Czytając wiele wątków na forum, od dłuższego czasu nachodziła mnie potrzeba napisania dłuższego posta. Nigdy się na to nie zdobyłem, ale tym razem mając trochę więcej czasu i moje nerwy nie wytrzymały kolejnej fali narzekań postanowiłem podzielić się z Wami moimi refleksjami.
Polska produkuje zbyt wielu ludzi "bezproduktywnych". Musi sobie zadać kilka podstawowych pytań dotyczących kierunku w jakim dąży ten kraj:
Po co nam tysiące co roku pojawiających się socjologów/pedagogów/politologów ?
Po co nam setki uczelni prywatnych kształcących w kierunkach nie mających przyszłości ?
Po co ludzie w ogóle idą na takie kierunki, po to żeby tylko studiować ?
Nie rozumiem takiego podejścia. Idzie taki człowiek na kierunek socjologia na III Uczelnię Kształcenia Wyższego w Koziej Wólce, która jest 20 filią Uczelni Kształcenia Wyższego w Lublinie. Kończy studia z 5 na dyplomie międzyczasie zrobił sobie fakultet z politologii, pedagogiki, filozofii. Wraca do rodzinnego miasta w poszukiwaniu pracy. Rodzice dumni ze swojej pociechy i chwalą się sąsiadom "mój syn to ma 4 kierunki skończone" i szuka pracy, ale na razie sobie odpocznie parę miesięcy po studiach, bo ciężko miał. Następnie rzeczywistość kształtuje takiego człowieka, po 2 latach poszukiwania pracy trafia do warzywniaka i jedyną umiejętność jaką musi posiadać to umiejętność wbijania towaru na kasę (teraz nawet liczyć nie trzeba umieć - prawie) i uśmiechania się do klientów.
Potem znajomi, rodzice i sama ta osoba zacznie narzekać, że jak to w Polsce źle bo mój Henio skończył 4 kierunki, jest człowiekiem wykształconym (z wyższym wykształceniem) i nie ma pracy. To wszystko wina Tuska, Kaczyńskiego, Korwina i tych innych gadów. Henio na prezydenta!
Pytam się tutaj po co ludzie tak robią ? Rozumiem, że niektórzy nie mają ścisłych umysłów, więc pozostają tylko kierunki humanistyczne. W takim wypadku trzeba zadać sobie pytanie czy na prawdę warto studiować ? Czy nie lepiej oszczędzić sobie te 5 lat życia i pieniądze rodziców, które wydaliby na studia i iść od razu do pracy. Nikt nie blokuje człowiekowi dalszego rozwoju. Można uczyć się jakiegoś "fachu" przez weekendy lub zamiast 5 lat studiów poświęcić 1-2 lata na naukę czegoś przydatnego i na tym później zarabiać.
W tym przypadku wina leży tylko i wyłącznie po stronie ludzi, którzy tak robią, nie ma co zwalać na rząd, na kraj i na wszystko dookoła. Trzeba szukać przyczyny w swoich idiotycznych wyborach życiowych.
Niestety u nas w kraju jest mentalność, że każdy musi studiować, nie ważne jakim debilem jesteś idź coś studiować. Składa się papiery na 10 uczelni i na 20 różnych kierunków i może na jakiś mnie przyjmą... Co to za podejście ? Próbuje studiować to co chciałem od zawsze, jak nie wiem co mam z sobą zrobić to inna sprawa, ale nie niszczmy tego kraju przede wszystkim my, wtedy będziemy mogli narzekać na rząd jak dalej będzie źle.
Pochodzę z małej miejscowości i sytuacja przedstawiona wyżej nie była i nie jest mi obca. Za każdym razem jak wracam do rodzinnego miasta to spotykając starych znajomych słyszę takie rzeczy, "bo Jasio to skończył dwa kierunki", "bo Marysia to ma 5 na dyplomie i najlepsza na roku", "bo Krysia idzie na drugi kierunek bo po socjologii nie może znaleźć pracy".
Zawsze biorą mnie nerwy w takiej sytuacji, staram się być grzeczny i tłumaczyć ale to nie ma sensu, bo dla wielu osób, studia to studia, nie ważne jaka uczelnia, jaki kierunek, ważne że studia.
Zresztą idąc na studia sam wiele razy słyszałem dobre słowa od ludzi "nie idź na studia i tak nie ma pracy".
Najciekawsze sytuacje i tak spotykały mnie w pociągach, kiedy studiowałem. Często ludzie są chętni do rozmowy i tak popularnego w naszym kraju narzekania. Najczęściej spotykanym przeze mnie tekstem od ludzi starszych ode mnie było "za komuny to było lepiej, każdy miał pracę, a teraz moja córeczka 2 kierunki skończyła i nie może znaleźć pracy". Oczywiście nie będę wspominał jakie to kierunki skończyła tzw. córeczka.
Nie wiem jak życie wyglądało za komuny, bo się rodziłem jak już się kończyła. Z opinii ludzi których znam i wiem, że są ludźmi inteligentnymi wiem, że nie było tak dobrze, bo praca była ale było to podejście typu 5 ludzi do jednej łopaty.
Może część osób kojarzy, że aktualnie mieszkam zagranicą, więc mogą powiedzieć "po co sam wyjechałem, skoro tak dobrze w Polsce jest". Nie twierdzę, że jest dobrze, ale wina nie leży tylko po stronie polityki i rządu. Mieszkając w innym kraju widzę nastawienie ludzi do pracy. Pracę się szanuje, nie ważne czy jest to sprzątanie ulic, sprzedawanie w sklepie, czy praca w urzędzie. Każdy stara się i robi swoje. Odpowiadając na pytanie po co wyjechałem. Pierwszą kwestią jest doświadczenie i rozwój własny. Nie ukrywam, że mam tutaj wyższy poziom technologiczny, dzięki czemu mogę nauczyć pracować się wydajniej i sprawniej. Druga sprawa jest oczywiście finansowa, też pod tym względem jest lepiej. Nie są to kokosy, ale wystarczają na utrzymanie siebie i rodziny.
Starajmy się, więc rozwijać samych siebie w kierunkach, które są potrzebne społeczeństwu. W kierunkach, które wpłyną na rozwój wsi/gminy/powiatu/województwa i kraju, a nie zrobią nas tzw. "wykształciucha" wśród zwykłego pospólstwa.
Przestańmy więc w większości narzekać i postarajmy się coś zrobić, żeby nam i innym żyło się lepiej nie zważając na politykę!
