kontekście ilości km robionych rocznie. Możliwe że da się kupić samochód 10-15 letni z przebiegiem poniżej 100k km, ale nawet samochodami które większość czasu stoją w garażu (tylko o tym chciałem napisać) po 2-3 latach na liczniku jest ok. 20k km, a taki co jest eksploatowany ciągle to od wyjazdu z salonu po 3 latach w większości przypadkach ma 50-60k km. Jak ktoś kupi samochód sportowy to mogę się zgodzić że bez problemu znajdzie i pewnie 10 letni z przebiegiem poniżej 40k km na liczniku, ale jest to zawsze enty samochód w rodzinie i używany sporadycznie, zwykły eksploatowany z niskim przebiegiem to albo super egzemplarz, albo fikcja.
Nigdzie też nie napisałem o samochodzie za 30k, ale jak widać są, są nowe mają nowe części, nic się w nich nie sypie. Jakby ten temat był Tani samochód za 10k to pewnie bym tu nic nie napisał, ale tani samochód za 2K to ewidentnie szukanie guza.
--->raziel88ck - każdy z nas kiedyś był młody ja też jak miałem 20 lat, to samochód traktowałem jak bolid i jedyne co chciałem to sobie przycisnąć, obecnie mimo, że w nasze rodzinie samochody mają wszystkie porządne moce mało kiedy tak naprawdę w trasie jadą więcej niż 140, a w mieście więcej niż 70. Nie mniej często widzę oszołomów którzy w trumnach na kołach wyprzedzają mnie z miną dumną i czerwoną :] ... niech się cieszą.
--->jasonxxx - bez wycieczek personalnych, będziesz starczy to pewnie inaczej to tego podejdziesz. Nie mów że czyjeś zdanie jest głupie bo jest inne niż twoje, bo to jest bufonada. Ja szanuje zdanie każdego czy mi się ono podoba, czy nie.
Pozdrawiam.
Żeby stan samochodu wpłynął na bezpieczeństwo, to już muszą być naprawdę łyse opony, brak klocków hamulcowych czy zawieszenie o skuteczności poniżej 20%, ale takie auto już teraz nie przejdzie przeglądu - po to właśnie on jest.
Powiedz to gościowi, który mi przybija przeglądy...
No i kuzwa co za nowy samochod kupi za 30k? Dacie Logan? Prosze Cie...Za taka cene to ja bym 5-6 latka szukał a nie nowy samochod...
Wiadomix. Taką dacie kupić, od razu się sąsiad jorgnie, że ze mnia marny bizmesmen. Cza kupić dziesięcioletniego, ledwo śmiganego mesia albo betkę i już się będzie Malinowski spod czwórki zielenił z zazdrości!
edit: O kurde, gość nade mną ma 33 lata - nestor!
AleX --> po prostu piszesz bzdury.
Sugerujesz, że za 3 lata powinienem zezłomowac swoje Volvo, które ma prejechane 100 000 kilometrów, odwiedza co 15 autoryzowany serwis, wyposażone jest w 9 poduszek powietrznych, abs i esp a od nowości nie zaliczyło nawet szkody parkingowej. Wożę nim moją żonę i córkę po Europie, bo wiem jaki jest jego stan techniczny, a ponieważ zawodowo związany jestem ponad 10 lat z motoryacją wiem co jest bezpieczne a co nie. Ty zaś nie masz pojęcia w temacie, co zresztą sam przyznajesz, a wysnuwasz jakieś teorie nie wiadomo skąd. Po prostu scyzoryk się w kieszeni otwiera - z takimi pomysłami idealnie nadajesz sie na polityka. I gdzie tu jest bufonada.
No ale może jak dorosnę...
[54]
Ktos to w ogole u nas wyserwisuje, czy najpierw musze sprowadzic czesci z Indii, a potem liczyc na to, ze osiedlowy mechanik da rade?
Lysack - z całym szacunkiem poczytaj trochę o Daci i nie porównuj jej z Tatą. Logany podobnie jak Dustery mają b.dobre opinie jako tanie auta nienafaszerowane elektroniką.
