... te wszystkie ostre świństwa? :)
Nie chcę się tu naśmiewać, czy wyszydzać. Po prostu chcę zrozumieć co powoduje takimi osobami.
Zdaję sobie sprawę, że 95% z tych "jak-ja-lubię-ostre-takie-że-ja-pieprzę!" w zaciszu domowym czy generalnie poza swoim towarzystwem nie zje nic ostrzejszego od Majonezu Babuni, a tylko szpanują jakich to ostrych przypraw używają żeby zdobyć podziw kumpli i miano macho wśród dziewoj, no ale seriously ...
Jestem generalnie naprawdę niezłym kucharzem (jak i niezłym smakoszem :>) i po prostu nie rozumiem tego fenomenu.
Trochę ostrości - nawet takiej solidnej - dodaje potrawom smaku, wybija smak, czy też podkreśla konkretny aromat. W końcu to przyprawy.
Wszelakie tłustości typu kanapka z boczkiem i chrzanem, czy golonka z chrzem albo musztarda, czy nawet jakieś fest chilli czy choćby sporo potraw Dalekiego Wschodu ... to jest ok.
Ale nie rozumiem jak można jeść coś, w czym ostrość zabija całkowicie jakikolwiek smak poza uczuciem spływającego szkliwa w zębach podczas jedzenia i chęci przeszczepienia sobie kwaso- i żaroodpornej odbytnicy na następny dzień :)
Potrawy traktowane tymi ekstremalnie ostrymi badziewiami są dla niektórych może i jadalne, ale tracą jakiekolwiek walory smakowe. Między innymi dlatego natura umieściła receptory piekącego smaku na czubku języka, żeby jak najszybciej rozpoznawać potencjalne trucizny :)
W momencie jak na język trafia coś co prostuje włosy w nosie i rozpuszcza plomby, to pozostałe komórki smakowe się wręcz blokują nie pozwalając na odczuwanie innych smaków.
Przecież przyrządza się potrawy po to, żeby odczuwać ich smak, rozkoszować się nim, wyłapywać subtelności różnych przypraw, oblizywać się ze smakiem i żądać jeszcze, a nie bać się beknąć po jedzeniu żeby nie podpalić stołu i osoby siedzącej na przeciwko. Oczywiście zaraz po tym jak się uda złapać oddech :)
Czy to coś w rodzaju sportu ekstremalnego tylko że z użyciem sztućców zamiast nieprzywiązanego bungee? :)
No nie potrafię tego przyswoić. O ile rozumiem właśnie sporty ekstremalne, to takie samotorturowanie się jest mi jakby obce.
Jakiś automasochizm czy co? :)
Pomóżcie mi to zrozumieć :)
Niektórzy lubią słone, niektórzy lubią słodkie, niektórzy gorzkie... Tak inni lubią ostre.
Ja dla przykładu, nie tknę nic słonego. :)
automasochizm
masło maślane :P
Moze po prostu lubia ostre jedzenie - nie pomyslales o tym?
Zdaję sobie sprawę, że 95% z tych "jak-ja-lubię-ostre-takie-że-ja-pieprzę!" w zaciszu domowym czy generalnie poza swoim towarzystwem nie zje nic ostrzejszego od Majonezu Babuni, a tylko szpanują jakich to ostrych przypraw używają żeby zdobyć podziw kumpli i miano macho wśród dziewoj, no ale seriously ...
ROTFL.
Dla mnie masochizm to jaranie się horrorami. Dla mnie strach jest czymś przykrym, i wolałbym tego raczej unikać. Niektórych jednak to podnieca, nie rozumiem tego. Myślę że jest to analogiczna sytuacja.
Sytuacja analogiczna jak z paleniem papierosow- tak samo szkodliwe, i ludzie lubia palic, co z tego ze i z jednego i z drugiego beda mieli za kilkanascie lat zniszczony zoladek, zniszczone jelita, niech żrą ile wlezie, ich zdrowie i ich glupota.
Ja natomiast nie lubie sosu slodko-kwasnego, po prostu nie cierpie, ale komus moze to smakowac.
Rzadko jem ostre rzeczy, z typowo ostrych lubie zjesc pizze. Lubie wowczas popijac woda, jak mnie pali. :P
beda mieli za kilkanascie lat zniszczony zoladek, zniszczone jelita, niech żrą ile wlezie, ich zdrowie i ich glupota
Cool story, bro. Na pewno wierzysz tez, ze lepiej jest jesc typowe polskie zarelko, w wiekszosci przesolone i przetluszczone.
http://www.medsos.pl/p/Czy-ostre-jedzenie-jest-szkodliwe-9645
Hellmaker --> Trzeba odroznic jedzenie ostrych potraw od szpanowania przed znajomymi. Dla szpanowania ludzie rozne glupoty robia, nikt normalny - nawet jesli lubi ostre zarcie - raczej nie wpieprza na codzien pizzy zalanej sosikiem o skali Scovilla liczonej w dziesiatkach i setkach tysiecy, bo nie ma to zadnego sensu. Co innego zeby nagrac filmik i wrzucic na youtuba dla smiechu, nie takie glupoty sie zdarza ludziom przeciez popelniac.
Nienienie. Nie zrozumieliście mnie.
Nie chodzi mi o ostre przyprawy jako ostre. Jak na przykład dodanie dwóch kropli Pierdnięcia Szatana czy innego habanero do całego gara fasolki po bretońsku, czy okraszanie kanapki z dżemem przy pomocy wasabi.
To jest ok.
To jest uzasadnione i ma sens. W końcu ostre przyprawy pobudzają gruczoły ślinowe i wyczulają pozostałe kubki smakowe, więc smak, który odczuwamy jest bogatszy, a poza tym ślina jest częścią wstępnego procesu trawienia.
