Co mnie w filmach o zombie bawi...
Niby ze wszystkim się zgadzam, ale to nie było marudzenie o filmach o zombie tylko rant na The Walking Dead. Pomimo wielu bezsensów (np. w ostanim odcinku Daryl włożył między zęby strzałę chwilę wcześniej wyjętą z mózgu zombie) twórców trzeba pochwalić za świetne zombiaki.
Artykuł ciekawy, od siebie dodam jeszcze to że ci ludzie nigdy nie mają żadnych oporów przed zabijaniem ząbiaków, robią, siekają, rozrywają, odcinają kończyny, wysadzają, nabijają, nadziewają. To ja większy szacunek mam do roślin niż oni do tych istot bo jak by nie patrzeć to cholerka byli ludzie i pewne opory przynajmniej na początku przed zabiciem powinny być.
Zwatpienie zabicia zombie wystepuje w The Walkich Dead - tyle, ze w grze - tej "odcinkowej" grze.
marudzeniem nawiedzonego nerda
Gdyby tak było, już dawno miałbyś za sobą lekturę World War Z i Zombie Survival autorstwa Maxa Brooksa, a wówczas nie miałbyś o czym pisać w tym artykule.
brooksa czytałem, ale tak po prawdzie nie wiem jak on ma do moich wypocin :P
Tak się ma, że na punkty 2, 3, 5 i 6 w WWZ odpowiedziano na tyle wyczerpująco, że po lekturze książki nie ma najmniejszego sensu przytaczać tych kwestii. Większość pozostałych rzeczy również poruszano mniej lub bardziej szczegółowo. A to, że akurat w serialu Walking Dead występuje mnóstwo nieścisłości i idiotyzmów, nie jest niczym nowym. W końcu najbardziej krytykowany jest od zawsze przez fanów zombie.
Temat zwierząt zombie był rozpracowany w grach (więcej) i filmach (mniej) Resident Evil.
Szczególnie z serii RE: Outbreak gdzie mamy całe zoo i zombie-słonie :-)
Rozprzestrzenienie się epidemii nie jest jakimś wielkim problemem. W Genezie Planety Małp było o tym szerzej na końcu, wystarczy jeden zarażony, który poleci samolotem, np. z Europy do Ameryki i po problemie.
Ale marudzisz :P
Odnośnie wypowiedzi @Mephistophelesa już wkrótce będziemy mogli zobaczyć ekranizację lektury m.Brooksa na dużym ekranie, w roli głównej Brad Pitt, już w necie dostępny jest trailer http://fileking.pl/file/4584/world-war-z to na wypadek gdyby komuś nie chciało się czytać, bo swoją drogą książka jest fenomenalna po trailerze widać, że film też będzie ciekawy :)
Chyba jednak lepiej, żeby ludzie wzięli się do lektury, bo wygląda na to, że film z książką będzie miał tyle spólnego, co serial Walking Dead z komiksem.
Brad Pitt i zombie? To ja już wolę książkę...
Autor tekstu postawił się w sytuacji wszechwiedzącego i pewnie sam robiłby wszystko najlepiej. Ale to tylko fikcja i można sobie gdybać co by było gdyby. W filmach/serialach o tematyce ludzie walczą o przeżycie i nie koniecznie trzeźwo myślą - takie obrazy pokazują jak zachowuje się człowiek gdy nie istnieją już żadne struktury społeczne.
Dla mnie serial The Walking Dead jest całkiem niezły - nie wiem do czego mógłbym się przyczepić - wszak nie przeżyłem ataku żywych trupów. Ogląda się przyjemnie, no może jedynie:
spoiler start
Odcinek gdzieś z początku, gdzie przebrali się za zombiaki nie był dla nie do końca idealny aczkolwiek też i nie był zły
spoiler stop
Problem z zombiakami jest taki że one pasują do filmu grozy.
Czyli są niezrozumiałe i straszne, nie pasujące do naszego świata.
Dlatego są przerażające. Tak to działało kiedyś.
Teraz zostały zdegradowane do standardowego popkulturowego "złego".
I tu jest problem. Bo zwłaszcza w seriach, ten zły musi być dość elastyczny.
Musi stawiać bohaterom różne wyzwania, a do tego zombiaki się nie nadają.
Zombiaki to zombiaki, a z potworów zmieniły się w cele do ćwiczenia headshotów.
Ze wszystkim zgadzam się mniej lub bardziej, ale pod jednym podpisuję się rękami i nogami: Nie ma takiej możliwości by wojsko przegrało z zombiakami! (przynajmniej w The Walking Dead). OK mogli na początku nie wiedzieć jak zaraza się przenosi, jak się chronić i przeciwdziałać, kiedy następuje przemiana itd. Mogłoby nawet dojść do opanowania przez zombie kilku baz wojskowych w początkowej fazie epidemii, ale na tym koniec! Nie możliwe żeby wojska lądowe (w tym zmotoryzowane i pancerne!), lotnictwo i marynarka wojenna wszystkich krajów świata, przegrały z bezmózgimi truposzami! Przecież to jest głupie, powolne, nieuzbrojone i bardzo niewytrzymałe (wystarczy lekko przydepnąć z buta, by głowa rozpaćkała się jak melon). Do tego mają słabe paznokcie i zęby (w jednej scenie bohater po prostu go "wyjął" trzonowca z paszczy trzepoczącego się trupa). Co więcej w chwili przemiany umarlaki nie dostają żadnych dodatkowych sił ani umiejętności. Jestem więc zdania, że taki zombiak nie byłby w stanie przegryźć zwykłego ubrania, nie wspominając o wojskowym mundurze z grubego materiału. To tak byście chcieli ugryźć w nogę kogoś, kto ma na sobie zwykłe jeansy. Być może zdołacie zadać mu ból, ale powodzenia w próbach pogryzienia do krwi, albo wyszarpania kawałka mięsa jak to często dzieje się w filmie...
W TWD spotkali raz przemienionych strażników więziennych z grupy szybkiego reagowania (tacy więzienni komandosi - tarcze, pałki, kamizelki, hełmy, kominiarki, ochraniacze, specjalne mundury itd). Nawet bohaterowie mieli problem z ich ubiciem (starali się celować pod hełm, w gardło). Jakim cudem ci ludzie dali się pogryźć?!? W programie o amerykańskich więzieniach mówili, że te stroje są zakładane na spotkania z wyjątkowo agresywnymi osadzonymi. Chronią przed ugryzieniami, zadrapaniami, opluciem (można się czymś zarazić) a nawet ostrymi narzędziami. A gnijące trupy dały radę...
Może gdyby wojskiem dowodził gubernator w bezrękawniku, uzbrojony w nóż i pistolet, to cywilizacja by nie upadła...?
PS. Najbardziej podobają mi się zombi z "28 dni później" i "Jestem Legendą" (choć w tym drugim to są raczej wampiry). Były szybkie, zwinne, silne i agresywne. Walka nawet z jednym stanowiła wyzwanie! A w TWD wszyscy kładą bez mrugnięcia okiem dziesiątki umarlaków, które nawet w mniejszych grupkach nie są zbyt groźne.
A jak to jest że jeden zombie powoduje zwykle poczucie strachu (umowne) a cała zgraja - uśmiech na ustach i chęć radosnej exterminacji? :P