Fatal Draws - odc. 167 - Do tego służą zombie w RPG
pewnie bym sie usmial jakbym mial 12 lat
Chyba jest w wieku przedszkolnym, bo nie dość, że zaczyna zdania z małej litery, to nie stosuje kropek i przecinków.
O jak dzieci ładnie przyklaskują sobie nawzajem. Grzeczne dzieciaczki.
A teraz dzieci, pocałujcie misia w...
Ten żart można zrozumieć po lekturze tego newsa https://www.gry-online.pl/newsroom/skyrim-pozwala-dzwigac-wiecej-wyposazenia-ale-trzeba-pokombinowac/z024c52
A tymczasem morrowind: Ustawiasz miejsce teleportu tuż przy kupcu i ewentualnie przy jakiejś siedzibie(raczej przywłaszczonej, bo i tak trzeba dużo questów rodowych zrobić, aby uzyskać legitny własny dom. Balmora jest idealnym miastem do tego, tam można mieć 2 domy za darmo), żeby w razie potrzeby od razu przechować unikatowe rzeczy i te, które wzbudzają podejrzenie, że są questowe, a potem jak masz już za dużo rzeczy w ekwipunku, to teleport, sell i znowu teleport po uprzednim oznaczeniu innym czarem teleportu.
Morrowind miał taką wielką zaletę: całe morze możliwości zaklinania, tworzenia czarów, potionów, a nawet zwojów etc.
Zbyt skomplikowane. Ja zawsze przywłaszczałem sobie skrzynie przed Gildią Magów i Gildią Wojowników. Trochę trzeba było się nachodzić do teleportera w Balmorze i od teleportera w Calderze do Ślizgacza, ale przecież chodzenie poprawia atletykę.
Zapomniałem doprecyzować, żeby ustawić miejsce teleportu tam gdzie można handlować i przechowywać jakimś zwykłym czarem teleportowym, ale przed teleportem do tego miejsca zaznaczyć obecne miejsce teleportu innym zaklęciem. Wtedy można steleportować się do miasta i z powrotem.
Tak w sumie to w całej serii Fallout towarzysze służyli mi za tragarzy. Zarówno w klasycznych starych odsłonach jak i tych 3D.
Za to w Fallout Tactics cała drużyna była dobierana tak by mieli jak największy udźwig i nosili rzeczy na sprzedaż. Grę przechodziłem głównie własną postacią niezbyt taktycznie wbrew nazwie gry ;)