Mówią na mnie (rodzinka) że jestem osobą krytykującą,ale ja generalnie wyrażam tylko swoje zdanie.Jeśli mi się coś podoba,to mówię że mi się podoba,jeśli nie to nie.I wtedy jak mówię że coś mi nie podoba/nie smakuje i mówię,to od razu leci text "czemu ty wszystko krytykujesz ?".Jakby mi coś nie odpowiadało moim "gustom' i bym to pochwalił to mi to podchodzi pod wazeliniarstwo,a jak bym skrytykował to od razu jestem be.
Oczywiście szanuje czyjąś prace (np. przy robieniu ciasta),ale jak mi nie smakuje to mówię jak jest.
Czy słusznie robię mówiąc co myślę (oczywiście w granicach rozsądku) ?
krytyka == brak szacunku po prostu, jeśli kogoś szanujesz to go okłamujesz, pozdrawiam
"Czy słusznie robię mówiąc co myślę (oczywiście w granicach rozsądku) ?"
Sprawiasz ludziom przykrość. Do tego twoja krytyka i tak zostanie olana ciepłym moczem. Ergo nie robisz słusznie.
Jak chcesz by ktoś np robił ciasto inaczej oznajmiasz to subtelnie lub wcale. W innym przypadku jesteś prostakiem.
Sam powinieneś wiedzieć kiedy wypada coś powiedzieć i komu to powiedzieć, aby nikogo nie urazić i nie zaszkodzić sobie.
Mam kilku takich znajomych, co to "wyrażąją swoje zdanie i opinię" niezależnie od okoliczności.
W pratyce np. na proszonym obiedzie lecą z tekstem "Dobre to mięsko ale ja bym dodał więcej czosnku"
"całkiem dobre te lody ale najlepsze jadłem u Krysi", "nie jem tej sałatki bo stępchlizną wali"
- nie smakuje = nie jedz, grzecznie podziękuj. Koleżanka ma brzydką fryzurę lub sukienkę ? Nie krytykuj, uśmiechnij się.
itd. itp.
Czasem lepiej ugryźć się w język niż sprawiać komuś przykrość czymś, co się uważa za wyrażanie swojej opinii.
Opinie można mieć na wiele tematów, ale trzeba wiedzieć kiedy się nią dzielić wypada, albo można a kiedy nie bo po prostu jest się wtedy co najmniej niegrzecznym.
Generalnie w wielu przypadkach taka opinia "mówię co myślę" g...wno innych obchodzi :)
[6] Czyli lepiej smarować ? "super wyglądasz" "to jest pyszne" itp?
"nie jem tej sałatki bo stępchlizną wali"
Tak daleko jeszcze nie poszedłem ;P
Najlepsze jest jak ktoś w cb "wmusza" jakieś jedzenie,a na koniec się pyta czy dobre .
Powiesz "dobre" odbierają jako "niedobre ale powiedział dobre żeby nie powiedzieć złe",powiesz "niedobre"-wiadomo" ,nic nie powiesz -"znaczy że niedobre".
[8] Ja mówię/ pisze w przypadku JEŚLI ktoś się zapyta o opinie.W przypadku gdy ktoś (na przykładzie tej koleżanki) wygląda źle to nie wylatuje z tekstem "ale brzydko wyglądasz".Swoje myślę ale nic nie mówię nie zapytany .
Ty nawet tutaj wykazujesz się ignorancją - nawet nie przeczytałeś dokładnie. To może ja podpowiem: 3 ostatnie zdania z postu[6] - streszczenie znajduje się w poście wyżej;p
[2] Tak bardzo lubią być okłamywani zwłaszcza że awanturka gdy kłamstwo wyjdzie na jaw jest syta:D .
[3] A wiec jakbym zdradził żonę to okłamując ją to mam do niej szacunek?
Moim zdaniem szczera krytyka może pomóc ludziom a jej brak kiedyś im dokopać.
Predi2222-> Dobrze robisz, ja też zawsze walę prosto z mostu.
To dobra zasada, pozwala otoczyć się ludźmi szczerymi którzy lubią Cię takiego jaki jesteś. Lepiej mieć takich 50 niż 300 wzajemnych lizodupów. Jak koleś do mnie przychodzi w różowej koszulce to mówię, że zapomniał się przebrać wychodząc z gayclubu. Jak śmierdzi bo biegał i wpadł to się pytam czy ma bieżącą wodę w domu bo zagęszcza atmosferę. Jeżeli coś mi nie smakuje to mówię, że mi nie smakuje(nie niedobre bo może komuś smakuje) itd.