Mieszkając w innym kraju widzę nastawienie ludzi do pracy. Pracę się szanuje, nie ważne czy jest to sprzątanie ulic, sprzedawanie w sklepie, czy praca w urzędzie. Każdy stara się i robi swoje.
Zapominasz o najwązniejszej rzeczy, tam nawet z gównopracy się utrzymasz a w Polsce z gównopracy to zamieszkasz najwyżej z rodzicami bo za zarobione 1200 czy 1300zł to opłacisz wynajem mieszkania, nic więcej.
A wyższe wyszktałcenie jest potrzebne, tak samo jak i jest potrzebna pani jadzia sprzedająca warzywa w sklepie, listonosz czy gość machający przesyłkami w sortowni i ci wszyscy ludzie chcą żyć normalnie a nie zastanawiać się czy wydać 3zł w sklepie na lepsze masło czy nie.
http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/analizy/humanisci-tez-w-cenie-na-rynku-pracy/
To raz.
Dwa - znam całkiem sporo absolwentów Twojego Domu Wiary zwanego Politechniką, którzy nie pracują w swoim zawodzie i są to absolwenci mechaniki, architektury, budownictwa, znam paru informatyków, których kariera zakończyła się na nauczaniu w szkole i obsłudze komputerów w urzędzie, więc wbrew Twojej masturbacji nad przedmiotem nauk ścisłych, nie jest prawdą, że Politechnika gwarantuje pracę, a dodatkowo dobrze płatną pracę, a studia "humanistyczne" jej nigdy nie zapewniają.
Porosło jakieś pokolenie jajogłowych, którzy przekonani, że ta matematyka czyni ich geniuszami na miarę Boga:)
Skrót dla osób, którym nie chce się czytać: blablablablablabla.
Pracę się szanuje, nie ważne czy jest to sprzątanie ulic, sprzedawanie w sklepie, czy praca w urzędzie.
http://www.youtube.com/watch?v=a0iZb5lMN2Q#t=378
...pracowników już niestety się nie szanuje.
postać "emigrant" :
+10 do cwaniakowania
+15 do puczania rodaków
ps. ale tak na serio, podobne zarzuty można mieć do np. ukraińców, mołdawian, biąłorusinów itd. weźcie się do roboty to wszystko wasza wina! przy okazji ignorując wszystkie czynniki i zapóźnienia historyczno - cywilizacyjne.
Czytając wiele wątków na forum, od dłuższego czasu nachodziła mnie potrzeba napisania dłuższego posta...
To mogłeś się wstrzymać albo iść z tym do toalety.
Nadal też nie odpowiedziałeś na pytanie dlaczego wyjechałeś.
tl;dr
my to wiemy Kocie.
...pracowników już niestety się nie szanuje.
święta racja, a podobno niewolnictwo zniesiono juz dawno
Znalazłem ostatnio w internecie ciekawy artykuł
http://talbot.nowyekran.pl.neon24.pl/post/99537,za-2-mld-dolarow-sprzedali-polskie-banki-wraz-z-66-mld-dolarow-w-tych-bankach-a-nikt-nie-sciga-tych-bandytow
mikam22 -> ale kto do tego dopuścił, że pracują ludzie za 1200 zł ? Ja ? Nie ma potrzeby dawania więcej, bo za tyle się znajdzie wielu chętnych.
secretservice -> czemu wyjechałem podałem powody wyżej. Chcę zdobyć doświadczenie i umiejętności, które może w przyszłości będę mógł wykorzystać w naszym kraju.
qLa -> nie mówię o całokształcie studiów humanistycznych, bo są potrzebni humaniści. Pytam tylko po co aż tylu i po co są tworzone takie gówniane uczelnie, które są nakierowane na to, żeby wyprodukować jak najwięcej nieudaczników ?
Też nie uważam, że nauki ścisłe to priorytet życiowy, odnosiłem się raczej tutaj do nauki zawodu tzw. fachu. Potrzeba na ludzi, którzy będą coś robić, a nie siedzieć w urzędzie lub w domu.
meelosh -> twój komentarz nic nie wnosi do wątku, więc po co w ogóle pisać. Czy jak dwoje ludzi rozmawia na ulicy i temat ich rozmowy Cię nie interesują to i tak się dołączasz do nich ? Proszę więc o dyskusję merytoryczną.
Kanon -> moim zdaniem to sami również do tego doprowadziliśmy, że tak jest. Jeśli my się nie zmienimy to nic się nie zmieni i nie pomoże tutaj ani prezydent, ani premier, ani nawet Bóg.
MANOLITO -> no to mamy bazować tylko i wyłącznie na historii ? Bo jeśli chodzi o zapóźnienie cywilizacyjne to już chyba wina społeczności ?
Zapomniałem, że do tej pory przeżywamy traumę związaną z rozbiorami, wojnami i brakiem państwa przez 123 lata...
SpecShadow -> odpowiedziałem dlaczego wyjechałem. Nie twierdzę, że jest w Polsce dobrze, ale to jest wina nas wszystkich. Myślimy tylko o własnej kiesie, a nie o społeczności. Nie twierdzę, że każdy ma być jak Tomasz Judym, bo samemu jak widać mi do niego daleko. Zauważam po prostu zdecydowanie inne podejście w innych krajach. Mówię tu o liczbie mnogiej bo akurat pracuje z ludźmi z różnych krańców świata.
Przepraszam za brak edycji.
mikam22 -> ale kto do tego dopuścił, że pracują ludzie za 1200 zł ? Ja ? Nie ma potrzeby dawania więcej, bo za tyle się znajdzie wielu chętnych.
Twoja nie, moja też nie, tych ludzi chyba też nie bo za coś muszą żyć.
Ową zagadkę jest w stanie rozwikłać tylko wróżbita maciej!
Idzie taki człowiek na kierunek socjologia na III Uczelnię Kształcenia Wyższego w Koziej Wólce, która jest 20 filią Uczelni Kształcenia Wyższego w Lublinie. Kończy studia z 5 na dyplomie międzyczasie zrobił sobie fakultet z politologii, pedagogiki, filozofii. Wraca do rodzinnego miasta w poszukiwaniu pracy. Rodzice dumni ze swojej pociechy i chwalą się sąsiadom "mój syn to ma 4 kierunki skończone" i szuka pracy, ale na razie sobie odpocznie parę miesięcy po studiach, bo ciężko miał.
Coś czuje ze opisałeś siebie a teraz rżniesz cwaniaka.
