2014: filmy, na które czekam i które nie są blockbusterami
"Hardkor disko" to musi być pretensjonalne badziewie. Mocno się zdziwię jeśli tak nie będzie. Sam zwiastun już wiele mówi. "Ona" za to wygląda mi na plagiat "Dziewczyny z komputera" ;)
Do nieblockbusterów, na które czekam dorzucam "American Hustle". To jeden z oscarowych faworytów i zrobiony przez gościa od "Fightera" i "Poradnika pozytywnego myślenia". Ciekawie zapowiada się też "Dallas Buyers Club" z Matthew McConaughey.
Do kin zaraz wchodzi też Monuments Men - Clooney, Murray, Damon, Goodman i Cate Blanchet w superprodukcji o II wojnie światowej i szukaniu dzieł sztuki zagrabionych przez nazistów
Nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale American Hustle jakoś mnie zupełnie nie interesuje. Być może zobaczę i odszczekam neutralne nastawienie, ale póki co oscarowe prognozy mego zdania nie zmieniają. Zaś Monuments Men zapowiada się ciekawie, obsada (i reżyser) zacna, ale to nie jest film, na który jakoś wyjątkowo czekam (inna sprawa, że na Hardkor Disko też w sumie jakoś bardzo nie czekam, ale chciałem urozmaicić moją listę [na wizycie w kinie zaważą recenzje]) :P
No już myślałem, że nie zobaczę tu The Grand Budapest Hotel. Dawno nie czekałem tak na jakikolwiek film.
"The Grand Budapest Hotel" zapowiada się fenomenalnie, trailer zwala z nóg tekstami, humorem i obsadą. Pilcha nic nie czytałem i zastanawiam się czy tematyka "wielkiego chlania" mnie interesuje. Smarzowskiego bardzo lubię, więc "Pod mocnym Aniołem" obejrzę na pewno, choć zastanawiam się czy jego filmy w ogóle by powstały gdyby na świecie brak było substancji zwanej alkoholem etylowym.
"...nie są blockbusterami." Człowieku, co to kuźwa znaczy, nie może być "przebojami" ? J. polski jest b. bogaty, więc nie pal głupa. Anglik z Kołomyi !!
Generalnie staram się nie używać zapożyczeń językowych, jeśli nie ma takiej potrzeby i/lub istnieje ładny polski odpowiednik. W tym wypadku jednak celowo wstawiłem "blockbuster" zamiast "przebój" czy inny "hit", bo z listy wyeliminowałem wysokobudżetowe, wybuchowe, komiksowe, fantastyczne, ultra-komercyjne produkcje, a takie właśnie kojarzą mi się ze słowem "blockbuster". Innymi słowy: nowy film Wesa Andersona ma szansę na bycie przebojem, ale nie jest blockbusterem. Ot, taka moja własna logika i weź się pan :P
Ostatnio przeprowadzałem mała ankietę w moim mieście na temat filmów.
Na 201 wypełnień, 47 na "Blockbuster" i 120 na "Niezależne". W ulubionych tytułach filmów (odpowiedzi 113) widniały głównie: Nietykalni, Pulp Fiction, Incepcja, Dziewczyna z tatuażem, Leon, Avengers, Iron Man... Miałem wrażenie, że tylko ja wiem co oznacza pojęcie Blockbustera, a i tak ludzie nie kwapili siępoświęcić 10 sekund w szukaniu w googlach wyjasnienia. Ignorancja mnie przeraża...
Nie wiem, czy to przytyk do mnie, ale: racją jest, że mógłbym dokładniej przemyśleć tytuł wpisu (wszak blockbuster ma szersze znaczenie, niż to, które przytoczyłem), ale już jest na to za późno :)
Jeśli o mnie chodzi, to nie miałem nawet takiego zamiaru. :) taki mały OT tylko zrobiłem :)