popularny temat ostatnio, wiele dyskusji. odkad sie dowiedzialem, ze wlascicielem felernej elektrowni w japonii jest firma zastanawiam sie po prostu na ile decyzje operatora sa potraktowane wzgledami finansowymi a na ile wzgledami moralnymi.
Taka hipotetyczna sytuacja: jesteś właścicielem takiej elektrowni atomowej, nastapila awaria i trzeba podjąć działania.
Do wyboru: dwie opcje.
1. awaryjnie wylaczasz reaktor warty miliardy $ w najszybszy sposob, przez co reaktor albo ulega zniszczeniu albo koszt naprawy bedzie wiekszy od jego wartosci - tak czy siak tracisz wszystkie pieniadze zwiazane z ta elektrownia, ale nie dochodzi do zadnego wycieku/skazenia/katastrofy - okolica ocalona.
2. podejmujesz ryzyko wylaczenia go w spokojny sposob z szansa pół na pół - albo reaktor spokojnie sie wylaczy i koszty naprawy beda minimalna (czyli ratujesz elektrownie i swoje pieniazki) albo reaktor pierdyknie i nie dosc, ze stracisz elektrownie i pieniazki a do tego Twoje dzialania powoduje wyciek/skazenie/katastrofe na jakims ograniczonym obszarze.
co wybierasz? gdy wybierzesz opcje nr 2 - jak bardzo musialbys byc pewien, ze sa wieksze szanse na odzyskanie reaktora niz na zniszczenie go i spowodowanie katastrofy (np. probuje ratowac reaktor gdy szanse, ze uratuje w stosunku do szans na wybuch wynosza min 80% do 20%)
***
ja wiem, ze to sie ma do rzeczywistych e. atomowych jak piernik do wiatraka, ale taka hipotetyczna po prostu sytuacja, gdy mamy do rozwazenie wzgledy moralne i finansowe. jak Ty bys sie zachował?
2.
Ludzie sa warci mniej niz pieniadze.
Opcja 1 - nie podjął bym aż takiego ryzyka. To nie kwestia samej kasy - przy poważnej awarii może dojść do sytuacji, gdzie połowa kraju w jakim znajduje się ta elektrownia będzie nie do zamieszkania przez długie lata. Wtedy szanse na pieniądze pikują maksymalnie w dół
ksips --> no powiedzmy, ze katastrofa bedzie lokalna a Ty nie poniesiesz z tego powodu zadnych kosztow, bo jestes ubezpieczony itp itd, jedyne co poniesiesz (oprocz straty elektrownii) to przymus ogladania cierpienia ludzi w okolicy.
Ech a już myślałem że pytanie jest co byśmy zrobili gdyby była eksplozja atomowa :P i miałem gotowego linka :
http://www.youtube.com/watch?v=E_E2ottUWGQ
:)
A co do pytania. TO też nie jest tak, że elektrownia jest twoja prywatna. Po prostu państwo oddaje we władanie komuś, inwestorowi, coś na zasadzie partnerstwa publiczno prywatnego.
Opcja 2.
Jeżeli byłyby szanse 51 procent na 49 dla dobrego rozwiązania, wybrałbym dwójkę, w końcu zawsze te dwa procent więcej - a nie chciałbym zbańczyć.
EDIT: Chociaż to też zależy od położenia tej elektrowni - jeśli byłaby w Japonii, wyłączałbym awaryjnie tak szybko jak bym mógł - zbyt fajny kraj. A np. u hamburgerów.... łiii tam :)
Wtedy szanse na pieniądze pikują maksymalnie w dół
W przeciwieństwie do pikowania w górę.
Na okrągło słyszę to wyrażenie w telewizji i dostaję bialej gorączki.
Tutaj przynajmniej mogę zwrócić uwagę:).
Wybrałbym 2, w zależności od kraju i okolicy. A całe to medialne zamieszanie wokół tego reaktora w Japonii mnie już wkurza. Nie ma dnia, żeby w TV albo na moim iGoogle nie zauważył 2 newsów z tym związanych. Gorzej niż z cholernym Smoleńskiem. Chociaż może szybciej ucichnie.
Ale jeszcze gorsza jest medialna burza nad energetyką atomową. Jedyną sensowną alternatywą wobec węglówek i właściwie jedyną przyszłością jak na razie. Bądźmy szczerzy: wiatrowe i słoneczne ssą. A w Polsce nie miałyby zastosowania.
A jak przez to zamieszanie anulują projekt budowy elektrowni w Polsce to sie potne.
