Cmentarzysko Google - największe porażki technologicznego giganta
Nie wiem czy to są porażki, każda duża korporacja próbuje wielu projektów z których pozostają tylko te które są opłacalne i przyszłościowe.
Google music miało sens tylko dla pierwszych użytkowników. Cena była wtedy konkurencyjna. I utrzymywała się póki użytkownik opłacał bez przerwy. Niestety, w pewnym momencie przyszedł czas mojej kredytówki na wymianę na nową. Zapomniałem o tym serwisie żeby kartę podbić i nagle cenowo wychodziło tyle co spotify, a to już konkurencji zbytniej nie było.
Chociaż nadal uważam, że 'losowe' radio lepiej działało w Googlu niż w spotify te playlisty potworzone pod nas. Dla mnie, to nigdy nie trafia w Spotify w mój gust, natomiast Google naprawdę potrafił fajną muzykę nową puszczać.
Nie wiem czy to są porażki, każda duża korporacja próbuje wielu projektów z których pozostają tylko te które są opłacalne i przyszłościowe.
Taka też jest konkluzja materiału, niemniej jak coś było robione i nie wyszło - nadal porażka ;)
kaitso ---> no więc moim zdaniem nie.
Jeżeli masz projekt aby zmieścić A w B i nie udaje się to, wynik projektu nadal może okazać się sukcesem bo masz informację że A nie da się zmieścić w B.
Robią Google Glass które ma spełniać konkretne założenia, projekt polega na tym aby skonstruować takie "okulary". Wynikiem projektu jest informacja ze przy tych założeniach nie da się spełnić oczekiwanych celów. Dla mnie to nie jest porażka.
Firmy medyczne takich "porażek" mają tysiące i są one normalną częścią ich rozwoju, bo z założenia wychodzi że udaje się 1 na 1000.
Kusząca jest wizja że jak wielka korporacja się za coś zabiera to musi się to udać, bo będą to tak długo zmieniali i poprawiali aż będzie doskonałe bo mają najlepszych naukowców i rzekę pieniędzy.
Tyle że to tak nie działa. Czasami taniej jest zamknąć projekt i zacząć go od nowa z nowymi założeniami i celami.
Dodatkowo w wypadku Google wchodzi w grę globalna polityka firmy i kierunek rozwoju. Niektóre projekty są zamykane ze względu na zbyt małą przewidywalną opłacalność, nawet jak są "udanymi" projektami.
Są i takie projekty, o czym Kacper w swoim materiale stwierdza wprost, ale biorąc pod uwagę swoje zasoby, zrobienie np. udanego i popularnego komunikatora leży w zasięgu Google, ale niezbyt im to wychodzi. Ogólnie chodzi mi o to, że moim zdaniem z Kacprem dochodzicie do podobnych wniosków tylko doczepiłeś się słowa "porażka" w tytule.
Zgadzam się z Soulem w tej kwestii. Każdy projekt, nie tylko technologiczny, mający na celu stworzenie czegoś nowego, jest obarczony ryzykiem, że może nie zakończyć się sukcesem. Ale jak to twierdzili Pogromcy Mitów, porażka to też wynik - w ten sposób twórca wchodzi w posiadanie wiedzy, że ta metoda nie działa i trzeba użyć innej.
Zamknięte projekty to nie zawsze porażki, pod warunkiem, że niewidocznym dla mas celem projektu było coś innego np. pozyskanie danych użytkowników itp. Natomiast wymienione wyżej projekty to miały być maszynki do robienia pieniędzy. Nie wyszło. Porażka. Oczywiście wszystkie projekty (udane/nieudane) zostawiają po sobie masę informacji, które w różny sposób należy wykorzystać przy realizacji kolejnych projektów. Niemniej korporacyjne cwaniaczki, próbują zawsze zmiękczać taką porażkę właśnie poprzez nadmiarowe wyciąganie korzyści z tegoż.
Dokładnie, ktoś chyba nigdy nie pracował w korpo przy projektach nowych usług/produktów. Jeżeli projekt nie osiąga zakładanych rezultatów to się go kasuje, czy na etapie prac projektowych czy etapie dalszych kamieni milowych określonych w założeniach projektu.
To jest też trochę spojrzenie z naszej kultury gdzie wszystkie porażki i nieudane próby zawsze w pewien sposób stygmatyzują. Żyjemy w kulturze gdzie porażka to coś co najczęściej się wytyka, traktuje jako ujmę i plamę na honorze, coś co będzie już wypominane zawsze do końca. Nie rozpatruje się tego jako próby która pokazała, że coś nie działa i po prostu poszło się dalej. Nie traktuje się porażki jako czegoś, co jest na swój sposób wynikiem i wiedzą z której można skorzystać w przyszłości w nowej wersji czy nawet w innym projekcie.
https://killedbygoogle.com/
Jest tego znacznie więcej
A gdzie Stadia?
"Od konkurencji różniła się między innymi możliwością załadowania do chmury własnych utworów."
YT Music tez na to pozwala lecz bez możliwości pobrania jej poprzez PC co GMusic umożliwiało. Mozna pobrac na telefonie by odtwarzac przez aplikacje ale nie znalazlem opcji pobrania moich wrzutek jako mp3 na PC
Cytujesz fragment artykułu? Czy dochodzisz do tych samych wniosków co jego autor tylko nie chciało Ci się czytać do końca?
Autor nie doszedł do takiego wniosku tylko jakoś próbował wybrnąć z "porażki".