Chodzi mi o takich co to zassają pół łyżeczki jakiegoś badziewia (zanim zdąży się przepalić przez metal), a potem chodzą dumni jakby zdobyli Mount Everest w samych skarpetkach. I sandałach.
Albo dodają do potraw takie ilości ostrych przypraw, że - nawet sami to przyznają - nie czują nic poza piecem hutniczym w zatokach.
Gusta gustami, ale po co?
Jeżeli przyrządzam potrawę, to po to żeby czuć jej smak, a nie żeby go nie czuć :)
meelosh ---> "masło maślane :P" - nie, to nie jest masło maślane. Różnica między masochizmem i automasochizmem jest jak między gwałtem i samogwałtem :)
[12]Wiem wiem, zaraz mi powiesz ze palenie tak samo nie jest szkodliwe, bo juz to nieraz pisales. Ciotka byla taka sama bohaterka, poszla do szpitala z bolem brzucha, juz z niego nie wyszla, za kilka tygodni gryzla ziemie , nawet jej nie otwierali, palila cale zycie, pozyjom uwidim bohaterze.
Andre Linoge --> Ale co ma do tego palenie? Oczywiscie, ze palenie jest szkodliwe, wszelkie badania i statystyki to potwierdzaja - zwieksza ryzyko zachorowania na raka, itp itd. Ty natomiast wymysliles sobie z dupy wziety wniosek, ze tak samo szkodliwe jest ostre jedzenie, podczas gdy zadne badania ani statystyki o tym nie swiadcza - swiadcza za to o czyms wrecz przeciwnym.
Z dupy wziete jest to co piszesz,tak samo jak z dupy wziete bylo co pisales kiedys o paleniu papierosow, bo sam paliles. Ale nie chce mi sie szukac odpowiednich przykladow. Wystarczy poczytac jaki wplyw ostre przyprawy maja na caly uklad trawienny.I czym sie to moze skonczyc.
Ostra potrawa nie polega na tym że robi się gar grochówki w wrzuca do niego opakowanie najostrzejszej papryki jaka znajdziemy. W ostrych potrawach chodzi o to aby jednym ze smaków była "ostrość". I ani nie w całej objętości ani nie jako jedyny smak.
Z dupy wziete jest to co piszesz,tak samo jak z dupy wziete bylo co pisales kiedys o paleniu papierosow, bo sam paliles. Ale nie chce mi sie szukac odpowiednich przykladow. Wystarczy poczytac jaki wplyw ostre przyprawy maja na caly uklad trawienny.I czym sie to moze skonczyc.
No to zarzuc jakies linki do poczytania o tych rewelacjach, bo tak samo moge zaraz stwierdzic, ze picie czystej wody jest szkodliwe, 'ale nie chce mi sie szukac przykladow, wystarczy o tym poczytac'. Ja ci juz wyzej podalem link z forum medycznego na szybciutko bez zadnych problemow znaleziony, po poszukaniu "szkodliwosc ostrego jedzenia" - ty na razie prezentujesz tylko swoje niczym nie poparte wymysly.
Soulcatcher ---> Oczywiście. Ale są tacy, którzy właśnie tak robią. I tego właśnie nie rozumiem.
Ostrość ma być jednym ze smaków, a nie jedynym.
brednie, ja np bardzo lubie bardzo ostro zjesc... i dla mnie to co wielu uwaza za zar w ustach, dla mnie jest po prostu ostre.
ostre czesto podkresla smak potrawy i daje z niej wiecej niz sama ostrosc.
tak samo jak sol jest dodawana do czekolady goracej... nie dlatego, zeby czekolada byla slona, ale zeby wydobyc glebie smaku.
przyklad sos chilli ktory uzywam jest piekielnie ostry, kilkaset tysiecy scoville'a, ale ma zajebiscie slodkawy posmak papryczek chipotle, jest gleboki w smaku i nawet jak dodaje kropelke to daje potrawie jaja.... (3-4 kropelki z rosolu robi zupe wypalajaca usta, zjadliwa, ale z kopem)
wysiak- wszedzie na necie rozmowy ,posty i badania sa o normalnych ilosciach ostrych przypraw, tak jak jedza normalni ludzie. Nikt nie bada jaka szkodliwosc jest extremalnego walenia ostrej przprawy do zoladka, o czym jest ten watek, bo takie badania sa niepotrzebne. No ale jesli dalej twierdzisz ze zjedzenie kolacji z 10 krotna dawka ostrej papryki jest balsamem dla zoladka, to gl.
@Andre Linoge
Ostre przyprawy mogą wywołać przykre dolegliwości takie jak zgaga w przypadku osób o wrażliwych żołądkach ale nic im się nie stanie.
Jedynie co Ci może zaszkodzić to Kapsaicyna ale spokojnie, nim zjesz jej odpowiednią ilość w chili, prędzej będziesz się zwijał na podłodze i wymiotował ogniem. ;)
Dessloch ---> Cały czas to piszę. Nie chodzi mi o takie ostre nawet jak Ty jesz. Są tacy, którzy walną pół łyżeczki zamiast 3-4 kropel. I poza ogniem nic nie czują.
"tak samo jak sol jest dodawana do czekolady goracej.." - szczyptę soli dodaje się do większości słodkich potraw. Tak jak szczyptę cukru do większości pozostałych :)
Andre Linoge --> Przeczytaj co napisalem do Hellmakera w [12], nikt nawet lubiacy ostre jedzenie, nie je codziennie kolacji 'z 10 krotna dawka ostrej papryki' (ciekawe tylko co uwazasz za 'dawke' - jesli jestes przyzwyczajony do typowej polskiej kuchni, to mozesz dowolna dawke czegokolwiek ostrego uwazac za "ogien"). Ostre jedzenie wystepuje np w kuchni chinskiej czy hinduskiej, i o takim jedzeniu rozmawiamy, nie o imprezowych wybrykach - bo imprezowe wybryki to nie jest jedzenie.
