"Słuchasz Britney? Zdurniałeś?" - Top 10 muzycznych Guilty Pleasures
Raz: http://www.youtube.com/watch?v=wf421JsG004feature=plpp_video
Dwa: http://www.youtube.com/watch?v=HLo3ok8aQDA
Trzy: http://www.youtube.com/watch?v=bbqVg_23otg
Lata '80 łykam w całości i się tego nie wstydzę więc w moim przypadku nawet Chesney Hawkes jest pure pleasure.
[1]
pewnie jedna z wielu oznak tego, że polski jest passe...
Co do tematu - jedyne czego mógłbym się wstydzić to tego, że nie pojmuję wszelkiej nienawiści (szerzej znane jako „hejt") do jakichś wykonawców.
Słuchałem raz, niczym nie wyróżniające się piosenki popowe rodem z MTV, których szalona popularność jest skutkiem idiotów toczących pianę w Internecie.
Hey I just met you
And this is crazy
I have got Alzheimer
Hey I just met you
No to Yogh narobiłeś. Teraz zaroi się od histerycznie nieśmiesznych przeróbek "Hey I just met you.."
A kim ty jesteś, że będziesz mówił mi, co jest śmieszne, a co nie?
Tak samo stwierdzę, linki z drugiego posta to jakaś kpina i ich podawanie nie ma żadnego sensu.
Po pierwsze, nie mówiłem do ciebie.
Po drugie, nigdy nie wpadłbym na to, by dyskutować o tym co jest śmieszne, a co nie, z gościem, który stwierdził, że "Chuck" jest najlepszym serialem na świecie.
Tak samo stwierdzę, linki z drugiego posta to jakaś kpina i ich podawanie nie ma żadnego sensu.
Nie wiem dlaczego "tak samo".
Mam w nosie twoją opinię oraz to, że nie skumałeś czego dotyczy wpis na blogu.
Koob -> Po pierwsze - Całe lata 80? Nawet Michaela Boltona?
Po drugie - Chesney Hawkes jest zajebisty i każdy kto twierdzi inaczej, urodził się prawdopodobnie w nowym millenium
Po trzecie - Kylie długo walczyła o miejsce na liście z Alizee, ale przegrała z tego prostego względu, że słuchania Minogi wstydzi się mniej osób
Po czwarte - Carly Rae z pewnością cieszy się z takiej ilości przeróbek, bo tylko napędzają jej sprzedaż i świadczą o miażdżącej mocy jej prostackiego kawałka
Szadoł -> Guilty Pleasure to termin nieprzetłumaczalny (a w każdym razie - trudny do zgrabnego przełożenia) na nasz język i jednocześnie istniejący w słowniku (nie tylko potocznym, ale także w oksfordzkim :))
Może nie jestem wielkim znawcą seriali i takie słowa niewiele znaczą, ale jest to dla mnie najlepszy serial jaki oglądałem.
Cytat z mojego tekstu. Co więcej, mając obejrzane może ze 20-30 seriali, tytuł tego najlepszego nie jest chyba szczególnie miażdżący. No, chyba, że śledzisz każdy mój post i masz na myśli moją odpowiedź na żartobliwą ripostę Valema w tym wątku: https://www.gry-online.pl/forum/fifa-13-moh-warfighter-czy-cod-black-ops-2/z6bbb835 Niby masz rację, ale mój post również w tamtym przypadku był na pół-serio.
Nie rozumiem też tego, że nie mówiłeś do mnie. Pojawia się post napster92, następnie mój, dotyczący Call me maybe i później twój, o tym, jakie to nieśmieszne. Skąd mam wiedzieć, co jest nieśmieszne? Moja wypowiedź, napstera, a może obydwie?
Yogh -->
Całe lata 80? Nawet Michaela Boltona?
Hmm... po napisaniu tego posta zacząłem się zastanawiać czy jest jakiś wykonawca, który był popularny w latach osiemdziesiątych, a którego nie dałbym rady słychać. Przyszła mi do głowy fala niemieckiego disco (Nowoczesna Mowa, Źli, smutni chłopcy, C.C. Paragraf), ale o Boltonie zapomniałem.
