Witam tydzień temu zdałem prawko i teraz pasuje mi kupić jakiś samochód mam uskładane 2800zł i kilka typów oto one:
-Opel Corsa B 1.2 45KM lub 1.4 54KM (trochę mało koni a buda auta ciężka mimo małej pojemności silnika chyba będzie dużo palić)
-Opel Tigra I 1.4 90KM (Najlepszym wyborem chyba będzie ta opcja chociaż tu mogę liczyć na duże spalanie)
-Renault Megane
Które waszym zdaniem będzie najlepszym wyborem i czekam również na wasze propozycje
Te 2800 to kasa tylko na auto? Bierzesz pod uwagę koszt ubezpieczenia, pierwsze naprawy i ewentualny koszt zakupu nowego ogumienia?
Jeżeli za pierwszego trupa każą ci zapłacić 2.800, a za drugiego 2.000, to wybierzesz Tigre. A jeżeli Tigra będzie za 2.800, a te pierwsze zwłoki za 2.000, to wygra Corsa. O czym tu gadać? :-)
Rozumiem, że to pierwszy samochód i chciałbyś żeby się jak najlepiej prezentował ale na Twoim miejscu uderzyłbym raczej w sprawdzone, nieawaryjne i ekonomiczne rozwiązanie. Np. Nissan Micra K11.
Jeszcze będziesz miał czas na lepsze fury.
Pierwsze auto i tigra? Cóż, powodzenia. Z wyżej wymienionych samochodów najlepszym wyborem będzie corsa.
Widzę, że lubisz Ople. W tym budżecie można mieć Calibrę, fajne sportowe autko.
Brałem pod uwagę cenę części do samochodu i do opla nie są to wysokie ceny jeśli chodzi o naprawę auta
Tico ,Corsa B,Ibiza II,Uno (z ostatnich lat produkcji)
Megane,i Tigre bym odpuścił
Jak szukałem pierwszego auta dla siebie to oglądałem Meganki coupe i powiem Ci, że rdza bardzo lubi te auta, który bym nie oglądał to rdza, spuchnięte uszczelki czy spłowiały lakier. Lubię renówki ale stare Megane chyba nie było udane.
Malucha
Tak z ciekawości: znajdzie się coś do 10 tyś. zł co potrafi się rozbujać ~2 paki(niemieckie autostrady), ma małe spalanie i w razie stłuczki z rozsądną prędkością będzie co ze mnie zbierać? Miło by było jakby miało tanie części i jakąś elektrykę bo odwykłem od kręcenia korbą ;)
PS. Nie musi się prezentować - ma jechać.
graf_0-> Tak jak piszesz. Może się rozpędzać 10 minut. A "mało" to znaczy gdzieś koło 7-8 litrów? 5 gwiazdek nie ale żeby nie poskładał się jak pudełko przy stłuczce z prędkością 50-60km w razie "wu". Pytam, może są jakieś cuda :D
I pewnie ma się jeszcze nie rozlecieć po przejechaniu kilometra z prędkością 2 paczek.
samochód za 2800? O_O toć to strach się tym poruszać
InGen >>> jak się jest lewym i "serwisuje w ASO" to fakt - strach.
Kupuj Astre I - najlepiej 1,6 8v + LPG. Jezdzisz za darmo - silnik bez awaryjny, jednak o blachę trzeba dbać.
sprite18 - czy masz już wyrobione jakieś lata składkowe u ubezpieczyciela? Jeżeli dopiero zamierzasz ubezpieczać samochód i wyrabiać sobie te lata dla zniżek to kupowałbym samochód z jak najmniejszą pojemnością. Poza tym samochodem z małą pojemnością się teoretycznie bezpiecznie jeździ a jako "świeży" kierowca musisz poznać realia polskich dróg :)
Poza tym samochodem z małą pojemnością się teoretycznie bezpiecznie jeździ a jako "świeży" kierowca musisz poznać realia polskich dróg :)
tok rozumowania godny podziwu :)
Wiesz o tym, że jeśli nie masz się do kogo przypiąć z ubezpieczeniem to przywalą ci jakieś dwa tysiące za OC? Tak, dokładnie tyle powiedzieli znajomej za ubezpieczenie auta w zeszłym tygodniu. Pomijając już fakt, że te Corsy lubią spalić jak radzieckie czołgi.
