Mam 19 lat. Właśnie idąc do pobliskiego marketu po papierosy, naszła ochota na mleko czekoladowe. To już chyba ostatnie takie dziecięce podrygi. Piotruś Pan ostrzegał, że nie ma powrotu.
To nic, od 23 roku życia głupio jest kupować jabłka
mam 27 lat, wpieprzam ptasie mleczko i kinder czekoladę
a to, że idziesz po fajki wcale nie oznacza, żeś dorosły...
Dziś usłyszałem o 28 latku, który siedzi w domu, nie idzie do pracy tylko jedzie na garnuszku rodziców. Koledzy, komp etc. Jak widać niektórym się to przedłuża...
Kryzys wieku młodego to te papierosy a nie mleko...
Ale niestety - z głupoty się nie wyrasta.
[4] Ja nie słyszałem, ja znam. Za kilka dni kończy 28 lat, nigdy nie był w pracy, ojciec zmusił go by skończył studia, dostaje kieszonkowe od mamy (:D), całymi dniami gra w Lineage 2 i GW2, nie ma znajomych oprócz mnie a kumplami nazywa ludzi z gildii w grze co ich na oczy nie widział. Nie ma prawa jazdy, zwraca uwagę ludziom na klatce co po 22 rozmawiają, że cisza nocna jest itd. itp.
da się? da się...:P
Dorośli ludzie, piją mleko czekoladowe kiedy chcą i nie przejmują się takimi pierdołami.
Doprawdy?
To napisz jeszcze czym się różni "dziecięcość" od "dorosłości"?
Bo jak dla mnie to fajki palą głównie szczyle, a mleko czekoladowe pije każdy kto ma na nie ochotę
spoiler start
Jakbyś nie zajumał - to jest pułapka bo nikt na tym forum nie napisze "poprawnej" definicji.
Dorosłośc osiągnęłeś w momencie 18 urodzin. I "bardziej dorosłym" to nie będziesz nigdy
spoiler stop
Nie napisałem, że jestem dorosły. Nie widzę dla siebie jednoznacznej kategorii. Takie zawieszenie między.
Dziś usłyszałem o 28 latku, który siedzi w domu, nie idzie do pracy tylko jedzie na garnuszku rodziców. Koledzy, komp etc. Jak widać niektórym się to przedłuża...
http://www.youtube.com/watch?v=K0bI6YHhsvM
2:06
Chodzi mi o to, że starasz się być poważnym człowiekiem, budujesz swoją przyszłość, usamodzielniasz się, a gdy widzisz dzieci zjeżdżające na pobliskiej górce na sankach masz ochotę się przyłączyć. Dziwne
lazurek - jeśli w wieku 19 lat chcesz się przyłączyć do dzieci jeżdżących na sankach to może oznaczać rozwój zainteresowań sexualnych w złym kierunku :P
czekoladowe mleko a zjeżdżanie na sankach z dziećmi to 2 różne sprawy
Nie przejmuj się lazurku, mężczyźni nie dorastają do końca nigdy. Tak więc zawsze pozostaniesz gdzieś po części w Nibylandii.
Papierosy i mleko miało być tylko symbolem wymieszania pojęć dorosłość a dzieciństwo, przecież stary facet pijący mleko to nie dziecko, tak samo szczyl z papierosem. Wątek założony bardziej po to, żeby usłyszeć co jest dalej.
u mnie również pewna nostalgia się wdziera,25 lat już na karku i jakoś tak się czuje nieswojo,starawo,nudnawo,depresyjnie z letka, że to już tyle,gdzie te piękne licealne czasy i młodzieńczy wiek?
Ja myślę,że raczej każdy ma coś z dzieciństwa lub z młodości :D
Dorosłość i młodzieńcze podrygi mieszają się u mnie przez czas cały i mam nadzieję, że tak już zostanie. Serdecznie współczuję wszystkim, którzy w pewnym momencie odcinają się od swojej bardziej zwariowanej wersji, ponieważ "w pewnym wieku już nie wypada" i wsadzają sobie kij w dupę.