Hellmaker -->
Są tacy, którzy walną pół łyżeczki zamiast 3-4 kropel. I poza ogniem nic nie czują.
No wlasnie 'nie ma takich', ktorzy by tak na codzien robili, przynajmniej ja o takich ludziach nie slyszalem - a sam lubie jesc ostro, i raczej siedze 'w temacie' ostrych sosow, papryk, itd.
Ja najbardziej lubię słodkie rzeczy, ale nie przepadam za rzeczami słonymi. Ostre przyprawy lubię czasem zjeść, ale to sporadycznie.
Nikt nie bada jaka szkodliwosc jest extremalnego walenia ostrej przprawy do zoladka, o czym jest ten watek, bo takie badania sa niepotrzebne. No ale jesli dalej twierdzisz ze zjedzenie kolacji z 10 krotna dawka ostrej papryki jest balsamem dla zoladka, to gl.
Coś dla Ciebie, chwila szukania na googlach. ;)
"Niektóre restauracje, np. w Edynburgu (Szkocja), przeprowadzają zawody w jedzeniu ostrych przysmaków. Niektórzy z zawodników w Edynburgu wili się po podłodze, wymiotując i mdlejąc. Pracownicy brytyjskiego Czerwonego Krzyża, którzy nadzorowali zawody, musieli wezwać ambulans.
Ludzie odpadali z konkurencji , bo zaczynali wymiotować, mdleć, pocić się i dyszeć. Po zawodach zapytano Paula Boslanda, profesora ogrodnictwa na Uniwersytecie w Nowym Meksyku i dyrektora instytutu Chile Pepper Institute, Bhuta Jolokia, czy zbyt duże ilości ostrego jedzenia mogą zabić?
Odpowiedział, że teoretycznie jest to możliwe. Podczas pewnego badania z 1980 roku obliczono, że trzy funty ekstremalnie ostrej papryki w postaci proszku, zjedzone za jednym zamachem, może zabić osobę ważącą ok. 75 kg. - Ale ciało na pewno zareagowałoby wcześniej i nie pozwoliło, żeby coś takiego się stało - mówi profesor Bosland"
Dodam, że 3 funty to około 1 kg. ;]
Wismerin- ale ja lubie ostre jedzenie.Ale w zyciu nie uwierze, ze dlugotrwale jedzenie ostrych przypraw nie ma wplywu na zoladek i caly uklad trawienny.Moze tam jacys tajlandczycy ktorzy od urodzenia wpieprzaja psy z kilogramem papryki co tydzien nie maja takich problemow, bo sa juz genetycznie przyzwyczajeni.
Ale w zyciu nie uwierze, ze dlugotrwale jedzenie ostrych przypraw nie ma wplywu na zoladek i caly uklad trawienny.
Oczywiscie, ma wplyw na caly organizm. Wplyw pozytywny.
Chyba musze dodac, ze nadal mowie o jedzeniu ostrych przypraw, a nie o popijaniu ekstraktu kapsaicyny, zeby nie bylo niedomowien.
Nadal zadnych linkow do poczytania?
Wiem, tak jak palenie papierosow, co nieraz pisales, eot.
@Andre Linoge
Ostre przyprawy w odpowiednich ilościach nie powodują żadnych wyniszczeń w układnie trawiennym a jedynie pobudzają komórki przez co czujesz palenie.
Mając na przykład wrzody fakt lepiej to ominąć bo mogą spotęgować ból ale same w sobie choroby nie wywołują.
I mówiąc o odpowiednich ilościach w sensie nie mam na myśli kubła z 1 kg papryczką chili. ;]
Też nie do końca :) o ile poleca się paprykę, pieprz to np. dla osób z problemami nerek nie poleca się pieprzu cayenskiego z racji właśnie kapsaicyny :)
a że idiotów nie brakuje, to ostra kuchnia " imprezowa" dla niektórych to codzienność :)
Ja uwielbiam ostre żarcie, chrzan to bym najchętniej walił do każdej kanapki, a tabasco habanero (to najmocniejsze) + kanapka z domowym pasztetem i świeżutkim chlebem to jedna z najpyszniejszych rzeczy jakie jadłem w życiu.
@DiabloManiak
Tyle, że to już wynika z choroby jaką posiadasz, tak samo jak osobom z nietolerancją laktozy odradza się produkty mleczne.
wysiak ---> "No wlasnie 'nie ma takich', ktorzy by tak na codzien robili, przynajmniej ja o takich ludziach nie slyszalem" - czyli mój fragment z posta [1] można zaokrąglić do 100%? :)
Wismerin ---> "Dodam, że 3 funty to około 1 kg. ;]" - bardzo "około", bo bliżej 1,5 kg :P
Wismerin - to wszystko to jest teoria, a zycie niestety jest o wiele bardziej skomplikowane.
Kazdy jest inny, i kazdy moze sobie uszkodzic zoladek czymkolwiek - pijac za duzo mleka, jedzac smazone potrawy czy jedzac czesto za ostre jedzenie.
Ale niech wysiaki maja dobre samopoczucie,i niech im sie dobrze zyje, bo z tego co zauwazylem , to wszystko co osobiscie dotyczy wysiaka, to jest zdrowe, nieszkodzace, i ma same zalety, i niech tak bedzie :) w koncu oszukiwanie samego siebie,to tez jest jakis sposob na zycie.
