Ktoś ma doświadczenia w tej materii?
Chciałbym wziąć auto dostawcze za ok. 120 tys. brutto i zastanawiam się czy lepiej brać coś takiego na kredyt czy na leasing? Byłem w sumie zdecydowany na leasing, szczególnie u dealera to fajnie wychodzi (niskie ubezpieczenie itp.), ale naczytałem się głupot, że np. w razie wypadku leasingodawca bierze kasę z oc/ac i można się cmoknąć w pompę, jak się nie spłaci całości, to się traci auto itp. itd.
Any hints? Może po prostu wziąć to co wychodzi taniej miesięcznie?
I pytanie extra, jako, że dotąd miałem normalną działalność a będę przechodził na VAT - jak auto kosztuje np. 100 tys. to wychodzi 77 tysięcy netto. Rozumiem, że ja biorę leasing na te 77 tysięcy, right? Skąd się bierze reszta? Wiem, że to niby zwolnienie z podatku, ale pytam, bo miałem taką sytuację, że facet mi z Allegro oferował auto za 100k+, i miałem wziąć na nie leasing (70k), ale przecież facet od firmy, która daje mi leasing dostanie tyle, ile chciał, także oni płacą mu 100k a ja im 70? Rozumiem, że 30 oddaje im państwo? :D
Dzięki.
O jakim leasingu piszesz? Z kontekstu wnioskuję, że piszesz o operacyjnym, gdzie najpierw spłacasz raty, a auto przechodzi na własność po spłaceniu rat. Skoro w leasingu operacyjnym leasingodawca pozostaje jego właścicielem do czasu spłacenia rat leasingowych i jest stroną umowy ubezpieczenia, pieniądze z oc/ac przysługują jemu. Takie kwestie powinny być zawarte w ogólnych warunkach umowy leasingu (owul) oraz samej umowie leasingowej - no cóż, kasujesz nie swoje auto, a cudze. Jeśli chodzi o raty leasingowe - zwykle wygląda to tak, że w przypadku wcześniejszego zakończenia umowy leasingu wylicza się leasingobiorcy pozostałe raty pomniejszone o dyskonto, a potem dokonuje rozliczenia kwoty otrzymanej z ubezpieczenia - leasingobiorca nie może sobie "przywłaszczyć" rat + dostać odszkodowania, bo bezpodstawnie wzbogaciłby się Twoim kosztem.
Musisz się liczyć z tym, że nieważne czy kredyt czy leasing, zawsze jest ryzyko, że coś się stanie. A czy kredyt czy leasing? Przekalkuluj, co Ci wychodzi korzystniej przy ratach leasingowych kontra przy odsetkach oraz co po prostu będzie dla Ciebie wygodniejsze.
No i ufaj tym co bardziej wiarygodnym portalom informacyjnym niż forom dyskusyjnym ;>
http://serwisy.gazetaprawna.pl/msp/artykuly/701886,samochod_dla_firmy_co_lepsze_leasing_czy_kredyt.html
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kredyt-a-leasing-2286742.html
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kredyt-czy-leasing-2247583.html
I pytanie extra, jako, że dotąd miałem normalną działalność a będę przechodził na VAT - jak auto kosztuje np. 100 tys. to wychodzi 77 tysięcy netto. Rozumiem, że ja biorę leasing na te 77 tysięcy, right? Skąd się bierze reszta? Wiem, że to niby zwolnienie z podatku, ale pytam, bo miałem taką sytuację, że facet mi z Allegro oferował auto za 100k+, i miałem wziąć na nie leasing (70k), ale przecież facet od firmy, która daje mi leasing dostanie tyle, ile chciał, także oni płacą mu 100k a ja im 70? Rozumiem, że 30 oddaje im państwo? :D
Trochę zagmatwane, niezbyt rozumiem :) Co mi przychodzi na myśl, to to, że leasing jest opodatkowany 23% (tu masz 23 tys. ze 100 tys.), płaci leasingodawca (na fakturze za raty leasingowe doliczy VAT za usługę, Ty sobie odliczysz jeśli nie będziesz zwolniony), więc państwo nie sfinansuje "gratis" albo przedsiębiorcy w przykładzie coś sobie dogadali ;).
Jeszcze kontrolnie, jakie "niby zwolnienie z podatku" masz na myśli, na Twojej działalności?
Zarówno jedna jak i druga metoda ma swoje wady i zalety w przypadku dużego problemu.
Takim problemem może być bankructwo leasingodawcy. Syndyk zabiera Ci samochód (bo w końcu nie jest Twój) i co najwyżej możesz go kupić na licytacji, ewentualnie masz prawo pierwokupu zgodnie z wyceną. O ratach leasingowych zapomnij, przepadły. Mój znajomy miał taką sytuację, ale było to dawno temu.
W przypadku kredytu upadłość banku niewiele zmienia, zarówno samochód zostaje Twój, jak i dług ktoś inny przejmie i dalej będziesz spłacać.
Drugim dużym problemem jest szkoda całkowita. W leasingu oczywiście ubezpieczenie zabiera leasingodawca, jeśli kwota wypłaty przekracza pozostałe zobowiązanie, to masz szanse otrzymać jakieś pieniądze, oczywiście dużo mniejsze niż suma rat, którą wpłaciłeś (w końcu samochód traci na wartości). Jeśli wypłata ubezpieczenia i suma wpłaconych przez Ciebie rat, nie pokrywa kosztu jaki wydał na samochód leasingodawca, to jest jego problem. Ale Ty oczywiście kasy ani samochodu nie masz.