Ja nie mogę przeboleć muzykę od Google. To był naprawdę świetny serwis, gdzie było dużo muzyki której nie oferowały inne serwisy. Kupiłem tam naprawdę sporo albumów, których mogłem słuchać bezpośrednio z serwisu jak i móc zapisywać na każdym urządzeniu jakim chciałem aby słuchać czy archiwizować (pełna władza nad zakupionym produktem). A oni to po chamsku uśmiercili, przerobili na tandetne YT Music czy jak to się tam zwie i o jakości nie będę wspominał bo ponoć leżącego się nie kopie.
komunikator google nie był taki zły dziwne że się nie przyjął
Hangouty jest o tyle fajny ze się synchronizuje z pc i można tak rozmawiać trochę tu trochę tu
Zamknięcie Google Play Muzyka to mega chamska akcja. Miałem tam kupionych kilka utworów i teraz straciłem do nich dostęp. Dobrze że większość zdążyłem kiedyś wyeksportować jako mp3. Oczywiście nie było żadnej automatycznej migracji, kto nie zdążył kliknąć ten wszystko stracił.
Oczywiście piszesz nieprawdę. Była automatyczna migracja do YTMusic z której sam skorzystałem. Inną kwestią, że jest to gorszy serwis w zakresie tworzenia playlist, segregowania utworów itp. Brakuje mu podstawowych rozwiązań.
Oczywiście nie zrozumiałeś mojego postu. Migracja nie była automatyczna. Trzeba było ją ręcznie uruchomić. Jak coś trzeba zrobić ręcznie to już nie jest automatyczne. Jasne się wyraziłem, że kto nie zdążył kliknąć migrate, ten stracił zakupioną zawartość.
To było chamskie z twojej strony że olałeś to a teraz ich oskarżasz
No biedne korpo, chamscy użytkownicy czepiają się, że stracili dostęp do tego, za co zapłacili. Konto z końca 2020 - płatny troll czy dziecko? Polecam doszkolenie się z interpunkcji.
Jakim jełopem trzeba być by nie wiedzieć, że zgodnie z prawem o migracji decyduje użytkownik zamykanego serwisu. Przecież migracja to zawarcie umowy z nowym usługodawcą - w tym przypadku YT. Kończy się określony produkt i to do klienta należy decyzja - jeżeli jest to mu w ogóle umożliwione - czy przenosi dane z jednego usługodawcy do drugiego. Dodatkowo dochodzi kwestia ochrony danych osobowych. To samo było z Endomondo i Under Armour. Powinni was uczyć podstaw prawa a nie religii w tych szkołach.
Od konkurencji różniła się między innymi możliwością załadowania do chmury własnych utworów.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/cmentarzysko-google-najwieksze-porazki-technologicznego-giganta/zbb3f&STR=3
Korzystałem od pierwszego dnia zarówno ze Spotify jak i Google Music. W początkach Spotify nie umywało się do Google Music pod każdym względem z wyjątkiem marketingu. Aż do 100.000 własnych utworów w do wrzucenia w chmurę GM (dla użytkowników S8+ był zwiększony limit w stosunku do standardu 50.000) to było coś gigantycznego. System konwertował np. flac do mp3 zachowując tagi, dzięki czemu mogłeś cieszyć się swoją muzą, której GM nie miało, wszędzie z chmury albo pobrać ją ponownie np. na telefon do słuchania offline. W tym czasie cała liczba utworów Spotify, którą mogłeś mieć w bibliotece to oficjalnie 10.000 utworów (malutko) co było marketingowym kłamstwem gdyż mogłeś mieć maksymalnie w bibliotece 10.000 ale pobranych już tylko 3333 na jednym urządzeniu, co było wręcz żałosną ilością. Limit 3333 zdjęli w 2017 https://www.rollingstone.com/pro/news/spotify-lifts-3333-song-download-limit-723235/ a ograniczenie biblioteki dopiero w maju 2020 r. https://www.theverge.com/2020/5/26/21270409/spotify-song-library-limit-removed-music-downloads-playlists-feature Apka mobilna była też cholernie niestabilna, po crashu czy aktualizacji okazywało się, że twoje pliki offline wyleciały w kosmos i apka pobiera je ponownie gdy słuchasz muzy zjadając twój transfer.
ten google plus to moim zdaniem z miejsca juz byl skazany na kleske. z artykulu wynikalo ze jedyna jego specjalnosc to te kręgi, z tym ze na fb tez jest cos podobnego. poza tym nie wiem czy mial jakiekolwiek inne funkcje niz fb
Największa porażką i debilizmem zarazem, którego nie mogę zrozumieć ciągle, było wyłączenie inboxa. Do tej pory nie znalazłem odpowiednika tej aplikacji, a sprawdziłem już dziesiątki, przy każdej jak wchodzę na swój email widzę burdel którego nie można uporządkować żadnymi etykietami
Co do streamingów muzycznych i Google Play Music:
"Od konkurencji różniła się między innymi możliwością załadowania do chmury własnych utworów."
Co to za brednie? Apple Music potrafi to od samego początku i to jest właśnie główny argument dlaczego nie porzucę streamingu Apple, mimo że już żadnego urządzenia Apple nie mam. Działa to w kapitalny sposób, bo w jednej bibliotece miesza nam zarówno utwory AM jak i nasze własne. Idealne rozwiązanie gdy np. na streamingu brakuje jakichś singli czy wczesnych nagrań wykonawcy. Mały minusik tylko taki, że musimy to wgrać na komputerze poprzez iTunes.