Steven Spielberg i Tom Hanks wracają do tematu II wojny światowej, z największym budżetem w historii!
Niby wszystko fajnie
Spielberg
Hanks
II Wojna
500 baniek
Jednak te samoloty mi nie pasują. Chyba gorzej by było tylko gdyby wybrali operacje na morzu. Dużo bardziej bym się cieszył gdyby opowiedzieć kolejną historie piechoty, a może odziału pancernego?
to twoja prywatna sprawa... i chyba odosobniona :)
samoloty to zajebisty temat, a dzięki nim nawet średnie filmy się bronią i wyglądają do dziś nieźle, jak np seria Żelazny Orzeł :)
Ślicznotka z Memphis była świetna, a oni mogą pokazać to jeszcze lepiej... sceny z setkami bombowców i myśliwców na niebie, dookoła wybuchające flaki, pojedynki Mustangów z Me 109,
za 500 baniek na pewno będzie sporo zdjęć autentycznych samolotów, a nie komputerowych obiektów na green screenie! - To jest wręcz skazane na sukces :)
i może simy lotnicze wrócą do łask... :)
Pierwszą zapowiedź tego serialu zobaczyłem jakoś w lutym zeszłego roku. Już wtedy wiedziałem, że będzie na co czekać i jak widać, prawdopodobnie intuicja mnie nie zawiodła. ;)
Skoro miał Bena Afflecka, Michaela Baya i formę romansu/melodramatu to nie miał szans :)
ale to właśnie sceny z bitwy o anglię są niezłe i warte zobaczenia z całego filmu
BTW: po wojnie okazało się, że to infrastruktura energetyczna była słabym punktem Trzeciej Rzeszy Niemieckiej. I dużo bardziej efektywne niż bombardowanie przemysłu i miast okazałoby się zniszczenie elektrowni.
Po bardzo przecietnym Pacyfiku nie mam juz 100% procentowego zaufania do duetu Hanks Spielberg, aczkolwiek czekam z niecierpliwoscia.
Spielberg ma jednak u mnie kredyt zaufania.
Po jednym wojennym potknięciu (Pacific) nie można go skreślać, bo jednak Kompania Braci to imo najlepszy serial w klimatach II wś, a teaser zapowiada smakowity serial :)
trzy razy napisałem, w tym raz akcentując, że ten teaser to jest teaser gówna powstającego na fali, a NIE dzieło stevena hanksa! :)
pacific wydaje mi się, że ucierpiał przez swoją tematykę
wojna w tamtych rejonach nigdy nie była zbyt popularna czy widowiskowa, za mało miast i budunków, za dużo trawy i krzaków
cieńka czerwona linia też większość ludzi wynudziła
szkoda, że nie pokazali tego w stylu bitwy o midway raczej, wtedy byłby hit
Pacyfik to nadal to bardzo, bardzo dobry mini serial. Piszczenie jakby był odpowiedzialny za Kac Wawę.
Za ten trzymam kciuki bardzo mocno. Tego tematu, jeśli podchodzi się z sercem, absolutnie nigdy za wiele.
Nie można winić też za tematykę, my też byśmy nie robili o Holendrach czy Australijczykach.
Pacyfik miał kiepskich bohaterów i mdły scenariusz, wszystko przypominało jakąś pośpieszną wycieczkę po kilku plastikowych wyspach w stylu teraz gadacie, a teraz strzelacie. Tutaj większość akcji będzie się toczyć w klaustrofobicznej metalowej puszcze zawieszonej kilometry na niebie powinno być i dramatycznie i efektownie, szczególnie przy takim budżecie. Dzisiaj przedkładam Cienką czerwoną linię nad Hanksy i Spielbergi, no ale efektowne filmy w tematyce to współcześnie właściwie tylko spod ich ręki. Wypada czekać.
Bardzo dobra nowina! Po raz pierwszy oglądałem "Ślicznotkę z Memphis" jako gnojek na VHS, ale podoba mi się do dzisiaj. Kawałek fajnego kina przygodowo (!) - wojennego (choć bez jakichkolwiek większych ambicji). W grę na amidze też pocinałem, bez większych sukcesów, ale pamiętam że miała mega-klimat. Poza tym był to w tamtym czasie chyba jedyny sim który pozwał na zarządzanie i przełączanie się między członkami załogi.
Oryginału książki Millera nie znam, ale liczę na jej polską premierę jeszcze przed emisją serialu.
Co do "Pacyfiku" absolutnie się nie zgadzam. Tamta wojna miała zupełnie odmienną specyfikę od tej toczonej w Europie. Wystarczy porównać obie książki (Ambrose'a i Slegde'a), wojna niby ta sama, ale realia kompletnie różne. Na całe szczęście Spielberg nie poszedł na łatwiznę i nie zrobił "Kompanii Braci II: piasek, palmy i granaty". Zgodzę się co do niektórych wad, serial jest odrobinę przegadany, wątki romansowo-melodramatyczne nieco zbyt rozbudowane, ale uważam że wszystko inne w 100% to rekompensuje. Dzięki australijskiej "odskoczni" i na przykład takim nietypowym miejscom jak wojskowy psychiatryk łatwiej wczuć się nakreślone postacie, ich profile psychologiczne, emocje i przeżycie. Poza tym sceny batalistyczne to absolutne mistrzostwo świata.
