Nie rozumiem, jak dla mnie to cierpienia pseudoartystów, którzy nie potrafią i nie chcą się nauczyć grać na instrumentach, a szczerze wierzą w to, że są absolutnymi artystami. Oglądałem film "I tak nie zależy nam na muzce", w którym wystąpił Otomo Yoshihide. Przybliżając postać tego "twórcy":
http://www.youtube.com/watch?v=E-DXwxKlE2I
Nie najeżdżam, po prostu potrzebuję kogoś, kto mi to wytłumaczy. Skoro ktoś przychodzi na ich koncerty, ktoś tego słucha. Nie rozumiem, bo może źle na to patrzę?
Może dlatego, że to jeden z nielicznych gatunków, który nie dość że pokazuje piękno muzyki ogólnie, to na dodatek jest przedłużeniem wizji muzyki za czasów pionierów eksperymentalizmu muzycznego spod znaku music concrete...
Noise w tym prawdziwym obliczu, to nie tylko eksperyment, ale i wyciąganie piękna brzmienia w dźwiękach, które zgoła są zwykłym chaosem.
Sam kiedyś znają li tylko Merzbowa, średnio podchodziłem do tego gatunku i nigdy nie spodziewałem się, ze mi się na prawdę spodoba.
Obecnie nie tylko lubię sobie posłuchać od czasu do czasu tego dźwiękowego chaosu, ale i kopsnąłem się nawet na zakup Merzbox'a, choć wielkim fanem jego dokonań akurat nie jestem. :3
osobiście bardzo lubię, ale ja w ogóle lubię dziwną muzykę :P
i nie wiem co tu jest do tłumaczenia, jeden lubi rybki, a drugi pipki. ja np. nie jestem w stanie słuchać jakichś Led Zeppelinów, Pink Floydów i innych nudziarzy (pomijając pojedyncze kawałki), bo po prostu coś takiego mi się nie podoba, ale też nie dziwię się jak ktoś tego słucha i nie zakładam wątków na ten temat.
wiedeński kurier - Bo w przeciwieństwie do 90% społeczeństwa jeśli nie lubię, to przynajmniej staram się zrozumieć, a nie traktuje butem. Chcę zrozumieć co ludziom się w tej muzyce podoba, to takie dziwne?
A co się ludziom podoba w dowolnym innym gatunku?
Lubię metalcore, ponieważ to jak pracuje tam perkusja daje niesamowitą energię. Złożone partie gitarowe to czysta wirtuozeria i momentami mam wrażenie jakby dwie gitary ze sobą rozmawiały. Połączenie ciężkich slide'owanych riffów w stylu nyhc z wręcz przesłodzonymi, melodyjnymi partiami drugiej gitary. Bas często brzmi jak zachrypły nadając szorstkości. W połączeniu z wokalem mocno dartym i napędzającą perkusją, słuchając tego na słuchawkach po prostu mknę przez miasto i czuję motywację do życia. To lubię w tym gatunku. Wywołuje we mnie pewne emocje. Chyba nie muszę opisywać reszty gatunków, w których się lubuję?
Też mnie ciekawią emocje jakie wywołuje ten gatunek. Zainteresowałeś mnie Merzbowem i okazało się, że jeszcze jeden znajomy miał do czynienia z tym artystą i podesłał mi kilka linków.
ZARZYNAJĄ ŚWINIE.
ED:
Człowieku co ci jest, napisałem to z czym kojarzy mi się utwór z linka. To ty sobie ulżyj bo jakiś spięty jesteś.
ZARZYNAJĄ ŚWINIE.
Już? Ulżyłeś sobie? Nabiłeś posta? To teraz zapieprzaj słuchać popu.
Sorry, za dubla. Bo mi się edit skończył.
Meryphillia - Quaku bardzo ładnie opisał gatunek, który go jara. Ja bardzo lubię jazz, jako że szczególnie gdy mamy do czynienia z kilkoma wybitnymi muzykami, to czuję połączenie lekkości z dynamizmem, uwielbiam po prostu pianistów, którzy tworzą dynamiczną, delikatną melodię przy po prostu maniakalnym szale, z precyzją szwajcarskiego zegara. Czuję wtedy totalne rozluźnienie, gdzieś daleko odpływają stresy i się rozkoszuję :)
Co mi jest? To raczej co dzieje się w Twojej głowie, że w temacie, w którym ludzie prowadzą poważną dyskusję na dość trudny do interpretacji temat, przychodzisz ty i wylewasz łajno.
Są pewne granice i można nie lubić różnych gatunków, ale da się jeszcze mieć do nich jakiś szacunek. A tego nie nazwałbym nawet muzyką, to jest raczej jakieś eksperymentalne coś, które można od biedy uznać za jakąś inną dziedzinę sztuki.