Nie mam pojęcia skąd pochodzisz. Ja pochodzę z małej miejscowości, w której obecnie bezrobocie przekroczyło 20%. Mam wielu znajomych po gównianych kierunkach (sam po takim jestem) i każdy sobie znalazł prace. Niektórzy lepszą, niektórzy gorszą ale jednak.
Na bezrobociu siedzą ludzie po 50tce, którzy z powodu braku wykształcenia i swojego wieku rzeczywiście nie mogą znaleźć pracy. Ci, którym się nie chce robić, renciści, alkoholicy i rolnicy bez wykształcenia, albo po prostu zwieśniaczone pasożyty, którym nie chce się pracować. Odsetek ich wszystkich to młodzi, którzy nie potrafią sobie pralki nastawić bez pomocy mamy. Nie ma to znaczenia czy ktoś jest po studiach czy nie. Cała reszta bezrobocia to ludzie, którzy pracują na czarno za granicą.
Więc może swoim manifestem zacznij od siebie. Skończ pierdolić i weź się do roboty bo już po jedenastej :P
Juanhijuan
ja mam podobną radę dla krajów afryki - weźcie się do roboty i zróbcie sobie już teraz tak samo dobrze jak ma zachodnia cywilizacja - jak myślisz dadzą radę? myślisz, że da się te zapóźnienia cywilizacyjno- historyczne zasypać przez jedno pokolenie?
obecnie polska ma taki status cywilizacyjny jak koreapołudniowa/tajwan 20 lat temu - czyli wielka tania montownia dla zagranicznych koncernów- potrzeba czasu by wykształcił się własny kapitał finansowy, intelektualny, przemysł itd.
a poza tym skoro polacy jako pracownicy są tacy beznadziejni, to dlaczego pracodawcy są równie beznadziejni i mało płacą? dlaczego nie mamy rozpoznawalnych marek na świecie? dlaczego mimo swojej zaradności nie stanowią poważnej konkurencji dla zagranicznych koncernów? czyżby oni też są ofiarami zapóźnień cywilizacyjno - historycznych? czy po prostu są beznadziejni?
alpha_lyr -> oj to zabolało :). Nie jest to moja biografia, ale wielu ludzi których znam ze swojej rodzimej miejscowości. Skończyłem tylko jeden kierunek i na uczelni dosyć znanej, nieprywatnej.
Fett -> tak jak napisałem w drugim wątku, o podobnej tematyce jak widzę do mojej (dopiero zauważyłem po założeniu swojego tematu) pochodzę podobnie jak Ty z małej miejscowości (10 tys. mieszkańców).
"Na bezrobociu siedzą ludzie po 50tce, którzy z powodu braku wykształcenia i swojego wieku rzeczywiście nie mogą znaleźć pracy. Ci, którym się nie chce robić, renciści, alkoholicy i rolnicy bez wykształcenia, albo po prostu zwieśniaczone pasożyty, którym nie chce się pracować. Odsetek ich wszystkich to młodzi, którzy nie potrafią sobie pralki nastawić bez pomocy mamy. Nie ma to znaczenia czy ktoś jest po studiach czy nie. Cała reszta bezrobocia to ludzie, którzy pracują na czarno za granicą."
Z tym się kompletnie zgadzam, tak dokładnie jest wszędzie.
Zaznaczam, że mówię tutaj o ludziach, którzy na siłę chcą studiować, tylko po to żeby coś skończyć, żeby mieć wyższe wykształcenie bo to według stereotypu ustawia człowieka wyżej w społeczeństwie.
A tutaj apel do humanistów. Nie jest to moją winą, że padły akurat przykłady kierunków humanistycznych, ale niestety KAŻDY może skończyć te kierunki na jakiejś wypizdowej uczelni, a w przypadku nauk ścisłych jest inaczej.
Juanhijuan -
na uczelni dosyć znanej, nie prywatnej. a jakie to ma znaczenie ;;:>
Mnie się wydaje, że studiowanie dla papierka skończyło się pare lat temu. Przecież jak ktoś idzie na socjologię teatrologii politologicznej to zdaje sobię sprawę z tego, że pracy po tym nie znajdzie. (w zawodzie)
A z tymi humanistami. No nie da się ukryć. Prawda jest taka, że po humanistycznych kierunkach w zawodzie najciężej znaleźć pracę ale... Kierunki po których od razu można znaleźć dobrze płatna prace w Polsce, można na palcach policzyć.
MANOLITO
Nie twierdzę, że da się wszystko tak szybko zasypać, to jest nawet oczywiste, więc w takim razie po co narzekamy jak jest w Polsce źle skoro o tym wiemy ? Nie lepiej robić swoje i nawet dawać od siebie coś więcej by kolejnemu pokoleniu żyło się lepiej ?
obecnie polska ma taki status cywilizacyjny jak koreapołudniowa/tajwan 20 lat temu - czyli wielka tania montownia dla zagranicznych koncernów- potrzeba czasu by wykształcił się własny kapitał finansowy, intelektualny, przemysł itd.
uwierz mi, że podejście ludzi w tych w/w krajach jest znacznie inne i możliwe, że to właśnie był klucz do sukcesu dlaczego im się udało osiągnąć własne kapitały w ciągu tych 20 lat. Boje się abyśmy się nie cofali coraz bardziej.
a poza tym skoro polacy jako pracownicy są tacy beznadziejni, to dlaczego pracodawcy są równie beznadziejni i mało płacą? dlaczego nie mamy rozpoznawalnych marek na świecie? dlaczego mimo swojej zaradności nie stanowią poważnej konkurencji dla zagranicznych koncernów? czyżby oni też są ofiarami zapóźnień cywilizacyjno - historycznych? czy po prostu są beznadziejni?
Oj tutaj nie generalizujmy. Polacy nie są w większości złymi pracownikami, ale niestety ilość tych "złych i narzekających tylko" jest zbyt duża. Znam przykłady wielu ludzi, których podejście w życiu/studiach było inne. Starali się, robili co trzeba i jak trzeba i teraz zaraz po studiach dostali satysfakcjonującą pensję u nas w kraju.
Nie mamy własnej marki dlatego, że swojego nie cenimy, bo tak siebie samych oceniamy. Czyja to wina, że częste są sytuację, że zatrudniani są ludzie "tańsi" aniżeli lepiej wykwalifikowani.
Juanhijuan -
na uczelni dosyć znanej, nie prywatnej. a jakie to ma znaczenie ›;;:>
Zaznaczyłem to tylko z tego względu, gdyż porobiło się w Polsce tych tzw. wyższych uczelni, że aż głowa boli.
Za parę lat nie trzeba będzie nawet matury mieć, żeby u nas studiować. Znajdą się i takie uczelnie.