Tego samego oczekuję od innych już nie mówiąc o związku. Miałbym się męczyć i nie powiedzieć co mi nie pasuje?
Wyjątki od zasady:
-Jak musisz coś gdzieś załatwić- morda na kłódkę
-Ładne kobiety i starsze kobiety(nie wliczają się plastiki i pustaki. Jeszcze wieloryby: klientka 130kg śpiewająca "seksualna niebezpieczna" na grillu to lekka przesada)
Bądź sobą.
Po prostu.
Nie daj sobie wmówić stadom kmiociego plebsu, co masz robić, bo sam wiesz doskonale co masz robić i reagujesz zgodnie ze swoim charakterem, a nie czyimiś wyobrażeniami.
pecet007 --> W poście [3] mówisz serio czy to była ironia, tylko zbyt subtelna abym ją wychwycił?
Osobiście popieram szczerość, nawet taką, która może być nieprzyjemna dla odbiorcy. Ale też nie posuwałbym się tak daleko jak opisuje Dym14 w poście [10]. Po prostu - jeśli coś mi smakuje lub się podoba, to głośno o tym mówię, czasem nawet niepytany, natomiast jeśli coś mi nie smakuje/nie podoba się/mam o tym niepochlebną opinię, to są dwie opcje:
- siedzę cicho, zachowując to dla siebie (i tak najczęściej robię, chyba że krytykowaną rzeczą jest krzywdzenie mnie lub innych - wówczas nie ma co się pieścić i należy wyrazić swoje zdanie)
- wyrażam swoje zdanie (głównie wtedy, gdy jestem o to bezpośrednio proszony; ale nawet wówczas staram się zrobić to tak, aby nie urazić drugiej osoby, tzn. wyrażając szacunek do jej pracy/włożonego wysiłku i podkreślając, że to jest MOJA opinia)
Jeżeli ciągle niepytany wyrażasz głównie negatywne opinie, to niestety będziesz odbierany jako gbur, krytykant, malkontent itp. Takich ludzi się nie lubi (wiem po części z własnego doświadczenia). Jeżeli masz takie tendencje, to staraj się wypracować u siebie to o czym piszę wyżej - jak najczęstsze głośne CHWALENIE różnych rzeczy (podkreśliłem głośne, bo wiem, że takie osoby często w gruncie rzeczy doceniają to co dobre i wiele rzeczy im się podoba, tylko po prostu o tym nie mówią uznając niejako, że to oczywiste, że cośtam jest ładne/dobre/fajne/smaczne). Dym14 opisuje nieco skrajne podejście - sarkazmem i (często złośliwym) żartem zwrócić uwagę/skrytykować to, co się nie podoba. Ale jakby się tak zastanowić, to co go obchodzi w jakiej koszulce jest kolega? Albo czy nie można okazać odrobiny zrozumienia, że w trakcie biegania kumpel wpadł na 2 minuty po zeszyt, więc to normalne, że może być spocony? Jeżeli coś ci nie smakuje masz pełne prawo po prostu tego nie jeść (z grzeczności możesz wmusić w siebie choć trochę, ale i to nie żaden obowiązek). Przy trzecich namowach a'la troskliwa babcia "no zjedz jeszcze troszkę... dołożyć ci?" można się nieco wkurzyć i stanowczo (acz asertywnie, czyli bez obrażania i krzyku) powiedzieć NIE, bo w tym momencie to już osoba namawiająca jest niegrzeczna.
Krytyka ma być czyms poparta a nie rzucaniem słów na wiatr. Jezeli ktos krytykuje powienien podać co krytykuje z czym porownuje krytyke (do jakiego wzorca) i jak naprawde jest dobrym krytykiem to jak by to zmienil badz jak by sobie to wyobrazał.
Inaczej to... zwykłe piepszenie kotka za pomocą młotka. Dzinkuję. :)
trzeba krytykować w taki sposób, żeby nie wyjśc na totalną jędzę i narzekacza po prostu... konstruktywnie nie destruktywnie.
Krytyka jest ok, pod warunkiem, że jest konstruktywna. Jeżeli ktoś przychodzi do na spotkanie śmierdzący to powiedzenia mu tego może i zepsuje mu nastrój, ale przynajmniej następnym razem nie będzie robił sobie wstydu.
