The World's End - zapijmy ten koniec świata
Zarówno "To już jest koniec" jak i "The World's End" to naprawdę dobre komedie, nawet bym powiedział, że najlepsze od dobrych kilku lat i zdecydowanie warte uwagi. W dodatku dużo śmieszniejsze od reklamowanych jako komedie "Poradnika pozytywnego myślenia", "7 psychopatów" czy "Stand Up Guys", które były po prostu słabe. Na wieczór z kumplami przy piwie wręcz idealne.
Film ma strasznie biedny humor i jeszcze biedniejszą fabułę. Dążenie do wypicia 12 kufli podczas, jak to wygląda, apokalipsy, jest zagraniem idiotycznym.
Wright, Pegg i Frost jak zwykle nie zawiedli. Cała trylogia to mój ideał, jeśli chodzi o kino komediowe. Podobnie zresztą jak serial Spaced, wyprodukowany wcześniej przez tę samą ekipę.
Ogólnie zgadzam się z recenzją. Przy czym TWE z czasem pewnie będę mógł ocenić lepiej. Tak samo jak Hot Fuzz, który najwięcej zyskał dopiero przy drugim seansie, kiedy można było wyłapać wszystkie mniej lub bardziej ukryte żarty, których wcześniej się nie zauważyło.
A jeśli chodzi o jakiś dominujący motyw, to nie żadne Children of the Corn, tylko Children of the Damned i (w dużo większym stopniu) Invasion of the Body Snatchers. Zwłaszcza wersja z 1978.
Film ma strasznie biedny humor
Wygrywasz obrazek ze Spider-Manem.
Meph > Słuszna uwaga z tym dominującym motywem. Miałem w głowie blondyniaste dzieci w ogrodniczkach, ale nie sprawdziłem z jakiego filmu pochodzą (a pamięć podpowiadała Dzieci kukurudzy). Pochodzą z Village of the Damned, czyli remake'u Children... Ale ważne, że TWE to zacny film i nic tego nie zmieni. Sam bardzo chętnie za jakiś czas obejrzę całą trylogię po kolei.
szczerze nie potrafię przypomnieć sobie jednej sceny, która wywołałaby u mnie uśmiech inny niż politowania. Picie piwa podczas bójki barowej jest waszym zdaniem geniuszem komedii? Dla kogo w końcu jest ten obrazek Spidiego?
Dla mnie Peg w tym momencie doszedł do poziom S. Rogena. Humor, którego nie rozumiem i którego nie mam więcej zamiaru oglądać.
Poziom Setha Rogena to bardzo dobry poziom. Nie wiem, o czym mówisz :P
Przy odbiorze różnego typu żartów/gagów trudno jest wyjaśniać, przedstawiać swoje racje. Najprościej zatem zapytać: a co Cię ostatnio rozśmieszyło? Co jest dobrą, tegoroczną komedią? Bo najwyraźniej ani nie The World's End ani This is the End.
Typ humoru w TWE jest dokładnie taki sam, jak w Spaced, Shaun of the Dead i Hot Fuzz. Poniekąd też w Scott Pilgrim vs the World. Widać to choćby w powtarzaniu tych samych gagów w nowym kontekście (choćby połknięty pierścionek), ukrytych znaczeniach (m. in. nazwy pubów), bezustannych grach słownych (praktycznie cały scenariusz) i ogólnym absurdzie (końcówka). Do tego znalazło się kilka żartów dla fanów poprzednich części (bieg przez płotki, długo oczekiwany zielony Cornetto).
Rogena kojarzę z bodaj dwóch filmów i w żadnym z nich nie było brytyjskiego humoru opartego na absurdzie, więc nie wiem, skąd porównanie.
Dla kogo w końcu jest ten obrazek Spidiego?
Pomyśl.
Przy obu rżałem ze śmiechu. Biedny humor to był przy kolejnym "Strasznym filmie" ;)
Ogólnie się ubawiłem i to znacznie bardziej niż przy This Is The End [który w sumie miał swoje momenty... w sumie jak tak o tym pomyślę to jednak też śmieszył]. Czy humor był biedny? Biedny humor to miał Ricky Bobby :) :D i ostatnio większość komedii z Jennifer Aniston [które to zdarza mi się obejrzeć ze względu na żonę, a potem oboje żałujemy]. Wracając jednak do brzegu - film godny, chociaż wolałbym go obejrzeć w towarzystwie szerszym niż swoje własne, bo odbiór idiotycznych komedii lepiej na mnie wówczas wpływa.