Mnie się wydaje, że studiowanie dla papierka skończyło się pare lat temu. Przecież jak ktoś idzie na socjologię teatrologii politologicznej to zdaje sobię sprawę z tego, że pracy po tym nie znajdzie. (w zawodzie)
A tutaj się nie zgodzę... dalej jest presja na skończenie studiów. . Taka tendencja jest jeszcze aktualna. Ludzie dalej myślą, że wystarczy wyższe wykształcenie do wszystkiego, nie ważne jakie, ważne, że wyższe.
Więc może swoim manifestem zacznij od siebie. Skończ pierdolić i weź się do roboty bo już po jedenastej :P
A i nie słyszałeś o tym, że pracę się szanuje ? Dzisiaj jest, jutro może nie być :)
Juanhijuan - ale to nie ma znaczenia czy ktoś kończy gówniany kierunek na Harwardzie czy w Wyższej Szkole Wypasania owiec ;)
moim zdaniem to sami również do tego doprowadziliśmy, że tak jest. Jeśli my się nie zmienimy to nic się nie zmieni i nie pomoże tutaj ani prezydent, ani premier, ani nawet Bóg.
"Ktoś nad nami czuwa, niestety jest to rząd" a co za tym idzie, tkwimy w nieśmiertelnym pacie, który sprawia, że zmiany mimo iż wydają się logicznie uzasadnione, nigdy nie zostaną wprowadzone w życie.
Jak wrócisz z emigracji, to pogadamy :)
Póki co muszę zarobić, na składki, daniny i podatki, bo prezydent, premier a nawet Bóg czekają na swoja część, tę większą...
Fett -> jest różnica. Na Harvard idą najlepsi w danej dziedzinie, a z każdego kierunku studiów są ludzie potrzebni, dlatego z Harvardu będą mieli pierwszeństwo. Zapotrzebowanie rynku jest na maksymalnie 0,1% studentów tych kierunków, więc pracę dostaną najlepsi.
Za dużo produkujemy wykształciuchów, kiedy potrzeby rynku na nich są tak niskie.
Kanon -> ale dajesz radę ? Utrzymujesz się sam ? Da się.
Nie twierdzę, że prezydent/premier dobrze kierują naszym Państwem bo tak nie jest, ale rząd tworzą ludzie tacy jak my, a że tak wygląda nasze społeczeństwo to i tacy nam przewodzą...
Pewnie wrócę do kraju za 4-5 lat, bo jednak chcę aby moje dzieci poszły do polskiej szkoły, żeby uczyły się języka polskiego i historii tego kraju. Wtedy może zrobię inny wątek!
Starajmy się, więc rozwijać samych siebie w kierunkach, które są potrzebne społeczeństwu. W kierunkach, które wpłyną na rozwój wsi/gminy/powiatu/województwa i kraju, a nie zrobią nas tzw. "wykształciucha" wśród zwykłego pospólstwa.
Przestańmy więc w większości narzekać i postarajmy się coś zrobić, żeby nam i innym żyło się lepiej nie zważając na politykę!
Dlatego wiec wyjechalem za granice i moge pouczac wszystkich! Ha!
gooby pls
A ja sie w sumie w wiekszosci zgadzam z autorem. Na dodatek nie jestem na emigracji i mieszkam w malym miasteczku.
Zeby sie w zyciu ustawic, trzeba miec leb na karku, checi i troche szczescia. Wiekszosci narzekaczy brakuje tych dwoch pierwszych, bo akurat szczescie jest losowe.
Poza tym zycie nigdy nie bylo, nie jest i nie bedzie sprawiedliwe i to nieprawda, ze kazdemu nalezy sie po rowno. Jak sobie czlowiek to uzmyslowi i sie z tym pogodzi, to jest troche z gorki. Polecam, zycie robi sie wtedy znosniejsze i dupa tak bardzo nie boli. :)
Asmodeusz -> co jest złego w wyjazdach zagranicę ? W takim wypadku nie masz już powrotu do kraju ? Nie można próbować czegoś zrobić ? Po to się wyjeżdża do kraju "gdzie jest lepiej", aby zobaczyć dlaczego jest inaczej i nauczyć się naśladować dobre wzorce. Najlepiej teoretyzować i próbować coś zrobić nie mając wiedzy co trzeba zmienić.
Wyjedź i zobacz, że można żyć inaczej i wtedy próbuj wdrażać to w naszym kraju.
Zeby sie w zyciu ustawic, trzeba miec leb na karku, checi i troche szczescia. Wiekszosci narzekaczy brakuje tych dwoch pierwszych, bo akurat szczescie jest losowe.
Brakowało w mojej wypowiedzi tych dwóch mądrych zdań. Zgadzam się.
To jest zlego, ze udajesz cwaniaka. Sugerujesz co zrobic, aby bylo lepiej w kraju, samemu biorac dupe w troki. I co pozniej? Przyjedziesz z kasa i powiesz jak latwo jest wszystko osiagnac na miejscu? Nie zartuj prosze.
Cytujac ciebie: "przestan pier*"
Dodam jeszcze, że Megera wpisuje się zamaszyście w "silent majority", a z nimi Juanhijuan świata nie zmienisz, a przecież chciałbyś...
Nie udaję cwaniaka. Zdaję relację co widzę wracając do swojej miejscowości, a było tak samo zanim wyjechałem i miałem takie samo zdanie.
Tak, przyjadę potem do kraju z kasą lub bez niej, ale na pewno z bagażem doświadczeń.
Tak, będę później płacił podatki w naszym kraju, żeby mój kraj miał ze mnie pożytek, a że będę bogatszy to i więcej kasy oddam do Państwa.
Tak, powiem jak łatwo jest wszystko osiągnąć bo myślisz, że łatwo było się dostać do pracy zagranicą, że wystarczyło spakować walizkę i pojechać ? Ciekaw jestem czy nie więcej musiałem się napracować, żeby to osiągnąć...
Jeśli to wszystko jest takie proste, to wprowadziłbym w kraju obowiązek wyjazdu na 3-5 lat i potem niech każdy wraca bo będzie wszystko łatwo osiągnąć.
preach on!
Kanon -> zmieniać świata nie chce, bo kimże ja jestem wobec Was wszechmocnych..
Tutaj chodzi tylko o to, że idziesz do znajomego z kraju i pytasz co słychać, a 99 na 100 odpowiedzi będzie "lepiej nie pytaj, przejebane w tym kraju jest"...
Jest jak jest, więc albo się dostosuj albo próbuj zmieniać, a nie tylko pierdolić.
wystarczy "said on".