Z krytyką jedzenia to trochę inaczej jest. Dużo ludzi przyjmuje bardzo osobiście krytykę na temat ich umiejętność w kuchni, dlatego tutaj czasem trzeba uważać. Ogólnie wszystko zależy od tego jak chcemy żeby nas postrzegano. Nie który osoby nie znoszą prawdy i tyle, więc nie warto z nimi wykłócać. Trzeba mieć wyczucie kiedy możemy powiedzieć coś negatywnego szczerze prosto z mostu, a kiedy lepiej ziewnąć i olać sprawę.
Czyli lepiej smarować ? "super wyglądasz" "to jest pyszne" itp?
tak lepiej. W innym przypadku po prostu udowadniasz, że z dobrym wychowaniem nie masz nic wspólnego. Nadmiar szczerości i bezpośredniość w niektórych sytuacjach to po prostu chamstwo.
Wniosek - jesteś chamem i prostakiem, nie potrafisz się zachować w towarzystwie.
Wniosek - jesteś chamem i prostakiem, nie potrafisz się zachować w towarzystwie.
ma racje mark, szczerosc szczeroscia spoko, nikt nie lubi lizodupow, ale tez nikt nie lubi cwaniakow ktorzy na wszystko marudza, ops, przepraszam - ''wyrazaja swoje zdanie''
przede wszystkim to od towarzystwa zalezy, wsrod znajomych to od razu mowie co i jak, przyjedzie rodzina na jakis obiad swiateczny to sie staram hamowac, choc to niezgodne z moim charakterem, zeby potem nie bylo, ze matka syna prostaka wychowala
Dużo też zależy komu mówisz takie rzeczy. Inaczej odbierze to przyjaciel a inaczej komuś obcemu lub dalszemu znajomemu. Kolega bądź przyjaciel nie odrzuci Ciebie a konstruktywna krytyka mu się może przydać jeśli jest potrzebna. A jak jakiejś osobie palniesz że nie smakuje jedzenie czy coś to uzna cię za gbura, prostaka i być może już zakończysz znajomość na samym początku.
Predi2222
Więc
I wtedy jak mówię że coś mi nie podoba/nie smakuje i mówię
Jakby mi coś nie odpowiadało moim "gustom'
Oczywiście szanuje czyjąś prace (np. przy robieniu ciasta),ale jak mi nie smakuje to mówię jak jest
.....................................
Skoro masz swoje upodobania to dlaczego o nich nie mówisz? dlaczego sam się za robotę tego ciasta sam nie wezmiesz? Mieleniem jęzorem nie zmienisz tego ciasta... a moze mi powiesz że ten ktoś ma Cię jako jakiegoś "niewolnika" i niczym "masta" nie odnosi się do Twojego zdania jako kogoś "gorszego"?
Czy jak idziesz na miasto coś zjeść to ktoś spawdza Twój gust? serwują co serwują, co mają serwować by uśrednic gusta by trafiało to do szerszego odbiorcy ich pracy... tam pomarudz :) (wpływ to masz na "sposób wypichcenia" albo koncowy "dresingo-przyprawowy-posmak" a nie na skład bazowy :))))
I teraz prawda życiowa - najłatwiej ranić bliskie nam osoby - rzekłem.
ps. A dlaczego? hmmm mi się wydaje że to zdanie jest idealnie wycięte z ksiązki, a jeżeli nie slowo w slowo to poszukaj dokładnie - poczytaj o podłożu psychologicznym dlaczego.
Inteligentny człowiek potrafi wyrazić wszystko tak, aby nie włazić w tyłek i nie być jednocześnie niemiłym.
[21] Zamiast tyle pisać trzeba było prościej "sam nie potrafisz zrobić a krytykujesz" :P
1.Jak jestem u kogoś staram sie nie jeść czegoś czego nie znam.
2.Jeśli zjadłem coś a to mi nie smakowało siedzę cicho .
3.Jeśli coś mi nie smakowało a osoba która to zrobiła pyta się "smakowało" to wtedy mówię że nie lubię jakiegoś składnika który był w tej potrawie.
[25]Z głupotami typu "przypalona woda" się nie bawię,ogólnie nie wymyślam powodów do "krytykowania".
[23]
To co napisałeś to nie prostsza wersja mojego postu, to własnie taki "prowokacyjno-przywarowy debilizm" :)
Nie zdążylem z editem
1. spoko
2. spoko
3. spoko
I gdzie tu ta "maruda" którą opisywałeś w pierwszym poscie? bo opisałeś Siebie jako "złego"?
1 & 2 u gosci - spoko, jest cisza bez marudzenia
3 - w domu, coś Ci w daniu nie przypasowało drugim razem już jest inaczej serwowane, za drugim razem jest cisza
Ja nie doszukałem się problemu.