W takim razie errata. To co w latach '80 mi się podoba (ogromna większość popu) nie wywołuje rumieńca wstydu, a to co mogłoby mnie zawstydzić mi się nie podoba.
Carly Rae z pewnością cieszy się z takiej ilości przeróbek, bo tylko napędzają jej sprzedaż i świadczą o miażdżącej mocy jej prostackiego kawałka
Ona pewnie tak (a już na pewno jej menadżer), ale mnie te przeróbki męczą, bo raz, że jest ich dużo za dużo, a dwa, większość z nich to przykłady humoru koledżowego najgorszego sortu.
a propos filmowych guilty pleasures i lat osiemdziesiątych... będzie "Rad Dawn"?
Ze swoich Guilty Pleasures dodam oglądanie "Plotkary" (pierwszy sezon był spoko, ale teraz to po prostu "Moda na sukces", tyle że z młodszą obsadą; razem z siostrą lubimy zgadywać, jakim nonsensem zakończy się odcinek). Z muzycznych rzeczy, do których nie warto przyznawać się w towarzystwie:
- "Here I Go Again" Mandaryny to fajny, imprezowy kawałek,
- nowa Chylińska jest o stokroć lepsza od tej zbuntowanej,
- disco-polo daje radę.
@koobon
Mnie akurat to rozśmieszyło :) Jak widać po like'ach pod teledyskiem... Nie tylko mnie.
Na marginesie, bardzo lubię tę kiczowatą piosenkę. Loon mi świadkiem.
Wszyscy kochamy tą kiczowatą piosenkę :P A ludziom w wieku koobona się po prostu taka muzyka nie podoba, pomijając już fakt, że ludzie w jego wieku często już mało co słyszą i widzą.
Britney co najwyżej pukam.
a propos filmowych guilty pleasures i lat osiemdziesiątych... będzie "Rad Dawn"?
W pierwszej piątce :)
Ha, przypomnialem sobie o Tarkanie.
BTW 1 jak bylem w Turcji na wakacjach, mialem w pokoju TV, i ichnią stacje muzyczną. To, co tam zobaczyłem, na długo zostanie w mojej pamięci. Takie hity, że Tarkan to pikuś.
BTW 2 przeboj Tarkana KIss Kiss moze byc zrodlekiem ciaekawych remakow i remiksow: Holly Valance Kiss kiss w remiksie Agenta Sumo - http://www.youtube.com/watch?v=bNsi64JAPSs
A nie wiem czy wiecie, Marky mark, jeden z moich ulubionych artystów, stworzył kawałek o Dariuszu Michalczewskim ---> http://www.youtube.com/watch?v=trckZY2zGes
Muszę przyznać szczerze, że jedną z rzeczy, które uwielbiam najbardziej na świecie jest fundowanie sobie przejażdżki wraz z autorem posta z głośnikami wyjącymi na cały regulator: "soł rejz jor glas if ju ar rooong in ol de rajt łejz" tudzież (od wczoraj) "a dżast met ju end dis is kreeeejzi" jednocześnie myśląc What Would Ryan Murphy Do? :)
Aczkolwiek brak mi:
- Ken tacz dis....stop, hamer tajm
- łir nat gona tejk it (twisted sister we're not gonna take it)
- ju łer łekin as e łejtres in en koktejl baaar, ooo (human league, don't you want me)
i oczywiście Glee number one: Don't stop believin' (przecież musi być jakiś kawałek Journey, którego jeszcze nie robiliśmy!).
i wielu, wielu innych ;)
Ja tam boskiej Britney się nie wstydzę. ;3
Słucham z namiętnością, a w szczególności:
http://www.youtube.com/watch?v=Yy5cKX4jBkQ \m/
Britney, moja pierwsza miłość. Kiedy byłem dzieckiem jeszcze czciłem jej kasetę jak jakiś skarb...
