i postanowilibyscie spisac przed smiercia liste rzeczy do zrobienia co by na niej było?
chodzi o te niecodzienne typu skok ze spadochronem, koncert ulubionego zespolu itp.
Prosiłbym o zmianę naszej służby zdrowia przez 2 lata, może dałbym radę;)
Zostawiłbym wszystko i wszystkich, wyleciałbym gdzieś do Afryki i padł w jakimś szałasie. :)
Skok ze stratosfery, zakup wymarzonych samochodów, wyrobienie licencji pilota(oczywiście latanie jakimś Antonovem, boeingiem i paroma sportowymi), zanurkowanie w Rowie Mariańskim(na samo dno), udział w dowolnym wyścigu F1. Reszty nie pamiętam, a z przyziemnych to tylko wycieczka dookoła świata.
Czemu pytasz? Zostały Ci dwa lata i nie masz pomysłu co zrobić? ;)
Zacząłbym jeździć po świecie. Co 1-2 miesiące inny kraj - rzecz jasna sporo przygód inside, nie siedziałbym w domu każdego dnia. W międzyczasie spisywałbym przemyślenia i wydał w formie książki, a doń pośmiertne prawa i dochody zapisałbym rodzinie i kilku bardzo bliskim znajomym. Przy okazji rozwinąłbym bloga tworząc z niego stałe źródło dochodu. 2 lata może z pozoru nie wystarczyć na wszystko, ale zawsze można spróbować :)
Tak, to piękne cele do realizacji, ale który z was jest na tyle bogaty, żeby je spełnić, huh ?
Moj znajomy ma date na grudzien, max styczen.
Realizuje wszystkie formalnosci i tylko tyle bo czasu malo
Napisałbym wątek na golu.
Zmusiłbym Martina do opowiedzenia mi reszty sagi, przeczytałbym wszystkie książki które chciałem przeczytać, przeszedłbym do końca morrowinda, przespałbym się z Keirą Knightley, poleciałbym w kosmos na misję w jedną stronę
Ja bym zajął się produkcją metaamfetaminy z moim byłym uczniem narkomanem ze szkoły średniej. Przejecie rynku z czystą w 97% meta nie było by trudne. No chyba ze brat żony pracujący w dea coś by zweszyl. Czarnych, meksykanow i japoncow w okolicy nie jest dużo to nie musieliby ginąć.
Kupiłbym wymarzony samochód i zrzuciłbym go ze stratosfery.
wyleciałbym gdzieś do Afryki i padł w jakimś szałasie.
Po miesiącu. Na ebolę.
To zaciągnąłbym nieziemski kredyt i korzystał z życia w najbogatszy sposób :p
[5] a niby w jaki sposób byś to wszystko zrobił? Okradłbyś bank?
[13] nikt by ci nie dał nawet "ziemskiego" kredytu wiedząc, że nie jesteś w stanie go spłacić
Tak naprawdę to gówno byście zrobili, nie oszukujcie się.
Okradłbyś bank?
Why not, człowiek nie ma nic do stracenia.
Trudno powiedzieć, bo żeby spełniać marzenia, to i tak jest jeden warunek - trzeba mieć pńądze. Pewnie bym nie trzeźwiał, skoro i tak już wszystko mi jedno, a z dalszych przyjemności? Załóżmy, że mam te pieniądze, ale nic mi to nie daje, bo nie ma na to leków: zwiedzanie, koncerty, narkołyki, dziwki i alkohol. Może bym chociaż wygrał z chorobą i pierdolnął szybciej na coś innego, niż w te założone dwa lata. :)
W 2 lata jeszcze całkiem dużo można zrobić.
Ale przyjmując tę formułę, którą narzucił Janczes, to zabrałbym rodzinę w niezapomnianą podróż jachtem dookoła świata.
Strzeliłbym taki elaborat, że sfinansowaliby wszystko, co bym tylko zechciał.
