W Polsce panuje powszechna opinia, że nie warto kupować aut używanych. Zgadzam się z nią w całej rozciągłości, używane auta są u nas picowane na maksa a drogi mamy takie, że nie chciałbym kupować auta po kimś.
I tu zaczyna się moja historia, w życiu miałem dwa auta z salonu - Focusa II w 2006 roku i teraz męczę się z Octavią nabytą w tym roku.
Najpierw Focus - jak już wyjechałem nim z salonu poczułem, że woda cieknie mi po ręce, padał deszcz i we wszystkich szybach nie trzymały uszczelki. Przez pierwsze dwa lata ciągle coś się sypało, oświetlenie wewnątrz, zamek centralny, podświetlenia tablic, w końcu auto w piździec sprzedałem, na szczęście nie padło nic poważnego, ale takie małe usterki doprowadzały mnie do szału.
Miesiąc temu kupiłem Octavię (w przerwie między nią a Foką jeździłem firmówką). 2 dnia przestała działać tylna wycieraczka. Zacząłem mieć złe przeczucia. Po tygodniu padł pilot do centralki. Odstawiłem auto, w przeciwieństwie do Forda Skoda dała mi wóz zastępczy po 3 dniach (a naprawa zajęła im 5). Odebrałem samochód i po 2 dniach silnik zaczął się dziwnie zachowywać. Diagnoza - padł wtrysk. W MIESIĘCZNYM SAMOCHODZIE. Czas naprawy - 2 tygodnie.
WTF? Zastanawiam się czy nie lepiej brać bitych wozideł od Helmuta z powykręcanymi zegarami? Takim może bym choć z miesiąc pojeździł...
Akurat w Polsce panuje odwrotna opinia. Malo ludzi kupuje salonowki, kazdy woli 2-4 latka kupic. Nikt Ci nie kaze kupic klepanego u Mordziaka na zlomie 15 latka z cofnietym zegarem...
Megera---> no jak sie kupuje salonowki to nie stac na porzadny samochod bo za porzadne auto musisz wysypac 50k golda...
Za kase za ktora kupiles ta nowa Octavie to bys sobie kupil samochod dwie klasy lepszy ale powiedzmy 3 letni...
W Polsce panuje powszechna opinia, że nie warto kupować aut używanych.
I zgodnie z tą powszechną opinią co sto metrów przy drodze stoi komis samochodowy, a na giełdę samochodową jak przyjedziesz godzinę po jej otwarciu to już nie masz gdzie zaparkować.
Jest tak jak pisze sir Qverty, u nas jest moda na kupowanie kilkulatków. Nie wiem skąd to twierdzenie, że auto używane, to musi być bity niemiec z zeszłego milenium. Ostatnio na Krakowskiej giełdzie samochodowej oglądałem auta 6-7 letnie w bardzo przyzwoitych cenach, a aut starszych niż 2000r było raptem kilka.
Kupiona we wrześniu Toyota Yaris.
Leję paliwo i płyn do spryskiwaczy :P
Najpoważniejsza "usterka" - jakiś syn ladacznicy urwał mi lusterko pod blokiem. Po załatwieniu formalności w PZU i umówieniu się na termin, założone na poczekaniu (a w Toyocie jest trochę rozbierania żeby założyć lusterko) wraz z malowaniem osłony.
Naprawdę najpoważniejsza usterka (i jedyna póki co - odpukać) - moja wina w sumie :P "zawinęło" mi uszczelkę do środka jak próbowałem otworzyć zalodzoną szybę. Naprawa gwarancyjna, trwała 5 minut :)
Tyle :)
Zależy, na czym komu zależy. Jak na serwisie gwarancyjnym to oczywiście, że z salonu. Jak na pewnej oszczędności, to lepiej używane. Nie mówię tu o jakimś 15-letnim szrocie ale 2-3 letni, zadbany egzemplarz. Pewnie, że fajna jest nówka sztuka ale jak powstaje kwestia wydania kilkudziesięciu tysięcy więcej to wolę jednak używany.