Instrument służy do ekspresji, a jak ktoś nie wie co gra tylko naparza cokolwiek, to nie wiem jak się tym zachwycać. Jeśli któryś z tych "muzyków" ogarnia wszystkie jęki i piski i świadomie wykorzystuje je do tworzenia, to cofam moje słowa :)
BTW.
Polecam obadać katalog świetnego polskiego netlabela Kaos ex Machina.
Masa świetnych dźwięków tam się znajduje; oprócz noise i jego rytmicznego brata jest tez sporo Dark Ambientu, Martial Industrialu, czy NeoFolku i podobnych klimatów.
Z Noise polecam produkcje francuza ukrywającego się pod pseudonimem Front Sonore.
Wiele zajebistych kompozycji, jak:
http://meryphillia.wrzuta.pl/audio/2qv4RmoooL6/front_sonore_-_le_triomphe_de_l_anarchie
Czy Sujoy, który stworzył jeden z moich najbardziej ulubionych Noisowych utworów:
http://meryphillia.wrzuta.pl/audio/6tsSiCffzpS/sujoy_-_birthshock
Tez często zadaję sobie pytanie co sprawia, że ten czy inny gatunek potrafi zauroczyć mnie swoim brzmieniem.
Szczególnie gdy są to dość specyficzne gatunki, które nie są do przyswojenia dla każdego pierwszego lepszego człowieka.
Wydaje mi się, ze to w dużej mierze kształtowane jest przez duża wrażliwość muzyczną, jakkolwiek by to śmiesznie nie brzmiało.
Na serio muzyka praktycznie nie ma dla mnie granic i zawsze z chęcią poznaję coś nowego i odnajduję przyjemność w słuchaniu nawet totalnie dziwnych dźwięków. Zwyczajnie zanudziłbym się na śmierć gdybym słuchał jednego i tego samego klepania, nawet jeśli one jest zajebiste w istocie.
Ambitny Łoś >>> Noise jakkolwiek by nie brzmiał nadal jest muzyką. Nie jest dżemikiem owocowym czy buzującymi protonami, a właśnie strukturą dźwiękową obleczoną w określony utwór muzyczny.
[1] Szorowanie szczotką po strunach, robiłem tak w dzieciństwie, ach, czuję się teraz jak Mozart noise'u....
Serio, to z pierwszego linka to skrajny po-mo, coś jak paćkanie farbą, dla obserwatorów bez sensu, ale "artysta" twierdzi, że dobrze wie co robi i wyraża.
Ale to co podał mery, coś tam w sobie ma jeszcze z normalnej muzyki(strzępy to bardzo dobre słowo tutaj), tylko jakby to powiedzieć delikatnie... wybrano złe "intrumenty". Jestem ciekaw co by z tego wyszło, gdyby jakimś sposobem przełożyć te dźwięki na fortepian, gitarę itp.
Mi osobiście coś takiego się nie podoba, bo szczerze mówiąc, to słuchając tego, mam wrażenie, że właściwie mógłbym nagrać szum nocnego miasta + odgłosy z placu budowy i wyszedłby mi ten noise...
mam wrażenie, że właściwie mógłbym nagrać szum nocnego miasta + odgłosy z placu budowy i wyszedłby mi ten noise.
Prędzej industrial. A co za tym idzie klimat. Tak, klimat.
Noise też może posiadać klimat, klimat zniszczenia, destrukcji, bezsensowności. Totalny wewnętrzny rozpierdziel.
I wbrew pozorom noise to nie jest pierwszy lepszy gatunek muzyki, który ludzie słuchają z łapanki. Zazwyczaj tym gatunkiem muzyki rozkoszują się właśnie ludzie, którzy mają pojecie (często duże) nt. muzyki oraz wielu gatunków. Również artyści, aby zerwać z ogólnym pojęciem muzyki muszą ją najpierw znać w normalnej formie. Wierzę, że wielu byłoby w stanie tworzyć normalnie muzykę, gdyby chciało. (czyt. mają do tego wiedzę i umiejętności). Oczywiście pewnie istnieje grupa i słuchaczy i artystów, którzy to robią bo to alternatywne (jakie to popularne ostatnio :D ).
Eksperymentowanie z dźwiękiem. Muzyką jest wszystko. Od ciszy (John Cage), aż właśnie po hałas.
Jestem ciekaw co by z tego wyszło, gdyby jakimś sposobem przełożyć te dźwięki na fortepian, gitarę itp.
I właśnie o to chodzi. Polecam zgłębić zagadnienie dadaizmu.
