12 godzin przed komputerem i kłopoty ze snem - badania pokazują, jak żyją dziś nastolatki
Wstyd jak sie wychowuje dzieciaki w dobie obecnej technologii, rodzice daja im smartfony byle się od nich odpierdzilily - to po co wy w ogóle te dzieci płodzicie jak wam sie nie chce nimi zajmowac albo nie macie czasu?
Wstyd jak sie wychowuje dzieciaki w dobie obecnej technologii, rodzice daja im smartfony byle się od nich odpierdzilily - to po co wy w ogóle te dzieci płodzicie jak wam sie nie chce nimi zajmowac albo nie macie czasu?
mam to samo, 8h zapie%%%% w robocie i 4h przyjemności z grania w domu, a śpię może z 5h dziennie
Taka jest nasza oświata niestety. Nastawiana na masowe uczenie, a nie indywidualne podejście do każdego ucznia.
Przez co dzieciaki w ogóle nie mają zainteresowań, pasji czy hobby. Uciekają w najbardziej prymitywną rozrywkę czyli skrolowanie Internetu. Później mamy całą masę ludzi tzw. robotów, którzy tylko chodzą do pracy i nic po za nie robią.
Dlatego rodzice powinni też sie tym zainteresować. Pokazać dzieciakom, że mają ich wsparcie, ze moga realizować swoje pasje bez względu na to jakie to one by nie były.
Jak dziecko zainteresuje się czymś, to powinniśmy go wspierać. Nie patrzeć przez swój pryzmat, tylko dać wolną rękę.
Skąd np. u sportowców chęć do tego, by nimi być? Bardzo często mówią, że zaczęło się od tego, że rodzić zabrał raz na np. kort, tor na gokarty czy w inne miejsce.
Albo np. osoby interesujące się konkretnymi zagadnieniami np. kosmologią. Dostali książki za dzieciaka i tak sie w nich pasja rozwinęła. A obecnie w żaden sposób nie stymuluje się pasji u dzieci. Nie robi tego szkoła, bo brak im nauczycieli z powołania, a rodzice wolą mieć spokój.
Jak będę miał swoje dzieci, to zrobię wszystko, by w takich rankingach były w końcówce, a nie w większości.
Co prawda to prawda... Nasza oświata jest do totalnej przebudowy. Przede wszystkim tak potrzebne i ciekawe dziedziny nauki jak fizyka powinny być nauczane w bardziej praktycznej wersji niż dzisiejsze wkuwanie cech wektora... Swoją drogą ostatnio na youtube mam wysyp świetnych nauczycieli fizykii, którzy w prosty sposób tłumaczą różne rzeczy np na kole od roweru. Co ciekawe te filmy mają po kilkanaście milionów wyświetleń, więc nie tylko u nas jest ten problem. Swoją drogą wiele rzeczy pokazują te filmy, między innymi to, że ludzie chcą zdobywać wiedzę, ale użyteczną, a szkoła jej im nie dała...
przeciez od dawna tak jest. poza tym witamy w polsce. w niektorych krajach tak nie jest. z nauczycielami jest problem bo ich pensja jest malo wystarczajaca, przez co powazny czlowiek nie idzie uczyc dzieci za marne pieniadze. edukacja w polsce lezy i kwiczy. rodzice, ktorzy zyli w czasach komunistycznych przewaznie tacy sa.
