Witam, zaoferowano mi (może nie mi, ale znaczenia to raczej nie ma) netbooka toshiba nd-500 + blueconnect z ery. Co do samego netbooka to spełnia on jakieś tam normy, więc myślę, że problemu nie będzie. Sens posiadania netbooka jest taki, że ma on internet dostępny zawsze i wszędzie, w innym wypadku będzie bezużyteczny i stąd moje pytanie: Jak sprawuje się internet blueconnect, szczególnie, że będzie go używać osoba podróżująca po terenie Polski, często pomieszkująca po hotelach na "zadupiach". Nie chodzi oczywiście o wysokie transfery, a komfortowe przeglądanie internetu.
Z góry dzięki za pomoc, dave.
ED:
Oczywiście trochę googlałem, ale opinie są tak skrajnie różne że tak naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Opinie są skrajne, bo wiele zależy właśnie od lokalizacji, w której korzysta się z internetu. Dodatkowym problemem mogą być limity (nie wiadomo, jakie będzie miała ta oferta).
Ja, jak musiałem korzystać z internetu w miejscu, gdzie nie miałem dostępu do jakiegoś hotspotu, korzystałem z internetu z Orange (starter kupiony na Allegro za 40 zł z 6 GB transferem i ważny przez 150 dni. Modem we własnym zakresie), to strony dało się przeglądać. Problemem była grafika. Domyślnie Orange kompresuje obrazki wyświetlane na stronach, a to dosyć często widać. Filmy z YT również chodziły różnie, głównie źle (nawet, jak byłem w zasięgu 3G/HSPA), ale jak poczekałeś odpowiednio długo, to dało się coś obejrzeć.
Ogólnie nie można powiedzieć, że będzie dobrze lub źle. Wiele zależy od lokalizacji, zasięgu Ery w danym miejscu, technologii, z jakiej korzysta nadajnik, oraz od osób korzystających z tego nadajnika w danej chwili.
Opinie są różne bo działanie tego typu usługi jest diametralnie różne na wsi i w mieście. Na terenach silnie zurbanizowanych nie ma problemu z przesyłaniem danych z prędkością deklarowaną jako maksymalne. Ale jeśli chodzi o peryferia dużych miast, miasteczka czy wsie, zaczynają się schody.
Problemem nie jest nawet kwestia zasięgu jako takiego. Problemem jest brak "zasięgu" np. HSDPA. W efekcie tam gdzie nowoczesna sieć jeszcze nie dociera, internet działa tragicznie (GPRS) wolno. Oczywiście sytuacja w której zasięgu nie będzie wcale, jest ograniczona tylko do białych plam czyli miejsc gdzie nie działają telefony "GSM".
Tak czy siak mobilny internet to fajna rzecz ale należy być na to przygotowanym, że nie wszędzie będzie działał tak samo. No i pingi są dość wysokie.
Limit to 3 GB na miesiąc, więc ani za mało, ani za dużo (tak mi się przynajmniej wydaje). Problemem jest fakt, że przeważnie używany byłby pewnie w trasie/na peryferiach dużych miast, toteż może być słabo z zasięgiem. Głównie wykorzystywane miałoby to być do szukania czegoś w internecie, google, te sprawy, ale jak widzę i z tym może być problem, jak się trafi w złą lokalizację.
No nic, pomyślę jeszcze nad tym, podejrzewam jednak, że sobie podaruję.
Trochę odkopuję trupa, ale info może się komuś przydać. Netbook finalnie został wzięty i o dziwo sprawuje się lepiej niż mogło się wydawać. Ściąganie mniejszych plików idzie z prędkością rzędu 30-50 kB/s. Przeglądanie internetu nie jest może jakieś bardzo komfortowe, ale jest spokojnie możliwe i człowiek nie musi dostawać szału by cokolwiek w internecie znaleźć. Internet testowany w wielu oddalonych od siebie miejscach, na pewno działał na różnych nadajnikach. Jak na razie narzekać nie można, pozdrawiam :)