Parę lat temu również nie rozumiałem tej muzyki.
BTW. W ramach zabawnej ciekawostki: Koncert Merzbow w Korei na ulicy:
http://www.youtube.com/watch?v=QbBBczzDeCA
[13]
czekalem wlasnie na merzbowa i koree :D
dla mnie to smieszna muzyka, nie potrafie sie tym jarac
Dokładnie paatt.
Należy pamiętać, że Noise, to nie jest ot taka sobie muzyczka kierowana dla każdego.
Środowisko gdzie narodził się Noise było i nadal jest zresztą dość specyficzne, często powiązane z sceną BDSM (szczególnie w Japonii).
Sama muzyka, to często też wynik większego spektrum artystycznego związanego z różnymi instalacjami artystycznymi i performance.
A ze nie każdemu się podoba?
Grindcore, Black Metal czy nawet Jazz też nie każdemu podchodzi łatwo...
Oczywiście nie chce mi się brać udziału w tej zabawnej dyskusji, wpadłem tylko spytać:
mery - w Utworze Sujoya - birthshock który tu podałeś na początku występuje sample, w którym facet mówi "When i was a little kid, my mother told me not to stare into the sun" - ogarniasz może z czego jest ten sample, bo słyszę go już w trzecim utworze : )?
Dycu >>> Chyba z tego filmu z Jodie Foster i tym dzieciakiem co nie mógł być wystawiony na światło dzienne, ale nie jestem pewien, bo nie pamiętam filmu dokładnie
Nie dojrzałem jeszcze do takiego rodzaju sztuki. Dla mnie to zdzieranie żywcem skóry z kotów.
A mnie zastanawia, czy gdybym teraz przykładowo ja zaczął losowo walić w struny gitary też bym stał się alternatywnym muzykiem, który wyraża siebie i odchodzi od tradycyjnych ram, czy bym nadal był zidiociałym oszołomem?
Mada Fakir >>> Z takim podejściem na pewno byłbyś tylko szukającym poklasku oszołomem. ;]
Sztuka z każda dziwną muzyką polega na nie "bezsensownym waleniu" tylko na takim waleniu, by znaleźć odbiorcę któremu to się spodoba.
Na tym polega cała muzyka, bo na dobrą sprawę ktoś i muzykę klasyczną może nazwać bezsensownym szarpidructwem, a już tym bardziej wszystko co współczesne...
Muzyka alternatywna do wiodących, spopularyzowanych gatunków nie jest dla przeciętnego słuchacza, ze znowu się powtórzę.
Trafia tylko do otwartych na muzykę umysłów.
Merzbow to nie muzyka. Za to noise rock jest całkiem przyjemny i pokazuje, że ze zgrzytów i przesterowanych gitar można stworzyć ciekawe utwory. Na początku lipca we Wrocławiu będą grać noise'owcy z Unsane - sympatyczne z nich chłopaki:
http://www.youtube.com/watch?v=kDulzkRMO4A
Meryphillia --->
Chciałeś chyba napisać muzyka awangardowa, oszołomie. ;)
PS: Ty naprawdę wierzysz w te brednie, które wypisujesz? Te wynurzenia o muzyce klasycznej to już jakaś komedia...
meryphillia - Skąd wiesz, że moje walenie byłoby gorsze od sensownego walenia pana z linku w poście [1]? Zastanawia mnie bardziej, jak by do tego podeszła publiczność, szczególnie ta słuchająca takiej muzyki tylko dlatego, że jest alternatywna. Czy słuchanie mojego szarpidructwa było by jeszcze alternatywniejsze(?) bo mam mniej fanów, czy bym był wyśmiewany, bo tylko nawalam w gitarę, nie tworzę muzyki alternatywnej.
spamer - Tak jak to, co było w poście [1] potrafię porównać tylko do losowego napieprzania w struny tak muszę przyznać, że to co podlinkowałeś da się słuchać.
Mada Fakir ---> Tutaj jest świetny przykład na to, jak utalentowani muzycy potrafią wykorzystać gitarowy zgiełk:
http://www.youtube.com/watch?v=iva_Y9W3hJ0 - na końcu piosenki jest nawet noise'owe solo.
Będę musiał się zagłębić w temat, bo to co linkujesz muszę przyznać, zaczyna mi się podobać. Chyba twórczość pana Yoshihide do mnie wyjątkowo nie trafia, bo nie potrafię dosłuchać do końca ani jednego utworu. Na pewno nie będzie to mój ulubiony typ muzyki, ale od czasu do czasu, czemu nie?
edit. http://www.youtube.com/watch?v=CY5IEsms6ck&feature=related Tu występuje Kevin (sam w domu)?!
spamer >>> A niby co jest takiego zdrożnego w moich wywodach na temat "świętej" klasyki?