Najpierw jest ciężko, a potem umierasz.
[14]
Jakos w pierwszym poście nie ma tego pytania, no ale odpowiem ci: dalej jest kaplica
I nadal nie napisałeś co to jest dorosłość a co to dziecinność - ja osobiście NIGDY nie lubiłem jeżdzić na sankach. Na nartach też zresztą nie- generalnie nie znoszę zimy i sportów zimowych
Btw obejrzyj co cię czeka już niedługo, zdradzasz wszelkie symptomy (zwłaszcza ta "tęsknota za dzieciństwem")
http://vimeo.com/7306050
Moim ideałem jest »dojrzeć« do dzieciństwa. To by dopiero była prawdziwa dojrzałość
[19]
Nie wiem czym jest dorosłość, nigdy jej nie doświadczyłem. Znam ją tylko z opowiadań i z widzenia. Wygląda to na dużą odpowiedzialność, zaczynasz myśleć z wyprzedzeniem. Nie możesz sobie pozwolić na lenistwo, nie opuścisz pracy tak jak można olać szkołę czy studia, gdzie nie ma takich skutków przez to. Wiele wyrzeczeń, większą monotonność. Nie masz tak dużo wolnego jak za młodego, ogólnie słabo.
Różnice dobrze widać po problemach. Za młodego przejmujesz się, czy poderwiesz dziewczynę, która Ci się podoba, potem czy będziesz w stanie wykarmić rodzinę. Boisz się, że będziesz miał zagrożenie z historii, gdzie potem czy dostaniesz tę pracę o którą się starasz. Dostaniesz kasę na wyjazd z kolegami, czy odłożę w tym miesiącu na nową pralkę.
Dzieciństwo to beztroska. Oczywiście są przypadki, gdzie dzieci nie mają danego dzieciństwa, ale to mało spotykane przypadki na naszą skalę.
Dorosłośc osiągnęłeś w momencie 18 urodzin. I "bardziej dorosłym" to nie będziesz nigdy
mylisz dorosłość z pełnoletnością
Lazurek - zasadniczo nie ma takiego momentu jak przejście w dorosłość.
Mentalnie jest się ciągłością i ja na przykład nie widzę dramatycznej zmiany.
Podejrzewam że taką może być dziecko, bo to faktyczne przetasowanie układu zyciowego.
Możliwe też że aby wyzwolić tą mityczną dorosłość wymyślono rytuały przejścia.
Żyjemy w czasach, które promują niedorosłość, więc rzeczywiście coraz trudniej wytyczyć granice. W dwóch podstawowych sferach wytyczenie momentu inicjacji w dorosłość wydaje się jednak stosunkowo proste - w sferze osobistej założenie własnej rodziny (ewentualnie, jeśli ktoś jest samotny - afirmatywny stosunek do instytucji rodziny), a w sferze zawodowej podjęcie pierwszej pracy na własny rachunek. W innych sferach (np. religijnej, emocjonalnej czy intelektualnej jest to trudniejsze, wiele osób nie dorasta zresztą nigdy, ponadto tutaj właściwsze jest pojęcie dojrzałości, a nie dorosłości).
mylisz dorosłość z pełnoletnością
Mowa trawa. Dorosłość to jedno z tych pojęć które nie maja kompletnie żadnego sensu, i które niby każdy dobrze rozumie - a nikt nie potrafi podać definicji.
