Interesuje mnie to, czy w dzisiejszych czasach warto grać w klasyczne gry, które w jakiś sposób mnie ominęły? Jestem graczem już kilkanaście lat, ale nigdy nie grałem chociażby w klasyczne RPG pokroju Baldur's Gate, Neverwinter Nights, Fallout, Planescape Torment itd. Podobnie mam ze starszymi FPSami czy RTSami. Nie odrzucą współczesnego gracza swoimi mechanikami i archaizmami?
Czasami te archaizmy mogą być zaletą. Do takiego Baldurs Gate I i II w Enhanced Edition śmiało można wrócić nawet dziś. Ja mam na kompie zainstalowanego DN3D i Half Life do których czasem wracam. Tak samo jak z grą Freelancer i pierwszymi Falloutami. Dobre gry, zawsze się obronią, nawet po latach.
Grałem w zeszłym roku zarówno w Baldur's Gate 3 jak i w Baldur's Gate 2 (obie na ps5) i to w BG2 bawiłem się lepiej.
Uważam więc, że warto, pod warunkiem, że są to jakieś remastery/mody dopasowujące grę do współczesnych sprzętów. Podłączyć dziś np ps3, czy xboxa one (o starszych sprzętach nie wspominając) do telewizora i grać na na nich w oryginalne gry z tamtych czasów już bym nie umiał.
Warto, ale nie zawsze można.
Wiele starszych gier (jak Fallout 2 czy Arcanum) jestem w stanie grać tylko dlatego, że grałem w nie wcześniej. Postawienie przed nimi gracza, w który nie grał w nic sprzed 2005 roku spowoduje wylew do mózgu, bo na tą archaiczność to trzeba się uodpornić w latach 90.
Mnie też te wszystkie klasyczne, legendarne stary gry ominęły i szczerze powiem w późniejszych latach nigdy nie miałem ochoty nawet ich próbować bo już wyglądały dla mnie po prostu zbyt archaicznie. W czasach gdy wychodził pierwszy Mass Effect czy pierwszy Assassin's Creed to te starocie nie wyglądały zachęcająco. Kiedyś spróbowałem Baldur's Gate: Enhanced Edition i wytrzymałem z pół godziny, to nie dla mnie, za stare. U mnie coś starszego niż 2000 rok to już w zasadzie niegrywalne.
No tak bo przecież są lepsze gry do ogrywania.
Jeżeli Cię gry interesują, bawią czy ujmują czymkolwiek, to warto, choć tak naprawdę, to najlepiej żebyś sam spróbował na jednym z tych przykładów, które wymieniłeś, bo nikt za Ciebie tej "archaiczności" nie poczuje.
Pytanie dodatkowe, jakim graczem jesteś? Ja nie czuję się w mocy by pisać Ci teraz panegiryki, bo wiem, że będzie to niemiarodajne z jednego prostego względu - od najmłodszych lat miałem komputer i grałem w to co Ty dziś nazywasz "klasycznymi grami".
Osobiście uwielbiam je i często wracam a nawet zdarza się, że dopiero teraz pierwszy raz gram w coś co mnie za młodu ominęło. Tylko że ja wiem, że niema takiej mechaniki, która by grę dyskwalifikowała a jedyna możliwość żebym przerwał jakąś rozpoczętą rozgrywkę są poważne błędy lub treść, która totalnie odbiega od mojej szeroko pojętej normalności.
