Takie pytanie, czy ktoś kojarzy jakie są knajpki w środku dworca ? Pootwierali już Mc i KFC ?
Nie byłem z 6 miesięcy tam i tak pytam z ciekawości, bo po otwarciu trochę słabo było.
Dzie tam kfc czy mc. Jak ostatnio zamówiłem tam hamburgera z budy to mało co się nie spawiowałem.
No powiedź, że WieśMac jest niesmaczny ://
No niestety, nie smakuje mi. Wszystko chyba przez te buły, które czuć chemią na kilometr. Raz na parę miesięcy zdarza mi się coś tam zjeść, ale przeważnie jest to coś z oferty niestandardowej - np. krewetki w panierce. Ale generalnie unikam.
No wlasnie, po co ten niezdrowy makdonald. W budce pani jadzi na pewno sa wieksze kontrole jakosci!
W budce pani Jadzi nie jadam nigdy, w MC raz na parę miesięcy. To że jedno g...o jest gorsze od drugiego, nie znaczy, że mam jeść to lepsze.
A co jesz na co dzien? Jesli wedliny po 18 zl ze sklepu to wcale nie sa lepsze od makdunalda
Wędliny, pasztety - to piecze moja żona. Wędliny wyrabiane przemysłowo też jem - ale nie te najtańsze. Staram się wybierać te z najmniejszą ilością zbędnych dodatków. Coś w końcu trzeba jeść, a wszystkiego samemu się nie da zrobić. Nie dajmy się zwariować.
Musimy mieć jednak świadomość wyboru. Ktoś kto opycha się parówkami, najtańszymi wędlinami, czy ze smakiem pochłania 10 - tego hamburgera w danym tygodniu musi zdawać sobie sprawę z tego, że prędzej czy później jakoś się to odbije na jego zdrowiu. Oczywiście są osoby, które palą i piją (umiarkowanie) i dożywają późnej starości, ale to nie oznacza automatycznie, że jest to dla ogółu dobre.
Im bardziej przetworzone żarcie, tym więcej g...a się tam znajduje.
musi zdawać sobie sprawę z tego, że prędzej czy później jakoś się to odbije na jego zdrowiu
No właśnie niekoniecznie. Jedząc zdrowe żarcie nikt nie gwarantuje Ci, że nagle nie zachorujesz lub, że pożyjesz dłużej.
Wędliny, pasztety - to piecze moja żona.
No i na pewno stoisz przy zwierzęciu jak je zarzynają żeby tylko dostać nieskażone "chemią" kawałki.
Ale zaraz... na pewno też doglądasz wcześniej zwierząt żeby nie żarły "chemicznej" paszy.
Tuminure --> Cicho, nie niszcz chłopu marzeń.
[10]
Za to jedząc w MC masz gwarancje tego że pożyjesz krócej i będziesz mieć grubą d**e jak większość Amuricki.
Tuminure ---> Jadąc 30 km/h też nie masz pewności, że nie weźmiesz udziału w poważnym wypadku drogowym. Ale to nie oznacza, że możesz spokojnie jechać 200 km/h.
davis ---> Wyraźnie napisałem, że wędliny przemysłowe też jadam, ale staram się je w miarę świadomie wybierać. Oczywiście, że nie da się uniknąć całkowicie wszelkich dodatków. Mało tego, niektóre z nich są bardzo potrzebne, bo powodują, że jedzenie nie psuje się na 2-gi dzień, albo nie będzie przyczyną zatrucia. Chodzi o to, aby nie pakować się chemią ponad miarę.
Także jeśli silisz się na złośliwe uwagi, to przynajmniej doczytaj co napisałem, a nie wybiórczo odnosisz się do pojedynczych stwierdzeń.
W każdym wątku o jedzeniu musi się trafić taki hipster co to nie jada tam gdzie "plebs", wszystkiego unika, wszędzie czuje chemie i je tylko suszone marchewki z własnego (!), nawożonego własnym obornikiem ogródka.
Wtedy je zdrowe jedzenie. Nie czuje chemii, nie wchłania niezdrowych kalorii i może o tym nawijać przy każdej okazji.
[15]
Doczytałem. Zdrowe te pieczone pasztety, co?
CyberTron ---> Kula w płot. Następny co nie doczyta i już się sili na uszczypliwości.
@UP - zdrowsze niż kupione w sklepie. Przynajmniej wiem co tam oprócz mięsa jest.
Im bardziej przetworzone żarcie, tym więcej g...a się tam znajduje.
Chyba mniej. Jest większe prawdopodobieństwo że nie będzie tam nicieni i innych takich niespodzianek.
Jest większe prawdopodobieństwo że nie będzie tam nicieni i innych takich niespodzianek.
LOL, od kiedy to obecność nicieni zależy od stopnia przerobienia mięsa? Mięso "z takimi innymi niespodziankami" W OGÓLE nie wchodzi w produkcję.
Mięso "z takimi innymi niespodziankami" W OGÓLE nie wchodzi w produkcję.
No dokładnie!
Im bardziej przetworzone żarcie, tym więcej g...a się tam znajduje.
Największa bzdura i urban legend ever. Dodaj jeszcze do tego słynną "chemię" która jest ogólnie zła i niszczy wszystko!
Za to jedząc w MC masz gwarancje tego że pożyjesz krócej i będziesz mieć grubą d**e jak większość Amuricki.
Jem w MCD. Nikt mi jeszcze nie gwarantował, że pożyłbym dłużej, gdybym tam nie jadł. I nie mam "d**y" wielkości Amuricki.
Jadąc 30 km/h też nie masz pewności, że nie weźmiesz udziału w poważnym wypadku drogowym. Ale to nie oznacza, że możesz spokojnie jechać 200 km/h.