W przypadku "Cienkiej Czerwonej Linii", uważam że jest wręcz odwrotnie. Malick zinterpretował książkę Jonesa po swojemu i moim zdaniem nie wyszło to najlepiej. Zderzenie nowoczesnej wojny z piękną, dziewiczą przyrodą, ulotność życia, pytania o człowieczeństwo i ukazanie absurdu i obłędu wojny wyszło jakoś blado. Może to przez drewniane dialogi? Nie wiem, miało być ambitne kino, a wyszedł moim zdaniem bełkotliwy banał. Poza tym zawsze jak przypominam sobie W. Harrelsona wylatującego na granacie, to w duchu uśmiecham się sam do siebie. Ta scena to popis chyba jednej z najmniej udanych sztuczek pirotechnicznych w dziejach kina wojennego. Jedyne co zapada po tym filmie w pamięć to świetne zdjęcia i genialna muzyka. "Pacyfik" górą, zresztą zarówno "TRL", jak i "P" nie mają za bardzo konkurencji...
Problemem Pacyfiku nie jest to, ze nie zrobiono z tego Kompani Braci na Pacyfiku tylko to, ze serial, w duzej czesci, jest zlepkiem scen rodzajowych, ktore nie lacza sie w spojna fabule. Do tego serial calkowicie zawiodl na polu przedstawienia warunkow w jakich walczyli zolnierze. To znaczy owszem, powiedzieli, ze syf, ze malaria szczury i dezynteria, ale wlasnie... powiedzieli. W BoB o warunkach nikt nie mowil, je bylo po prostu czuc.
@r_ADM
Bywam jak widać dość krytyczny, ale akurat chaotycznego zlepku przypadkowych scen "Pacyfikowi" zarzucić raczej nie mogę. "Pacyfik" nie jest może szczytem żelaznej konsekwencji w prowadzaniu fabuły i wadą zastosowanych rozwiązań są dość gwałtowne przeskoki które zaburzają płynność opowiadanej historii. Ja oglądałem jeden odcinek za drugim, świeżo miałem w pamięci zarówno bohaterów jak i wydarzenia i spokojnie akceptowałem raz urlop w Australii, raz tyły, raz USA. Miałem wrażenie pewnego dyskomfortu, ale nie było ono na tyle duże by odebrać mi przyjemność z seansu.
Inną sprawą są wspomniane przez Ciebie frontowe warunki bytowania. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy i jak (jeżeli w ogóle) je ukazano. Pamiętam, że Sledge pisał o trupach i gnijących kawałkach ciał na których żołnierze praktycznie spali, albo przypadkowo je odkopywali. Pamiętam też scenę z (nie)sławną otwartą czaszką japońskiego żołnierza, do której pewien marine rzucał bodajże kamyki... Fakt, skoro nie pamiętam, czy sceny takie były obecne także w filmie, to najprawdopodobniej faktycznie ich nie było. To w takim razie znacząca wada tego serialu.
A propo syfu w okopach... Obejrzałbym jakąś opowieść spod Ypres, albo Sommy. "Passchendaele" dało się oglądać, ale "War Horse" to chyba jeden z najgorszych filmów o Wielkiej Wojnie.
Dla polskiego widza realia przedstawione w "Kompanii Braci" są bardziej "swojskie" (front zachodni). O wojnie na Pacyfiku nasza wiedza jest bez porównania mniejsza.
"Pacyfik" miał nieco inną konstrukcję fabularną i rzeczywiście pod względem montażu czasami tu czy tam coś zgrzytało.
@Ahaswer
No i chyba z powodu montażu trochę się sypnęło. Goście dostali pewnie kilkaset godzin do przycięcia, doszło pewnie do nieporozumień w kwestii wypracowania kompromisu i wyszło jak wyszło. No i nie niebagatelne znaczenie miał też scenariusz. Gdyby był on oparty tylko i wyłącznie na książce Slegde'a, serial prawdopodobnie byłby pozbawiony większości wad. Chociaż być może materiału byłoby za mało na tyle odcinków...
Heh pacyfik: wrzucmy 30 bohaterow, pokazmy 45 scenek, liczmy, ze widz wogole sie przejmie tym, co sie dzieje na ekranie. Nope. Zreszta jak widac nie jestem jedynym, ktory ma wobec tego serialu zarzuty. Osobiscie nie udalo mi sie obejrzec wszystkich odcinkow - wymieklem gdzies w polowie i na pewno nigdy wiecej do tego potworka nie wroce.
Zreszta z dyskusji na GOLu (kiedy serial jeszcze lecial) - jak pokazac ze wszedzie byl brud, smrod i zarazki: koles w jednym odcinku zesral sie w gacie. Ha ha takie zabawne i wymowne! Nope...
Jak "Pacyfik" jest potworkiem, to czymże w takim razie jest "Koń Rafał", u sorry... "War Horse"...
