Witajcie kochani
Bedac ostatnio z wizyta u narzeczonej na dzialce, znalazlem stary telefon stacjonarny, prawdopodobnie lata 50, niestety ma uciety sznur. Uznalem, fajna sprawa i dzisiaj usiadlem z ciekawosci zobaczyc co i jak w temacie. No i sie zaczelo ...
Ceny tych aparatow telefonicznych dochodza nawet do 1000 zlotych. Niby w pelni sprawne, ale co z tego. Bylem przekonany, ze w dobie telefonow komorkowych, kiedy stacjonarne odchodza powoli do lamusa (pare lat temu zrezygnowalismy ze stacjonarnego w ofercie dostawcy internetu, bo uznalismy, ze jest nam niepotrzebny) tutaj nagle takie ceny ... Troche mnie to przybilo nie powiem.
Sprawdzilem zatem co ma chinczyk do powiedzenia. Tu nie jest lepiej, malo tego. Znalazlem takie cos, co wyglada dziwnie znajomo ...
http://www.aliexpress.com/item/Free-shipping-Antique-telephone-rotating-vintage-telephone/1752436977.html?s=p
A pomyslec, ze jeszcze bardzo niedawno mozna bylo takie ujrzec w altankach smieciowych, oczywiscie mowie tu o tych produkcji RWT.
Co sie stalo z tymi telefonami ? Czemu to takie drogie ? Rozumiem, hipsternia i tym podobne klimaty, tak stalo sie ze starymi radiami i aparatami fotograficznymi, ale zeby telefony ? Zylem w przekonaniu, ze kazdy hipster ma tylko iPhone i to jest jego swietosc. Nie jest to tez jakis element wystroju wnetrz, w knajpach retro czesciej widuje stare telewizory i radia jako dekoracje. Moze ktos mnie oswieci ?
Jedni hipsterzy lubia jezdzic na rowerach z lat 50-tych z urwanymi pedalami, inni uzywac "vintage" telefonow:)
Tylko problem z tym, że on raczej nie będzie działał bez przeróbki. Nie jestem w tym specjalistą, ale kiedyś telefony komunikowały się w systemie pulsacyjnym, a potem w tonowym. Jeszcze wcześniej w ogóle łączył operator z centrali, ale to chyba zniknęło po latach czterdziestych. Musisz poszukać, choć pewnie są tacy, co kupią ładny aparat jedynie jako ozdobę lub przycisk do papieru. Nie ma też się dziwić, że ludzie płacą dużo za zabytki - niektórzy po prostu mają pieniądze i chcą zachować przedmioty codziennego użytku, które przypominają im dawne czasy.
Pamiętam jak kiedyś na kacu musiałem z czegoś takiego zadzwonić na komórkę...
Drogie bo pewnie jednak mimo wszystko mało kto to kupuje.
Maziomir - panią operatorkę to pamiętam z dzieciństwa, a nie urodziłem się w latach czterdziestych, a duużo później ;)
Podnosiło się słuchawkę, czekało na zgłoszenie i podawało numer (trzycyfrowy). Łączę...
Jak człowiek źle odłożył słuchawkę (zdarzało się), to odcinali linię, i nie można było w ogóle dzwonić, ani nikt się nie dodzwonił. Szło się do sąsiada i rozmawiało z operatorką (same kobiety u nas robiły za łączniczki) by odblokowała.
A rozmowy międzymiastowe się zamawiało. I po jakimś czasie telefon oddzwaniał i głos w słuchawce zapowiadał rozmowę międzymiastową.
Taki już był urok małych miejscowości, które były względem tych dużych w tyle kilka, czy kilkanaście lat w "nowych technologiach".
Potem wprowadzili normalne wykręcanie numerów (tonowe nie działało, więc tylko jeden telefon z dwóch w domu mógł służyć do dzwonienia).
Śmiesznie było.
Drogie bo pewnie jednak mimo wszystko mało kto to kupuje.
No i to by sugerowalo, ze po pewnym czasie te ceny powinny spasc, bo nikt tego nie sprzeda. Moze faktycznie trzeba poczekac
Hakim, no ja też pamiętam, ale my mieliśmy wojskowy telefon. Mimo to jako norma, no i w Warszawie, bo tu się wychowałem, to już nie bardzo. Międzymiastowe i narodowe to już inna para kaloszy, to pamiętam, choć nieczęsto. A i pamiętam jak się podnosiło słuchawkę, a tam leciało "rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana". Człowiek cały życie się uczy.
Hakim +1
Pamiętam, że na osiedlu tylko jedna rodzina miała telefon i zamawiało się miedzymiastowe. A jak odebrali to sąsiad z okna przez ulicę krzyczał, że ciotka dzwoni :D
Stra - do Hugo trzeba było mieć telefon z wybieraniem pulsacyjnym, wiec jak najbardziej byś zadzwonił :D
Stra <- bo ikea cała stoi na zachodnim modernistycznym wzornictwie jak z lat 60/70, te ich kubki itp, jak z jakiejś stołówki(w końcu Szwecja to socjalizm)