Wismerin akurat zwykle problemy gastryczne są ignorowane :)
a weź takiego np. "Stalin_san" już może mieć kłopoty z nerkami ale papryczki najostrzejsze ( co w stosunku do wspominanego pieprzu ... wręcz mordercze) :)
@Hellmaker
0,5 kg. w jedną czy w drugą stronę nie wiem czy ma jakieś znacznie w tym przypadku. :P Ale tak, masz rację. ;)
Hellmaker --> Pewnie tak, powiedzialbym nawet, ze niewielu ludzi, uzywajacych na codzien np ostrych sosow do doprawiania potraw - w normalny sposob, tak jak opisal to Dessloch - bawi sie w takie imprezowe 'udowodnianie odwagi', nie ma takich potrzeb. To raczej domena ludkow, ktorzy pierwszy (i zwykle ostatni) raz dostali gdzies jakiegos Blaira, chca sie zabawic, sprobowac 'jak to jest', i wrzucic na youtuba:)
Andre Linoge --> Spoko, wiemy juz, ze "nikt nas nie przekona, ze biale jest biale, a czarne jest czarne". Ty wiesz swoje, szkoda tylko ze nie wiadomo skad niby to wiesz, bo nadal nie sprobowales nawet podac zadnych, najmniejszych nawet zrodel swojej wiedzy - trudno, z takim brakiem argumentow zwyczajnie nie da sie normalnie dyskutowac:) Oczywiscie, ze wszystko moze komus zaszkodzic - masz natomiast wieksze szanse, ze zaszkodzi ci typowa polska kuchnia z wszystkim smazonym, zalanym tluszczykiem, i z kazda potrawa zasypana sola - niz ze zaszkodza ci ostre przyprawy.
Alez jedzcie sobie ile chcecie, codziennie nawet, i lulki palcie, mnie nic do tego:) Zycie to zweryfikuje, predzej czy pozniej.Na razie mozecie byc bohaterami, a nawet twardzielami, ktorzy zjedza wszystko w kazdej ilosci:)
Osobiście jako osoba jedząca bardzo ostro nie jestem w stanie określić dlaczego mam taki gust, nie wiem co na mnie wpłynęło że jem potrawy które dla większości byłby masochizmem lub też samobójstwem - Nie jestem w stanie tego wyjaśnić. Jednak na ten moment jestem w stanie powiedzieć jak ostre jedzenie oddziałuję na mój organizm i ogólne samopoczucie.
Po zjedzeniu na prawdę ostrej potrawy czuję się jak palacz który zapalił papierosa po całym dniu abstynencji, daję mi to jakąś wewnętrzną ulgę - Osobiście uważam że każdy ma swoje gusta, a o gustach się nie dyskutuję, jednak śmieszą mnie sytuację kiedy ktoś żre nagą jolkę, a następnie kręci filmik i szpanuję przed "ziomkami" jaki to on jest mocny.
Co do tego że ostre jedzenie zabija smak potraw powiem tylko tyle, że granica ciągle się zwiększa i po pewnym czasie to co kiedyś zabijało smak teraz go jeszcze bardziej potęguję :).
A, i to że kapsaicyna działa negatywnie na organizm jest w większej części brednią, ostre jedzenie pobudza układ trawienny, oczyszcza jelita, zabija wiele negatywnych bakterii (W tym i podobno komórki rakowe, gdzieś na jakimś forum kiedyś czytałem wpisy kolesia który przy pomocy maści z papryczek wyleczył raka skóry - Poza tym jakiś czas temu w Wielkiej Brytanii były prowadzone badania na ten temat i z tego co pamiętam zakończyły się pozytywnie dla kapsaicyny) i wiele, wiele więcej.
Również osobiście jestem żywym przykładem tego jak kapsaicyna polepsza pracę jelit, bo bądź nie bądź gdyby nie ostre żarło chodził bym ciągle wkurzony i w tym wypadku nawet activia by nie pomogła ^^.
Ale nadal nie można zapominać że kapsaicyna jest trucizną która w olbrzymich dawkach może uśmiercić człowieka (Jednak chyba nie odnotowano takiego przypadku), a jak każda trucizna/toksyna jest filtrowana przez wątrobę i jest to chyba jedyny narząd który jakoś bardziej dostaję po dupie :). (Oczywiście pomijam rozmaite śluzówki które mogą zostać podrażnione przez kapsaicynę, jednak nie uszkodzone).
Cały mój wywód zakończę szczerą i zarazem prawdziwą sentencją - "Wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem".
Pozdrawiam...
@Andre Linoge
Ok, ujmę to trochę inaczej. Badania (poszukaj w google jest tego od groma) wykazują, że w przypadku zdecydowanie większości liczby osób ostre przyprawy wpływają pozytywnie na organizm i nie wiem czy w ogóle są przypadki aby zdrowy człowiek rozchorował się z ostrych dań.
Popatrz sobie na takie kraje jak Hiszpania, która preferuje ostrą kuchnie. Jakoś nie słyszałem aby ludzie cierpieli tam częściej na choroby układu trawiennego niż w innych krajach.
@DiabloManiak
To jest na zasadzie jak nie boli to po co iść do lekarza? Jeszcze coś wykryje i co wtedy? ;]
nie wiem czy ktoś wspominał, ostatnio oglądałem na "National Geographic" program, o naszych "instynktach" smakowych i co ciekawe w dużej mierze o tym czy coś nam będzie smakowało zależy od wartości odżywczych danego produktu - lubimy wszystko to co zapewnia organizmowi kalorie, czyli tłuste śmieciowe żarcie, ale także ostrą paprykę ze względu na bogatą ilość witaminy C/A/B/E - organizm sam nas nakłania do spożywania niektórych produktów gdy zaczyna nam brakować jakichś składników odżywczych np. facet pływał przez 3 miesiące samotnie w łodzi ratunkowej, po kilku tygodniach mięso ryb które łowił zbrzydło mu, ale za to nabrał ochoty na oczy i płetwy - czyli na coś czego normalnie w życiu by nie zjadł, a gdzie znajduje się ...............witamina c, której nie ma w jej mięsie - organizm podświadomie poprzez przestawienie mu "smaku" nakłonił go by zjadł to co pozwoli mu uzupełnić składniki odżywcze, tak jak z papryką - gdy ją spożywamy mózg daje nam pozytywnych wrażeń smakowych (endorfina)mimo, że ta pali nam gardło/żołądek, ale dzięki jej bogactwu witamin łatwo uzupełnimy je w organizmie.
