Mowa o sytuacji[nie ważne czy raz na tydzień czy raz na rok] gdy jakiś znajomy jest kompletnie nawalony.
Z przykrością stwierdzam, że wśród kilkudziesięciu moich znajomych tylko kilku się znajdzie, którzy po pijaku są zawsze absolutnie zabawni. Nawet jak się już wywalają co krok i nie da się ich zrozumieć są całkowicie pozytywni :) Niestety większość znajomych jak się doprowadzi do stanu kompletnego nawalenia jest albo nieciekawa albo czasem[na szczęście rzadko] nieprzyjemna. Umiejętność mocnego upijania się tak by nie przeszkadzać innym jest tak rzadka, czy po prostu tak trafiłem ze znajomymi?
Jak jest u waszych znajomych?
Co to są znajomi? Jakaś broń, gra czy co?
to chyba jedna z wad narodowych polaków czy nawet całej europy wschodniej - po pewnej dawce alkoholu najczęściej włącza sie nam "agresor".
Moje towarzystwo baka a nie pije, ale z tego co widuję to jest pewna granica, po której robi się nieprzyjemnie...
Chyba każdy ma znajomych, którzy upijają się na wesoło, oraz takich, którym włącza się agresor (albo przynajmniej pretensje do partnera/całego świata). Najprostszą metodą, którą sama praktykuję od lat, jest ulotnić się z imprezy z tymi ostatnimi, zanim zacznie się dym. :)
Chciałam jednakże przywołać jeszcze jeden typ: ludzi, którzy po wypiciu sporej ilości alkoholu robią się kochani, uroczy i rozkoszni. :) Są chyba jeszcze przyjemniejsi w obejściu, niż ci weseli. :)
W moim towarzystwie na kilkunastu znajomych znalazło się dwóch agresorów. Jeden jest agresorem "fizycznym" a drugi jest "gadanym". Ten drugi jest tak wkurzający, że głowa mała ale da się wytrzymać (byle nie imprezować często). Natomiast fizyczny po prostu lubi MMA i jak zaczepi kogoś, to większego od siebie i na solo. Ogólnie jestem dumny z mojej ekipy :)
A u mnie wszyscy upijają sie pełni miłości bliźniego...
I to nie ważne jakiej płci, i czy bardzo znajomy czy mniej.
Wszyscy wszystkich kochają.
Dzięki temu można się bezpiecznie upić do nieprzytomności, albo zasnąć po 3 kieliszkach po ciężkim tygodniu pracy ze świadomością że nic ci nie grozi - bo się zaopiekują bliźnim i żadnych "śmiesznych" kawałów robić nie będą.