Nawet nie jeżdżąc nie masz pewności, że nie weźmiesz udziału w poważnym wypadku drogowym. Wg. Twojego toku rozumowania w takim wypadku nie powinieneś wychodzić z domu. Nie porównuj jedzenia z MCD do jeżdżenia 200km/h. Jedzenie z MCD jest ZNACZNIE bezpieczniejsze, niż jazda 50km/h po mieście.
Aha, davis, czyli mówimy o takim mięsie 100% natural, że ktoś sobie własnoręcznie robi świniobicie itd, i wtedy jest super i bez konserwantów.. No ok, już czaję. :)
davis ---> Wiesz ile mięsa jest w parówkach, albo pasztecie ze sklepu? Pewnie ze 20 % (strzelam, bo może być nawet mniej w co poniektórych wyrobach). Jest tam cała masa wypełniaczy, mączek, środków wiążących wodę (żeby masa była większa). Tak do końca sam nawet nie wiesz co jesz.
Oczywiście jak kupuję mięso też nie wiem gdzie i czym była karmiona krowa czy świnia. Ale przynajmniej wiem, że jak zrobię z niego pasztet, to będzie w nim dokładnie to co tam dodałem, a nie jakieś nie wiadomo co. To jest po prostu kwestia rozsądku. Może oczywiście zdarzyć się, że człowiek jedzący całe życie zdrowo, umrze na raka żołądka. Ale nie oznacza to, że jedząc niezdrowo nie przeszkadzamy sobie w żaden sposób.
Ja sam od czasu do czasu pozwalam sobie na kupną kaszankę, czy parówkę - bo je po prostu lubię. Ale robię to sporadycznie i staram się wybierać to, co wydaje mi się najbardziej rozsądne w swoim składzie.
Teemoray ---> Moja żona w młodości pracowała przez kilka miesięcy w masarni i dokładnie wiem z czego i jak robi się niektóre wyroby. Pamiętaj też, że w każdej legendzie jest przynajmniej ziarnko prawdy ;)
Jest tam cała masa wypełniaczy, mączek, środków wiążących wodę (żeby masa była większa). Tak do końca sam nawet nie wiesz co jesz.
MOAR! Nie macie litości.
Uważaj nick - bo jak ostatnio robiłem herbatę to trafiłem na jakieś nie wiadomo co, na pewno szkodliwe.
Teemoray, to był na pewno glutaminian sodu w tej herbacie. Chyba musimy się pożegnać, wydałeś na siebie wyrok. :(
Ale ja mam gorzej, bo uwielbiam parówki.. :(
Ja nie mam zamiaru nikogo nawracać. Lubisz takie żarcie - jesz. Twoja sprawa. Nie każdy natomiast ma świadomość tego, co w takim żarciu się znajduje. Być może jak sobie to uzmysłowi, to przynajmniej w jakimś stopniu zmieni swoje przyzwyczajenie kulinarne. EOT z mojej strony.
Wiesz ile mięsa jest w parówkach, albo pasztecie ze sklepu?
Wiem. Jest to napisane na opakowaniu :)
Tak do końca sam nawet nie wiesz co jesz.
No nigdy nie wiadomo, licho zawsze może się trafić. Jednak tam gdzie obowiązuje ścisły nadzór sanepidowski jest to mniej prawdopodobne.
Reasumując: nazywanie gównem żarcia z MCD czy innych KFC jest nadużyciem. Ja też mógłbym tak powiedzieć o pasztecie pieczonym przez twoją małżonkę bo tak bez nadzoru to na pewno w nie kichnęła albo nie umyła rąk po kibelku :)
Dziękuje za rzetelną analizę tematu.
W takim razie jakieś ciekawe knajpki tam są, że można sobie usiąść i poczekać 2-3h na pociąg ?
Nie ma Maca, KFC, sa jakies lokale gdzie mozna posiedziec, raz jadlem tam jakas knysze i niezbyt ciekawa byla, jak idziesz od strony PKS to po prawej jest slaba, po lewej nie bylem, ale wydaje sie ciekawsza, nie same knysze, ale jakies zestawy obiadowe itp.
Juanhijuan - jeszcze miesiąc temu KFC nie było, ale możliwe, że już jest - poza tym, klasyczne dworcowe lokale :D
Nie każdy natomiast ma świadomość tego, co w takim żarciu się znajduje
No właśnie widzę że Ty nie masz zielonego pojęcia co się w takim żarciu znajduje i po prostu kosmicznie demonizujesz wszystko dookoła. Przesada w żadną stronę nie jest dobra, szczególnie jak nawet nie potrafisz nazwać tego czego chcesz unikać.
yasiu - KFC jeszcze się nie usadowiło na dworcu chyba, lokal jest w przygotowywaniu : )
Ej dobra, każdy je to co lubi. Jak lubi burgery to burgery, jak lubi trawę to trawę, jak lubi kamienie to kamienie. Na tym polega wybór. ;)
Byłem dosłownie przed chwilą, sprawdziłem przy okazji. KFC cały czas "w przygotowaniu", McDonald's w ogóle nie widać. Do tego dworcowe lokale ze "zwykłym" jedzeniem i kanapkami oraz Coffeeheaven. Za to toalety za jedyne 2,50 zł. :P
[32] Kible wymiatają. Jak byłem w zeszłym tygodniu to akurat kiedy wszedłem do środka, babci klozetowej zachciało się sprzątać...
No ja wracałem z Arkad i chciałem sobie ręce umyć, ale przy tej wspaniałej ofercie postanowiłem jednak skorzystać z fontanny. Niezła cena.