Dorosłośc = pełnoletność, a wy się zabawnie łudzicie. Wszystko co mi tu możecie podać to będzie subiektywny bełkot, wasz lub waszych filozofów/etyków, a ja wyznaję poglądy moje i moich relatywistycznych filozofów :D
O, właśnie o takim bełkocie mówiłem
w sferze osobistej założenie własnej rodziny (ewentualnie, jeśli ktoś jest samotny - afirmatywny stosunek do instytucji rodziny
Czyli - nie chcesz rodziny nie będziesz "dorosły", całkiem zabawne bo ja znam na tony rodzin "z patologi" , zgodnie z tym osądem nad wyraz dorosłych. także znam kupę osób pracujących a nad wyraz nieodpowiedzialnych, tak więc to o pracy to też argument od tylnej strony wziety
btw Dojrzałośc duchowa/religijna - strona nie istnieje. Czyli takiego pojęcia NIE MA
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Dojrza%C5%82o%C5%9B%C4%87_duchowa&action=edit&redlink=1
Jest tylko jeden rodzaj dojrzałości - dojrzałość płciowa która osiąga się zresztą sporo przed pełnoletnością
krótko mówiąc dorosłość można sprowadzić do twierdzenia: nie grasz zgodnie z regułami/zasadami wytyczonymi przez restrykcyjne (i lokalne) społeczeństwo? - nie jesteś dorosły
nie grasz zgodnie z regułami/zasadami wytyczonymi przez restrykcyjne (i lokalne) społeczeństwo? - nie jesteś dorosły
A cóż to za bełkot?
dorosłość to po prostu stan umysłu - dla każdego będzie oznaczało to co innego i będzie osiągalne w różnym wieku.
Pełnoletność to określenie "na papierku" i każdy ją osiąga w tym samym wieku. Tu nie ma żadnego bełkotu, jeśli nie jesteś opóźniony w rozwoju to te dwa określenia nie będą dla Ciebie równoznaczne.
Więc każdy rodzaj sprzeciwienia się woli społecznej jest przejawem niedojrzałości?
Śmiech na sali. Jeżeli ktoś myśli, że dojrzałość oznacza potulne podporządkowanie się woli kogoś innego to raczej jest już jedną nogą w grobie.
Ok. Zmyliłeś mnie z tym Tu nie ma żadnego bełkotu,
Ja przeżywam nie kryzys wieku młodego, tylko depresje wieku młodego... Niedługo kończę 20 lat i moje życie to tylko praca. Nie mam czasu na granie, nie mam czasu na oglądanie filmów, nie mam czasu na bieganie, nie mam czasu na długie spacery po lesie z psem, nie mam czasu na czytanie książek, nie mam czasu na nudzenie się. Tylko praca i praca w której nikt mnie nie szanuje, Pani dyrektor tylko wymaga i wymaga, nikogo nic nie obchodzi. Każdego dnia wstaję z myślą aby ten dzień się już kończył... Kiedyś tak nie było. Kiedyś cieszyłem się życiem, realizowałem swoje pasje, kiedyś byłem szczęśliwym człowiekiem. Teraz praca zabrała mi wszystko... Nie pomyślcie sobie że jestem leniem, bo tak nie jest. Chce pracować, realizować się, ale nie w miejscu gdzie każdy ma mnie za śmiecia i traktuje jak przedmiot. Wiecie co to za miejsce? Oddział PKO BP. Jestem młodszym doradcą finansowym i nienawidzę swojej pracy. Jeśli będziecie mieli kiedyś ofertę pracy z banku, nie przyjmujcie jej. Bank wypierze was ze wszystkiego co kochaliście.
Chyba muszę wam wyjawić prawdę. Daję to w spoilerze, bo to może być szokujące.
spoiler start
Tak naprawdę, to ludzie od czasów gimnazjum w ogóle nie dorastają. Po prostu wraz z wiekiem wszyscy bardziej udają dorosłych.
spoiler stop
[29]
dorosłość to po prostu stan umysłu - dla każdego będzie oznaczało to co innego i będzie osiągalne w różnym wieku
To ciekawe. Jeśli to stan umysłu to dlaczego nadaje się mu określoną pozytywną wartość moralna?
Po cóż komu osiągać tą mglistą dorosłość? Iść droga pełna wyrzeczeń i poswięceń (na rzecz społeczeństwa - a jak) gdy można inaczej, niskim kosztem przyczepienia łatki "dziecinny"?