Mam nadzieje ze pkt3 czyli dom to wszyscy wiedzą na co jestes "uczulony" jakie przyprawy, jakie kompozycje smakowe wiec raz na jakis czas jest po prostu "wpadka" którą mozesz skrytykowac, a nie tak poprostu krytykujesz co popadnie ze np. woda byla za długo gotowana? bo jezeli to pierwsze to luz, w drugim przypadku marudzisz :)
gehenna [16] ==> To, czy ktoś wychodzi na chama i prostaka w dużo większym stopniu zależy od tego JAK coś powie, a nie CO powie. Dobrze to ujął NicK w [22]. Bo można powiedzieć zarówno "jak dla mnie ta potrawka była nieco za słona", jak i "nie smakowało mi" albo nawet "to było wstrętne" - sens zasadniczo ten sam, ale nie sądzę, aby ktoś się miał obrazić po usłyszeniu tego pierwszego.
Strasznie mnie irytuje to przesadne, fałszywe słodzenie i "włażenie w... (wiadomo gdzie)". Czemu to ma służyć? Zalatuje mi to hipokryzją, której również nie toleruję. Kojarzy mi się z takim obrazkiem dwóch ludzików (przeważnie kobiet), którym z ust się leje tęcza, sypią kolorowe gwiazdeczki i kucyki, a w gruncie rzeczy jedna drugiej by wbiła nóż w plecy i ręka by nie zadrżała (lub zwyczajnie mówiąc obgadała wszystko pod nieobecność zainteresowanej; bo czym jest "obgadywanie" jak nie właśnie tym - mówieniem niemiłych rzeczy o kimś pod nieobecność tego kogoś, zamiast przy nim lub do niego)
A zainspirowany postem [21] StefanaBurczymuchy nasunęło mi się takie pytanie, które pozostawiam do dyskusji:
Wiadomo, że nieładnie jest krytykować, kiedy albo się nie ma lepszego pomysłu, albo samemu by się nie potrafiło czegoś zrobić. A co w sytuacji, gdy właśnie się MA lepszy pomysł albo potrafi coś zrobić LEPIEJ, ale nikt nie chciał słuchać/pozwolić nam tego zrobić - czy uważacie, że w takim wypadku krytykowanie i "narzekanie" jest uzasadnione?
Ja zwykle takim od własnego zdania mówię "Ale z ciebie pisowiec".
To załatwia sprawę.
"A co w sytuacji, gdy właśnie się MA lepszy pomysł albo potrafi coś zrobić LEPIEJ, ale nikt nie chciał słuchać/pozwolić nam tego zrobić - czy uważacie, że w takim wypadku krytykowanie i "narzekanie" jest uzasadnione?"
DEXiu to akurat jest bardzo proste. Oczywiscie są wyjątki od reguły.
To oznacza że czy w kwestii wyżywienia, prac domowych, ogólnego "porządku i ustawiania ludzi po kątach" doroślismy by wyprowadzić się od rodziców i iść na swoje gdzie będziemy decydować co będziemy jeść, kiedy wbijemy gwoździa czy też kto jest "samcem alfa".
Oczywiście są wyjątki od reguły co nie zmienia postaci rzeczy że jak komuś nie pasuje a otoczenie nawet mysli się zmienic to zmienia się otoczenie do takiego które mu odpowiada :)
Strasznie mnie irytuje to przesadne, fałszywe słodzenie i "włażenie w... (wiadomo gdzie)". Czemu to ma służyć? Zalatuje mi to hipokryzją, której również nie toleruję.
temu, zeby atmosfera przy stole nagle nie stezala bo jakis Predi wyskoczy z czyms w stylu ''chu*owy ten obiad''. mowie tak dlatego, ze przed oczami pojawil mi sie obraz kolesia ktory nic tylko marudzi, a po zwroceniu mu uwagi z usmiechem cwaniaka odpowiada ''ja tylko wyrazam swoje zdanie''.
Tak czytam i nadal nie wiem skąd się wzięło: "nieładnie jest krytykować, kiedy albo się nie ma lepszego pomysłu, albo samemu by się nie potrafiło czegoś zrobić".
Czyli jak nie umiem czegoś zrobić to nie mogę powiedzieć, że coś mi nie pasuje? Nie umiem gotować to nie mogę powiedzieć, że mi nie smakuje? Stolarz mi zrobi stół to nie mogę powiedzieć, że mi się nie podoba? Nie umiem zrobić gry więc jak mi rzucą jakiś crap to nie mogę skrytykować? Bo co? Bo zrób lepiej/lepszą?
