Facet znający 16 języków.
Nie wiem czy było.
Po Polsku też umie.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Deu-ayVcT-k
Pan łysy z lewa ma bardzo niewyjściową twarz :/
Swoją drogą potrafi się w naszym języku wysłowić lepiej niż nie jeden rodowity Polak.
Pomimo lekko wyczuwalnego akcentu gość naprawdę dobrze mówi po polsku. Do czegoś takiego trzeba mieć po prostu odpowiednie geny. :P
Wow : )
Świetny jest, pod wrażeniem jestem. Do tego popatrzcie na listę, umie naprawdę trudne języki. :O
Skończył teologię i filozofię. Szkoda, że bardziej praktycznie tego talentu nie wykorzystał.
Stra Moldas --> Ktoś znający tyle języków nie musi kończyć żadnych studiów- zdajesz sobie sprawę jaka to oszczędność dla pracodawcy, stworzyć jeden etat, a nie kilkanaście? Studiować może dla przyjemności.
PrzemoDZ - pytanie, dla jakiego pracodawcy? Może jestem naiwna, ale wydaje mi się, że multijęzyczność nie daje kwalifikacji w żadnym biznesie, poza językowym..
Stra Moldas, mam kumpla który skończył tak beznadziejny kierunek jak politologia a łatwo złapał pracę dzięki znajomości języków, mówi płynnie po angielsku, niemiecku i hiszpańsku :)
Można tylko pozazdrościć, chciałbym tak sobie swobodnie władać kilkunastoma językami, dla własnej satysfakcji choćby.
Nie tylko włada tyloma językami,ale akcent ma bez żadnego zarzutu.Po prostu mistrz ;).
przemo - angielski razy tysiąc. Brat pracuje w korporacyjnym świecie - od japończyków/koreańczyków, przez niemców, francuzów, brytyjczyków, amerykanów - wszystko to wyłącznie angielski. 16 języków to tylko dla tłumacza, nie jest to w ogóle potrzebne do normalnej pracy.
PrzemoDZ, no i właśnie jak przedmówca wspomniał - mnie się wydaje, że jak się robi w inter-biznesie, to angielski jest wystarczający. Bo co z tego, że dany pracownik będzie mówił po angielsku, niemiecku, hiszpańsku i suahili, jak nie będzie wiedział, o czym mówi..
@Megera_: Dla firm operujących na wielu rynkach taki gość to skarb, bo jak szef nie zna jakiegoś języka to woła go i ma tłumacza i to jednego, a nie 5.
EDIT: Ja tam się zgadzam z przemo.
Otóż nie zawsze. Jeden z naszym niemieckich klientów życzy sobie kontakt tylko z osoba znająca niemiecki. Poza tym, skoro potrafi się nauczyć tylu języków zapewne ma inne umiejetnosci, logiczne myślenie, świetną pamięć.
Chciałbym zobaczyć minę typa, któremu ten gościu daję CV
demon - Kwestia taka że na rynku międzynarodowym może 1% klientów (i tak przegiąłem, może 0,1%) będzie wymagało znajomości języka i zwyczajnie nie opłaca się trzymać osoby której jedynym zadaniem i umiejętnością jest znajomość wielu języków, bo z łatwością znajdziesz wśród normalnych aplikantów ludzi którzy prócz angielskiego znają jeszcze w miarę płynnie jakiś podstawowy język w postaci francuskiego czy niemieckiego który może się przydać.
Naprawdę, może gdzieś taki facet znajdzie pracę bo znajdzie się prezes czy kierownik który uzna że trafił na tak dużą ilość upierdliwych klientów że taki tłumacz się przyda, ale stwierdzenie że na rynku międzynarodowym taka osoba to skarb to bardzo duże nadużycie : )
To nawet nie jest kwestia tego, że ktoś będzie chciał kolesia, bo taniej mieć jednego speca od kilku języków, niż kilku od każdego. Przede wszystkim to on ma ogromne możliwości w kwestii ułożenia sobie życia w więcej, niż jednym zakątku świata.
Co do biznesu, to po pierwsze na naukę nigdy nie jest za późno, a po drugie są takie, których można dość łatwo się nauczyć i brak studiów nie jest tutaj żadną przeszkodą.
Poza tym są firmy, które mają odpowiednich specjalistów, ale nie mogą dobrze otworzyć się na co bardziej egzotyczne rynki właśnie dlatego, że nie mają odpowiedniego zaplecza językowego. Zresztą o czym my tu mówimy. Wciąż przecież wymaga się w różnych ofertach pracy języków innych, niż angielski. Po prostu interes kręci się zupełnie inaczej, jeśli blublasz po ichniemu, nawet w przypadku obecności języka angielskiego po obu stronach.