To wszystko zależy od danej gry. Jako duży fan retro i sceny emulacyjnej mogę powiedzieć, że wiele platformówek z tamtych czasów pomimo swojej trudności, praktycznie w ogóle się nie starzeją pod kątem gameplayu czy wizualiów (serio np. taki Super Metroid czy Castlevania), ale np. gry 3D z okresu N64 czy PS1 to niestety często twory praktycznie niegrywalne z uwagi na fatalną kamerę i sterowanie, które dzisiaj już bardzo trącą myszką. Jest cała masa świetnych gier, które przetrzymały próbę czasu (np. Half Life, stare gry Nintendo, DOOM, Burnout 3, starsze jRPGi od Square), ale też takie, które zestarzały się gorzej niż otwarte mleko stojące na słońcu (Morrowind, pierwsze Tomb Raidery, Goldeneye, pierwszy Wiedźmin). Wszystko zależy od podejścia bo moim zdaniem nie zawsze ma sens przechodzenie danego klasyka, ale warto go przynajmniej spróbować, pograć chwilę i ocenić jak to mogło wypadać kiedyś przy jego premierze, a jak to wygląda teraz. U mnie przechodzenie gier sprzed ery Playstation 2 wypada różnie, ale i tak często sięgam po dużo starsze pozycje.
Ogólnie teraz są najlepsze czasy do ogrywania klasyków i staroci. Dzięki GOG-owi, patchom i ogromnej bazie ciągle wspieranych emulatorów to chyba nigdy nie było łatwiej i przyjemniej.
Via Tenor
ale też takie, które zestarzały się gorzej niż otwarte mleko stojące na słońcu ([...], pierwszy Wiedźmin)
Aż musiałem wstać z łożka... Słucham?
Gameplayowo ta gra była przestarzała i okropna już w 2007 roku, a teraz po prawie 2 dekadach jest to jeszcze bardziej widoczne. Fabuła, klimat, strona artystyczna mogą być wspaniałe, ale to niestety dalej jest gra, a dzisiaj gra się w to okrutnie.
Matko, Wiedźmin jako archaiczny staroć? Za Morrowinda pewnie by Cię część fanów TESa też zjadła.
Chyba już jestem za stary.
a dzisiaj gra się w to okrutnie
Jak byłem młodszy i oglądałem jakieś filmiki na jutubie to przyznam gardziłem tą grą (bardzo dojrzałe zachowanie), odpaliłem Wieśka po raz pierwszy pod koniec zeszłego roku i oprócz dziwnej walki gra się naprawdę przyjemnie, więc nie wiem, może ja po prostu mam silną tolerancję dla archaiczności?
W dwójkę nie grałem, za to na jedynce zeszły dziesiątki godzin.
Jak oceniasz tę część? Czy bardziej z sentymentu grasz?
Możliwość wychodzenia z aut urozmaica, ale też utrudnia rozgrywkę. Zresztą każda odsłona była wymagająca poza Parallel Lines oraz San Francisco. Swoją drogą San Francisco na Wii to też zupełnie inna produkcja. Jest to prequel całej serii.
Spośród tych, które wymieniłeś - zdecydowanie nie warto.
Leży w nich grafika, sterowanie, gameplay też często jest archaiczny, ale nawet jeśli się broni - podobnie fabuła czy klimat - to, niestety, chcemy tego czy nie - gra to nie film (a nawet tutaj niektóre posągowe "klasyki" są już właściwie tylko dla koneserów - krytyków czy historyków kina).
Zależy jak dużą tolerancję ma się na archaizmy i czego oczekuje się po grach.
Przykładowo Planescape: Torment, broni się do dzisiaj fabułą i postaciami, ale gameplay trąci mocno myszką. Podobnie zresztą jest z serią Legacy of Kain.
Starsze RPG pod względem przystępności wypadają strasznie blado wypadają przy takim BG3 czy nawet przy Pilarsach. Jak tam nie pasuje ci gameplay i mechaniki, to w BG 1 i 2, Falloutach lub Arcanum też się nie odnajdziesz.
Max Payny 1 i 2 bronią się do dzisiaj klimatem, ale to Max Payne 3 ma znacznie lepszy feeling strzelania. Jest też bardziej satysfakcjonujący.
Pierwsza Mafia? Broni się fabuła, postacie i klimat. Gameplay jednak zesatrzał się fatalnie i się za bardzo dzisiaj nie broni.