Już nie wspominając że gdy pojęcie nie ma jakiegoś określonego znaczenia,tzn nie jest ścisłe to właśnie to jest bełkot. A to co napisałeś/aś to kwintesencja subiektywizmu.
nie trzeba byc jasnowidzem by przewidzieć że np. Hajle Selasje ma dość odmienne spojrzenie na ta sprawę (spojrzenie ze tak powiem konserwatywno-ciemnogrodzkie)
[28]
A cóż to za bełkot?
>>>>
A sensownej definicji dorosłości czy też dojrzałości jak nie było tak nie ma
No właśnie, żaden mi kryzys, jakimiś pierdołami się przejmujesz, może Ci się ostatnio nudzi ,bo masz ferie czy coś :P
WrednySierściuch - dorosłość oznacza po prostu odpowiedzialność za popełnione czyny jak i umiejętność/wolę radzenia sobie ze swoimi problemami samo jeden (nie mylić z samowystarczalnością) - tu nie ma żadnej filozofii.
W innych sferach (np. religijnej, emocjonalnej czy intelektualnej jest to trudniejsze, wiele osób nie dorasta zresztą nigdy, ponadto tutaj właściwsze jest pojęcie dojrzałości, a nie dorosłości).
gorzej niz swiadkowie jehowy, powaznie :D
Doroslosc zazwyczaj kojarzy sie bardziej ze sfera fizyczna, jednakze ta umyslowa nastaje dla mnie po osiagnieciu pewnego progu dojrzaloscy emocjonalnej, ktorej definicje mozna bez problemu znalezc i mysle, ze jest to definicja stosunkowo uniwersalna.
Wczoraj wątek "Nie chce mi się żyć" a teraz ten. Przerażające. Młodzi ludzie w depresji? No cóż, mamy co "chcieliśmy". Ceny jak na zachodzie a zarobki wschodnie. Brak takiej pracy, która dawała by satysfakcję [33] i ludzi na stołkach nie mających czasem pojęcia o tym co robią /koleś kolesia czy klan rodzinny/ za to mający "giętki kark i twarde łokcie". Wyścig szczurów po żer. Jak to się skończy? 30latkowie /biznesmeni kuźwa/ leżą na OIOMie po zawałach lub w Tworkach bo nie ździerżyli tempa w tym biegu. Ja może i mam swoją małą stabilizację ale patrząc w pracy na szwendających się gostków bez celu i udających jacy to oni są zatyrani /pensje ~ 3000 zł/,dostaję ku...icy. Święty nie jestem ale wychodzi na to, że czasem "wystarczy być", poklepać szefa po plecach /nie za mocno/, spytać : - Jak tam córeczka? /właśnie mu się urodziła/ - i życie staje się piękne. Tylko nie każdy tak potrafi.
A ja mam 21 lat i jezdziłem na sankach z gorki w zeszłym tygodniu :D
Co w tym złego ?
[39] po prostu miał na myśli to, że z wiekiem człowiek wyrasta z religii, tak jak z wiary w św. mikołaja etc.
Zachciało mi się mleka czekoladowego, ale mam 20 lat. Myślicie że mi sprzedadzą?
Potwierdzam za postem 13 że w Nibylandii fajnie jest. ;).. Także "zawieszenie" między światem dziecka a dorosłością to kwestia naszej osobowości (ego) i taki stan w żaden sposób nie ogranicza naszej przynależności do "świata dorosłych". Doskonale możemy się w nim znaleźć nie rezygnując z Nibylandii.. Inną sprawą jest, że to niełatwe zadanie i tylko dla tych co mocno wierzą w siebie ;)
Bullzeye---->
Rozgryzłeś mnie. Każdy, kto tylko śmie dostrzec kontekst religijny jest nawracającym ludzi na siłę oszołomem :D
Oczywiście sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, bo niedojrzały religijnie może być nawet ksiądz czy zakonnik.
WrednySierściuch--->
krótko mówiąc dorosłość można sprowadzić do twierdzenia: nie grasz zgodnie z regułami/zasadami wytyczonymi przez restrykcyjne (i lokalne) społeczeństwo? - nie jesteś dorosły
Nie taka zła definicja :D Rzeczywiście powiązanie dorosłości z wyhamowaniem procesu socjalizacji jest dosyć oczywiste.