Skok ze stratosfery, kupno wymarzonej fury i objeżdżanie nią świata, imprezowanie i setki innych rzeczy, których teraz nie pamiętam. A jakby został ten ostatni dzień to bym skoczył z najwyższego budynku świata bez spadochronu. Jak umierać, to chociaż z pompą :)
A, i nasrałbym pod dom jakiegoś gangstera/dresiarza/Adama Hofmana lub kogoś takiego :D
[23] jutro facetka pyta z pszyry, przypomnijmy sobie 3 ostatnie tematy
Prawie wszystko tak samo, tylko w szkole pokazywał bym się raz na 3 tygodnie by pośmiać się z tych co się uczą .Więcej czasu spędzał z rodziną i na pewno mniej spał i pił więcej kawy, bo na zdrowiu i tak by mi już nie zależało.
Rzuciłabym pracę, rok poświęciłabym na podróże, a kolejny rok spędziłabym z rodziną i przyjaciółmi.
Roztrownilbym kase na wycieczki. Tylko obawiam sie, ze na 2 lata wycieczek by nie starczylo :D
[22] Swietny film.
Gdyby podkreśle GDYBY, gdyby robi wielką różnicę ;P
Skrzywdziłbym tych którzy mi w życiu podpadli i odwalił potem jakąs huczną akcję typu porwanie Putina.
[23] jutro facetka pyta z pszyry, przypomnijmy sobie 3 ostatnie tematy
Do kogo ta mowa?
Bo ja tam żadnej "pszyry" nie mam
Gdyby wam zostalo np 2 lata zycia i postanowilibyscie spisac przed smiercia liste rzeczy do zrobienia co by na niej było?
Wydanie całej kasy na luksusowe prostytutki.
i postanowilibyscie spisac przed smiercia liste rzeczy do zrobienia co by na niej było
po co tracić czas na pisanie listy?
to, ze bym umieral nic by nie zmienilo i nadal bym nie mogl zrealizowac tych marzen
widze ze na forum sami bogacze i multimilionerzy :P
mi chodzilo bardziej o takie rzeczy dostepne zwykłemu smiertelnikowi, cos na co stać nas tylko odkładamy to marzenie na poznej bo teraz jest masa innych waznych wydatków, oszczednosci itp. Gdyby ktos byl w takiej sytuacji to raczej by nie oszczedzal, prawda? ;)
Prawdopodobnie zabiłbym się od razu. Nie lubię oczekiwać na coś nieprzyjemnego. Przez te 2 lata bym się aby psychicznie nacierpiał patrząc na żyjących ludzi, młodych czy starszych , szczęśliwych. Świadomość, że ja już powoli żegnam się ze światem była nie do wytrzymania.
Od razu załatwił bym sprawę.
Obym nigdy nie musiał...
nic siedzialbys na dupie jak kazdy i czekalbys na smierc.zamartwiajac sie , dlatego na ogol nie wiemy kiedy umrzemy.a przy ciezkiej chorobie to i tak wczesniej bedziesz sie czul tak ch.... ze odechce ci sie zyc.
Masz jeszcze jakies pytania ?
Eee tam pierdzielenie.... mi lekarze dali gwarancje :) do 50 a pozniej to juz wola nieba.... i jakos sie specjalnie moje zycie nie zmienilo....
Chociaz mam "kolege" z rakiem w stanie juz "nic nie da sie wiecej zrobic" to po kazdej operacji, po wypuszczeniu z szpitala odrazu picie/palenie/narkotyki i chulaj dusza....
W sumie tez bym chyba "przetanczyl/przeczytal" swoja koncowke :)
Nie ma co sie martwic :) co ma byc to bedzie i juz trzeba sie pogodzic... a nie smutne baki puszczac ;)
W ostatni dzień wrogom, zawistnym osobom i tym co zaleźli mi za skórę, zgotowałbym takie piekło, którego by nawet nie byli w stanie sobie wyobrazić.
wszyscy razem gratulacje dla belerta, po raz siodmy z rzedu wygrywa nagrode cynicznego starego dziada miesiaca
widzę że każdy od razu by się poddał, umieramy za 2 lata i chuj trza się wyszaleć ja osobiście zrobił bym wszystko żeby uniknąć śmierci niema rzeczy niemożliwych każdą chorobę da się wyleczyć, grunt to nie tracić nadziei. Tak swoją drogą to śmierć wcale nie jest przykra, śmierć to nagroda za męczarnie w tym zasranym świecie.
Znalazłbym w końcu dziewczynę....