Pierwsza dwa Gothic? Większość współczesnych action RPG (nie mówiąc już o pełnoprawnych RPG) wypada również znacznie lepiej pod prawie każdym względem.
Stare Tomb Raidery? Praktycznie niegrywalne przez koślawe sterowanie, animacje, walkę itp. A fabularnie czy postaciami te gry też za bardzo nigdy się nie broniły. Zagadki natomiast były bardziej źle zaprojektowane, niż jakoś specjalnie trudne.
Morrowind? Szanuję każdego kto nie grał w tę grę wcześniej, ale ją skończy. Głównie przez fatalnie zrealizowaną walkę. Tutaj jednak broni się aspekt RPG oraz nawet fabuła i klimat.
I tak dalej i tak dalej. Ogólnie można podsumować to tak, że jeżeli do jakiegoś starocia nie masz już sentymantu, lub nie jesteś fanem retro, to raczej ciężko będzie ci w to wejść (mówię tutaj stricte o gameplayu). Gry przeszły przeogromną ewolucję przez te 20-30 lat, a wyjątków w które da się grać nawet dzisiaj, jest dosyć mało.
Via Tenor
Większość 20-30 letnich klasyków zdecydowanie warto ograć jak dziś posiadają remastery a do starszych wersji pozostaje zawsze modowanie. Praktycznie każda znana gra posiada mody uprzyjemniające rozgrywkę.
Dzięki takim zabiegom dziś ogrywam sobie stare FPSy id Sotfware ale z podbitą rozdziałką, teksturami i lepszym sterowaniem.
Trudniejsza sprawa byłaby gdybym miał ruszyć gatunek, do którego nigdy nie byłem bardziej przekonany, np RTSy i ani myślę nawet by próbować takiego Original War w oryginale czy na modach. Choć może bym polubił ale zawsze wolałem turówki.
Dlatego akurat wróciłem do świetnej gry na GBA, która stała się potem wzorem dla innych produkcji, choć bywały już wcześniej podobne gry >>>>>
warto,napewno jedynie trzeba pamiętać że cofamy sie w czasie i dać sobie chwile na przyzwyczajenie. ze staroci w 2023 ograłem serie gothic a w ubiegłym roku final fantasy 7 stara wersja.
Ogólnie warto, acz nie każdy jest w stanie przyzwyczaić się do niedzisiejszych rozwiązań. Tak naprawdę nikt ci nie jest w stanie powiedzieć, czy mocno odczujesz tę archaiczność. Musisz sam spróbować. Z tym, że może lepiej cofać się w czasie zaczynając od rzeczy nowszych i później przechodząc do starszych, żeby szok w zetknięciu ze "starociami" nie był tak dotkliwy.
Latem ogrywałem pierwszego Colina, to na pewno jedna z najlepszych zręcznościowych rajdówek w historii. Z kolei powrót do Gothica był dość trudny - kreacja świata i fabuły to mistrzostwo, ale sterowanie uderzyło mnie jak Bullit Bezimienngo. Do grafiki starych gier można przywyknąć, zresztą mi się archaiczna grafika podoba, ale sterowanie może czasami być przeszkodą nie do przeskoczenia.
Niektóre stare gry mają upierdliwe mechaniki, przez które możesz nie mieć ochoty się przebijać. Grafika niektórych słabo się skaluje na obecnych kompach.
Ale ogólnie nie widzę przeszkód. Nawet w takich gatunkach jak FPS, gdzie gry szybko się starzeją, ograłem ostatnio z przyjemnością Doom 2. Może to kwestia legendy tytułu tutaj, nie wiem.
A strategie ekonomiczne czy przygodówki które starzeją się chyba najwolniej, wciąż w większości powinny dawać radę.
Wydaje mi się że gry mniej więcej od 1999 r. wzwyż bronią się nieźle. Warto dać szansę, spróbować przez 2-3h wejść w interfejs i dać szansę - ale jeśli i po tym okresie dalej nas irytuje, to znak że jednak nie dla nas ten tytuł.