po prostu w genach dzięki ewolucji tysięcy pokoleń, dostajemy w pakiecie startowym zestaw instynktów/receptorów które podpowiadają nam co jest dla nas dobre i smaczne.
pikanteria szybciej spala tkankę tłuszczową, powoduje pot :)
ja lubie na ostro, nie zawsze ale lubię i nie ma dla mnie granic, fakt że czasem mocno to boli potem ale lubię te przyprawy i już..
to tak jak dla mnie jest niezrozumiałe picie beznadziejnych piw, jak i w ogóle picie tego czegoś w nadmiernych ilościach, tak to już jest z gustem i 'gustem' :]
Są tacy, którzy walną pół łyżeczki zamiast 3-4 kropel. I poza ogniem nic nie czują.
Sam na co dzień lubię zjeść ostro. Mówię tu o żarciu które przełknie każdy kto lubi troche bardziej pikantne rzeczy.
Ale w tym o czym piszesz również nie widzę nic dziwnego. Sam od czasu do czasu walnę sobie papryczke albo łyżeczke na prawde ostrego sosu. I wtedy już nie chodzi mi o walory smakowe, a właśnie o to aby poczuć ten ogień.
Czemu? nie wiem, po prostu to lubię.
Dla mnie działa to na podobnej zasadzie co np. ostatnie powtórzenie z ostatniej serii na siłowni. Czujesz sie pobudzony, rozgrzany, troche podniecony.
Jasne że palenie języka i gardła, czerwona twarz, rozgrzanie itd. nie wydają się przyjemne, ale są w pewnym sensie fajne. Jak to Blair's pisze na swoich produktach- Feel Alive! :)
Ja myślę, że to jest właśnie ta subtelna różnica genetyczna, że są tacy co rozróżniają smaki nawet przy najostrzejszym. Lubię ostre jedzenie.
w sumie to tez nie wiem, ostrość potrawy to nie smak, z biologicznego punktu widzenia to zwykły ból.
ale lubię ostre żarcie bo zawaliste jest to pieczenie w ustach, fajne uczucie, dlatego ludzie lubią ostre.
Ja lubie ostre, tylko nie za bardzo, bo pozniej rano czuje drugi raz jak ostra byla potrawa :P Nie powiem, jak ide do da grasso na pizze to biore z papryczkami ^^
Nie ma ostrego smaku. Są 4: słony, słodki, gorzki i kwaśny :)
Co do ostrości potraw, to sądzę że kto jak co lubi. Ja lubię czasami coś na bardzo ostro, albo idę do restauracji która podaje pikantne rzeczy. Ale nie dla popisu ale bo po prostu to lubię.
Bo po co się coś robi? Bo się lubi :)
Ostrość ostrości nierówna, bo w sumie o jakiej ostrości mówimy, takiej bardziej pieprzowej? Paprykowej? Chrzanowej?
Niektórzy, żeby się wprawić w lepsze samopoczucie, zjadają tabliczkę czekolady, inni wolą w tym celu tabasco ;)
Ja np. uwielbiam pizzę doprawioną nagą jolokią /w rozsądnej ilości, czyli tak, żeby paliło i para nosem buchała, ale jednak nie na tyle, by się zwijać na podłodze :P/, a ostatnio udało mi się stworzyć przepyszny gulasz wołowy doprawiany chrzanem, nikogo jednak nie odważyłam się nim poczęstować, bo po dwóch kęsach było się obślinionym jak wściekły lis - tak silnie reagowały na ostrość gruczoły ślinowe. W obu przypadkach to zupełnie inna ostrość, dająca różne doznania. I tak, to pewien rodzaj masochizmu i uzależnienia.
Nie uważam, żeby słabość do ostrego jedzenia była też powodem do szpanu - mnie tam np. bardziej imponują smakosze wyjęci niczym z Master Chefa, którzy w potrawach doszukują się "nut pistacji i migdałów", niż ludzie, którzy po prostu lubią dać sobie w palnik. ;)
Ale dolegliwości gastryczne? Chyba jestem "genetycznie przystosowana", bo u siebie w ogóle nie widzę jakiejś takiej zależności..
Lukis' ---> Jest pięć smaków (kubków smakowych/receptorów smakowych), a nie cztery. A prawdopodobnie nawet 6, ale to nie jest potwierdzone.
Gust.
A na przyszłość, naucz się pisać nazwę tematu, bo obecna nazwa nie ma żadnego sensu.
PS. Ludźmi jedzącymi kieruje głód.
W domu na podorędziu zawsze mam tabasko. Takie kubki smakowe po prostu. Nie dodaję do wszystkiego oczywiście, ale po prostu lubię kiedy czasem pali w gębie.
Np: Pizza z tabasco
kromka chleba + szynka + ser + ketchup + kilka kropel tabasco
Ale na codzien raczej "normalne" jedzenie.
Ja uwielbiam ostre żarcie :) Nie chodzi nawet o smak tylko o to ,że ta ostrość w ustach jakoś tak na mnie wpływa ,że jest mi po prostu dobrze. Coś jak czekolada.
Nie wiem, czy ktoś napisał, ale kapsaicyna, czyli to co sprawia że coś jest ostre powoduje wytwarzanie endorfin, czyli hormonu szczęścia. Osobiście lubię od czasu do czasu zjeść coś tak ostrego, że wykręca język na lewo i w głowie się kręci. Jestem wtedy po prostu szczęśliwy :) Ale kto co lubi.