Brednie?
Takie same jak brednie, że noise nie jest muzyką i tylko oszołomy potrafią w odsłuchu tego czegoś odnaleźć przyjemność (sztuczną zapewne, bo przecież "tego słuchać się nie da").
Sam osobiście nie trawię większości klasyki, bo zwyczajnie mnie irytuje (sic!) i nie widzę w większości "arcydzieł światowej kultury" nic ciekawego,a już tym bardziej "pięknego"...
Mada Fakir >>> Śmiało! Próbuj, kto wie może zostaniesz okrzyknięty "nowym Merzbowem"... ;)
Połamać noise słowem punk. Dorzucić poruszające teksty o ludzkich uczuciach - miłości, strachu, nienawiści. Przepis na muzykę doskonałą.
La Aferra - Miłość.
Jedna z najlepszych płyt jakie w ogóle słyszałem. Mniej jazgotu, więcej przemyślanej kompozycji. Każdy pojedynczy dźwięk na tej płycie jest ważny. Bez tego jednego, jedynego dźwięku ta płyta straciłaby swój wydźwięk. I to wydanie - szaro-czarne, ciężkie, przytłaczające, depresyjne. Nawet jeśli ten klimat wydaje się obcy dedykacja z wkładki wyjaśnia wszystko - "Pamięci Mamy poświęcam - Igor."
Można bez problemu znaleźć całość w mp3 na necie. Linkuję jeden utwór ale wyrywanie pojedynczych piosenek z kontekstu to zbrodnia.
http://www.youtube.com/watch?v=P8zKDBCSG6g cz. I
http://www.youtube.com/watch?v=OUJ_snOlK30 cz. II
AKT POMINIĘTY
Jak brudny
parszywy
nędzny jest
cały świat
bez wiary
bez nadziei
bez miłości
ja tylko
trzęsę się cały
i nie wiem
nic nie wiem
/A. Czechow/
... a gdy odchodzisz stąd jak one na drugą stronę - odnaleźć ciebie, choćby w siódmym niebie, za cenę, wszelką cenę...
Jako gitarzysta stwierdzam, że noise może grać nawet dziecko. Tu talenty w ogóle nie trzeba, wystarczy fałszować, szarpać struny bez sensu i wciskać kit, że w taki sposób tworzy się muzykę. Tak "grać" to każdy potrafi. Tyle ode mnie.
Niektórzy twierdzą tutaj, że ten "rodzaj muzyki" trzeba zrozumieć, ale co tu rozumieć? Że ktoś bawi się gitarą jak pięciolatek?
To jest talent, nawet jeśli komuś się to nie podoba - http://www.youtube.com/watch?v=9WqE_q3kFUM&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=_jK978921Yw
Jeśli wszyscy udają granie na gitarze jak ten gościu podany w 1 poście to ja dziękuje...
raziel88ck --> A kto tutaj mówi o talencie? Wiadomo, że są gatunki muzyki bardziej wymagające talentu i mniej. Nie zmienia to faktu, że może się to komuś podobać. No i istotne, w każdym gatunku są ludzie którzy tworzą coś z talentem, albo bez. Jeden Japończyk trzaskający bezsensu struny nie oznacza, że cały noise polega na tym samym. Hałas można produkować w bardziej "muzycznych" i w pewnym sensie chaotycznie ułożonych kompozycjach. Już mery o tym wyżej w sumie wspominał. Baj de wej, co sadzisz o Johnnym Cage'u? Też człowiek bez talentu?
No i najważniejsze dlaczego nie uznajesz noise jako muzyki? Wszystko jest dźwiękiem, dźwięki łączą się w muzykę. Bez względu na to czy przoduje tutaj totalny chaos czy uporządkowanie. Rozwalony i zniszczony pokój wciąż jest pokojem, innym od ładnego i schludnego oraz uporządkowanego pokoju, ale wciąż jest pokojem.
No i kolejny raz się odniosę do sztuki oraz Dadaizmu. Jak się nie zrozumie idei dada to się nie zrozumie też noise. Dadaizm to przede wszystkim filozofia i myśl, a nie sztuka sama w sobie mająca wzbudzać zachwyt nad talentem. Upadek, zniszczenie i odejście od całego dorobku przeszłości. Negowanie! Istotne słowo.