Choć patrząc z perspektywy czasu to lepiej było wydać pieniądze na nią przeznaczone na jakieś czasopisma pornograficzne ale tak czy inaczej dała mi sporo radości i pewien sentyment został do dziś ;)
Nie posłuchałem propozycji, tekst przeleciałem oczkiem mym, ale muszę zakrzyknąć - tak, zgadzam się w kwestii Backstreet Boys, a "Everybody" to absolutnie czadowy kawałek (teledyski zresztą też). Poza tym "Informer" też daje radę, a ja pewnie dorzuciłbym takie perełki, jak Snap - "Rhythm is a Dancer" czy któryś z wielkich hitów z lat 80-tych.
A - piosenka z numeru jeden to coś, co przypadkiem poznałem dzięki filmikowi z chatroulette i wąsatym kolesiem w bikini. Utwór jest mi wobec tego raczej nieznany i dopiero potem dowiedziałem się, że to hit. W mojej obecności żadna rozgłośnia ni TV tego nie zagrało...
Mastyl -> Ja takie same niezapomniane przeżycia miałem po obcowaniu z programami TV w krajach arabskich. Ale to i tak nic biorąc pod uwagę, co u turbanów leci w radiu :)
Chudy -> To samo Carrey zrobił z Vanilla Icem. Doskonałość.
Merry -> Jak rozumiem, odbierasz ten kawałek osobiście i w sennych marzeniach sądzisz, że Britney urodziła się, by dogodzić właśnie tobie? :P
FSM -> Snap, Haddaway czy C&C Music Factory się nie załapały, bo wystarczy wypić pół piwa, by się przy nich bezwstydnie bawić, natomiast część społeczeństwa nawet na torturach nie wyzna, że lubi Backstreet Boys
Jeśli zaś chodzi o nieznajomość Carly - jesteś człowiekiem prawdopodobnie niezwykle szczęśliwym, albo słuchasz za mało radia :)
Moliś -> Za dużo tego, za dużo. Po prostu się nie zmieściło. Ale prędzej czy później napiszę o najlepszym serialu w historii telewizji i wtedy owe kawałki na pewno wspomnę.
Nah, nie do końca zrozumiałeś...
To ja każdej napotkanej uroczej hurysie śpiewam: "I was born to make u happy".
:D
Słucham wszystkich (no, prawie) polskich komercyjnych stacji radiowych, rozróżniam xfactorowe gwiazdki i jest mi z tym dobrze. Po prostu to lubię. Toplisty tych stacji też.
Co do "Call me maybe", to to wpada w ucho od razu - jeszcze w marcu po pierwszym przesłuchaniu trąbiłem, że to będzie hit.
A właśnie, Alizee jest świetna. W całości.
Mery -> A masz wtedy fryzurę a'la Britney? Na mnie by to podziałało :P
Moldas -> Ja również wszelakie gwiazdki znam. Co nie oznacza, ze lubię twórczość wszystkich finalistów jakichś programów, ale nie ukrywam, ze lubię sobie pośledzić ich losy na Pudelku. Przynajmniej jest zabawnie.
A właśnie - Alizee jest lepsza niż Edith Piaf i Serge Gainsbourg razem wzięci :)
jeżeli chodzi o "guilty pleasures" z lat 80' to tylko i wyłącznie Shakin' Stevens przy którego muzyce zawsze lubiłem się bawić i udawać że śpiewam i gram na gitarze
http://www.youtube.com/watch?v=87oAjeeEDlI
i coś kojarzy mi się że w ścieżce dźwiękowej z wilkołaka w tenisówkach było sporo takich "kiczowatych" piosenek
No dobra, a ktoś jest na tyle odważny, żeby przyznać, że w zaciszu domowym puszcza sobie mp3ki Justina Biebera?
A to jest hit. Mrok:
http://www.youtube.com/watch?v=ihi7m1TWVQs
Teri -> Shakin Stevens to to samo co Chesney Hawkes - czysty geniusz, a nie guilty pleasure :)
Mastyl -> Winny, wysoki sądzie. Co prawda nie oryginały Biebera, ale parę coverów jest nawet niezłych.
Tołstoj -> J-pop i J-rock to coś, czego człek w zachodniej cywilizacji wychowany nie ogarnia. Trudno to zakwalifikować nawet jako guilty pleasure, bo cięzko to również nazwać muzyką w naszym kręgu kulturowym :P