(uwaga, historia tylko dla czytelników o mocnych nerwach, ostrzegałem)
wuj by to trafił.
tytułem wstępu:
mieszkam w starym, jednorodzinnym, poniemieckim domku (odremontowanym wg dzisiejszych standardów). Co roku na jesień/zimę był problem z myszami. Zazwyczaj radziliśmy sobie trutkami/pułapkami. Parę lat temu pojawił się kot, potem drugi - problem znikł.
Kot znikł latem, problem z tymi wstrętnymi lokatorami wrócił jesienią.
Do przedwczoraj jakoś wytrzymałem ze swiadomości, ze gdzies na strychu czy za scianą krecą sie małe myszki. Dwie noce temu przegieły - w koszu na śmieci w moim pokoju leżała szeleszcząca paczka po czipsach - myszy zrobily sobie chyba w niej mysią orgię, tak halasowały. Nie miałem czasu zaopatrzyć sie w jakieś wysublimowane metody typu trutka czy pożądna *łapaczka*, więc wczoraj wieczorem położyłem najzwyklejszą klasyczną łapkę na myszy, rozłożyłem gazety (z doświadczenia wiem, że myszka w czasie śmierci czasami pęka i rozpryskuje sie dookoła, gazety miały za zadanie wchłonąć ew. płynne resztki myszki) i zadowolony poszedłem spać. no i się zaczeło.
Nie żebym się jakoś szczególnie brzydził myszami - miałem kiedyś szczura, był fajny. Ale kiedyś, jak byłem mały to pamiętam krzyk mojej mamy, gdy się obudziła a chodziły sobie po niej dwie myszy - nie chciałem, zeby mi sie takie coś przytrafiło.
Dzisiaj w nocy myszy tym razem urządzały sobie wyścigi po pokoju, co było wyjątkowo irytujące, bo mam panele a ich pazurki hałasują po tych panelach. Obudziłem sie koło 3 rano i zobaczyłem, że w łapce jest martwa mysza. Ha! Jedna mniej, pomyślałem. Zdjęłem mysz, założyłem ser i uzbroiłem ponownie pułapkę. Nie wiedząc co o 3 rano zrobić z martwą myszą, stwierdziłem, że położę ją obok a rano wyrzucę do kontenera na śmieci (tak zawsze robiłem). Poszedłem spać.
Godzinę poźniej (koło 4 rano) wstałem się napić i spostrzegłem kątem oka, że nie ma martwej myszy! Co się z nią stało?! Jednak nie była martwa?! niee, to nie możliwe, miała wyraźnie złamany kręgosłup, więc nawet, jeśli była sparaliżowana w połowie (a zdarzyło mi się tak kiedyś), to by daleko nie uciekła czołgając sie tylko przednimi łapkami - w około nie było żadnych śladów. Jedyne sensowne rozwiązanie to jej koleżanki ją zabrały. Ale po co?! do odprawiania jakiś mysich rytuałów? i w jaki sposób ją zabrały?! Próbowałem położyć się dalej spać, ale myszy zaczęły hałasować...
W kącie pokoju mam kawałek poddasza - taki niby magazynek ze starymi kompami, który przesłania regał z książkami. Domyślam się, że tamtędy zaczęła się mysia inwazja na mój pokój. Z tamtego właśnie pomieszczenia zaczeły mnie dobiegać niepokojące, mysie odgłosy. Ciche popiskwanie, najwyraźniej kilku myszy, jedna piszczała jakby cierpiała (da się to rozróżnić po wsłuchani się). Jakoś zasnąłem.
Obudziłem się szybko, bodajże pół godziny poźniej. Hałasy z poddasza ustały. Za to usłyszałem jakieś hałasy z okolic gazety, na której leżała pułapka - ostrożnie zapaliłem światło i... oczom nie wierzyłem! w pułapce leżała martwa (mam nadzieję...) mysza a koło niej siedziała druga i się nią pożywiała! oczywiście zaczeła od najsmaczniejsze części czyli głowy i mysiej twarzy. Przegoniłem tego mysiego kanibala i przyjrzałem się mysim zwłokom - miała zjedzone pół twarzy i troche wyjedzonego mysiego mózgu. Nigdy nie widziałem mysiego mózgu i widok sam w sobie nie był tak wstrząsający jak to, ze jej koleżanka właśnie się nim posilała! Położyłem po części zjedzoną myszę w jakimś niedostępnym miejscu i położyłem się dalej spać. Łatwo było się domyśleć, że podobny los spotkał jej poprzedniczkę - te małe kanibale zaciągneły ją gdzieś w odmenty poddasza i tam sobie zrobiły małą kanibalistyczną ucztę!