I kolejny raz odniosę się również do kwestii klimatu. Mam w dupie to czy artysta poświęcił na przygotowanie utworu 5 minut czy 5 lat. (oczywiście doceniam jeśli robił coś długo i wrzucił do tego swoją duszę, ale nie jest to czynnik na tyle istotny, abym mógł z góry założyć ze coś jest gównem). Jeśli utwór posiada klimat (a noise ma - może nie wszystkie utwory oczywiście - ale ma.). Ta muzyka wbrew pozorom się doskonale nadaje do jakiegoś niesamowicie popieprzonego i apokaliptycznego (dekadenckiego może lepiej?) filmu. Chciałbym zobaczyć takie coś.
[29] Dzięki za La Aferra. Świetna rzecz, właśnie zakochałem się w utworze "Drzewa miłości". :) Nie wiem tylko czy noise w stosunku do tego bandu to dobre określenie. Brudny pesymistyczny punk? :)
muzyka buntu wyznacza rytm
będący głosem naszej wściekłości
chcę umieć rosnąć jak drzewa miłości
niech muzyka niesie ten sens
nie chcę odkrywać początków świata
w setkach dogmatów - tysiące sprzeczności
chcę umieć pielęgnować drzewa miłości
niech rosną dzikie i silne
silne!
Dycu -> Ten fragment na początku jest z filmu "Pi".
http://www.youtube.com/watch?v=yf9IXmCER8o
http://www.youtube.com/watch?v=oQ1sZSCz47w
Trael - Dzięki, długo mnie to męczyło : )
Reszta - wyluzujcie, przecież i tak żadna ze stron drugiej nie przekona do swojej racji : ) Chcesz - słuchaj noise'u, nie chcesz, nie uznawaj tego nawet za muzykę - who cares?
[21] "Zanim zaczniesz lamac reguly i schematy, to najpierw musisz je doskonale poznac i zrozumiec czemu sluza i co wnosza. Dopiero wowczas mozesz swiadomie sie im sprzeciwiac."
Kiedys Wankowicz nabijal sie z jakiegos "abstrakcyjnego malowidla" (lata 20 XX wieku), ze to dziela ludzim ktorzy po prostu nie potrafia "normalnie" malowac i dorabiaja idelogie do swoich brakow warsztatowych. Wkurzony tworca zabral go do mieszkania, gdzie pokazal m.in. hiperealistyczny portret kobiety a potem pokazal jak wygladaly kolejne fazy redukcji tego obrazu do tej abstrakcyjnej formy, ktora wystawil tworca. I pan pisarz wyszedl z pochylona glowa, mamroczac przeprosiny... bo zrozumial "o co tu chodzi".
ppaatt1 - Johny Cage? Przecież nie będę go oceniał przez pryzmat tego utwory, który wymyślił sobie dla jaj i przez kilka minut nic nie gra tylko patrzy się przed siebie. Dlaczego? Bo nie jestem ignorantem i wiem, że ma inne utwory.
Cóż, przejrzałem inne linki i faktycznie noise nie jest taki zły, ale to w przypadkach gdy jest połączony z innymi gatunkami, bo to co zaprezentował gościu z pierwszego postu to maksymalne dno dna.
smuggler ---> Oczywiście masz rację. To tak na wstępie. Ale przyznasz, że to co pokazał pan wymieniony w poście pierwszym nie ma ani melodii, ani rytmu, ani "czystości" dźwięku. To jest po prostu włączenie wzmaka na full, żeby można było uzyskać sprzężenia zwrotne i napierdalanie po strunach, od czasu do czasu robiąc flażolety wymuszone. Tyle w tym temacie. A co do łamania reguł...Hołdys powiedział, że "muzyka nie ma reguł"...i ja się z nim zgadzam ;)
Z tym, że ktoś tu pokazał jakieś sensowniejsze utwory "noisowe". I te utwory nie powiem, faktycznie brzmią tak, że przy uważniejszym przysłuchaniu można odnieść wrażenie walącego się świata. Ale są to utwory niezwykle ciężkie...psychodela straszna...Strzelam, że po godzinie słuchania czegoś takiego przez następną godzinę byś nie wiedział co do Ciebie kto mówi :D
Przecież nie będę go oceniał przez pryzmat tego utwory, który wymyślił sobie dla jaj i przez kilka minut nic nie gra tylko patrzy się przed siebie. Dlaczego? Bo nie jestem ignorantem i wiem, że ma inne utwory.
Ma wiele innych utworów. Również wiele eksperymentalnych. 4:44 to nie jedyny eksperyment muzyczny jaki stworzył. Otóż John Cage w bardzo fajny i przystępny sposób pokazywał, że muzyką może być wszystko. Jest też pewna różnica pomiędzy wymyśleniem sobie czegoś dla jaj, a eksperymentowaniem. (wbrew pozorom utwór 4:44 został rozpisany używając samych pauz). Niewątpliwie też wielu ludzi zajmujących się noisem robi to dla jaj. Tyle, że to tylko jakiś odłamek. Reszta próbuje coś z tego stworzyć. A raczej coś zniszczyć, bo jakby nie patrzeć na tym się to opiera.