ja sie rozgladam troche i szczerze mowiac duza czesc tych 2-3 letnich jest bita.... strach pomyslec co za miesiac padnie, bo pewnie sa tez samochody o ktorych wlasciciel wie, ze cos drogiego sie psuje i niedlugo odda zywot.. ty kupujac tego z duzym prawdopodobienstwiem nie sprawdzisz.
niby mozna do serwisu sie udac, ale tez nie wszystko na diagnostyce da sie wykryc, a bledy itp mozna skasowac w wiekszosci przypadkow
Najpoważniejsza "usterka" - jakiś syn ladacznicy urwał mi lusterko pod blokiem
Ha, tak się dzieje, jak się podróżuje po Polsce bez medalika Świętego Krzysztofa
Dessloch - ja kupiłem swojego od gościa, który o samochód dbał i włożył w niego sporo modyfikacji. Sprawdziłem w ASO, sprawdziłem w nie-ASO (warsztat uchodzący za najlepszy w Warszawie jeśli chodzi o ten typ samochodów, o wiele lepszy niż ASO). Auto z udokumentowaną historią, faktury na modyfikacje/robotę, historia w ASO i nie-Aso, olej zmieniany co 7000 km, stosowane dobre materiały eksploatacyjne. Jedno, co musiałem zmienić to smok oleju. Poza tym nic się nie dzieje i nie wygląda, jakby się miało dziać. Dla mnie to kwestia znalezienia egzemplarza ale faktycznie nie jest aż tak łatwo, szukałem około roku ale bez ciśnienia. Jak się trafił to od razu kupiłem i jestem zadowolony.
Pierwsza była Skoda, przez pierwsze 5 lat lałem tylko paliwo. Potem zaczęła się sypać. Obecnie ponad 3 lata Toyota. Jak do tej pory zero usterek.
Nie ma reguły, raz kupisz używany i nic nie będzie się sypać, innym razem kupisz używany, który wygląda jak nowy, a tydzień później wyląduje u mechanika.
Ryzyko, albo się buli za nowe w salonie, albo się płaci jedną czwartą tej kwoty za kilkulatka, licząc się z ewentualnymi ukrytymi awariami.
Złotego środka nie ma, każdy orze jak może :)
Up@ suchar :p
dobry suchar z rana nie jest zly.
ja np szukalem clio RS 2-latka ale jest to praktycznie niemozliwe, na otomoto jest ofert moze 3-4, ale dlugo wiszace.
kupowanie 2-3 latkow chyba tylko sprawdza sie z normalnymi miejskimi samochodami..
@b212
2 tygodnie trwała wymiana wtrysku??? Chłopie, masz szczęście!!
Ja w moim peugeocie, salonowym, tylko ja nim jeżdżę, czekałem na wymianę wtrysku od od 24.09.2012. do 04.12.2012. Tak, tak, to nie żarty. Łącznie przez 1.5 roku użytkowania stał mi w polskim serwisie ponad 3.5 miesiąca. W jednym z serwisów na dolnym śląsku. Teraz serwisuję w niemczech (bo mam blisko). Ostatnio helmuty naprawiali mi wąż przy chłodnicy (uszkodzony nota bene przez "naprawę" w polskim salonie...). Postawiłem auto o godzinie 13 we wtorek, a o 9 następnego dnia auto było do odbioru. Z serca ODRADZAM przygody z polskimi salonami!! Działam w branży transportowej od 10 lat i z doświadczenia stwierdzam, że 95% załogi w polskich serwisach (znam marki vw, peugeot i renault) to zwykła banda debili, zbieranina niekompetentnych matołów. Biorę odpowiedzialność za te słowa. Ale udowodnieniem tego zajmuje się już mój prawnik.
Pozdrawiam.
Ja wychodzę z założenia, że w salonach kupuje się tylko wtedy kiedy jest taka konieczność (ze względu na leasing, kredyt itp)
Dużo korzystniejszy jest zakup 1-2 letniego samochodu, który większość usterek fabrycznych ma usunięte, a nadal ma jeszcze parę lat gwarancji. No i nie traci już tak szybko na wartości, jak w momencie wyjazdu z salonu.