Ja Pikantny Ketchup ostatnio zamieniłem na łagodny, generalnie lubię na ostro ale bez przesady. Raz jadłem kebaba tylko z sosem ostrym to nie czułem smaku tylko bułkę i sos, od tamtej pory albo mieszany albo łagodny. tabasko do pizzy oczywiście jak najbardziej ale przed włożeniem jej do pieca.
Parę lat spędzonych na Bliskim Wschodzie za dzieciaka i niestety została mi zaszczepiona skłonność do ostrej kuchni. Dzięki temu jestem w stanie zjeść rzeczy, których podniebienia chowane na schabowych z kartoflami nie są w stanie nawet powąchać. Ale to w gruncie rzeczy wszystko dla popisu i zgrywy, bo jak wiadomo najsmaczniejsza jest 'polska' kuchnia o smaku mydła i płyty pilśniowej.
Dlaczego jem niezdrowe rzeczy?
Bo są smaczne.
Tuminure ---> Uhuhuhu. Trafił się grammar nazi.
Wyjaśnij więc, O Wielki Polonisto dlaczegoż nie ma sensu.
A ja sobie powiem, że z językowego punktu widzenia Twoje P.S. też nie ma sensu. I co mi zrobisz?
Zenzibar ---> "bo jak wiadomo najsmaczniejsza jest 'polska' kuchnia o smaku mydła i płyty pilśniowej" - naprawdę współczuję Ci, że masz/miałeś kogoś, kto tak beznadziejnie gotuje/gotował. Albo współczuję restauracji do których zmuszony jesteś chodzić.
To "polskie" jedzenie dobrze przyrządzone ma równie wiele smaku jak każde inne dobrze przyrządzone. Ale jak się używa tylko standardowych przypraw (ziele angielskie, liść laurowy, sól, pieprz) to co się dziwisz, że smakuje tekturą?
Przecież pikantny ketchup czy sos w kebabie tylko fajnie podkreślają smak, ale nie wypalają gardła. Takie jedzenie tylko po to, aby "zionąć ogniem" też uważam za głupie.
Hellmaker -> Lukis ma rację. Nie ma ostrego smaku.
Stra Moldas ---> Och wiem. Odpowiedzialne za "ostre" są receptory bólowe na języku. Powiedzmy, że dość ... zwyczajowo podszedłem do tego określenia. My Bad.
Niemniej cała reszta pozostaje w mocy ^^
ja tam swego czasu uwielbialem sos ostry chili .Wcinalem go bezposrednio na chleb z maslem .ALe w koncu mi przeszlo :)) i dobrze.
Musisz jeszcze zauważyć, że tolerancja na kapsaicynę rośnie. To, co dla mnie ma fajny smak ale absolutnie bym nie nazwał tego pikantnym, dla mojej żony znajduje się na granicy tolerancji.
Tuminure ---> Uhuhuhu. Trafił się grammar nazi.
Jaki grammar nazi? Nie czepiam się gramatyki, ani Twojego języka polskiego (gdyż gdybyśmy pisali po chińsku, również zwróciłbym Ci na to uwagę), a po prostu tego, że nazywasz temat "Co kieruje ludźmi jedzącymi ...". Taka nazwa nic nie mówi, równie dobrze mógłbyś nazwać temat "Co...".
I moje PS. jak najbardziej ma sens. Ponieważ ludźmi jedzącymi - czyli tymi, o których pytasz w nazwie tematu - kieruje głód.
też tego nie kumam :) lubię pikantne, ale ostrość która zabija smak i parzy podniebienie jest bez sensu :)
zawsze przy takim temacie przypominam sobie jak kiedyś w londynie kumpel w barze zamówił ostrą tortille + extra jalapenos + extra chilli + extra tabasco... po pierwszych gryzach wszyscy w barze bili mu brawo, po kolejnych napuchł na twarzy, zrobił się czerwony a z oczu zaczęły mu płynąć rzewne łzy :D
Tuminure ---> "Ponieważ ludźmi jedzącymi - czyli tymi, o których pytasz w nazwie tematu - kieruje głód." - chyba, że rozszerzysz definicję głodu. Bo ludzie jedzą nie tylko wtedy gdy są głodni. Zaskakujące odkrycie, nieprawdaż?
" że nazywasz temat "Co kieruje ludźmi jedzącymi ...". Taka nazwa nic nie mówi" - wielokropek sugeruje, że reszta jest w treści posta. To taka jedna z funkcji wielokropka, wiesz?
Nie wpadłeś na to że dla jednego to co jest nie jadalnie ostre dla drugiego będzie po prostu ostre i lubi ten smak i uczucie po zjedzeniu czegoś ostrego?
Zielona Zabka --> Pozostaje wspolczuc kumplowi, bo przecenil swoje mozliwosci, i pewnie rzeczywiscie z calegu smaku posilku nie poczul nic:) Przy czym ktos inny pewnikiem moglby takie cos zjesc, i nawet sie nie spocic, jak juz yasiu zauwazyl. Kapsaicyna zwyczajnie aktywuje receptory bolu (nie wywoluje zadnych uszkodzen, tylko powoduje, ze zaczynaja wysylac impulsy), a do bolu mozna sie zwyczajnie przyzwyczaic, ktos zaprawiony zwyczajnie zniesie takie sygnaly bez problemu, i nie przeszkadza mu to poczuc smaku, bo wszystkie inne receptory w tym czasie pracuja normalnie. Komus nieprzyzwyczajonemu za to uczucie pieczenia przesloni inne odczucia, dlatego oczywiscie nie ma sie co zmuszac:)
Ot i cala tajemnica, skoro lubisz pikantne, to powinnas juz to swietnie zrozumiec - to, co dla ciebie jest pikantne, dla innych takie nie bedzie, kazdy ma inna definicje 'pikantnosci', zaleznie od gustu, przyzwyczajen i doswiadczenia.