Móc mogę ale wtedy od razu jestem prostakiem? Całkiem już się pogubiłem.
Dym14 przypiepszyles z armaty do muchy, gigantyczna kula wywołała takie zawirowania powietrza ze muchę powietrze zmiotło (trochę nią zakręciło ale żyje) a kula armatnia poleciała bokiem :)
My tu o domowym zarciu gadamy a Ty ciężkie tematy o zakupach gdzie żądasz takiego towaru który Ci pasuje za Twoje pieniądze.
Ale źeś pierdyknął... aż do teraz szyby mi się trzęsą :D
StefanBurczymucha ==> Słusznie. Acz bywają momenty, kiedy na dane otoczenie jesteśmy skazani (wiadomo, że nie dożywotnio, ale tymczasowo)
adrem ==> Coś ty się tak tego "cwaniaka" uczepił?
Dym14 ==> To jest właśnie różnica między konstruktywną krytyką, a krytyką destruktywną, bezsensowną, sprawiającą tylko przykrość. I nie chodzi o to, o czym piszesz. Jak nie umiesz gotować, ale ci nie smakuje, to albo nie jesz i buzia na kłódkę, albo wyrażasz swoje zdanie w sposób kulturalny, albo (najlepsza opcja) wyrażasz swoje zdanie sugerując, co należałoby twoim zdaniem poprawić (przykładowo: "nie smakował mi ten barszcz - według mnie był zbyt kwaśny"). Przykład ze stolarzem jest nieco trudniejszy - powierzając wykonanie czegoś fachowcowi dajesz mu pewien kredyt zaufania. Jeżeli zrobił nie po twojej myśli, to są dwa wytłumaczenia: wykonawca jest partaczem (po prostu kiepskim fachowcem) ALBO... źle przedstawiłeś swoje oczekiwania. W każdym razie jedyne co możesz zrobić, to nie korzystać więcej z jego usług i nie polecać go. Krytykowanie "panieeee! bo ta noga to jest krzywoooo! a w ogóle toś pan źle wyciął to serduszko!" aż prosi się o odpowiedź: to zrób sobie sam i lepiej. Jeśli krytykujesz grę, to również wypada to uzasadnić, dając tym samym feedback twórcom, co należy poprawić na przyszłość (albo w patchu).
DEXiu wiem o co Ci chodzi, to są własnie te wyjątki.
StefanBurczymucha->Eee, no dobra bardziej głupiego przykładu chyba nie wymyślę ale chodzi o sam sens:
Idę do znajomej zrobić jej format. Zrobione ale nie działa dźwięk. Ona częstuje mnie swoim ciastem. Nikt za nic nie płaci. Nie wypada mi powiedzieć: "słuchaj na tym cieście można sobie zęby połamać albo bardziej w żartach: dasz przepis na ten beton?" a jej "to zrobiłeś fest, następnym razem poproszę Halinę ze spożywczaka"?
DEXiu->Aha, dzięki.
adrem ==> Coś ty się tak tego "cwaniaka" uczepił?
a nie wiem, to chyba fragment Oczywiście szanuje czyjąś prace (np. przy robieniu ciasta),ale jak mi nie smakuje to mówię jak jest. podsunal ten obraz cwaniaka :d
Dym14 hehehe, coś w tym jest :DDD
Zastanów się czy krytykujesz bo coś rzeczywiście zasługuje na krytykę czy też już się przyzwyczaiłeś do krytykowania i automatycznie przyjmujesz taka postawę.
W pracy mamy kolegę, który w każdej dyskusji musi mieć zawsze inne zdanie niż reszta. Na początku wydawało mi się, że rzeczywiście ma on odmienne gusta opinie. Jednak po roku obcowania z nim widzę, że on to robi nieświadomie. Czasem przyłapujemy go na zaprzeczaniu własnym poglądom ale to nic nie daje bo wtedy on i tak staje po przeciwnej stronie naszego zdania
[37]Twój przykład jest trochę inny.Mam podobnego "znajomego" w pracy,tylko że on narzeka/krytykuje coś patrząc na "to" bardzo płytko.Nie zastanowi się z jakiego powodu może dana sytuacja wynikać tylko z takich jego płytkich przekonań ("to tak musi być i chu...j").
Ja nie krytykuje pewnych sytuacji jeśli nie mam do nich niemal 100% pewności,a "przypuszczenia" ,"insynuacje",czy "stereotypu" (typu koleś jest bogaty to na pewno nachapał się kradnąc) mam głęboko w poważaniu i praktycznie nigdy ich nie stosuje.
Chyba lekko offtopem zaleciało :P