A jeżeli chodzi o tanie auto do dojazdów to polecam Fiata Seicento (tani w utrzymaniu, katowałem go 5 lat i nigdy nie odmówił posłuszeństwa w trasie).
Jeden z felerów to wentylator chłodnicy który ma tendencję do zacierania się)wymieniłem 1 koszt to 180 zeta. Reszta kosztów to materiały eksploatacyjne.
Czasami mam wrażenie, że na GOLu siedzą tylko ludzie z rodzin zamożnych, gdzie auta zmienia się co pięć lat na nowe salonowe, a stare widuje się tylko czasem na drodze i w filmie Smarzowskiego.
W mojej najbliższej rodzinie, w ostatnim roku zostały zakupione trzy samochody, wszystkie przeszły przegląd techniczny, wszystkie z zewnątrz prezentują się bardzo dobrze, jedynie w Corsie progi są przerdzewiałe.
Roczników nie pamiętam, ale kto się autami interesuje ten wie kiedy mniej więcej wychodziły te auta.
I tak:
Renault 19 - 1000 zł
Opel Tigra - ~3500 zł
Opel Corsa B - 2000 zł
Dwa pierwsze autorowi tematu zupełnie by nie podeszły, ponieważ palą ile widzą, ale Corsa w dieslu nic prawie nie pali, na 10 litrach ponad 200 kilometrów robi.
Nie trzeba szukać po oto moto czy allegrach, w okolicy na pewno są auta do sprzedaży w takich cenach, wystarczy się porozglądać a się coś znajdzie.
I nie są to trumny na kołach, hamulce sprawne, nie zgnite, nic z nich nie cieknie (zresztą inaczej przeglądu by nie przeszły). Jak się szuka to się znajdzie taką pierdziawę do jazdy na miejscu za grosze.
Davidian -> chodzi mi o znacznie szybszą utratę wartości, a także siłą rzeczy wykorzystanie gorszej jakości materiałów wykończeniowych, przez co znacznie szybciej będą się one zużywać (łatwiej zarysować deskę rozdzielczą, przetrzeć fotel/kierownicę, czy ułamać jakiś plastik).
Znam te tanie materiały z fiatów czy seatów - podczas gdy już w oplu czy toyocie z tego samego roku jakoś to wszystko się trzyma i nie rwie ani nie pęka.
jasonxxx - I skrzypiące. Duster skrzypi i trzeszczy tak jakby miał ze 30 lat.
A.L.E.X. - Dla szaleńca każde auto jest trumną na kołach, niezależnie od tego, czy ma auto prosto z salonu czy też nie. Pajaców spotyka się w różnych modelach. Nowych, starych, zadbanych, niezadbanych. Nie zmienia to faktu, że stwarzają oni niebezpieczeństwo swoim zachowaniem, a nie stanem samochodu.
Jak ktoś jest idiota na drodze to zabije się i w nowym BMW i w starej bejcy. Albo potem będzie miał amputację nóg i jedyne co mu zostanie to pisać recenzje.
Pokażcie mi jakiś artykuł z prasy gdzie, ktoś wskazał stan pojazdu jako przyczynę wypadku?
Lysack - ale kupując auto z salonu musisz pogodzić się z utratą wartości i dotyczy to wszystkich marek.
Omawiana Dacia jest dosyć tanim samochodem gdzie za 28-32k może zakupić nowe auto z 5-letnią gwarancją więc trochę spokoju jest do tego przeglądy nie są aż tak bardzo drogie.
Jeszcze raz zwrócę uwagę na prostą konstrukcję i nie przeładowanie elektroniką, turbinami, DSG czy dwu-masami.
Zwykłe proste toczydło bez fajerwerków.
Lysack - ale kupując auto z salonu musisz pogodzić się z utratą wartości i dotyczy to wszystkich marek
Tyle, że jedne tracą więcej, a drugie mniej.
Dacia tu akurat jest w czołówce, w tym pierwszym przypadku.