Zresztą sam mi przyznajesz rację swoją postawą, bo z jednej strony krytykujesz moje poglądy jako zacofane, a z drugiej sam nie jesteś w stanie zaprezentować lepszej definicji dorosłości, wręcz odrzucasz dorosłość jako taką. I proszę bardzo, bądź sobie wiecznym Piotrusiem Panem, tylko miej świadomość, że jest jeszcze życie poza Nibylandią :D
Uwaga, leci iskra!
Dorosłość to przeciwieństwo Kuby Wojewódzkiego.
[50]
Jemu chyba nie jest źle, mimo wszystko już w tym wieku wolałbym mieć założoną jakąś rodzinę.
[51] - A kto mówił, że nie będąc dojrzałym/dorosłym musi być źle? Co do przypadku tego człowieka, nie chodziło mi o rodzinę, a o sposób bycia.
Co do samego założenia rodziny - osobiście twierdzę, że nie ma ona niczego wspólnego z dorosłością.
Mimo iż fanem Wojewódzkiego nie jestem, to jednak twierdzenie, że taki człowiek nie jest Dorosły/dojrzały jest żałosne i tak moralizatorskie że rzygać się chce.
Człowiek jest całkowicie ustawiony w życiu, zna tysiące ludzi od których wy co najwyżej możecie autograf wziąć jak się przepchniecie przez kolejki. Może robić w życiu co chce, bo, w przeciwieństwie do was, ma i czas i pieniądze.
Jak to jeden z jego gości powiedział:" Jastrzębiem intelektu to on nie jest, ale głupi też nie".
Argument o braku założonej rodziny jest tak śmieszny, że nawet go nie skomentuje.
[54] - twierdzenie, że taki człowiek nie jest Dorosły/dojrzały jest żałosne
Mhm.
Człowiek jest całkowicie ustawiony w życiu, zna tysiące ludzi od których wy co najwyżej możecie autograf wziąć jak się przepchniecie przez kolejki.
Czekaj, pieniądze = dorosłość? Co z inwalidami, którzy nie mogą podjąć pracy jaką by chcieli, ludziach, którzy mieli trudne dzieciństwo bądź po prostu tych, którym stało się coś złego w życiu i nie mogą zarabiać oszałamiających kwot? Jeżeli pieniądze nie są synonimem dorosłości, to po co przytaczasz o nich argument (dodając do nich znajomości)?
Może robić w życiu co chce, bo, w przeciwieństwie do was, ma i czas i pieniądze.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie mam pieniędzy i nie mogę robić czego chcę? Idąc dalej tym tokiem rozumowania i argumentem podanym wcześniej: czy twierdzisz również, że nie mam "znajomości"? Jeżeli tak, na jakiej podstawie?
Jak to jeden z jego gości powiedział:" Jastrzębiem intelektu to on nie jest, ale głupi też nie".
Nikt nie pisał o inteligencji Wojewódzkiego.
Argument o braku założonej rodziny jest tak śmieszny, że nawet go nie skomentuje.
Argument nie do mnie, ale na wszelki wypadek napiszę, bo może niektórym osobom wypowiedzi różnych użytkowników się magicznie "sklejają" w wypowiedź jednego wielkiego nieokreślonego nicka - nigdzie nie napisałem, że brak rodziny jest synonimem bycia niedojrzałym/niedorosłym (patrz [52]).
Kiedy - stając się dorosłymi "ogarniamy świat", jesteśmy także w stanie sprostać owym "lokalnym wymaganiom społecznym", jak również je kontrolować. Napisałem "ogarniać świat" bo tutaj właśnie tkwi różnica między Nibylandią a życiem dorosłym. Nibylandia (w formach różnych) urzeka nas właśnie swoim istnieniem poza granicami jakie narzuca nam dorosłe życie. Jest swojego rodzaju ucieczką i wytchnieniem od "prozy życia". Kto kontroluje w pełni swoje życie (stara się je kontrolować ;)) doskonale da sobie radę także ze złudnościami Nibylandii i naturalnym konfliktem na granicy dorosłości i Nibylandii..
Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie mam pieniędzy i nie mogę robić czego chcę? Idąc dalej tym tokiem rozumowania i argumentem podanym wcześniej: czy twierdzisz również, że nie mam "znajomości"? Jeżeli tak, na jakiej podstawie?
Na 99% nie masz tyle hajsu żeby realizować wszystkie swoje marzenia oraz tyle czasu bo musisz pracować dzień w dzień po 8 godzin dziennie albo więcej. Oczywiście dostaniesz jakiś 10 dniowy urlop, no ale sam rozumiesz. Taki Wojewódzki ma 10 dniowy urlop w każdym miesiącu. A dziennie popracuje 2 godzinki.
Przejdźmy do konkluzji. Czy losem bardziej godnym pożałowania jest los przeciętnego zjadacza chleba, który całe życie zapierdala,aby mieć 10 dniowy urlop raz na rok czy może jego życie, w którym może poświęcać czas na swoje pasje, no i ma kasę, żeby np. zwiedzać świat.
To słynne bycie dojrzałą osobą to pusty slogan. Jeżeli ktoś kto zapierdala całe życie jest dojrzały, a ten który ma przyjemność z życia i zna tysiące wyjątkowych, niepowtarzalnych osób jest niedojrzałym 50 letnim smarkaczem, to ja dziękuje, wolę dojrzały( w twojej opinii) nie być
Oczywiście może ty jesteś tym 1%. Ale na tym forum, jak i w całym naszym pięknym kraju, 99% nie ma ani hajsu ani czasu
Co z inwalidami, którzy nie mogą podjąć pracy jaką by chcieli, ludziach, którzy mieli trudne dzieciństwo bądź po prostu tych, którym stało się coś złego w życiu i nie mogą zarabiać oszałamiających kwot?
hmm, jeżeli przyjąć by często lansowaną definicję, że dorosłość to stan kiedy możemy stanąć w szranki z przeszkodami "dorosłego życia" , to według tej definicji ludzie, którzy mieli trudne dzieciństwo i nie dali sobie później rady w życiu dojrzali nie są :)
To oczywiście tylko pokazuje absurd tego pojęcia, jeszcze bardziej mglistego od np. autentyczności. Kto jest autentyczny? Nie wiadomo. to jest dojrzały? Nie wiadomo.
To żeby "wesprzeć" SILENTALTAIR-a w rozważaniach, możemy również napisać - ten jest dorosły, kto nie ma kłopotów z ową dorosłością..(także w jej definicji)
ten jest dorosły, kto nie ma kłopotów z ową dorosłością
zabrzmiało to jak jeden z bon motów paulo coelho
[57] - To słynne bycie dojrzałą osobą to pusty slogan.
Najpierw piszesz w [54] "twierdzenie, że taki człowiek nie jest Dorosły/dojrzały jest żałosne", a teraz używasz sformułowania powyżej?
Jeżeli ktoś kto zapierdala całe życie jest dojrzały, a ten który ma przyjemność z życia i zna tysiące wyjątkowych, niepowtarzalnych osób jest niedojrzałym 50 letnim smarkaczem, to ja dziękuje, wolę dojrzały( w twojej opinii) nie być
Nie rozumiem dlaczego akurat uczepiłeś się pracy (i inteligencji, post [54]) w rozważaniach dot. dorosłości. Nikt nie napisał, że Wojewódzki jest/nie jest dojrzały z powodu pracy jaką wykonuje (jak często, w jakiej formie itp.) bądź inteligencji jaką może się pochwalić bądź nie.
Po pracowicie spędzonym dniu lubię się czegoś napić, pyknąć fajeczkę i poczytać wynurzenia GOLasów na poważne tematy. To jest dopiero dorosłość!
Najpierw piszesz w [54] "twierdzenie, że taki człowiek nie jest Dorosły/dojrzały jest żałosne", a teraz używasz sformułowania powyżej?