Smuggler ładnie tutaj wrzucił cytat. Bardzo trafny.
To tak na wstępie. Ale przyznasz, że to co pokazał pan wymieniony w poście pierwszym nie ma ani melodii, ani rytmu, ani "czystości" dźwięku. To jest po prostu włączenie wzmaka na full, żeby można było uzyskać sprzężenia zwrotne i napierdalanie po strunach, od czasu do czasu robiąc flażolety wymuszone. Tyle w tym temacie.
No, ale właśnie to jest sednem. Brak melodii, rytmu, czystości. Brud. Na tym polega niszczenie i destrukcja. Tak jak właśnie wspomniał smuggler. Ci ludzie wiedzą co niszczą. (oczywiście zdarzają się wyjątki).
O Japończyku z [1] nie będę się wypowiadał, bo nie znam sprawy szerzej. Także zaznaczę od razu, że sam nie jestem jakimś tam słuchaczem noise. Zwyczajnie swego czasu zainteresowałem się trochę tematem i próbowałem właśnie zrozumieć tą muzykę. Też kiedyś mówiłem, ze się tego słuchać nie da itd. Dzisiaj bez problemu, choć specjalnie głęboko nie siedzę w tym. Znam paru wykonawców na krzyż i tyle.
Strzelam, że po godzinie słuchania czegoś takiego przez następną godzinę byś nie wiedział co do Ciebie kto mówi :D
Bez przesady już. :)
smuggler ---> Ciekawe czy ta anegdota jest prawdziwa... Szkoda tylko, że spora grupa tzw. artystów nowoczesnych nie potrafi malować. To już nie są czasy Picassa, który w początkach swojej kariery był cenionym malarzem realistycznym. Teraz sztukę zdominowały beztalencia, które robią wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę.
"Muzyka" Merzbowa jest jak telezakupy - zawsze znajdzie się ktoś, kto się na to nabierze.
Żeby zacząć eksperymentować trzeba mieć przede wszystkim "skilla". Taki John Zorn, na przykład, nagrywał zwariowane "utwory":
http://www.youtube.com/watch?v=H4AkSJjZ-FY&feature=related
Ale Zorn to przede wszystkim wirtuoz saksofonu, który ma w dorobku mnóstwo znakomitej, różnorodnej i zdecydowanie bardziej tradycyjnej muzyki:
http://www.youtube.com/watch?v=Ajl28OdWqtc&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=pJkmTdoYQYE
http://www.youtube.com/watch?v=3DHQX7SwF1w
Jeśli noise jest traktowany jako wygłupy to wszystko jest OK. Nawet w Polsce mamy noise'owych jajcarzy:
http://www.youtube.com/watch?v=uXvOkuRakcg
John Cage to dla mnie eksperymentator, a nie muzyk (choć przyznaję szczerze, że z jego dorobku znam tylko te najbardziej znane przeboje ;) i nawet nie wiem czy nagrywał jakieś tradycyjne utwory). Wielu znanych twórców inspirowała się jego pomysłami i chwała mu za to. Zresztą on sam z przymrużeniem oka podchodził do swojej "muzyki".
PS: raziel88ck - tobie czasami nie pomylił się John Cage z Johnnym Cashem? ;D
O matko, filmik miażdży...To nawet do kabaretu się nie nadaje, a co dopiero do muzyki.
Niektórzy żuli by gówno ze smakiem i z uśmiechem gdyby ktoś im powiedział że to teraz modne i na topie. Ale mam to w dupie, jak ktoś chce niszczyć sobie słuch takim syfem, to jego sprawa.
[38]
czyli co, jak komuś się noise podoba i lubi go posłuchać to znaczy że się nie zna i tak naprawdę to w ogóle mu się nie podoba tylko on o tym nie wie? :D dzięki, że mnie uświadomiłeś!
a tak serio, to chyba lepiej wiem jakie dźwięki mi odpowiadają.
[39]
ke? jaka znowu moda? noise istnieje od dawna i cały czas swoje niewielkie grono słuchaczy. jakoś nie słyszałem o żadnym wzroście popularności w ostatnim czasie. choć nie wiem, może teraz gimbusy puszczają z komórek Merzbowa zamiast Peji.
"John Cage to dla mnie eksperymentator, a nie muzyk..."