Tak zrozumialem, spodobal ci sie film, ale nie musisz go "bronic" w co drugim poscie. Jak widac sporo osob ma identyczne zarzuty wobec niego i jesli nie dostrzegasz tych wad to nie moj problem. I nie zamierzam bawic sie w przerzucanie "a ten byl jeszcze gorszy wiec pacyfik nie jest taki zly" - jesli nie dalem rady dociagnac do konca to dla mnie jest wujowy. I tyle.
@Asmodeusz
Ale o co chodzi? Napisałem tylko, że skoro "Pacyfik" jest kiepski, to jak na jego tle wypada "War Horse" (oba filmy łączy nazwisko reżysera)?. To wszystko, nie musisz dorabiać do tego ideologii. Poza tym jeżeli uznam za stosowne się wypowiadać, to będę to robił tak długo jak będzie mi się podobać. Przeczytaj może jeszcze raz to co napisałem. Wyraźnie wynika z tego, że wady dostrzegam ale nie wydają mi się one aż tak poważne jak uważają niektórzy. Kto powiedział że mam jakikolwiek zamiar przerzucać piłeczkę? Do tej chwili normalnie żeśmy dyskutowali a ty żeś się nagle czepił. Uważasz, że "Pacyfik" jest wujowy i dobrze, koniec tematu.
Lemur80
War Horse to takie "disneyowskie" spojrzenie na wojnę. Trzeba nie mieć już argumentów, żeby zarzucać tym filmem w dyskusji.
@Malaga
"WH" nie miał być argumentem. Chodziło o skalę porównawczą.
no tak...bo przecież porównywać miniserial przedstawiający działania wojenne na pacyfiku do filmu o koniu jest bardzo zasadne.
Ale jaja. Na trailerze tego drugiego filmu wyraźnie słyszę umierającego statystę z "Szeregowca Ryana". Będzie gniot. : )
A co do nowej produkcji Spielberga i Hanksa, to mam nadzieję, że nie będzie tak przeładowana patosem jak "Pacyfik". Tematyka interesująca, bo od czasu stareńkich "Asów przestworzy" nie powstał żaden porządny film o lotnikach.
i może simy lotnicze wrócą do łask... :) - raczej arcadowe pukaniny się umocnią.
@Malaga
Zarówno "Pacyfik", jak i "War Horse" opowiadają o wojnie i stoi za nimi ten sam człowiek. Nie widzę powodu by koniecznie unikać takiego porównania skoro pewne wspólne punkty są. Zrozumiałbym rzecz jasna Twoje oburzenie gdybym porównał "Pacyfik" do "Czarnego Księcia", albo "Lessie Wróć". Tymczasem chyba łatwo sobie wyobrazić o ile gorszy byłby "Pacyfik" gdyby zrobiono go w tak naiwno-infantylnym stylu jak "Kuń Wojny" dodając jeszcze kompanijną maskotkę w postaci małpki albo szczura...
ee no bez przesady z tym staniem... war horsa zrobił spielberg, ale do pacificu to jedynie dał błogosławieństwo w paru kwestiach może...
Ecchhh, dobrze więc. Oba twory to zupełnie odmienne i niepodobne do siebie dzieła których nie należy i nie można porównywać, zadowoleni?:-)
To ja też dorzucę coś(może to nie jest dobra decyzja, ale co tam) od siebie. Jak dla mnie Pacyfik bije na głowę Kompanię Braci, która wg. mnie cieszy się u nas większym zainteresowaniem tylko dlatego, że dzieje się w Europie, a nie na mikro wyspach Pacyfiku. Pacyfik to serial z większą dramaturgią i lepiej pokazuje piekło wojny - oczywiście wg. mnie ;)
^ wątpię. "Kompania Braci" powstała tak na dobrą sprawę na kanwie jednej książki, jest bardziej spójna, nie ma w niej tego rażącego amerykańskiego patosu. A jej największą zaletą jest właśnie brak epatowania "piekłem wojny". Wszystko jest na miejscu, ale nie czuje się, żeby scenarzysta nachalnie sugerował: "a teraz patrz, jakaż ta wojna okropna!". A w "Pacyfiku" odczuwałem właśnie takie granie na emocjach.
Zawsze front dalekowschodni interesował mnie bardziej od Europy, a jednak "Kompania Braci" jest dla mnie wzorcem kina wojennego. Obrońcy "Pacyfiku" chyba nie mają silniejszych argumentów, więc starają się wyjaśnić, dlaczego mnie serial się nie podobał - co jest dość zabawne, bo ja swoje zarzuty wobec "Pacyfiku" potrafię bez problemu wypunktować, podczas gdy oni na obronę mają zazwyczaj argument o innym froncie i egzotyce tamtejszej wojny.
Ale w co watpisz? Ze wg. mnie Pavyfik jest lepszy? Hahaha, to troche bez sensu, nie? Ja mowie tylko czdmu mnie KB jest gorsza i tyle.
która wg mnie cieszy się u nas większym zainteresowaniem tylko dlatego, że dzieje się w Europie, a nie na mikro wyspach Pacyfiku
czyżby?