Sam też nie najlepiej wspominam salonówki - miałem okazję użytkować po około pół roku skodę fabię II i kię cee'd z salonu - w obu psuły się pierdółki, przez które co chwilę auto trafiało do serwisu (a to wycieraczki, a to spryskiwacze, a to centralny zamek, a to elektryczne szyby, a to podświetlenie deski rozdzielczej... itd.)
W rodzinie dwa nissany z salonu (ja i szwagier). Po mniej więcej dwóch latach u mnie żadnych usterek, szwagrowi raz przestał działać tylny spryskiwacz (zrobili mu to "od ręki").
^ - taka opinia faktycznie funkcjonuje (przynajmniej w znanym mi gronie), inna sprawa, że tak czy siak kupują używane
W Polsce panuje powszechna opinia, że nie warto kupować aut używanych.
Chyba dalej nie będę czytał :)
Dużo korzystniejszy jest zakup 1-2 letniego samochodu, który większość usterek fabrycznych ma usunięte, a nadal ma jeszcze parę lat gwarancji. No i nie traci już tak szybko na wartości, jak w momencie wyjazdu z salonu.
Zawsze mnie zastanawia, kto sprzedaje dobrze działający samochód po roku jeżdżenia...
W 1997 r. kupiłam Fiata Seicento ,był to pierwszy salonowy samochód w życiu,i muszę powiedzieć ze z salonu fiata jestem nad wyraz zadowolona jedyna wizyta jaka była po zakupie to taka ,że musiałam kupić radio i żeby nie stracić gwarancji musiało zostać zamontowane w serwisie fiata.Poza tym obsługa szybka i konkretna.Ale jak zauważyliście było to kilkanaście lat temu,i nie wiem czy coś się nie zmieniło na lepsze/gorsze.
[22] ktoś, kto ma kilka samochodów, ktoś komu ten konkretny samochód nie pasuje, ktoś komu się urodziły dzieci i musi kupić rodzinne kombi, ktoś kto ma taki kaprys i pierdyliard innych powodów. Nie każdy patrzy przez pryzmat ściągniętego z Niemiec Passata za 2500 zł.
Zawsze mnie zastanawia, kto sprzedaje dobrze działający samochód po roku jeżdżenia...
Na zachodzie tak robią - kupują auto z salonu, pojeżdżą kilka lat i sprzedają.
Tylko u nas kupuje się auto na 15 lat, no chyba że się nie psuje - to na całe życie
Mam auto salonowe Clio 20th, nie narzekam aczkolwiek na drugim przeglądzie do wymiany poszedł cały zacisk hamulca przedniego wyszło spocenie auto stało tydzień bo część z Francji sprowadzana (tutaj przyczyną mogło być że auto długo stało w garażu bez jazdy). Niestety nie dostałem zastępczego bo przysługuje tylko wtedy jak auto przyjedzie na lawecie a nie na własnych kołach.
Z duperel które aktualnie stwierdziłem to zwijanie pasa kierowcy idzie bardzo opornie oraz siłowniki klapy tylnej nie działają duperele które nie przeszkadzają ale przy okazji będę musiał to załatwić.
Jest to moja pierwsza salonówka mam zamiar dojechać nią do 5-6 lat i pomyśleć o zmianie.
A wrażenia bardzo dobre zresztą to zaprzyjaźniony salon (kolejny renault clio w rodzinie wcześniej tata miał dwa egzemplarze) Clio 2 a potem Clio 3 jesteśmy w tzw. rodzinie renault) Gwarancja przedłużona o 2 lata za 1 pln + jakieś tam bzdety dostałem typu 2 komplety dywaników na zimę gumowe i na lato welury.
Auto było w dobrej cenie i b.dobrze wyposażone zresztą była to jubileuszowa wersja.
ktoś, kto ma kilka samochodów, ktoś komu ten konkretny samochód nie pasuje, ktoś komu się urodziły dzieci i musi kupić rodzinne kombi, ktoś kto ma taki kaprys i pierdyliard innych powodów. Nie każdy patrzy przez pryzmat ściągniętego z Niemiec Passata za 2500 zł.