Ja lubię ostre jedzenie, np. wczoraj wcinąłem ze smakiem takie hinduskie danie Madras (akurat z kurczakiem). Mimo, że bardzo ostre, to nie powiem, żeby nie miało smaku. Wraz z pszennym chlebem idealne połączenie. Do tego jogurt z mango i mamy przepis na dobry lunch ;-)
Pamiętam filmik Hohnera z jego kumplami jedzących sosy typu 'tak ostre, że za paliwo rakietowe może robić' :)
Pamięta ktoś jeszcze?
To?
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10644727
Ale video na yutubie juz nie ma..
Nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez ultra ostrych sosów. Od około 6 lat stanowi to niezbędny składnik mojej diety. Na "ostre świństwa" można się bardzo mocno uodpornić. Praktycznie nigdy nie stosuję tych przypraw "na pokaz", bo NIKT tego nie zjadłby poza mną. Z pół roku temu zrobiłem lekko pikantną, jak dla mnie, wersję Guacamole, w której nie byłem nawet w stanie wyczuć kapsaicyny, to mi ze 2 osoby palnęły, że je chciałem pozabijać. Od tamtej pory zwyczajnie tego nie używam, gdy zapraszam ludzi na kolację.
Co zaś się tyczy uodpornienia na ostrość, to jest to całkowicie naturalne. Codziennie na śniadanie do kanapek po 1 kropli Da Bomb The Final Answer, po 1 na kanapeczkę (takich maleńkich kropelek). Tabasco Habanero schodzi mi zaś w ilościach 1 butelki na 2 tygodnie. Jakiekolwiek spaghetti z sosem na bazie pomidorów i wina musi być doprawione Tabasco Habanero i koniec :).
Wcale też nie uważam, że jem tego za dużo. 3 krople da bomb na 1 kanapce robią ogromną różnicę i są zwyczajnie nieprzyjemne, bo od tego boli żołądek. 1 kropelka powoduje, poza uczuciem ostrości, wspaniałe ciepło rozchodzące się od przełyku aż do żołądka i tak cudownie rozgrzewa. W dodatku prawdą jest to, że stosowanie takich przypraw zaostrza apetyt - przynajmniej u mnie.
Największą bzdurą zaś, jaką słyszałem jest to, że zaostrzanie jedzenia "zabija smak" potraw. Dla mnie pomidory wciąż smakują pomidorami, avocado to avocado, zaś tuńczyk wciąż nie chce być łososiem. Może to właśnie kwestia uodpornienia. Po prostu kocham pikantne jedzenie i dobrze się po nim czuję :).
EDIT - właśnie też ogólnie przymierzam się do założenia małej plantacyjki Naga Jolokia.
Minas ogoleni sie zgadzam, ale ostatnie co palnales to mnie rozwalilo:) tunczyk wciaz nie chce byc lososiem?
mowie to jako fan surowego tunczyka w formie po prostu miesa lub tataru... mega ryba i akuart tutaj ostrego nie wsadzalbym
tak samo jak do grzybow, trufli...
po prostu niektore optrawy nie lubia ostrego.
dzisiaj burgery zrobilem, papryczka chipotle, wolowina, imbir, duzo kolendry, cebulka, cielecinka... na grilla mega.
tutaj niektorzy tez mowili ze wypala gebe, no ale coz... osoby ktore jadaja ostre tez potwierdzily ze zajebiste.
ale sa nietkore potrawy ktore niestety nie lubai ostrego
deTorquemada [ gry online level: 126 - I Worship His Shadow ]
W domu na podorędziu zawsze mam tabasko. Takie kubki smakowe po prostu. Nie dodaję do wszystkiego oczywiście, ale po prostu lubię kiedy czasem pali w gębie.
tabasco jest bardziej octowe, niz ostre....
Ah, miałem na myśli raczej te puszkowane badziewie dla pospólstwa. Zgadzam się jednakże z tym, że do surowej rybki, gotowanej, a także grzybów oraz wszelakich sosów na bazie creme fraiche/śmietany, wolę ostrych papryczek nie dodawać, bo zwyczajnie nie pasuje.
Ze swojej strony polecam guacamole na bazie habanero.
2 avocado ugnieść widelcem, wcisnąć limonkę, połówka pomidora, 1 papryczka habanero, odrobinkę zwykłej papryki, trochę łagodnej papryki w proszku, ząbek czosnku, połówka cebuli, kolendra. Wymieszać porządnie widelcem i jest szybki dip do niemalże każdego rodzaju tostów (w wersji śniadaniowej... przynajmniej u mnie :).
Zaś co się tyczy magicznego tabasco habanero, którego bynajmniej nie uważam za ostry sos - jest dosyć owocowy, to odkryłem jego przydatność w gotowaniu wszelakich owoców morza.
Przepis na krewetki, który wręcz kocham prezentuje się mniej więcej tak:
usmażyć na oliwie i czosnku krewetki przez około 4 minuty. Ściągnąć z ognia, skropić cytryną. Rąbnąć na patelnię ze 2 kg pomidorów lub pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół. Po około 10 minutach wlać pół szklanki białego wina (akurat lubię półwytrawne). Mieszać, aż zapuści się korzenie, a breja przybierze konsystencję ładnego, czerwoniutkiego, gęstego sosu. Na sam koniec dodaję oregano. W międzyczasie gotuje się spaghetti.
Można to zjeść "na łagodnie" i niektórzy tak preferują, ale ja wręcz ostatnio nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego bez Tabasco Habanero, które nie ma tego mocno octowego smaku, a raczej delikatny i owocowy - choć jest znacznie ostrzejsze. Moim zdaniem rewelacja.
Ah i jeszcze z takich bardziej uniwersalnych przepisów, to wykombinowałem sobie swój przepis na sos czosnkowy z dodatkiem da bomb (choć każdy mocny ekstrakt się nada).