Kolejny klasyk widzę...
czyli co, jak komuś się noise podoba i lubi go posłuchać to znaczy że się nie zna i tak naprawdę to w ogóle mu się nie podoba tylko on o tym nie wie? :D dzięki, że mnie uświadomiłeś!
Proszę bardzo. Dam ci jeszcze dobrą radę: jeśli jesteś wielbicielem noise'u, zamiast kupować płyty/ściągać MP3 włącz odkurzacz albo utocz coś na tokarce - przynajmniej zrobisz coś pożytecznego. ;D
meryphillia --> zaiste rażąca jest siła twoich argumentów.
http://www.youtube.com/watch?v=kZxDrccTk88&feature=related
Kumpel mi podesłał jak mu napomknąłem o tym całym noise. Piejemy nieziemsko. Prawie jak muzyczka z Contry, tylko tamta miała rytm.
Akurat Frith poza tymi dziwacznymi "kompozycjami" tworzy również całkiem przyjemną muzykę:
http://www.youtube.com/watch?v=_YVmCcR1B50
O pisze się o jednym z "moich" gatunków, ale mi się dziś nie chce klepać w klawiaturę, więc rzucę wam triangla. Kupować płyty, tanie są ;-) (trochę słuchania za free też jest)
http://trianglerecords.blogspot.com/
Pierwszy raz spotykam się z tym "4'33" i po, hmm, taaak, "przesłuchaniu", powiem, zapewne otwierając drzwi dla wielkiego krzyku tych o większej wrażliwości muzycznej(o ile w tym przypadku można tak mówić), że jeśli ktoś stoi lub siedzi obok instrumentu i nic na nim nie gra, to nie ma muzyki, bo nie ma dźwięków i nic nie da zapisywanie samymi pauzami. To nie jest utwór i dziwię się ludziom klaskającym na filmiku na youtubie, widać autorytet artysty zadziałał...
Walenie w bębny i po strunach bez ładu i składu, to walenie w bębny i po strunach bez ładu i składu, a nie muzyka.
ppaatt <- dadaiści to nie byli jacyś absolutystyczni nihiliści w obszarze sztuki(coś takiego w ogóle do niczego nie prowadzi), a wystąpili przeciwko ówczesnej tradycji, kanonom itd., wyrażając to przez różne absurdalne i komiczne artystyczne akcje i projekty, aby otworzyć drogę dla swobodnego wyrażania się artysty. Z tym, że poszło to tak daleko, że właściwie wszystko co artysta zrobił lub określił przez siebie było sztuką i w takiej skrzywionej formie ta idea przetrwała do dziś. Najbardziej z tego chyba korzysta kicz wystawiany w galeriach.
"Walenie w bębny i po strunach bez ładu i składu, to walenie w bębny i po strunach bez ładu i składu, a nie muzyka."
MOAR!!!
się nie śmiej. te twoje umcyumcy z komputera to też nie muzyka!
Co w tym śmiesznego?
Brak totalnego zrozumienia definicji muzyki i wasza próba nazywania muzyką tylko tego co jesteście w stanie zrozumieć i (najczęściej) polubić. Wszystko inne, to "niemuzyka".
A jaka jest ta definicja? Mam się kierować tą na wiki, czy z jakichś książek?
Nie nazwę nigdy czegoś takiego jak w [1] muzyką, to po prostu nie zasługuje na to, może to jakaś niezwykle ekstremalna forma eksperymentowania z dźwiękami, ale nic poza tym.
No, ale można się tym jarać, czemu nie?
Ta z wikipedii jest wystarczająca.
Trzeba tylko jeszcze tylko zrozumieć co tam jest napisane i wyciągnąć odpowiednie wnioski...
Ale skoro, to Ty decydujesz co jest muzyką, a co nią nie jest, to jakakolwiek definicja nie ma sensu przecież...
No to czytam definicję z wiki. Pierwsze zdanie i padają słowa "sztuka organizacji". Zostawiam "sztukę", bo to szeroki termin i biorę "organizację". Włączam [1], słucham i żadnej organizacji w tym nie słyszę, tylko chaos. Naprawdę słyszysz w tym zorganizowane struktury dźwiękowe w czasie?
A tak poza tym...
Ale skoro, to Ty decydujesz co jest muzyką, a co nią nie jest, to jakakolwiek definicja nie ma sensu przecież...
... to ty też "decydujesz" co jest muzyką.
Oczywiście, że utwór ten jest zorganizowany na najniższym poziomie tego znaczenia.
Posiada początek i zakończenie. ;]
Organizacja utworu, to nadanie mu ogólnie przyjętej formy, jak byś jeszcze tego nie wiedział.
A noise jest gatunkiem, który akurat to kontestuje.