W przypadku kredytu, jeśli wypłata ubezpieczenia za szkodę całkowitą przekracza Twoje zobowiązanie wobec banku, to oczywiście górkę zabierasz, ale to jedyne co Ci zostanie. Natomiast jeśli z wypłaty ubezpieczenia wyjdzie mniej niż pozostała do spłaty suma kapitału, to niestety tracisz całą kasę, samochód i jeszcze zostaje Ci dług do spłaty... Takie życie.
Warto pamiętać że w większości banków i tak zabezpieczeniem kredytu jest cesja praw do polisy na bank, więc w przypadku szkody całkowitej i tak nie Ty będziesz decydował co z kasą zrobić. Po prostu jej nie zobaczysz...
Może być jeszcze jeden duży problem: konieczność wcześniejszego zakończenia finansowania.
Daj Boże jeśli to pozytywny problem, czyli masz ekstra kasę i chcesz obniżyć koszt zakupu, spłacasz wcześniej. W kredycie nie ma problemu, bank mówi ile kapitału jesteś winien, wpłacasz, dziękuję do widzenia. W leasingu nie jest tak prosto. Generalnie nie ma możliwości np. wykupienia samochodu po 3 miesiącach, a przynajmniej jest to dość mocno utrudnione z powodów księgowo prawnych, dopytaj o szczegóły leasingodawcę jeśli Cię to interesuje, może się coś zmieniło przez ostatni czas.
Gorzej jeśli to problem negatywny, czyli interes idzie źle, nie masz kasy na raty, trzeba się pozbyć samochodu. W kredycie jest to dość proste, bank wystawia zaświadczenie ile jesteś winny i na jakie konto wpłacić i tam wpłaca nabywca. Bank zdejmuje zabezpieczenie a klient zabiera samochód, który sobie finansuje jak chce, przez babciną gotówkę, na swój kredyt itp.
W leasingu pozbycie się samochodu jest utrudnione, możesz teoretycznie znaleźć kogoś kto przejmie leasing, samochód wraz z ratami, ale takich osób co zrozumiałe jest mniej niż wszystkich osób zainteresowanych zakupem, więc jest to dość trudne. Oddanie samochodu leasingodawcy nie rozwiązuje problemu, bo niestety ten może domagać się utraconych korzyści od Ciebie (czyli zarobku na ratach leasingowych których nie zapłaciłeś).
O tym co się bardziej opłaca ze strony finansowej musisz porozmawiać ze swoim księgowym. Leasing generalnie bywa tańszy od kredytu. No i jest opcja że leasing nie traktujesz jako formę zakupu, tylko formę wynajmu. Bierzesz minimalną wpłatę własną, maksymalną kwotę wykupu, resztę rozkładasz na 3 lata i po prostu traktujesz to jako miesięczny koszt. A o tym czy samochód wykupisz będziesz martwił się po 3 latach. Jak będzie się opłacało to go weźmiesz za kwotę wykupu, a jak okaże się że to trefny egzemplarz, psuje się co chwila i zaliczyłeś nim dwa dzwony, to go oddajesz i niech leasingodawca się z truchłem męczy :)
I takie małe pytanie pomocnicze: czy zaczynasz właśnie jakiś biznes i chcesz wziąć samochód w leasing za 100 tys zl?
Jesli tak, to przemysl to dobrze, moze duzo lepiej bedzie wziac jakiegos 10 latka za niewielkie pieniadze i dopiero jak zobaczysz ze naprawde masz gotowke na raty, to zamienic go na cos nowego? Ja wiem że ten biznes to pewniak i wogole sie nie znam, ale pomysl jednak co bedzie jak jednak nie wypali i zostaniesz z 6 cyfrowym problemem?
Jesli juz od dawna prowadzisz biznes i masz od dawna co miesiac kase na taka rate, to powyzsze zignoruj :)
Zastanów się czy w rzeczywistości polskiej jest sens wydać się na pastwę korporacji, biorąc na siebie gigantyczne zobowiązanie finansowe pod postacią ruchomości tak delikatnej jak pojazd.
Znam przypadek całkiem blisko, kiedy niemal nowy samochód został zatankowany na stacji paliw renomowanego koncernu na literę S i L na końcu, po czym samochód zdechł. Koszt naprawy układu paliwowego około 15 tys. zł. Oczywiście koncern się wypiął (nie udowodnisz im, nie ma w tym kraju takiej opcji), producent się wypiął (wypompowali herbatę ze zbiornika to trudno się dziwić), ubezpieczenie się wypięło, leasing się wypiął, policja i wszystkie instytucje też się wypięły, chociaż swoje zrobiły to i tak niewiele mogą. Ponieważ trudno prowadzić biznes bez samochodu, który do biznesu był niezbędny, tym bardziej trudno małej firmie wydać taką kwotę na naprawę i jeszcze płacić raty leasingu, samochód w końcu leasing zabrał, podliczyli i kilkadziesiąt tysięcy w plecy.
Dla dużych firm takie przypadki są wliczone w koszty, dla małych firm i szaraków to jak gwóźdź do trumny. To jest Polska, tu się kradnie i niszczy małych kosztem dużych. 120 tysięcy to kupa pieniędzy, które na samochodzie łatwo wtopić, wiec pomyśl wpierw 50 razy.
Moim zdaniem jak najbardziej leasing - zwłaszcza jeśli jesteś początkującym przedsiębiorcą. Dla młodych dobrą ofertę mają w ramach programu Innowacja (www rl com pl raiffeisen-innovation). Skierowana jest przede wszystkim na wspomaganie biznesu w obszarze nowych technologii.