ja musialem dojezdzac do najdalszej szkoly w moim miescie. a szkola to byl zespol szkol integracyjnych. wiec byly tam dzieci niepelnosprawne. ta szkola miala bardzo niski poziom nauczania. zadziwiajaco niski. uczniowie bez problemu zdawali do nastepnych klas choc nie powinni, skoro mieli mnostwo jedynek, ale jednak mieli troszke dwojek. a potem jest taka sytuacja, ze mature zdaje bardzo malo osob. tylko ja z calej licealnej klasy liczacej z okolo 9 osob, zdalem mature. taka byla szkola, do dupy. niby mialem miec dobrze w tej szkole bo przystosowana do niepelnosprawnych tyle, ze w praktyce tylko szkodzila. malo tego, to jak dostalem sie do klasy licealnej, to bylismy jedyna klasa licealna w tej szkole. profile klas? tylko humanistyczny bo nie mieli nauczycieli. a jak bylo z moja nauka? bardzo stresujaca, ciezka. bo moi rodzice sa postkomunistyczni. mialem miec same 4-5, pilnowali i kontrolowali mnie. a do tej szkoly uczeszczalem bo byla najdalej, a szkola miala bus do transportowania niepelnosprawnych. wiec mieli mnie z glowy. mowili, ze ja mialem latwiej i lepiej w tej szkole, ale prawda byla taka, ze chcieli, zeby mnie nie bylo jak najdluzej w domu. zwykle pierwszy wychodzilem z domu i ostatni wchodzilem do domu. mowili, ze przynajmniej zdalem mature, w innych bym nie poradzil. ale to byla bzdura, ktora mnie bardzo duzo kosztowala jak poszedlem na studia w kierunku informatyki. oceny i gowno szkola na nic mi sie nie przydaly. tam musialem sie niezle napocic, zeby ukonczyc je, nawet po ukonczeniu szkoly policealnej w systemie zaocznym w tym kierunku. mialem o wiele wiecej nauki niz studenci z mojej grupy, sama szkola policealna w systemie zaocznym nie wystarczyla do przygotowania sie na studia.
po prostu rodzice mieli mnie w dupie. bo by mnie nie olali jak mowilem o bolu glowy, ktorego zrodlem byl guz przysadki mozgowej, przez co mnie to kosztowalo bardzo duzo. przez nich jezdzilem do najdalszej i najprawdopodobniej najslabszej szkoly w miescie przez 12 lata.
takze mnostwo rodzicow jest winnych takich sytuacji. przyzwalaja na gowniana edukacje i maja w dupie swoich dzieci. przewaznie starsi rodzice to cwele, ktorzy dobrze sie zachowuja tylko w towarzystwie obcych ludzi dla wizerunku. to, ze dobrze sie zachowuje, nie swiadczy o jego prawdziwym charakterze. jeszcze wszechobecna gloryfikacja rodzicow tylko dlatego bo sa rodzicami, tylko szkodzi dzieciom. na wymagajacych trasach gorskich mozesz latwo rozpoznac takich rodzicow. po tym, ze ciagna placzace dziecko ze soba na gore. mnie tez ciagneli po gorach mimo, ze wolalem zostac w domu z racji na swoje problemy zdrowotne, wiec doskonale wiem.
A co mają robić? Większość hobby to potrzebna kasa.Nieraz duża. A tak?Gry,seriale, ruch fizyczny,zbieranie czegoś.I tyle. Ktoś może się bawić w programowanie, ale to raczej praca.Nie ba zbyt dużo zainteresowań,żeby bez przeszkód można było coś robić. Języków sie można uczyć,poznawać świat,jeśli nie możesz gdzieś jechać.I to nie jest problem dzisiejszych czasów, bo tak jest od zawsze. Ile zainteresowań miałeś przed drugą wojną światową?albo po? Szlajanie się,imprezy,zabawy na powietrzu,zbieranie znaczków,i góry czy przechodzenie szlaków.Na dużo rzeczy,potrzeba było tak czy siak kasy.A nie wszyscy mieli.Ludzie kiedyś nie mieli czasu na zainteresowania. Teraz też nie wszyscy mają.Albo muszą wybrać,pomiędzy fajnym spędzeniu czasu grając/oglądając /czytając,czy jednak np malować figurki czy coś.Wielu by chciało,ale nie może.A szkoła,zniechęciła mnie do dalszego życia.Po za znajomymi ,nie dała mi nic sensownego.Mam naprawdę wiele zainteresowań, gwiazdy,technologie, nawet zegarki mógłbym naprawiać,mógłbym próbować wiele rzeczy.Ale przez 10 lat, wolałem uciec w to co lekkie i przyjemne.I tak w 70% żałuję. I to bardzo.