Ciężko się tego na serio domyśleć?
Kto wie, jak wyglądałaby dzisiaj scena muzyczna gdyby każdy jak ślepy podążał za ustalonymi normami.
Szczęśliwy jednak jestem, ze mimo wszystko świat wydał takich ludzi jak Debussy, Satie, Stockhusen czy nawet Merzbowa, który nie bali się iść dalej i szukać nowych dróg dla swojej artystycznej ekspresji, łamiąc sztywne, z dupy wzięte reguły...
Początek i zakończenie wyznaczają czasowe granice utworu, ale nie dotyczą tego co jest "wewnątrz".
Jak dla mnie to, że chaos ma początek i koniec nie czyni z tego chaosu czegoś zorganizowanego, no sorry, ale w ten sposób można nazwać czymś zorganizowanym cokolwiek.
Organizacja utworu, to nadanie mu ogólnie przyjętej formy, jak byś jeszcze tego nie wiedział.
A noise jest gatunkiem, który akurat to kontestuje.
Ciężko się tego na serio domyśleć?
"Ogólnie przyjętej" - e, jak dla mnie można nadawać formę, która nie była w danym momencie ogólnie przyjęta, ale mniejsza z tym.
I ciężko było mi nie zauważyć, że noise się temu sprzeciwia, ale tak to zanegował, że całkowicie wyeliminował i wyszło wielkie nie-wiadomo-co.
Kto wie, jak wyglądałaby dzisiaj scena muzyczna gdyby każdy jak ślepy podążał za ustalonymi normami.
Szczęśliwy jednak jestem, ze mimo wszystko świat wydał takich ludzi jak Debussy, Satie, Stockhusen czy nawet Merzbowa, który nie bali się iść dalej i szukać nowych dróg dla swojej artystycznej ekspresji, łamiąc sztywne, z dupy wzięte reguły...
Ja tam nic nie napisałem o ślepym trzymaniu się reguł, bo rozwój jest ok, tylko że brnąc w łamaniu tych reguł, w końcu można wykroczyć poza te fundamentalne w danej dziedzinie i automatycznie wytwór nie będzie się zawierać w niej.
BTW tematu i ignorancji muzycznej...
Sam zdziwiłem się, ze w swojej biblioteczce, nie licząc kilku biografii, nie mam praktycznie nic o muzyce, tak ogólnie.
Z przyjemnością zatem znalazłem dzisiaj w EMPiKu trzy monografie w serii Linia Muzyczna, wydanej przy okazji festiwalu Sacrum Profanum. Konkretnie tytuły te, to "Nowa muzyka amerykańska", "Nowa muzyka brytyjska" i "Nowa muzyka niemiecka" opisujące rozwój muzyki współczesnej w tychże krajach, przedstawiające wybitnych kreatorów (jest oczywiście ignorowany w tymże wątku do roli "eksperymentatora" John Cage). Fajne pozycje, polecam okrutnie.
Kupiłem też monumentalne dzieło (szkoda że mało na naszym rynku takich właśnie pozycji) "Reszta jest hałasem - Słuchając dwudziestego wieku" Alexa Rossa. Opasła monografia rozwoju muzyki współczesnej na przestrzeni ostatnich 110 lat i za nią zabieram się na początek.
Ignorantom muzycznym polecam powyższe pozycje, a może w końcu przekonają się, jak bogatym tworem jest muzyka i jak wiele, zgoła nielogicznych i dziwnych form może przybrać.
;]
"Reszta jest hałasem", to jednak książka nie o muzyce współczesnej, a o współczesnej muzyce klasycznej i jej wpływie na świat. ;]
Genialna pozycja pełna anegdot i plotek (często brutalnych niczym z jakiegoś brukowca), a napisana bardzo fajnym językiem, choć nie stroniącym od muzycznego nazewnictwa, więc jeśli ktoś nie wiem co to akord, tercja, kwarta czysta czy tryton, to będzie musiał nadrabiać wiedzę.
Takie małe sprostowanie do wcześniejszego postu.
Noise to termin dość wieloznaczny, odnosić może się do wielu gatunków, ale załóżmy, że ograniczamy się do tylko do noise rocka.
Jako odrębny gatunek muzyczny wg mnie nie jest zbyt ciekawy, ale wzbogacanie muzyki takimi smaczkami upiększa kawałek. Polecam zapoznanie się z twórczością zespołu Sonic Youth. Grają alternatywnego rocka jednak, w większości swoich utworów umieszczają solówki, albo riffy, które można zaszufladkować w kategorii noise.
BTW Znacie jakichś twórców tworzących muzykę elektroniczną, którą można podpiąć pod noise?