Warto, ale niestety wiele nawet najlepszych klasyków się starzeje i to jest widoczne. Są gry, które uwielbiałem, a dziś nie jestem w stanie w nie grać (np. Knights and Merchants), są gry, które uwielbiałem i regularnie do nich wracam, ale jednak widać na tle nowszych konkurentów pewne archaiczne rozwiązania (np. wspomniany Baldur's Gate - ja się tam czuję jak ryba w wodzie, ale wiem, że wielu już się nie odnajduje. No i są klasyki, które bronią się po latach, ja np. uwielbiam Sid Meier's Pirates! z 1987 roku, które wygląda jak pół dupy zza krzaka, a i tak gram w to minimum z 10h rocznie. Moi kumple co któryś weekend katują Heroes of Might and Magic III.
Tyle tylko, że ja mówię o grach, w które grałem te 20-30 lat temu. Jestem pewien, że od większości starych gier, w które nie grałem, bym się dziś zapewne odbił.
Z tym wyglądem Pirates! (1987) to powiem ci, że co innego odpalić to na monitorze CRT 14' z filtrowaniem obrazu, a co innego na dużym klocu panoramicznym, który nie potrafi dobrze wyświetlać obrazu z tej gry. Grałem najczęściej w tę grę w 1989 roku i 1990 roku na 14' kolorowym monitorze i kolorowym TV 26'. Także te 35 lat temu dużo bardziej preferowałem mały monitor. Czasem lubiłem podpinać pod TV, bo potrafił sprawić, że była tak zwana miękkość wyświetlanego obrazu, która poprawiała uczucie płynności. Ale to już bardziej, gdy przechodziłem z C-64 na Amiga. Niestety przejście z Amigi na Pc i Psx było dość bolesne z powodu fatalnego sterowania w grach na klawie i padzie przy tym jak fajnie się steruje na dżojstiku. Ciężko mi było się przestawić.
Poza tym mamy gry arcade z tamtych czasów 80'/90', które technicznie do dziś lśnią jak diament. Gry 3d z czasów Ps1, Ps2 i Ps3 na tle najlepszych technicznie gier 2d z lat 80' i 90' z czasów automatów i Amiga w kwestii wyrazistej oprawy wizualnej, dopracowanego udźwiękowienia, grywalności, wygody sterowania, ilości błędów mogą im buty czyścić. Na dobrą sprawę dopiero za czasów generacji Ps4 gry 3d są tym technicznie (wyrazista grafika, perfekcyjne udźwiękowienie, świetne animacje, płynność obrazu, wygoda sterowania, ilość bugów) czym potrafiły być gry 2d z lat 80'/90' na automatach i Amidze (strzelanki 2d, platformówki 2d, bijatyki 2d). I tak problem jest z bugami, gdzie na Amidze i automatach w grach czysto arcade'owych nie ma żadnych błędów, a przy grach 3d to jest prawie nierealne.
Ja w to w dzieciństwie grałem na telewizorze przez eurozłącze z atari st, a teraz na macbookowej retinie i jest ok (wersja dosbox pc). Chociaż mam wrażenie, że wersja na Atari wyglądała lepiej (ale to nie kwestia ekranu)
No tak, PC naprawde kiepsko wygladalo - https://www.mobygames.com/game/214/sid-meiers-pirates/screenshots/ - za to Amiga jest zjawiskowa. Może poza samą mapą, która bardziej mi leży na Atari
Przecież mnóstwo osób ogrywa jakieś indynki na Steamie lub na telefonach, a te gry często mają oprawę graficzną i mechaniki jak stare gry sprzed kilkudziesięciu lat.
Problemem jest to, że większość osób nie potrafi dostosować starych gier do współczesnych standardów jeżeli nie ma jakiegoś oficjalnego remastera, a podbicie rozdzielczości to dzisiaj podstawa jeżeli chodzi o klasyki.
Napiszę krótko, oczywiście że warto i tylko wtedy sprawdzisz czy to są gry które sprawią Tobie radość.