Przede wszystkim to jest kwestia tego że szkoła już dawno zarzuciła misję wychowania człowieka. Zresztą całościowo społeczeństwo z ogromną częścią rodziców nie widzi potrzeby skupienia się na jakimś tam wychowaniu. Zasłaniają się wolnością jednostki i tolerancją uciekając tak naprawdę od ciężkiej, ale jakże koniecznej pracy wychowania młodego człowieka. Próbuje się zapewnić jakieś tam wiadomości licząc że z tym sobie człowiek poradzi w życiu. A dopiero wiedza połączona z wychowaniem składa się na prawdziwe kształcenie. Bo co z tego że ktoś ma w szkole dostęp do informacji skoro nie widzi najmniejszej potrzeby zdobywania ich, ponieważ nie posiada żadnego wyższego celu, nie ma samodyscypliny, woli itd.
Ostatnio miałem okazję zajrzeć do "kształcenia mówcy" Kwintyliana, czyli książki napisanej dwa tysiące lat temu instruującej jak edukować młodych rzymskich chłopców. I wiadomo że mnóstwo rzeczy się od tego czasu zmieniło, ale niektóre fragmenty stoją o epokę przed polskim szkolnictwem. Nastawienie na jednostkę, kompleksowe wychowanie, dostosowanie do charakteru ucznia, motywacja itd. Ogromną staranność nie tylko o to jakie umiejętności ma mieć młody człowiek ale też żeby wiedział do czego ich używać.
A w dzisiejszej szkole?
Każdy przedmiot bez związku z resztą, kompletne zaniedbanie wychowania, nauczyciel nie jest żadnym autorytetem, jakieś lekcje wychowawcze to marnotrawstwo czasu, milion zakazów krępujących młodego człowieka z jednej (zakazy gry w piłkę na przerwach etc) a z drugiej totalny brak dyscypliny. I do tego koedukacja od najmłodszych lat nie pozwalająca spersonalizować podejścia dla chłopców i dziewcząt. Skutkiem czegoy nie tyle koedukację co szkoły żeńskie do których zagnano chłopców.
I są szkoły które potrafią uczyć. Są nauczyciele którzy są prawdziwymi pedagogami. Tylko że zazwyczaj są to szkoły prywatne lub prowadzone z prywatnej inicjatywy przez nieliczne jednostki które wciąż widzą jakąś wartość w kształtowaniu młodych ludzi. A dobrzy nauczyciele to często "frajerzy" pracujący za lichą pensję i spędzający godziny (oczywiście nieodpłatnie) na tym by przygotować dla swoich uczniów coś więcej i jakoś wzbogacić tą prostacką podstawę programową. A pozostali to miernoty lecące byle jak po najmniejszej linii oporu. I nasz system edukacji w dużej mierze stoi na takich "frajerach" z poczuciem misji. Nie mówiąc już o tym że osoba nauczyciela pozbawiona została obecnie jakiegokolwiek autorytetu (w części z własnej winy). Przed wojną istniała bardzo konkretna i surowa lista wymagań stawianych przed nauczycielem jak nie palenie, nie picie, w przypadku kobiet należało być panną (to akurat sroga przesada). Tylko że wtedy posada nauczyciela wiązała się z prestiżem.
Generalnie więc wychowanie w naszym kraju leży. Szkoła z nielicznymi wyjątkami ma je w pompie, rodzice często to zaniedbują lub nie umieją a Kościół już w ogóle został zepchnięty na margines (co wielu zapewne uważa za dobre ale nie o to się tu rozchodzi). Nie ma się więc co dziwić że dzieciaki siedzą przed ekranami i spędzają czas na głupotach. Bo przed ekranem czas się spędza przede wszystkim łatwo. Nie chodzi tu nawet o to że jest to jakoś niesamowicie przyjemne, ale o to że nie trzeba się zbytnio wytężać wymyślając co by tu zrobić. Wyjście na wycieczkę, mecz z kumplami, zdobycie nowej umiejętności jest znacznie bardziej satysfakcjonujące niż granie w gry czy przeglądanie fejsa. Tylko że wymaga tego pierwszego kroku i podjęcia minimum wysiłku. To trochę działa jak z jedzeniem. Jeżeli ktoś je bezustannie słodkie to mu się tępi smak i wszystko co mniej słodkie zdaje się niesmaczne. Ale jak się ten cukier na jakiś czas odstawi to wtedy dopiero czuje się smak naprawdę dobrych potraw.
