spoiler start
W sumie to jak w temacie. Nie mówię o rozbijaniu sie z leśnym dzbanem bo dworcu głównym. Chodzi raczej o małe piwko z książką na ławeczce w parku. Wie ktoś?
spoiler stop
Nie było pytania. Kwestia gminy jak widzę...
http://www.tripadvisor.co.uk/ShowTopic-g188590-i60-k963001-Alcohol_Laws_In_Amsterdam-Amsterdam_North_Holland_Province.html
Oficjalnie nie, choc policja ponoc przymyka oko.
Przymyka oko zarówno w parkach (w weekend to jedno wielkie grillowisko), jak i w takich środkach transportu miejskiego, gdzie ludzie wchodzą sobie z piwkiem. Zaznaczam - z piwkiem, a nie z sześciopakiem. Nie zauważyłem jak dotąd, aby nagminnie nadużywano tego udogodnienia, przez rok permanentnego pobytu nie spotkałem się chyba nawet jednym przypadkiem alkoholowego problemu w miejscu publicznym, czy to z powodu awantury, czy też mocno podpitego jegomościa, który wali browarem na kilometr.
Jeśli jednak zdecydujesz się utrudnić po pijaku życie innym, to bardzo szybko się Tobą zainteresują, dlatego tutejsi przedstawiciele naszej nacji preferują pijackie libacje w swoich ogródkach i na balkonach ;)
chyba, że trafisz na grupę wyznawców allaha. Holandia to już chyba kraj muslimski...
Tak samo w Austrii. Niby nie wolno, ale od godziny 16 w wzwyż w parkach zalegają dziesiątki, setki osób piknikujących z piwkiem. Ale jednak: tam obowiązuje trochę inna kultura picia, a jednostki, które przesadziły, szybko są zawijane.
Pytałem o znacznie mniejszą mniejscowość od Amsterdamu. No i specjalnie zaznaczyłem, że chodzi o książkę z piwkiem 0,3 bo jak widzę pogodę za oknem to mnie skręca :P Trudno to chyba libacją nazwać?
@kulka25: owszem, widać trochę muzułmanów na ulicach ale mam wrażenie, że trudno ich uznać za ortodoksów... No i wcale nie są w większości. Przynajmniej na moim osiedlu... Z drugiej strony jestem tu raptem od piątku więc wolę się dopytać żeby sobie na dzień dobry problemów nie robić ;)
Mozna, w parkach, na lawkach, na plazach. Jestem juz ponad rok i takze ani razu nie widzialem zadnego problemu z tym zwiazanego. Bardzo tolerancyjny kraj :) Sam bardzo milo wspominam jak odwiedzi mnie znajomi i na wycieczce w Amsterdamie siedzilismy sobie w centrum praktycznie, nad kanalem, saczac piwka w puszek kupione w kiosku obok :)
O! Jak jesteś już rok w Amsterdamie to zamawiam przewodnika za jakiś miesiąc (po pierwszej wypłacie :P). Te 9 euro za bilet z Lelystad wyłożę :P
[4]
Mam pod oknem Ośrodek Muzułmańskiej Kultury, w którym codziennie spotykają się mniejsze i większe grupki, a w weekendy odbywają różnego rodzaju imprezy integracyjne i okolicznościowe, ale to są Turcy, oni nie stanowią aż takiego problemu. Gorzej z Marokańcami, ci na żywca potrafią podejść do lżej ubranej kobiety i powiedzieć, że ubiera się jak dziwka :)
A problem to można mieć co najwyżej wchodząc do dzielnicy opanowanej przez wyznawców Allaha, ale tam generalnie należy wzmóc czujność, czy wchodzisz z browarem, czy też bez :>
Moby --> mieszkam 35 km od Amsterdamu, bylem jakies 10 razy juz w sumie ale tez jest jeszcze mnostwo rzeczy ktore chetnie bym odwiedzil :) Przez Lelystad tez pare razy przejezdzalem, niedlugo sie tam wybieram na zakupy do Batavi. Pracujesz moze przez biuro VK&VE? Bo wiem ze oni tam maja domki firmowe
@paściak:
Robotę sam znalazłem jeszcze z Polski - rekrutacja była przez wideokonferencje. Jak będziesz w okolicy to daj znać na mail (moby04 at gmail dot com). Wprawdzie Tjalk jest kawałek stamtąd ale ogólnie miasto nie wydaje się jakoś monstrualnie duże. :)
paściak--> a tak z ciekawosci zapytam jak tam z jezykiem holenderskim u ciebie?