Ja przykładowo często gram w nowe starocie (takie co nigdy nie grałem) lub wracam wielokrotnie do tych co grałem, bo lubię je. I ostatnio z takich starszych gier mogę wymienić pierwszego Tomb Raidera (zacząłem klasycznie w sylwestra) i codziennie gram i momentami nie mogę wyjść z podziwu ile ta gra daje mi radochy i jak świetnie jest zrobiona. Do tego Link Awakening z GameBoya, kolejna stara gra która zadziwia możliwościami jak na swój wiek.
Bo sukces Tomb Raider (1996) to nie tylko przełom graficzny, ogromna sprzedaż zwłaszcza na Psx, spopularyzowanie gier 3d i fajna żeńska wersja Indiany Jonesa z charakterkiem, ale przede wszystkim dla graczy:
-wybitna grywalność przez duże G, która zawstydza całkowicie grywalnością nowsze gry z serii Tomb Raider, które są bezpiecznymi samograjami z przeciętną grywalnością i nieciekawym gameplayem
-klimat przez duże K z mroczną, duszącą atmosferą i upiornym udźwiękowieniem
-świetny projekt lokacji z ogromnymi poziomami w Peru, Grecji, Egipcie i Atlantydzie, które mocno zapadają w pamięć i od początku do końca nas czymś zaskakują
-wyzwanie polegające na wymagającej wspinaczce, wielu zagadkach, braku znaczników i sterowaniu bez wspomagania, które wymaga od nas precyzji, a nie głównie polegające na nudnym strzelaniu do przeciwników jak w Uncharted i nowszych częściach TR
Tomb Raider i Tomb Raider 2 na zawsze pozostaną w moim sercu, bo dla pierwszej wymieniłem ulubiony komputer Amiga (przyjaciółka) na bezduszne Pc, a ta druga to jeden z sequeli idealnych i jedna z najbardziej wyczekiwanych premier przeze mnie, a do tego spełniła oczekiwania z nawiązką co rzadko się zdarza. Zwłaszcza wygrała poziomami Wielki mur, całą sekcją w Wenecji, sekcją podwodną z zatopionym wrakiem Maria Doria oraz Świątynią Xian. Poziomy jeszcze większe niż w jedynce i równie klimatyczne oraz ciekawie zaprojektowane.
A jeszcze przechodzi się je ponownie z większym smakiem po przeczytaniu książki Jak Powstawał Tomb Raider, która naprawdę jest udana i rzuca światło na wiele fajnych elementów w grze.
Nie czytałem jeszcze, ale chyba skuszę się, bo ciekaw jestem czy zaskoczą mnie smaczkami, a mam to w domu.
W poprzednim roku bardzo zadowolony byłem z zakupów:
"Amiga Extreme", "Almanach. Gry przygodowe point and click", "Księga cRPG". Rewelacja dla fanów klasyki.
Również polecam książeczkę. Po tylu informacjach zza kulis aż z miłą chęcią bym sobie przetestował wyrób gotowy, a jestem alergikiem jeśli chodzi o gierki z lat 90. i o samą Larę (ale przez średnią nową trylogię i świetnego Uncharteda, brak kobiet w Watykanie tutaj nie ma nic do rzeczy, drogi Wolfie).
Warto!! I jeszcze raz warto! Warto wracać do starych gier. Zawsze! A szczególnie do klasyków.
Po przejrzeniu tego tematu naszła mnie ochota na stare gry i odpaliłem sobie dobrego starego Colin McRae Rally 2. Problemem starych gier jest to że się je inaczej zapamiętało. Jak się grało w takie gry kiedy one rządziły to miało się wrażenie że nic lepszego nie będzie. A jak się dziś odpali to ciągle są fajne ale to jest też takie Yyyy.... . Można zagrać ale jednak to już nie to co dzisiejsze gry.