Hmm... 8h w pracy (w sumie w domu bo HO). Po pracy w najlepszym wypadku max sesja 1h przed konsolą ale suma tygodniowa to i tak jest około 4-6h grania.
Podziwiam ludzi którzy są na bieżąco z grami.
Sam mam tak ogromny backlog, że głowa mała.
RDR2 przechodziłem ponad! rok czasu.
Oczywiście równolegle sprawdzałem inne gry ale i tak byłem zdumiony jak "dużo czasu" poświęciłem na tę grę.
Jakbym miałprzechodzićRDR2 rok to bym se dał spokój z graniem, mimo roboty ogrąłem go w 1,5 miesiaca w miedzy czasie z inną grą.
Dzisiejsze? Ja tak robiłem już lata temu ;D Praktycznie od Gimnazjum/Owszem,też coś ćwiczyłem,czytałem,oglądałem ciekawe rzeczy, wychodziłem jak była okazja,wakacje na ogródku itp itd.Ale grało się całe dnie. Ale minusy są,internet zrobił papkę z moich myśli. Wiecie, żyjecie sobie tak a siak,i nagle dowiadujesz się,że wszystko robisz źle ,że rodzice źle cię chowali ,itp itd . No i zbyt długie siedzenie w domu,i tylko granie,oglądanie filmów itp,szkodzi.Nawet jeśli jest się domatorem. Alienacja jest spora potem,i ma się wrażenie,że świat uciekł,i zmienił się nie do poznania.A że 10 lat temu,wygrałem u buka ładną sumkę,to musicie wiedzieć,że przez 10 lat,nie musiałem pracować. Szczęście? Pewno tak,ale 10 lat,nie robiłem nic.Grałem,trenowałem,czytałem ogólnie odczepiłem się w większości od świata.Wychodziłem na działkę, do babci i tyle.Czasami z znajomymi.Uwierzcie mi, teraz się czuję, jakbym wyszedł z więzienia. Dopiero teraz próbuję wyjść z tego. Masakra.Gdybym miał miliony,to po zrobieniu dosłownie wszystkiego..nie wiem co bym z sobą zrobił.
Emerytury będą z roku na rok coraz mniejsze bo przyrost naturalny jest za niski a społeczeństwo się starzeje i może sie okazać że te dodatkowe 10 lat przełoży sie na grosze
Najlepiej to zgromadzić własne środki na emeryturę niż liczyć na państwo i to najlepiej na czymś innym niż pieniądze bo inflacja szaleje
Wątpię żeby świat wyglądał tak ja teraz, choćby w połowie.Nie wierzę w to. Więc nawet nie myślę o tym, co będzie za 30 lat.Bo szansa że nie dożyję emerytury,jest spora.A jak dożyję,to i tak mam inny plan.Wtedy będą pewno samotny, bez rodziny,więc mogę sobie sprzedać mieszkanie, i wyjechać w ostatnią podróż, i koniec. Jestem z tych osób,które nie lubią starzenia się, i nie potrafią się z tym pogodzić.A sporo zależy od zdrowia właśnie. 70 lat to już spoko wiek,czym dalej tym gorzej.Dlatego jestem zwolennikiem eutanazji .Jeśli ktoś sobie nie radzi,i nie chce już żyć, to powinien mieć taką możliwość.A na razie tylko jedne państwo na świecie,ma legalną.