Ojciec kupił 14 lat temu ganz nówkę volvo V70 z niemieckiego salonu i do niedawna nim jeździł, bo nic się nie działo. To jaki jest sens wydawać pieniądze co parę lat na nowy samochód? Żeby sąsiedzi robili wielkie oczy?
Teraz załatwiłem mu prawie nieśmiganą e-klasę i dopiero się zaczęło gadanie w pracy i rodzinie...
Na zachodzie tak robią - kupują auto z salonu, pojeżdżą kilka lat i sprzedają.
Tylko u nas kupuje się auto na 15 lat, no chyba że się nie psuje - to na całe życie
Tyle, że ich na to stać. Choć wiele wskazuje na to, że jednak nie do końca... :)
Zresztą nie mówię o 3-5 latach, a o sprzedaży samochodu rocznego.
Odpowiedzią na [1] oraz problemy autora wątku są jedynie dwa słowa : SKODA i FORD.
Kup dobre auto to takich problemów nie bedzie.
Auto używane nie oznacza, że ma to być stary 15 letni golf, z 5 razy cofniętym przebiegiem i świeżo pomalowany, a pod farbą sama rdza, do tego zespawane z 2 innych. Teściu brata, kupił z 2-3 miechy temu Punto z 2003r. w korzystnej cenie, auto jest w świetnym stanie i technicznym i wizualnym. Po za tym te stare złomy z niemiec wcale nie muszą być takie złe, brat mam BMW E34 więc troszkę latek ma autko, a jeździ i się nie psuje, tzn. ostatnio stoi pod domem, bo brat jeździ do pracy z żoną drugim samochodem, ale to nie zmienia faktu, że ten stary złom dla dresiarzy jak by to niektórzy na forum nazwali, jest bardzo dobrym autem i conajlepsze najmniej awaryjnym z wszystkich które są pod domem.
Na allegro i innych serwisach nie brakuje aut w wieku 2-4 lat, spokojnie można szukać czegoś fajnego, jak się ma głowę i kasę.
Ja mam pozytywne wrażenia, posiadam vw jette, w kwietniu miną 4 lata i z autem nic się nie działo.
Drugie auto ma niecały rok i też jak na razie bez żadnych problemów.
Fajny wykresik dotyczący przebiegu aut w Polsce.
Wychodzi że po 4 latach nikt już samochodami nie jeździ :D
Aha -mój 8 letni passat ma 470tys :D
Wystarczy popatrzeć po szrotomoto. Nagromadzenie sprowadzonych z zachodu 10-letnich dieselków z przebiegiem poniżej 200 tys. jest ogromne.
graf_0 - coś z tym wykresem chyba nie tak - 4 lata i prawie 180 tys km? 45 tys km rocznie to praktycznie tylko auta służbowe.
Służbowe to robią po 100 tys rocznie a takie 45 to robi prawie każdy diesel w Holandii, bo mniej się nie opłaca ze względu na dużo większy od benzyniaka podatek. Dojeżdżanie do pracy 100 km nie jest ewenementem.
Ja kupilem 8 letnie auto i jedyne co wymienilem to filtry, olej, termostat i kupilem nowe opony :) Watpie bym kiedykolwiek kupil auto z salonu, wole wiekszy wypas uzywany :)
I właśnie dlatemu kupywam używki wyłącznie z naszego kochanego kraju i z pierwszej ręki.
graf_0 zamieścił zły opis, ten wykres dotyczy średnich przebiegów Passatów wystawianych w ogłoszeniach na Allegro.pl
Kto sprzedaje roczne auto? Odpowiedź jest prosta - ten komu nagle zmieniła się sytuacja, a takich osób jest całkiem sporo:
1. Ktoś kupił auto z salonu, po czym stracił pracę i nie stać go na utrzymanie/spłacanie samochodu za kilkadziesiąt tysięcy.
2. Ktoś kupił auto z salonu, po czym dostał awans, gdzie zamiast skody fabii chce sobie kupić skodę superb, bo go na to stać.