Fallout, Planescape Torment - lepszych gier niż te dwie nie znajdziesz. Jeśli w nie nie grałeś to zrob to. Być może dzisiaj wizualnie wrażenia już nie robią ale zawarta w nich treść fabularna przez kolejne ćwierć wieku się nie zestarzała i nie ma sobie równych.
O BG2 nie wspomniał autor wątku wiec je pominąłem. Owszem to także bardzo dobra gra (w przeciwieństwie do przereklamowanej części pierwszej). Jednak dla mnie bez porównania z Fallout nie wspominając już o Fallout 2 który jest dla mnie najlepszym rpg (wraz z PSTorment).
Oczywiście że warto, nawet jeśli się choć trochę zestarzały to warto w nie zagrać bo to dalej świetne gry
Też zacząłem ogrywać starsze gry i powiem że zależy. Od Planescape Torment trochę się odbiłem. C&C i RA gra się świetnie. Tak samo Knights and Merchants.
Złota era gier 2d to lata 80' i 90'. Peak dla większości gatunków opierających się na 2d.
Najciekawszy okres dla gier 3d to lata 1992-2007, gdzie lata 90' rozwaliły system.
Najwięcej wybitnych gier licząc wszystkie gatunki powstało w dekadzie lat 90'.
Gry 3d z generacji Psx, Ps2 i Ps3 często są technicznie bardzo niedoskonałe, ale potrafią być ciekawe, a zwłaszcza te z Psx i Ps2, bo w erze Ps3 gry AAA stały się w większości niestety samograjami na jedno kopyto.
Natomiast dynamiczne gry 2d z lat 80' i początków lat 90' w stylu arcade (platformówki 2d, strzelanki 2d) znane z z automatów czy Amiga są często technicznie perfekcyjnie i pod tym względem gry 3d nawet z 2010 potrafią dużo gorzej wypaść. Gry 3d programuje się o wiele trudniej i w przybliżeniu zajęło programistom wyraźnie ponad 20 lat zanim całościowym dopieszczeniem dogoniły gry 2d z przełomu 80'/90'. Zrobić perfekcyjną grę 2d z prostą mechaniką jak w platformówkach 2d i strzelankach 2d, która czaruje wygodą sterowania, grywalnością, gameplayem, grafiką, muzyką to była kwestia kilkunastu ludzi i roku czasu, a przy 3d potrzeba kilkaset ludzi i wielu lat, by osiągnąć ten sam efekt dopieszczenia. Patrz Superfrog (1993) w 2d i Super Mario Odyssey (2017) 3d. Zbliżony poziom dopracowania i miodności. Jednakże tą pierwszą przeszedłem kilkadziesiąt razy, a tą drugą ledwie raz.
Strategie 2d i przygodówki point & click 2d to gatunki, które bardzo wolno starzeją się, ale platformówki 2d i strzelanki 2d starzeją się jeszcze wolniej, dlatego wiele gier z komputera Amiga broni się mocarnie. Ostatnio grałem w platformówkę Soccer Kid (1993) z komputera Amiga i ta gra gameplayowo podoba się mi teraz dużo mocniej niż w złotym czasie korzystania z tego komputera ze względu, że wtedy była to jedna z wielu świetnych platformówek 2d, a na tle obecnych, które ogrywałem mocno wyróżnia się tym co oferuje i błyszczy oryginalnością. Podobnie Putty (1992).
Klasyki zawsze można ograć ale dla mnie największą wadą jest przeważnie toporne sterowanie. Dawniej na to przymykaliśmy oko bo takie gry były ale dzisiaj to męczy.
Kup sobie Switcha. Tam każda gra jest zacofana jakieś 15-20 lat technicznie do konkurencji a wiele to poziom lat 90. Masz więc współczesne klasyki pod ręką ;).
Nie odrzucą współczesnego gracza swoimi mechanikami i archaizmami?