Ty napisałeś, że Wojewódzki nie jest dojrzały, więc po prostu odpisałem, że mówienie o kimś kogo się W OGÓLE nie zna, że nie jest x(w tym przypadku słowo "dojrzały"), tylko dlatego że coś zobaczyło się w tv w programie, który z natury postawiony jest na wyłup, jest żałosne. Nie uważam, żeby to kłóciło się z twierdzeniem, ze jednak to słowo to pusty slogan. Niby każdy wie co to jest , a jednak o jakąś definicję, z którą przynajmniej większość by się zgodziła, jest trudno.
Nie rozumiem dlaczego akurat uczepiłeś się pracy (i inteligencji, post [54]) w rozważaniach dot. dorosłości. Nikt nie napisał, że Wojewódzki jest/nie jest dojrzały z powodu pracy jaką wykonuje (jak często, w jakiej formie itp.) bądź inteligencji jaką może się pochwalić bądź nie.
W takim razie oświeć mnie i nas wszystkich czym ta dojrzałość jest? I dlaczego Wojewódzki nie mieści się w twoim jedynym i słusznym kryterium.
No bo jeżeli nie brak rodziny, jeżeli nie kasa i inteligencja, jezeli nie praca zawodowa, no to co. W czym się objawia dojrzałość? Tylko mnie nie zbywaj odpowiedzią w stylu : "w sposobie myślenia" bądź " w stylu życia".
Już pominę zdania, w których sugerujesz, że wiesz lepiej ode mnie kogo znam, jak dobrze i na jakiej podstawie, a także (wcześniejszych) kim jestem, jak dużo zarabiam, na co mogę sobie pozwolić i wiele innych. Używana przez Ciebie forma "Oświeć mnie i nas wszystkich" [62] ma się nijak do rzeczywistości, bo nikt oprócz Ciebie ze mną w tym wątku nie dyskutuje (nie licząc wtrąceń Flyby'ego).
Odpowiedz mi, proszę, dlaczego nie mogę określić dojrzałości człowieka na podstawie jego sposobu bycia? Czy w końcu zachowanie i sposób bycia nie odróżnia dzieci od dorosłych (ogólnie: ludzi niedojrzałych od dojrzałych)? Jak jest Twoim zdaniem, że na samą myśl o możliwości rozróżniania dojrzałości od jej braku w "sposobie bycia" używasz sformułowania "nie zbywaj odpowiedzią"? Czy chodzi może akurat o osobę Wojewódzkiego? Czy jesteś jego fanem i poczułeś się w pewien sposób urażony moją wypowiedzią na jego temat? Odkąd z Tobą dyskutuje w tym wątku, mam takie wrażenie. Żeby nie było - bycie fanem nie uważam za coś złego, a Ciebie - bez względu na odpowiedź - nie oceniam.
Czy jesteś jego fanem i poczułeś się w pewien sposób urażony moją wypowiedzią na jego temat?
Gratuluje czytania ze zrozumieniem. Zobacz post 54.
"Oświeć mnie i nas wszystkich" [62] ma się nijak do rzeczywistości, bo nikt oprócz Ciebie ze mną w tym wątku nie dyskutuje (nie licząc wtrąceń Flyby'ego).
Jeżeli ta dyskusja ma mieć jakikolwiek sens to jednak powinieneś mi odpowiedzieć, na czym ta dojrzałość/dorosłość polega, a nie pisać, że nikt już w tym wątku się nie udziela.
Odpowiedz mi, proszę, dlaczego nie mogę określić dojrzałości człowieka na podstawie jego sposobu bycia?
Ależ proszę bardzo, chodzi o to, żebyś powiedział CZYM różni się sposób bycia dziecka od dorosłego , niedojrzałego od dojrzałego.
No i kwestia podstawowa; człowieku drogi, napisz mi w końcu dlaczego Wojewódzkiego uważasz za osobę niedojrzałą. Mimo wszystko jest to pewne oskarżenie, warto jakoś się wytłumaczyć z tak, bądź co bądź, mocnych słów, bo nazywanie 50 letniego faceta, który świetnie radzi sobie w życiu jest dość problematyczne.