3. Ktoś kupił auto z salonu, po czym dowiedział się, że ma dziecko w drodze, przez co poszukuje większego samochodu niż salonowa yariska.
4. Ktoś kupił auto z salonu, po czym zmienił pracę i dostał auto służbowe.
5. Ktoś kupił auto z salonu, po czym sytuacja życiowa zmusiła go do wyjazdu za granicę, gdzie to auto nie będzie mu potrzebne.
6. Ktoś kupił auto z salonu, po czym zachorował/umarł, a spadkobierca woli je zamienić na kasę niż utrzymywać.
7. Ktoś kupił auto z salonu, po czym wsiadł za kółko po zakrapianej imprezie i stracił prawo jazdy.
I wiele innych sytuacji :)
Kupno 1-2 letniego samochodu jest najlepszą opcją, ale Polska nie jest na taki zakup najlepszym miejscem.
Niestety, ale mamy mentalność oszustów.
Nie tak dawno, znajomy sprowadzał kilkuletni samochód ze Szwecji- historia pojazdu i przebieg rzeczywisty jest tam dostępny dla każdego (wystarczy znać numer rejestracyjny pod jakim jeździło auto), a sprzedawca skupiał się raczej na omówieniu wad, niż zapewnianiu jak to "nic nie stuka i nie puka".
Ot, inna mentalność ludzi, inaczej skonstruowane prawo (takie cofnięcie licznika jest oszustwem ściganym z urzędu, drogi równe i bezpieczne, a za łamanie kodeksu drogowego- drakońskie kary).
Pisząc o samochodach używanych w kółko tylko piszecie o komisach i nieuczciwych handlarzach.
Zapominacie o ASO, które też mają używane, często od wiernych klientów, którzy w danej stacji kupili nowy samochód, użytkowali kilka lat regularnie go tam serisując i naprawiając, nie chcąc się bawić w samodzielną sprzedaż oddają dealrowi często za śmieszne pieniądze takie samochody w rozliczeniu. Potencjalny nowy nabywca w ten sposób zna cała historię samochodu i ma gwarantowany przebieg, bo generalnie (oczywiście są wyjątki, opinie o danym dealerze łatwo sprawdzić) to jest główna przewaga aso nad autokomisami, że mają w ofercie pewne i sprawdzone samochody. Cena auta będzie wyższa, ale i auto będzie lepsze. Można kupić dobry używany samochód na polskim rynku, tylko każdy by chciał jak najlepiej i jak najtaniej a tak nie ma nigdzie z niczym.
ASO też nie jest pewne. Już raz z wujkiem Forda Fiestę 2004 oglądaliśmy. Gościu z salonu twierdził, że zna właściciela i że auto zostało u nich dokładnie sprawdzone. W praktyce nie działał wsteczny bieg, a silnik gasł na wolnych obrotach. Ponadto pojazd ten miał dzwona, mimo że przedstawiciel salonu upierał się, że został delikatnie przerysowany w bok.
Najpewniejszym sposobem nabycia dobrego auta jest kupno od rodziny, ale tylko dobrej rodziny. :P
Dla wszystkich rozważających zakup auta imho warto poczytać jakie używane auto można kupić w naszym kraju
http://tylik.motogrono.pl/najwartosciowsze-wpisy/
Sam jeżdżę używanym ale kupionym od pasjonata marki z odpowiedniego forum.
Z salonu to zwykle miałem służbowe auta :) (w naszych warunkach najlepszy model nie zależnie od marki)
arabus : co do debili pracujacych w serwisach.
Syn mojego znajomego pracowal w Toyocie .Zdolny chlopak z smykałką do mechaniki , po technikum.Szybko sie wyroznil dostal podwyzke na 1300 zl netto na reke. Po pol roku pozniej zapytal o podwyzke to mu powiedziano ze nie ma takiej opcji i ze sie moze zwolnic .
To sie zwolnil.
Ciezko wymagac od ludzi zeby za 1300 zl na reke byli orłami w swoim fachu a jak nawet cos wiedza to maja to gleboko w d...I robia na minimum tego co musza.
raziel88ck --> raz z wujkiem... - z tak bogatym doświadczeniem powinieneś pisać felietony do opiniotwórczych pism motoryzacyjnych.