Pytasz kogoś, czy Ciebie stare gry nie odrzucą. Odrzucą albo nie, to wynika z dotychczasowych odpowiedzi. Musisz sam spróbować i tyle. Masz dziś dostępnych wiele starych produkcji na GOG-u za nieduże pieniądze, także wiele do stracenia nie masz. Druga sprawa, dzisiaj popularne są nowe gry, ale robione na modłę starych. Mowa tu oczywiście głównie o produkcjach indie. Niemniej, jak widać, starocie również mogą przynieść frajdę. Po prostu trzeba mieć z tyłu głowy, że będą prymitywniejsze, niż nowe gry, ale czy tylko stopień zaawansowania świadczy o tym, czy będzie się fajnie grało? No nie.
Odpowiedź zawsze jedna, to zależy które. Są takie co się zestarzały dobrze i takie co źle. Te klasyczne izometryczne cRPGi zestrzały się moim zdaniem w większości dobrze (są wyjątki), ale większość gier FPP starszych jest już dla mnie nie grywalna, pojedyncze ratuje głównie sentyment lub fajny pomysł na siebie.
Ogólnie w każdym gatunku był pewien moment przełomowy związanych z gameplayem, sterowaniem itd. Moment, w którym wypracowano pewne standardy powielane do dzisiaj i jedynie modyfikowane. Dla cRPG to były gry jak Fallout 1 czy pierwszy Baldurs gate czy Ultima któraś tam (nie pamiętam dokładnie która). Gry sprzed tego okresu będą bardzo odrzucać z racji na pewne dziwne z dzisiejszego punktu widzenia rozwiązania. Można się zachwycać historią w Might&Magic VI, ale nie potrafię już do tego tytułu wrócić po prostu z racji na to jak się w to gra gdzie do rok starszego fallouta mogę wrócić z przyjemnością (choć polecam ogrywać na modzie przenoszącym go na silnik dwójki, sporo QoL zmian jest, eliminujących pewne frustrujące rozwiązania). W cRPG czy RTSach ten moment miał miejsce w latach 90-tych (ot w rożnych momentach) i gry z tamtego okresu naprawdę mogą bawić. Ale dla innych gatunków miały miejsce w różnym czasie. Stąd gra z gatunku X z 2005 może wydawać się archaiczna a gra z gatunku y z 1995 roku tylko ropspikselizowana ale przyjemna.
No patrz! Ja uważam wszystkie Might and Magic od części VI w górę za mega grywalne. A siódemka to arcydzieło. Szóstkę też uwielbiam, tam każda lokacja wali klimatem po ryju. Tylko trochę za dużo walk.
Fallouty szanuję ale tak jak nie pasowały mi dwadzieścia lat temu, tak nie pasują mi teraz. Ot, klimat nie ten.
A czym się różni silnik f1 od f2? Dla mnie są takie same.
Poprawiono interfejs handlu, dodano interfejs związany z towarzyszami, dodano opcje by przesunąć towarzysza gdy zablokuje przejście itd. Ogólnie żadna rewolucja ale sporo QoL (quality of life) zmian. Do tego dorzucono trochę efektów, poprawiono błędów itd.
Graficznie różnice są szczątkowe.
Ja mam z nimi tak, ze uważam je za genialne gry, do których nie chce mi się wracać, bo wiem, że choć docenię wiele ich elementów, bo jak pisałem uważam je za świetne, tak granie w nie mnie zmęczy dzisiaj. Po prostu dla mnie to fenomenalne gry, które źle się zestarzały, gdzie taki Torment czy BG2 zestrzały się dobrze.
Punkt widzenia....U mnie nie ma czegoś takiego jak zestarzenie się gry. Jesli w coś grało mi się dobrze 20 lat temu to tak samo dobrze gra mi się dzisiaj. To dotyczy erpegów, to dotyczy starego Dooma czy Heretica, to dotyczy też Red Alerta i innych Total Annihilation czy Księcia i Tchórza.
To zależy od gry, w takiego pierwszego Warcrafta to za cholerę bym dzis nie zagrał, za to dwójka wręcz przeciwnie.