Pierwszego dnia zdjęć doszło jednak do zgrzytu, który bardzo zdenerwował reżysera. – Mieliśmy grać mówioną scenę w samochodzie. Tuż przed Marcin [Kołodyński – przyp. aut.] przywiózł trochę zioła, które było dość mocne. Pomyśleliśmy: „Zjaramy się, wyjdzie naturalnie, będzie fajnie”. Ale nie było, bo ciągle zapominaliśmy tekst. Dopiero później uświadomiono nam, że każda minuta filmu kosztuje fortunę. Dostaliśmy opieprz od Olafa, zarządzono chwilową przerwę, a potem się jakoś ogarnęliśmy.
http://film.onet.pl/wiadomosci/publikacje/artykuly/jak-bajer-zostal-laska,1,5412201,wiadomosc.html
Gdyby byl aktorem pewnie juz by niezyl... A tak jest malarzem i pewnie nie stać go na tak wielki przydzial zielska