Łyżeczka cukru, pół łyżeczki soli, wyciśnięta ćwiartka cytryny, kropla da bomb, 3-4 wyciśnięte ząbki czosnku, łyżka śmietany, majonezu i jogurtu, sporo oregano i ma się fajny dip do pizzy, czy w zasadzie czegokolwiek, do czego pasuje sos czosnkowy.
chyba, że rozszerzysz definicję głodu. Bo ludzie jedzą nie tylko wtedy gdy są głodni. Zaskakujące odkrycie, nieprawdaż?
A czy ja gdzieś napisałem, że tylko?
wielokropek sugeruje, że reszta jest w treści posta. To taka jedna z funkcji wielokropka, wiesz?
Treść tematu jest po to, aby właśnie nie trzeba było wchodzić do tematu, żeby dowiedzieć się o czym on jest. Dlatego też w przyszłości daj lepszą nazwę dla tematu. No chyba, że nadal upierasz się przy swoim - wtedy następny temat zatytułuj "Co...".
Chrzestny brata ma taką przypadłość, wydaje mi się, że ma to więcej wspólnego z nawykami żywieniowymi a nie gustem. Chyba, że ktoś zna ludzi, którzy sami z siebie, od dziecka, pili sosy tabasco.
Gościu zaczynał małymi kroczkami, coraz bardziej hartując (masakrując?) sobie kubki smakowe a teraz je tak, że jak siedzi obok mnie to mnie szczypie w oczy... Cały proces przejścia od fascynacji ostrymi smakami po dojście do miejsca, gdzie już nie czuć smaków zajął mu prawie dekadę. Mówi, że nie żałuje.
A co do tego co pisał wysiak i ogólnie "zdrowia" w kontekście ostrych potraw, to mam tylko przykre doświadczenia, nie mówię, że to od razu wysadza wątrobę, ale sam miałem bardzo gwałtowną reakcję mojego organizmu na ostrą papryczkę, zacisnęła mi się krtań i myślałem, że się uduszę.
Od razu mówię, że nie mam żadnych alergii ani innych gówien, nie był to żaden wstrząs anafilaktyczny, ostre żarcie też lubię, ale bez przesady, jak wrzucę coś ostrego, to dzieją się dziwne rzeczy (leci z nosa, mózg wysyła sygnały do mordy, że trzeba wlać w nią wiadro wody, w ekstremalnych przypadkach robię się czerwony no i raz się dusiłem).
Sprawa jest o tyle ciekawa, że znam sporo ludzi wpieprzających ZBYT ostre żarcie a nie znam dosłownie nikogo, kto by np. w równym stopniu kochał solić czy wcinać wszystko co gorzkie... Okej, są ludzie co przesadzają z solą, ale jakbym miał odnosić ich sytuację do tych co kochają ostre przyprawy to musiałbym chyba porównywać przypadki które sypią kilo soli do 5-litrowego gara z zupą...
b212 --> To reakcja na bol, szok. Nic zlego sie z organizmem nie dzieje, ale mozgowi sie wydaje inaczej - i owszem, na na wielu ostrych sosach i szczegolnie ekstraktach sa ostrzezenia o uzywaniu na wlasna odpowiedzialnosc itd, a prawdziwie hardkorowych lepiej nawet nie wachac:) Nie ma to nic wspolnego ze szkodliwoscia przy normalnym stosowaniu.
I rada na przyszlosc, w takich przypadkach nie stosuj wody, bo absolutnie nie pomaga, a moze wrecz zaszkodzic (wszystko, co wyciagniete z roznych papryk i opiera ostrosc na kapsaicynie, jest na bazie oleju, a olej sie w wodzie nie rozpuszcza, wiec woda tego nie zmyje, a moze co najwyzej rozniesc substancje w dalsze zakamarki organizmu):) Duzo skuteczniej dziala mleko i rzeczy tupu jogurt.
Tuminure ---> "Treść tematu jest po to, aby właśnie nie trzeba było wchodzić do tematu, żeby dowiedzieć się o czym on jest" - Tytuł jest po to, żeby zachęcić innych do wejścia. Obojętne czy ciekawą treścią tematu czy podstępem, czy licząc na ludzką ciekawość "co dalej po wielokropku?".
Jakby tytuł miał przekazywać całą treść posta, to po pierwsze miałby o wiele większy limit znaków żeby można było tam napisać całego pierwszego posta, a po drugie nie było by potrzebne okno treści pierwszego posta, bo przecież wszystko jest w tytule.
Jeżeli Ci się tak bardzo nie podoba - nie wchodź do takich tematów. Pokaż jaki jesteś twardziel. Nie daj się skusić.
"A czy ja gdzieś napisałem, że tylko?" - "Ludźmi jedzącymi kieruje głód." - jakbyś tam dodał "zazwyczaj" czy coś takiego, to mógłbyś teraz się sprzeczać o to "tylko". Nie napisałeś, więc w domyśle zdania jest "tylko". Proste zdanie oznajmujące. Bez warunków, bez metafor, bez kręcenia.
wysiak ---> "Duzo skuteczniej dziala mleko i rzeczy tupu jogurt." - jeżeli piecze w ustach tak, że nie można wytrzymać, to popijanie czymkolwiek jest bez sensu. Najlepiej działa miękki chleb/bułka lub puree ziemniaczane.
Jakiekolwiek płyny tylko dodatkowo zwilżają powierzchnię języka i raczej powodują zwiększenie bólu.
Coś jak sztuczka z gaszeniem papierosa na języku :) Można to zrobić bez skutków ubocznych, ale tylko na absolutnie suchym języku.
Tytuł jest po to, żeby zachęcić innych do wejścia.
Nie. Nie po to jest tytuł.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tytu%C5%82
Nie napisałeś, więc w domyśle zdania jest "tylko". Proste zdanie oznajmujące. Bez warunków, bez metafor, bez kręcenia.
Ludzie jedzą mięso. Jaki jest domysł zdania?