Nie rzucaj się tylko dozbieraj do tych 4-5 tysięcy, rozejrzyj się za Seicentem, dobre, bezawaryjne auto, w którym każdy średnio rozgarnięty większość napraw wykona samodzielnie. A i części dostępne i nie drogie.
Auto powinno jeździć i być w miarę bezpieczne, do rozpadającego się trupa nie wsiadłbym i z dopłatą.
[22] Seicento bezpieczne? No proszę Cię...
Za 2800 to na twoim miejscu bym nic nie kupował, tylko dozbierał właśnie do tych ~5k i wtedy może jakiegoś ładnego Lanosa poszukał.
Seicento całkiem niezłe jak na pierwszy samochód, z silnikiem 1.1 i 150km/h pojedzie, a ubezpieczenie nie tak wysokie. Co do bezpieczeństwa to przy czołowym pewnie się poskłada (tak samo jak różne pordzewiałe parchy) ale jak w moją siostrę w bok wjechał inny samochód to po wymianie błotnika i drzwi (co zrobiliśmy sami kupując używane części za grosze) jest jak nowe.
[16] Kupuj Astre I - najlepiej 1,6 8v + LPG. Jezdzisz za darmo - silnik bez awaryjny, jednak o blachę trzeba dbać.
Zaręczam słowem :) Co prawda u mnie nadwozie nie jest już pierwszej świeżości, za to spód trzyma się jak na rocznik bardzo dobrze.
Tu już nie chodzi o pordzewiałe parchy, Seicento nawet prosto z salonu nie zapewniało żadnego bezpieczeństwa. Po prostu jest to samochód strasznie mały i nie był projektowany pod kątem bezpieczeństwa. Osobiście bałbym się nim jeździć, wolę jednak mieć świadomość, że gdy jakiś debil we mnie wjedzie to mam jakieś szanse.
Seicento (1 gwiazdka NCAP) - http://www.youtube.com/watch?v=NlDS8SMWTf8
Polo III (3 gwiazdki NCAP) - http://www.youtube.com/watch?v=xlH9oq0H6CY
Megane II (5 gwiazdek NCAP) - http://www.youtube.com/watch?v=KYKCYCKmeoM
Tak więc różnice są wyraźne, i te 3 gwiazdki to chyba absolutne minimum żeby mówić o jakimkolwiek poziomie bezpieczeństwa. Dlatego nie polecam Seicento. Ani to bezpieczne, ani ładne, ani wygodne, ani bezawaryjne, ani nawet tanie w eksploatacji(no dobra, części są za pół darmo, ale spalanie przy takiej pojemności i niewielkiej masie samochodu to jakiś tragiczny żart).
W przypadku samochodu siostry jest bezawaryjne, części prawie darmowe... Czy ładne? to ma jeździć, nie wyglądać.
A co do bezpieczeństwa to tego testu nie widziałem... i teraz przez Ciebie więcej nie wsiądę z siostrą do jej "czerwonej strzały" :D
Edit.
Btw. nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego że te testy są g***o warte... Gdzieś czytałem, że prawie żaden samochód nie przechodzi nowych testów przeprowadzanych w USA
[24], [27] -> Przy Seicencie za pięć tysięcy można mieć względną pewność, że nie rozpadnie się na spawie. Głownie to miałem na myśli mówiąc "w miarę bezpieczne". Przy porządniejszym zderzeniu nie oczekiwałbym cudownego bezpieczeństwa w tej cenie.
Co jak co, ale akurat Lanos znajduje się na mojej liście daaaleko za Seicentem. Może to osobiste uprzedzenia i wypadek, w którym brałem udział jako pasażer z Lanosem w roli głównej. Mała prędkość, a drzewo skończyło się w połowie tylnych siedzeń(uderzenie tyłem). Auto miękkie jak masełko w pogodny dzień. W ogóle nie lubię Daewoo. Ale nie zaprzeczam, że mogą to być moje uprzedzenia. A Seicento miałem przez kilka lat (mam nadal jako jedno z kilku) i nie mogę złego słowa o nim powiedzieć.
[25] -> To właśnie mam na myśli, autko do sklejenia w garażu. Co jest wielkim plusem jak patrzy się na koszty.