Mam nadzieję, że w następnym poscie napiszesz dlaczego uważasz, że Wojewódzki nie jest osobą dojrzałą. Cóż takiego jest w jego sposobie bycia, w stylu.
Czy w końcu zachowanie i sposób bycia nie odróżnia dzieci od dorosłych
Jeżeli przyjąć, że istnieje coś takiego jak kategoria dorosłości to najpewniej właśnie zachowanie i sposób bycia odróżniają dojrzałego. Powtarzam jeszcze raz, po prostu napisz, cóż takiego w sposobie bycia Wojewódzkiego jest niedojrzałego.
Zdaje się że obaj Panowie dzielnie walczą o stereotypy zachowań dojrzałych (których jak mi się wydaje, Silentaltair w ogóle nie uznaje ;)) To walka daremna bo to są bardzo osobowe i osobiste stereotypy, zaś nawet t.zw. wzorce ogólne, nawiązujące już do autorytetów, są uzależnione od środowisk i przekonań. Stąd z "pietruszki" przeszło na "marchewkę" (Wojewódzki) bo jego zachowania (dojrzałe, a jakże) trącą ekstrawagancją, ciężko strawną dla niektórych. Pozwolę sobie zauważyć że taka forma zachowań jest jak najbardziej modna u tych co widzą siebie jako "idoli ponad wszystko" i całkiem udatnie (bez pokazywania palcem) powielana. Tylko że to nie jest niedojrzałość. To raczej dojrzałość za wszelką cenę ;) .. I oczywiście nadal nich to będzie tylko mój "wtręt" ;)
[64] - Gratuluje czytania ze zrozumieniem.
Tu dochodzi o zapomnienie tego, co napisałeś w przeciągu godzin. Na początku dyskusji był to najmniej istotny szczegół, stąd (świadomie bądź nie) pominięty. Inaczej bym o niego nie pytał.
Co do Wojewódzkiego - najogólniej: nieuprzejmość. Mógłbym jeszcze napisać o megalomanii, ale co do niej nie jestem przekonany. Jeżeli uważasz, że owa cecha nie może być punktem odniesienia dla (nie)dojrzałości, to temat można uznać za zamknięty. Jestem zdania, że człowiek dojrzały wie jak się zachować także w stosunku do drugiego człowieka. Dlatego napisałem o "sposobie bycia".
[65] - Stąd z "pietruszki" przeszło na "marchewkę" (Wojewódzki) bo jego zachowania (dojrzałe, a jakże) trącą ekstrawagancją
Nie chce mi się już spierać, ale przytoczę pewne porównanie: "Człowieka dziwnego nazywamy dziwakiem, a człowieka dziwnego i bogatego zarazem, człowiekiem ekscentrycznym, ekstrawaganckim".
Tomusław - tak naprawdę nie ma się o co spierać. Kto jest lepiej wychowany, wykształcony, obyty, bogatszy - czyli na ile może sobie pozwolić w publicznym przedstawianiu się? To daremne - każdy z nas stając na forum publicznym lansuje swoją linię (dorosłości, he, he) bycia i obycia (nie wyłączając agenta Tomka) a my (publika siłą rzeczy lub jak wolisz społeczeństwo) albo to akceptujemy albo odrzucamy. Każdy z nas ma też swój sposób odbioru medialnych bon vivantów wedle swoich doświadczeń i gustów. Dodaj do tego różnice pokoleniowe - ja pamiętam jeszcze na tym forum dyskusje nad przymiotnikiem "zajebiste" w formach różnych - kiedyś to szokowało, dzisiaj stało się powszednie.. I tak dalej..Czas, społeczne wartości tradycyjne oraz wciąż istotne modele wykształcenia (w tym klasycznego) naniosą swoje poprawki - bon vivanci też zrobią miejsce dla swoich nowych odmian..