Zgadzam się z autorem, chociaż też jestem na emigracji. Zakładałem zresztą wątek z podobnymi wnioskami jakiś rok temu.
Z moich obserwacji wynika, że ludzie którzy czują pasję do jakiegoś konkretnego przedmiotu - nawet najbardziej idiotycznego - mają pracę z której są w miarę szczęśliwi. Jest to złożone z kilku różnych czynników, przede wszystkich osoba prująca za marzeniami jest zdolna do wielu poświęceń, a często też ma dosyć rozbudowany plan. Trzeba być przede wszystkim świadomym rynku, tego jakie jest zapotrzebowanie na dany zawód. To jest przecież logiczne, że im mniejsze zapotrzebowanie tym trzeba być naprawdę wyróżniającą się jednostką na tle konkurencji. I dlatego też kierunki związane z IT zapewniają większe szanse na prace, (zapewniają tylko szanse) ale jak ktoś traktuje studia jako czas na chlanie wódy to nawet po najlepszej uczelni i najbardziej potrzebnym kierunku będzie narzekał. Studia dają możliwości, a nie efekty.
Spora część ludzi (na bazie moich znajomych - jak to wygląda w skali kraju/miasta/świata? Nie wiem) ma gdzieś jakikolwiek rozwój czy to zawodowy czy intelektualny. Ktoś pracuje na kasie całe życie i narzeka na wszystko. Przez ten czas można przecież samodzielnie, często za darmo podnieść swoje kwalifikacje i za jakiś czas startować wyżej. Nic się nikomu nie należy, trzeba sobie na to zapracować.
Ja osobiście wprowadziłbym na ziemie polskie anglosaski system rekrutacji na studia, czyli szczególny nacisk na personal statement. To działa, przynajmniej na tych lepszych uczelniach. Myślę, że wtedy nawet polskie uczelnie mogłyby podskoczyć w światowych rankingach. Zanim w ogóle porozmawia się o wynikach maturalnych czy studiowaniu czegokolwiek kandydat musi napisać swego rodzaju list motywacyjny w którym powinien zachęcić komisję rekrutacyjną do wysłania tej jednej jednostce oferty edukacyjnej. Pasja, doświadczenie, motywacja. Przynajmniej ktoś się chociaż chwilę zastanowi po co chce studiować kierunek x na uczelni y.
Juanhijuan pomacham tej wymianie opinii na pożegnanie, bo widzę, że tracisz cierpliwość i pojawiło się mięso.
Zakończę refleksją, przyszłość jest tu i teraz, jutro to już przeszłość. Piszesz...jest jak jest, więc albo się dostosuj albo próbuj zmieniać, a nie tylko pierdolić.
Jak na razie dostosowałeś się: wyjechałeś
Kanon -> nie tracę cierpliwości, jest to hasło przewodnie tego tematu, dlatego tylko go użyłem. Nie było moim celem Cię urazić, bo wszelka merytoryczna dyskusja wpływa pozytywnie na jakość tekstu czytanego. Jeśli odebrałeś to inaczej, to przepraszam.
Nie twierdzę, że wyjazd mój nie jest formą dostosowania się, ale przecież każdy może próbować wyjechać i żyć lepiej, przecież do tego wszyscy dążymy. Zależy mi tylko na tym, aby przestać narzekać, że jest źle, jest źle bo to jest każdego z nas wina.
Kanonie, czy Ty probujesz mnie obrazic? :)
Narzekactwo bierze sie z tego, ze wiekszosci ludzi sie wydaje, ze cos im sie po prostu NALEZY. Najlepiej za darmo i bez jakichkolwiek staran. Druga rzecz, jaka lubi sie ludziom wydawac, to ze cos jest im dane na wiecznosc.
Hmm.. wake up.
Juanhijuan wydaje mi się, że czym innym jest branie spraw we własne ręce, bycie kowalem własnego losu itd. a czym innym opisywanie otaczającej nas, nie okłamujmy się szarej rzeczywistości.
Megerko, raczej wywołać... ;) Nie obrażaj się, ja też jestem "silent majority". Nie zwykłem narzekać nadmiernie, czasem z potrzeby nerek albo wątroby mi się zdarza, ale na co dzień, raczej z pokorą znoszę ciosy losu. A ten zaś się nie opierdziela :D
Lujs fernando mes don żuan - zapewniam cię że nie zmienisz tego za swojego życia. Z tego powodu, że kościół katolicki angażuje się w sprawy świeckie, a nie powinien tego robić.
Kovalow - nie wiem co mam odpowiedzieć bo z tym kościołem to nieźle wyskoczyłeś :).
Juanhijuan - rozśmieszyłeś mnie. Apelujesz by nie narzekać i nie pierdolić, po czym... sam wiesz.
Nie dało się inaczej tego przedstawić :). To był jednorazowy wybryk.
ale powiedz mi o co c w ogóle chodzi?
Po co ty to w ogóle piszesz? Wszyscy tylko pierdolą o tym jak to tylko politechnika daje możliwości pracy, ale jakoś masa moich znajomych po tych "żałosnych studiach humanistycznych" także znalazła prace i to czasem dobrze płatną. Chodzi o to jakim jesteś człowiekiem, na ile elastycznym i inteligentnym a nie o to jaki masz dyplom. Ogólnie mówiąc to skończ waść, wstydu oszczędź. Przestań pierdolić
Chodzi o podejście, że każdy musi studiować, a że politechnikę i nauki ścisłe nie tak łatwo skończyć to idą na humanistyczne, a uczelnie biorą tyle tego motłochu ile wejdzie.
Tak, świat potrzebuje humanistów, tak Polska ich potrzebuje, ale około 1 promila tego co produkujemy.
Humaniści i umysły ścisłe to dwie siły, które muszą ze sobą żyć w równowadze, bez tego nastąpi okropny chaos. Chociaż bezsprzecznie najlepszy byłby humanista z umysłem ścisłym, ale czy taki istnieje na tym Bożym świecie. Nie nazywa się czasem taki słowem geniusz? ;]
Juanhijuan,
Nie twierdzę, że da się wszystko tak szybko zasypać, to jest nawet oczywiste, więc w takim razie po co narzekamy jak jest w Polsce źle skoro o tym wiemy ? Nie lepiej robić swoje i nawet dawać od siebie coś więcej by kolejnemu pokoleniu żyło się lepiej ?
to jest nasza cecha narodowa, kazdy biadoli, a mimo tego stara poprawić swój żywot na tyle na ile starczy mu umiejętnosci/szczęścia/możliwości
- tak jak za angielskim I’m fine, thank you. And you? nie znaczy to, że u nich wszystko gra, tak za naszym biadoleniem, może kryć się satysfakcjonujące życie osobiste i zawodowe - to są kwestie kulturowe, a nie rzyczywiste polaków opisanie.
poza tym nie żyjemy w próżni - jesli państwo odbiera nam dosłownie! połowę dochodów(a więc ma wybitny wpływ na nasze możliwości), to chyba w znaczny sposób nas ogranicza i daje podstawy do narzekania?