Stare porzekadło - z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciu :)
Od rodziny można kupować tylko wtedy, kiedy kupuje się auto od rodzica albo w drugą stronę. Od kuzyna, ciotki, wujka to jak kupowanie kota w worku, a jak się spierdzieli to najczęściej zrywają się dobre więzy.
Belert - Dobra rodzina nie wydyma, zła oszuka bardziej niż obcy, wiadomo.
jasonxxx - Nie każde ASO jest uczciwe. Chyba nie chcesz mi wmówić, że to była przypadkowa sytuacja, jedna na milion?
To jaki jest sens wydawać pieniądze co parę lat na nowy samochód? Żeby sąsiedzi robili wielkie oczy?
Zeby podatek mniejszy zaplacic. Znam kilku takich, ktorzy pod koniec roku fiskalnego na gwalt leca do salonow, kupic nowa bryke, bo inaczej weszliby w kolejny prog podatkowy. A samochod pojezdzi troche, szybko sie go sprzeda i w kieszeni zostanie sporo kasy, ktorej nie trzeba oddawac fiskusowi.
używane auta są u nas picowane na maksa a drogi mamy takie, że nie chciałbym kupować auta po kimś
to nie prezerwatywa by bać się po kimś brać ;)
Niektórzy myślą, że jak auto jest eksploatowane na naszych dziurawych drogach, to ma zdruzgotane zawieszenie. Jak się przez całe życie samochody nic nie wymienia, to nie dziwota. No i co by nie mówić, twardsze zawieszenie lepiej znoszą nasze dziury. Nie ma wtedy problemu z ciągłą wymianą amortyzatorów, czy sprężyn (najlepiej kupować porządne firmy). Inne elementy także rzadko się zużywają, a corocznej wymiany wymagają jedynie tanie jak barszcz łączniki.
Jesteśmy w UE, żaden problem kupić używkę w Szwecji gdzie normalny Svenson zemdlałby gdyby miał przekręcić licznik albo ukryć wady samochodu. Do tego sprawdzenie zanotowanych w systemie danych pojazdu wraz z przebiegiem to sekundy.
Ale nie, lepiej brać przeklepane przystanki lub kontenery z Helmutowa jeżdżone przez emerytowaną starowinkę wyłącznie do kirchy.
graf_0 @ [32] --> Daje se 2 ręce uciąć, że przy sprzedaży będziesz musiał licznik dostosować do naszych klientów, bo inaczej go nie sprzedaż.
niekoniecznie, jesli bedzie mial prawdziwy przebieg to ktos uczciwy doceni to.
Buli --> ktoś to przeczyta specjalnie kupi ten samochód z nieruszanym licznikiem i zostaniesz bez rąk... :D
maly offtop, ale moze nie do konca? jesli ktos jeszcze nie czytal to polecam ponizszego bloga prowadzonego przez uczciwego handlarza. ciekawe ilu takich jest w naszym pieknym kraju -->
http://blog-skup-aut-bielsko.blogspot.co.uk/
Widzący problem w tym, że takie dobre auto ze Szwecji wyjdzie drożej od średniej ceny na otomotoszroto a Polak chciałby i dobrze i tanio.
Ja kupiłem 2 lata temu auto w Sonar Auto Max w Radomiu, mały przebieg, świetne wyposażenie, jestem na tak, bo nadal świetnie się sprawuje!
wiem ze watek odkopany przez bota
Ale...
Kupowanie uzywanego auta od Radomiaka to pewne klopoty, mam kilku dlaszych znajomych z Radomia zajmujacych sie sprowadzaniem uzywanych aut, i az zal tych malokumatych ludzi ktorzy kupuja te wypicowane szroty od nich.
Zawsze jest coś za coś, w salonie pewne, ale jak tylko z niego wyjedzie to już traci na wartości. Chociaż też słyszałam, że w salonie też się cuda zdarzają, że można nawet bite auto odnowione kupić, ale nie wiem na ile to prawda.