No i jeśli mam coś polecić,to jeśli macie możliwości,szczególnie ci co są młodzi.Wyjazd do Holandii czy Niemiec będzie dobry.Na 5 lat.Swoje odłożycie,podstawową emeryturę dostaniecie,więc po 5 latach, macie wyższą emeryturę niż pracując tutaj 30. Także tak.Wielu tak robi.Ale jak zauważam, to głównie ekstrawertycy i imprezowicze. I z znajomościami na miejscu,plus mieszkają razem z w 5-10 .Ja niestety takich możliwości nie miałem.Pojechałoby się teraz,ale blokuje mnie wiele rzeczy.Nie potrafię po prostu poświęcić wielu rzeczy teraz.Szczególnie że mam mieszkanie.
Lepiej przegrać życie, niż nie wbić kolejnego levelu :P
Prawdziwy gracz dawno wyzbył się konieczności codziennej rutyny, prawdziwy gracz nie śpi, nie załatwia się, oraz nie myje (jedyne z czym ma problem to z jedzeniem), nic nie może mu przeszkodzić w codziennym Grindzie, bądź jak gracz #upyourgrindset.
Dziwne że o grach nie ma nic wspomniane. Ciekawe jest to że jak była nauka online to brat na jednym monitorze miał włączone wykłady i słuchał co mówiła nauczycielka. Albo przynajmniej udawał ze słucha. A na drugim lola i sobie prawie przez cały czas grał.
Lepsze to niż chlanie czy ćpanie, there I said it!
Mylisz się, podobnie uzależnia i wzbudza agresję...
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/86142,zabil-matke-bo-mu-zabrala-gre.html
https://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/zabil-mlotkiem-matke-bo-zabrala-mu-gre/hfvcfhb
https://www.tvp.info/44479197/zabil-dwulatke-bo-przeszkadzala-mu-w-grze-matka-i-ojczym-skazani
https://www.benchmark.pl/aktualnosci/zabila-dziecko-bo-przeszkadzalo-jej-w-grze.html
https://tvn24.pl/swiat/policja-zabil-coreczke-bo-przeszkadzala-w-grze-komputerowej-grozi-mu-kara-smierci-ra639001
https://dziennikzachodni.pl/koszmarne-zabojstwo-w-bobrownikach-19letnia-dziewczyna-zabila-ojczyma-nozem-bo-zabral-jej-smartfon/ar/c1-14741092
https://parenting.pl/12-letni-chlopiec-zmarl-na-atak-serca-po-wielogodzinnej-grze-na-komputerze-egipt-wycofuje-gre-z-rynku
https://www.benchmark.pl/aktualnosci/20-latek-zmarl-po-wielogodzinnym-graniu-na-konsoli.html
https://www.fakt.pl/facet/technologie/zmarl-grajac-na-kompie-koledzy-przez-9-godzin-nie-zauwazyli/ljxwl7w
To tylko kilka przykładów...
https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S1875952117300113?via%3Dihub
I oczywiście wszystkie źródła rzetelne, na przykład Fakt.pl który z faktami ma tyle wspólnego co program informacyjny pod nazwą Fakty (To samo tyczy się TVP ale nie paswało)
Szczerze to te przypadki wydają się ogromne i poważne tylko przez ich długie linki.
.
Na komunię /przykład/ dzieci dostawały medalik, zegarek, rowerek, Lego i takie tam. Dziś szczyl się rozedrze jak nie dostanie kompa, laptopa lub minimum tabletu. Widać jak dzieci w wózkach bawią się telefonem ale nie dziwota. Mamusia jedną ręką prowadzi wózek a w drugiej trzyma telefon. Rodzice - durnie nie zdają sobie sprawy jak krzywdzą własne dzieci. W Chinach są kliniki dla uzależnionych od mediów wszelakich ale u nas to nam nie grozi... z powodu braku kasy na te kliniki
Za młodzika kto nie grał na kompie to się szlajał po mieście, pił alkohol i palił papierosy. Wiem to po sobie, a znajomi skończyli jeszcze gorzej.