Wydaje mi się, że to jest dziki kraj.
MANOLITO
"poza tym nie żyjemy w próżni - jesli państwo odbiera nam dosłownie! połowę dochodów(a więc ma wybitny wpływ na nasze możliwości), to chyba w znaczny sposób nas ogranicza i daje podstawy do narzekania?"
- Z drugiej strony to samo państwo daje Ci jednak możliwości do rozwoju. Coś za coś.
No tak
Cainoor--> niby kiedy panstwo mi dalo mozliwosci do rozwoju?
bo szkola jest "darmowa"?
czy moze po prostu argument "a mogl zabic" pasowalby lepiej?
[1] Przestalem czytac po tekscie, ze jak ktos nie ma umyslu scislego to powinien odrazu do roboty isc (oczywiscie do Tesco za 800zl) i potem uczyc sie fachu (jakiego skoro wg ciebie taki czlowiek nie powinien studiowac?)
Spoko spoko, za 15 lat bedzie pierdyliard matematykow i inzynierow przy lopacie, beda poszukiwania pedagogow bo nie bedzie mial kto uczyc historii, polskiego, jezykow....A moze w ogole zlikwidowac przedmioty humanistyczne w szkolach? No na jaka cholere one, po tym i tak nie ma przyszlosci, uczmy dzieci matematyki, fizyki i chemii
ps. czekam na beke ze mnie, ze mam bol dupy bo koncze filologie angielską na jakiejs bieda uczelni
Nie było tam takiego tekstu. Wyciągasz wniosek z połowy zdania. Uważam, że w Polsce nie jest nam potrzebny milion socjologów rocznie, bo nie ma na to zbytu.
Nigdy nie będzie takiej masówy na kierunkach ścisłych, z prostego względu, nie przepuszcza się tam każdego kto złoży papiery, takie jaja to tylko na humanistycznych kierunkach.
Filologia angielska, co dalej ? Tłumacz i nauczyciel to jedyne co mi się nasuwa na myśl, według mnie istnieje sporo dysproporcja pomiędzy zapotrzebowaniem a produkcją filologów. Przypuszczam, że większość ludzi posługujących się aktualnie płynnym angielskim nie musiała kończyć studiów w tym kierunku, a język ten jest akurat w tych czasach niezbędny, więc z czasem studia te staną się mniej popularne.
Moja koleżanka, architekt po Politechnice Warszawskiej, twierdziła, że w największym biurze architektonicznym w Dublinie Irlandczycy po najlepszych irlandzkich studiach prezentowali poziom polskiego dwuletniego studium policealnego. W rankingu światowym tamta irlandzka uczelnia klasyfikowana jest wyżej niż PW.
Kwalifikacje absolwentów polskich uczelni wcale nie są tak niskie, jak wskazują na to rankingi.
Jak porównać dorobek naukowy historyka polskiego, który jest mediewistą specjalizującym się w historii Polski (jego monografie krążą w polskim świecie akademickim), z dorobkiem naukowym przeciętnego szkockiego historyka, który wszystkie swoje prace publikuje w języku angielskim?
|1| - "przestańmy pierdolić"
szkoda, szanowny autorze, że sam nie zdecydowałeś się zastosować do swojej rady.
Ahaswer --
To jest prawda. Nie wiem jak to możliwe, ale tak jest i to jest szokujące. Moi rodzice mają znajomą, z wykształcenia chemiczkę, która od około 10 lat mieszka w UK. Od jakiegoś czasu nie może już tam wytrzymać i chce wrócić do Polski. Z tego co mówi, w firmie w jakiej pracuje, chociaż nie należy to do jej obowiązków i jest cała grupa osób, które powinny za to odpowiadać, musi za nich wykonywać podstawowe analizy, ponieważ oni albo nie wiedzą jak to zrobić, albo nie można im w tym ufać na tyle (przemysł spożywczy; a więc w grę wchodzi zdrowie ludzi), żeby sami to robili. I to pomimo tego, że część tych osób jest po kierunkowych studiach (i bywa, że po dobrych uczelniach).
Takich "doniesień" słyszę naprawdę dużo. Wygląda na to, że w UK (a pewnie i w innych państwach) jest jakieś wąskie grono specjalistów na naprawdę wysokim poziomie, oraz masa osób, które nie wiadomo w ogóle jak skończyły studia. Poziom ogarnięcia tych osób, jest niższy, niż polskiego rozsądnego licealisty (przynajmniej z paru roczników wstecz).
Ale jak mówię. Jak to jest możliwe? Jak ci ludzie kończą te kierunki? Weźmy np. takie USA. Sprawdzasz program na MIT i jest naprawdę wymagający. Jednocześnie oglądasz sobie jakiś wykład z tej szkoły, i - przynajmniej na pierwszosemestrowych wykładach - ludzi zadają czasem tak idiotyczne pytania, jakby nie kończyli liceum. Ale ci ludzie dostali się na MIT! To nie są jakieś losowe osoby! A po tej uczelni mamy rzeszę osób na światowym poziomie naukowym. Naprawdę tego nie rozumiem.
tak alpha_omega - ludzie na zachodzie to glupki. Prawdziwa elita intelektualna to kraje europy wschodniej. Nam inteligentom o IQ 150+ ciezko wytrzymac w "durnostanie" jakim jest caly zachod...
/rence i nogi
Wcale tak nie uważam. Wręcz przeciwnie. Jak patrzę po polskich portalach np. filmowych i zestawiam je z tym co się pisze na anglojęzycznych, to wrażenie jest takie, że Polska to kraj półinteligentów i idiotów. Tym bardziej zastanawiające są takie opowieści rozmaitych ludzi. To nie jest żadna wyjątkowa opowieść. Takich doniesień to ja już słyszałem setki. Tam naprawdę jest coś dziwnego z edukacją, że poza śmietanką przeciętny absolwent jest dość tępy w porównaniu z polskim. Może to wynika z tego, że ogólne obycie i zaradność jest niższa. Jak to się czasem mówi - jak ktoś w UK będzie kroił chleb, to będzie kroił ten chleb, ale już nie pokroi bułki.
alpha-omega
Sorry ale jak to czytam, to od razu widze polakow z fabryk drutu na wyspach:
"jedzenie niedobre, kobiety brzydkie, anglicy to debile, edukacja zart, angielski niepotrzebny"
Polska, oto narod wybrany, gdzie wszystko jest najlepsze - wlaczajac edukacje oczywiscie. A twoja kolezanka robi analizy za innych, bo jest glupia. Przykro to stwierdzic ale taka musi byc prawda. W pracy robi sie swoje.