Próbowałem zasnąć, ale śniły mi sie same koszmary (o martwych dzieciach - rwa mać, co za hardkory), wstałem o 7 i pozbyłem się zwłok nadgryzionej myszy. Poleciały do worka a potem do kontenera na śmieci. Teraz mnie czeka wyzwanie - dowiedzieć co się stało z jej kolezanką i gdzie są jej resztki. Gdzie jej szukać - na poddaszu, za kartonami ze starymi komputerami. Zeby to wywalić będę miał sporo roboty, ale przynajmniej zrobię tam porządek. Gorzej, że jest tam ciemno i będę musiał latarką świecić. Nie wiem co tam zastanę. Życzcie mi powodzenia.
Historyjka prawdziwa, fotek z podjedzoną myszą nie daję ze względu na drastyczność.
fajnie, takie mysie DayZ?
zdjąłem*
Michał--> fejk, zoladek studenta strawi nawet puszki po energetykach, o myszach nie wspomne...
pisałem w stresie po nocnych koszmarach, wiec sorry za błędy i chaos.
jak wchodzę do pokoju to wali perfidnie myszami (kto mial ten wie co to za smród), poki co wietrze pokoj, jak sie ogarne z robotą to wezme sie poszukiwanie tych mysich zwłok.
dobra beka by byla gdyby cie zjadly tak jak popiela, on chyba tez z twoich okolic byl
U mnie problem z gryzoniami nie jest tak poważny (jedyne miejsce, gdzie można je znaleźć to strych).
Większy problem jest ze starszymi osobami mieszkającymi nad nami. Za cholerę nie przemówi się do nich, co przychodzą na parter to zostawiają otwarte drzwi. Zdarza się wtedy, że myszy złażą do nas. Potem się człowieku męcz z pułapkami, trutkami (cięższe przypadki) i zapomnij o wyspaniu się.
Szokujące, czekamy na ciąg dalszy. Poza tym współczuje Ci, dobrze że ja nie mam takich problemów, a kota też nie mam.
dobra beka by byla gdyby cie zjadly tak jak popiela, on chyba tez z twoich okolic byl
wielkopolska wyspa czaszek
Ja lubią biegać po podłodze, wyścigi urządzać, to zrobiłbym tak...
Wysypałbym mąkę, aby wiedzieć gdzie lubią najbardziej biegać, a potem ustawił całe baterie pułapek na drodze.
:)
I kamerkę...
Ja chce zdjecie! :)
Cool story, pamiętam jak kilka lat temu siostra kupiła świnkę morską. Jakoś 5 dni po zakupie, rano urodziła dwójkę, jakie było nasze zdziwienie :O.
zaczynam sie niepokoic bo przetrząsnełęm poddasze ale nie znalazlem zwlok tej zaginionej myszy. za to znalazle dziwne plamy na podlodze, zwlaszcza pod szafą, która odsunełem...
skoro nie ma jej w tamym rogu, to znaczy, ze musi byc w drugim czyli... pod moim łózkiem. jak skoncze ustawiać wszystko spowrotem na poddaszu to odsuwam łóżko...
Próbowałem zasnąć, ale śniły mi sie same koszmary (o martwych dzieciach - rwa mać, co za hardkory), wstałem o 7 i pozbyłem się zwłok nadgryzionej myszy. Poleciały do worka a potem do kontenera na śmieci. Teraz mnie czeka wyzwanie - dowiedzieć co się stało z jej kolezanką i gdzie są jej resztki. Gdzie jej szukać - na poddaszu, za kartonami ze starymi komputerami. Zeby to wywalić będę miał sporo roboty, ale przynajmniej zrobię tam porządek. Gorzej, że jest tam ciemno i będę musiał latarką świecić. Nie wiem co tam zastanę. Życzcie mi powodzenia.
Początek dobrej historii, potem będzie krwawa zemsta mysiego króla, wielkiego jak kocur, obdarzonego inteligencją i możliwością rzucania klątw na ludzi...
Oczekuj wizyty wielkiej myszy w masce hokeisty, albo w kapeluszu i z nozami zamiast pazurkow na przedniej lapce.
To na pewno odwet studentów. Wysłali ci uniwersyteckie tresowane myszy laboratoryjne.
apokalipsa sie zaczeła od mysz, tego rozwoju wydarzen nie przewidzial nawet Darwin :O