Penie że można od tak sobie wyłączyć reaktor, ale nie oznacza to automatycznego końca reakcji zachodzących w reaktorze i dlatego taki burdel jest teraz w Fukushimie...
Całkowicie mylne załozenie doprowadziło do zadania pytania bez sensu.
Po pierwsze, reaktory w Japonii zostały wyłaczone w trybie awaryjnym ( automatycznie) bez ingerencji człowieka. Wyłaczenie odbyło się z maksymalnie mozliwą technologicznie prędkością.
Reakcja jądrowa została przerwana!
Mało tego, reaktory były chłodzone przez blisko godzinę w normalnym trybie.
Niestety nas nieszczęście dla eksploatatorów po godzinie nadeszła fala tsunami, która zmiotła z powierzchniu ziemi cała infrastrukturę wokół reaktorów.
Totalnemu zniszczeniu uległa sieć elektryczna, zniszczone pompy, rurociągi, ujecia wody itp itd
Zabrakło chłodzenia wtórnego, tego chłodzenia, które w normalnej sytuacji ma cały czas kontakt ze srodowiskiem naturalnym.
Rdzenie reaktorów pomimo to, ze wyłaczone są jak piece, wydziela sie w nich tzw ciepło powyłaczeniowe, które trzeba odbierać.
Z powodu braku lub powaznego upośledzenia chłodzenia wtórnego, w obiegach pierwotnych tych najblizszych rdzeni zaczęła wzrastać temperatura, coraz więcej wody zamieniało sie w parę a pręty paliwowe częściowo zostały obnazone.
To sprawiło dalszy podgrzew z uwagi na utlenianie koszulek cyrkonowych prętów paliwowych i produkcje wodoru.
Koniecznościa stało sie wypuszczanie nadmiaru pary co uczyniono ale niestety powstały mieszanki wybuchowe wodoru z tlenem i stąd zniszczenie zewnętrznych murów budynków reaktorów.
To brak wody i brak mozliwosci jej dostarczenia jest odpowiedzialny za stan w jakim są reaktory w Japonii.
Powtórze jeszcze raz reakcja jadrowa wraz z pierwszym wstrzasem została przerwana a reaktory wyłączone.
Reaktory jako takie przetrwały trzęsienie ziemi, przetrwały tsunami, zawiod osprzęt wokół reaktorów, ale w obliczu takiej totalnej katastrofy nie dziwi mnie to specjalnie.
Sytuacja radiologiczna w samych elektrowniach i ich pobliżu wcale nie jest taka zła jak usiłują przedstawiac to media. Pewnie znaczna część żądnych sensacji bedzie rozczarowana bo z dużej chmury spadnie mały deszcz.
Mozecie mi wierzyc lub nie... Ale 2/3 życia poświęcone energetyce jadrowej zobligowało mnie fo napisania tego postu i nie dlatego, ze na forum ludzie pisza bzdury. Bzdury słysze w TV, czytam w prasie, witrynach internetowych, niemalze wszedzie.
Z tajnego bunkra ukrytego po przeciwleglej stronie globu podjalbym jedyna sluszna decyzje: opcja nr 2 stop wykonac stop
Gilmar --> Super jest móc przeczytać rzeczowy post kompetentnej osoby. Dzięki za wyjaśnienia :)
Wezwałbym do pomocy Kapitana Bombę, który wywiózł by reaktor na planetę Ku**ix i tam go naprawił.
spoiler start
Znając swój charakter poleciałbym na opcję numer dwa, ale zapewne jeżeli sprawa byłaby związane strikte z moją osobą, to pod presję wybrałbym bramkę numer dwa.
spoiler stop
Gilmar --> polecam doczytać dopisek w poscie nr [1]. w razie pewności przytocze:
ja wiem, ze to sie ma do rzeczywistych e. atomowych jak piernik do wiatraka, ale taka hipotetyczna po prostu sytuacja, gdy mamy do rozwazenie wzgledy moralne i finansowe
gdybys nadal nie zrozumial to tlumacze:
wiem, ze reaktory/elektrownie atomowe sa miliard razy bardziej skomplikowane od tego co napisalem i malo mnie interesuja szczegoly. po prostu chodzilo mi o sytuacje gdy do wyboru mamy moralnosc i bezpieczenstwo ludzi a finanse - na co sie zdecydowac. rownie dobrze moglem uzyc przykladu ze statkiem miedzygalaktycznym, ktory ulegl awarii a na jego pokladzie sa kolonisci w drodze na nowe planety. przyklad rownie absurdalny. uzylem elektrownii atomowych, bo to modny temat teraz i pomyslalem, ze przyciagnie ludzi.