Ja tez mam swoje papiery w pracy do zrobienia i innch nie rusze. To nie dlatego, ze nie umiem, tylko, ze mi za to nie placa. Pewnie zrobilbym to gdyby wplywalo to na moj rozwoj zawodowy albo robil bym to po godzinach za 200% pensji.
Kiedys polacy jeszcze do tego dorosna.
ambu_ --
Wybacz, ale nigdzie nie piszę o Polsce jako narodzie wybranym. Piszę na bazie doświadczeń bardzo wielu osób, które znam, a które były lub przebywają nadal za granicą Polski. I po prostu to jest jeden z najczęściej powtarzających się tematów. Niezależnie od tego, gdzie dana osoba pracuje (czy w fabryce, czy na wysokim stanowisku w znaczącej firmie; natomiast zależy to od np. państwa - o UK ludzie są bardzo krytyczny, o takiej, dajmy na to Austrii, już znacznie mniej).
Więc raczej to ty chcesz wierzyć w bajki - antybajki. Zachód jest wspaniały, a tylko w Polsce źle. To jest żałosne i nie potwierdza tego doświadczenie osób, które cenię i o których wiem, że nie dokonują łatwych sądów. Ba!, jest jeszcze ciekawiej. Potwierdza to doświadczenie osób z których kiedyś się naśmiewałem, że patrzą w zachód jak w obrazek i które oceniały te moje podejście jako zaściankowe. Wyjechali, zobaczyli, wrócili i mają inne zdanie.
Czasami tak krytyczne, że jest to aż śmieszne. No, ale ja zawsze mówiłem, że skrajności przechodzą w skrajności o przeciwnym skierowaniu. Czego do tej pory niektórzy nie chcą w stanie pojąć np. opowiadając się za polityczną poprawnością, akcjami afirmatywnymi itp. Ja mam natomiast dobry ubaw widząc dziewczynę, która przez liceum i studia była hipiską, wyzwierzającą się na Murzynów.
alpha-omega
Ja po prostu nie wierze w zielona wyspe tuska i bandy. Jesli moja corka ma byc angielskim, leniwym debilem po uczelni, na ktorej nic nie ucza ale za to daje papier i pieniadze - to wybacz, biore w ciemno. Bedziemy kroic te chleby i bulki nie pokroimy, jak to okresliles. Wiesz dlaczego? Bo mam wazniejsze rzeczy, bardziej przyjemne na glowie niz robienie czegos, za kogos.
Zostal mi rok do skonczenia studiow tutaj. Nie wybralem kierunku, wybral go pracodawca, nie place za to, ide, zalicze, nie zdam - to dobrze, zdam - jeszcze lepiej. Nie czuje sie glupszy, bo studiuje w polsce, a nie na Jagiellonskim.
A teraz pojde pokroic bulke, sprawdze czy jeszcze umiem.
Nie obraz sie kolego, to nic osobistego, nie lubie sie wdawac w klotnie :)))
Wyjechali, zobaczyli, wrócili i mają inne zdanie.
Jedni wroca, jedni zostana - jak ja i moja rodzin, bo najzwyczajniej w swiecie odpowiada mi styl zycia i bycia na wyspach. Ludzie sa rozni i trzeba to zaakceptowac. Zaakceptuj rowniez moj wybor.
esli moja corka ma byc angielskim, leniwym debilem po uczelni, na ktorej nic nie ucza ale za to daje papier i pieniadze - to wybacz, biore w ciemno.
Może jestem naiwny, ale na świecie są jeszcze inne wartości czy pieniądze. Ale do tego Polacy też może kiedyś dojrzeją.
Fett
Sa, owszem ale ciezko zyje sie bez pieniedzy. Doswiadczylem tego i musze swierdzic, ze ten problem zaslanial mi inne wartosci. Trzeba znalesc zloty srodek.
ambu_ --
Nie dyskutujemy tutaj o rodzinnych, finansowych wyborach - z którymi się nie kłócę - tylko o poziomie przeciętnej edukacji w krajach. Wygląda na to, że ogólnie społeczeństwo w UK, jest dużo bardziej tępe, niż w Polsce (ale to powoli i u nas się zmienia, bo edukacja leci w dół z prędkością światła).
Co nie przeczy temu, że 1. w UK nawet przy wymóżdżającej pracy zarabiają lepiej w stosunku do kosztów, niż nawet przy względnie niezłej pracy w Polsce 2. że śmietanka intelektualna w UK ma większe osiągnięcia, niż w Polsce.
Żałosne są jednak twierdzenia, że takie UK czy inne państwa, to jakiś szczyt cywilizacji. Jak dla kogoś cywilizacją jest suma w portfelu, to jest to oczywiste dla półdebila - te państwa nie przeszły komunizmu i mogły się rozwijać znacznie lepiej i dłużej, niż Polska. Z tego wprost wynika, że tam się będzie lepiej zarabiać. Jeśli kogoś zatem coś nie przypnie do muru, a mimo to wycwania na zachód, to jest to dosyć ciekawe jak oceniać taką osobę, ciekawe jaka jest jej moralna ocena. Że z faktu, że byliśmy państwem doświadczonym i poniewieranym, on sobie znajduje automatyczną wymówkę, żeby uciec. Typowy wykorzeniony "obywatel" świata, któremu nikt ręki nie poda - i nie powinien - kiedy świat się skurczy do jakiegoś nowego konfliktu (bo historia się nie skończyła, w to wierzą tylko idioci).
Poza tym jednak, poza finansami, taka to wyższa cywilizacja, jak gruszki na wierzbie. Kwestia priorytetów. Jak to określił kiedyś Miłosz - oczywiście w skrajnym przerysowaniu - czy lepiej żyć wśród sympatycznych debili, czy inteligentnych oprawców (zachód - wschód w jego ocenia za komuny w Polsce).
I to się, z grubsza, jak obserwuję rzeczywistość, potwierdza. Osobiście, jako człowiek, który sporo pije, trawkę palił nie raz, nie sto i nie tysiąc, a nawet próbował mocniejszych spraw, to powiem tyle, że ja rozumiem, że można się zadowalać pewną nie najwyższą średnią społeczeństwa. Jak ktoś chce być luzakiem bez wniku co ma kasę, to ok. Tylko to się dla inteligentnych ludzi z czasem nudzi. Wręcz zaczyna brzydzić. Przykre, że Polska zmierza w tym samym kierunku.
Dessloch
"Cainoor--> niby kiedy panstwo mi dalo mozliwosci do rozwoju?
bo szkola jest "darmowa"?"
- Praktycznie darmowy żłobek, przedszkole, szkoła podstawowa, liceum, czy studia to mało? Dodaj do tego kwestię związane z bezpieczeństwem i obowiązującym prawem, którego mimo wszystko prawie wszyscy przestrzegają. To takie podstawy w działalności naszego państwa, które umożliwiają rozwój. Bez tego byłoby ciężko, nie uważasz?
Po co nam tysiące co roku pojawiających się socjologów/pedagogów/politologów ?
Po nic.
Po co nam setki uczelni prywatnych kształcących w kierunkach nie mających przyszłości ?
Po nic.
Po co ludzie w ogóle idą na takie kierunki, po to żeby tylko studiować ?
Po to, żeby przedłużyć sobie dzieciństwo, melanżować przez 5 lat, orżnąć rodziców z kasy, odwlekać to, co jest nieuniknione - 1500zł/miesiąc.
alpha_omega - bol 4 liter i glebokie kompleksy.
Spoleczenstwa zachodnie czy UK nie sa jak to ladnie ujales bardziej tepe.
Tam po prostu calkiem inaczej wyglada i szkolnictwo i szukanie pracy i pozadane/poszukiwane cechy pracownika.
Owszem zachod ma mniejsza wiedze ogolna, bo przyszly matematyk nie musi w tym kraju przez pol swojej edukacji wkuwac biologi czy geografi. Za to ma po skonczeniu edukacji o wiele wieksza wiedze tematyczna plus nieporownywalnie wieksze umiejetnosci praktyczne.
Tu nie musisz miec wyjsztalcenia wyzszego by zostac menadzerem i kierowac praca setki osob, za to przydaja sie odpowiednie kursy, praktyka i referencje z poprzednio zajmowanych stanowisk. Jakbys w UK wyskoczyl tak jak w Polsce "hej skonczylem politologie, robie religioznastwo, jak mialem 6 lat gralem na gitarze i interesuje sir geografia" to jedyny efekt na jaki moglbys liczyc to wzruszenie ramion pracodawcy.
Tu sie robi kursy podzielone na levele, gdzie jednakowa wage przyklada sie do teorii i praktyki. Kazdy level zakonczony egzaminem panstwowym. Tak sie zdobywa wiedze i co wazniejsze konkretne umiejetnosci, a nie bezuzyteczna wiedze ogolna ktorej nasz mozg sie pozbedzie w ciagu kilku lat po zakonczeniu tej pseudoedukacji.
Dodatkowo zachod (a przynajmniej UK) jest o wiele bardziej oczytany - to w sumie druga rzecz ktora uderza po tym jak sie wsiadzie np. do londynskiego metra - duza czesc osob czyta ksiazki, widok coraz rzadszy w Polsce.
Minus jeden - Polacy nie są ani głupsi ani mądrzejsi od innych narodów europejskich. Jest wielu znakomicie wykształconych Polaków, którzy doskonale dają sobie radę zagranicą. Przeszli przez ten sam co Ty czy ja system edukacji podstawowej i jakoś nie przeszkodziło im to w byciu specjalistami w swoich dziedzinach. Mylisz się jeśli twierdzisz, że w Szkocji czy Anglii na poziomie szkoły podstawowej idzie się w stronę specjalizacji. To się pojawia, podobnie jak u nas, dopiero na poziomie szkoły średniej a w szczególności na poziomie szkoły wyższej. Polak uczący się w Akademii Medycznej w Warszawie nie ma na zajęciach interpretacji wiersza, zapewniam Cię o tym.
Owszem, w systemie edukacji angielsko-walijskiej (w Szkocji jest inny system) kładzie się nacisk na opanowywanie umiejętności praktycznych, ale najważniejsza tam jest kwestia tzw. kooperacji, czyli umiejętności pracy w zespole nad rozwiązaniem danego problemu. W naszym systemie edukacyjnym temat pracy zespołowej prawie nie istnieje. To ma później przełożenie w różnych dziedzinach życia.
Natomiast jeżeli chodzi o kwalifikacje zawodowe, to Polak czy to po zawodówce czy po medycynie, czy po chemii z reguły nie ma kwalifikacji niższych niż jego szkocki odpowiednik. Prawdą jest też to, że polscy pracownicy z reguły cieszą się dość dobrą opinią w UK. Czy to murarze, czy blacharze czy lekarze, czy pielęgniarki, czy fryzjerzy. A więc jednak system, przez który przeszli nie uczynił z nich takich nieudaczników jakby się niektórym zdawało.
Z drugiej strony twierdzenie, że przeciętny Szkot jest bardziej tępy od przeciętnego Polaka jest równie absurdalne, jak wmawianie, że Polacy to podludzie. Obie te skrajne opinie można spokojnie odrzucić, bo w żaden sposób nie opisują rzeczywistości.
Lutz - rankingi rządzą się swoimi prawami i swoimi kryteriami. Najwyższe miejsca wśród polskich uczelni zajmują Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński. Śmieszne, bo jeden z polskich, wewnętrznych rankingów z 2012 Uniwersytet Warszawski plasuje dopiero na siódmym miejscu wśród polskich uczelni. Na czele są łódzki Uniwersytet Medyczny oraz szczecińska Akademia Morska. Jak widzisz - wszystko jest kwestią kryteriów, co czyni rankingi średnio miarodajnymi. Pamiętaj, że w rankingu światowym jednym z kryteriów jest liczba publikacji w języku angielskim, co automatycznie faworyzuje uczelnie anglojęzyczne oraz te, które mają rozbudowany system zajęć po angielsku (dotyczy uczelni skandynawskich właśnie). A to tylko jeden z przykładów. Istotny jest też np. budżet uczelni oraz powiązanie z przemysłem (korporacjami). Ale jak zbadać poziom wiedzy/kwalifikacje/kompetencje absolwenta? Absolwenci najlepszych polskich uczelni (określonych kierunków) zazwyczaj nie odstają od swoich zachodnich odpowiedników.