Nie zauważyłem jak dotąd, aby nagminnie nadużywano tego udogodnienia, przez rok permanentnego pobytu nie spotkałem się chyba nawet jednym przypadkiem alkoholowego problemu w miejscu publicznym, czy to z powodu awantury, czy też mocno podpitego jegomościa, który wali browarem na kilometr.
To chyba żeś nie spędził czwartkowego wieczora w Utrechcie :). Bandy nawalonych studencików drących mordy przewalają się przez całe miasto i nikt im nic nie robi.
No pechowo w Utrechcie wypadał mi zawsze weekend, więc nigdy nie miałem okazji nacieszyć oka czwartkowymi libacjami :)
A w Rotterdamie (gdzie mieszkam) takowych niestety nie zauważyłem :( No dobra, raz dwóch meneli się pobiło przed centralnym, ale ciężko stwierdzić, czy byli po spożyciu, czy po prostu walczyli o teren :> W każdym razie niebiescy zjawili się po kilkunastu sekundach i rozdzielili panów.
Ograniczenia wprowadzono u nas z konkretnych powodów. W ciągu 15 lat drastycznie zmalała liczba meneli na ulicach. Przyjdzie czas, że jako społeczeństwo dojrzejemy do tego by restrykcyjne przepisy znieść.
Interior --> wlasnie siedze w ogrodku nad kanalem, pije kawe i zabieram sie do nauki :) Ucze sie juz jakies 9 miesiecy, podstawy znam ale ciezko troche pojsc dalej... Ale musze sie nauczyc bo to jedyna szansa na normalna prace bez cebulakow i patoli xD
Tak jak pisali panowie wyżej. Na luzie piłem piwko koło Alberta, gdzie ruch jest niemały. Policja jak przejeżdżała, to tylko wymiana spojrzeń i tyle.
paściak--> Slyszalem wlasnie, ze jak zna sie jezyk to dobra prace mozna szybko znalezc bez cebulakow i patoli ;) Powodzenia, chyba bedzei potrzebne bo holenderski za latwy nie jest :P
@paściak: Ja miałem łatwiej bo przyjechałem na gotowe (praca znaleziona jeszcze z Polski). Ale spotkać się można gdzieś kiedyś jakoś :)
Idzie tam dostać normalną robotę tylko z angielskim na praktycznie płynnym poziomie? Niderlandzkiego nigdy się nie nauczę, bo to raczej niewykonalne, a bardzo mi do gustu przypadł Benelux...
Z nastawieniem "nie nauczę się" to pewnie będzie ciężko. Ale niezłą robotę bez znajomości języka da się wyhaczyć szczerze mówiąc - tylko musisz coś innego zaoferować w zamian :)
Idzie. Płynna angielszczyzna + kilkuletnie doświadczenie w branży pozwalają na znalezienie pracy w tzw normalnych dziedzinach (bez kwiatków, truskawek i zmywaka), takich jak transport i logistyka, IT, czy inżynieria (jeszcze jakiś czas temu Niderlandy miały deficyt dobrych inżynierów, na przykład do projektowania wiatraków).
Jeszcze nie zdecydowałem, czy zostanę tu na stałe, ale jeśli tak, to na pewno w końcu wezmę się za niderlandzki, zawsze to człowiek lepiej się czuje mogąc wziąć do ręki gazetę, czy włączyć pierwszy lepszy kanał w tv/stację radiową i przy okazji zrozumieć, o czym tam "gardłują".
Ja nie wiem jak ktoś kto nie spędził dzieciństwa w Holandii jest w stanie wymówić te ich hhghhhhg.... Najdziwniej brzmiący język w Europie jak dla mnie, no może oprócz cymreg :P
bulzaj <- za duże uproszczenie :)
potrafisz wymówić ich dzień dobry - goedemorgen? Coś strasznego :P A nazwiska jak Gogh albo Bruegel czy nawet Rompuy? To już francuski idzie łatwiej
Anglicy i Niemcy nie używają krtani zamiast języka :>
Lepiej tego się nie da ująć :P
Jakbyś posłuchał szkockiego gaelic i zobaczył różnicę w wymowie w stosunku do pisowni, to byś dopiero się zdziwił.
To też wspomniałem wcześniej o walijskim, już nie chciałem drążyć tematu Wysp dalej :)
Przesadzacie, nie jest taki zly ;D Mi sie podoba nawet, serio niemiecka gramatyka, angielsko-niemieckie slowka i twarda wymowa ktora przypomina mi troche moj ojczysty jezyk slaski ;P Najtrudniejsza rzecz w tym jezyka to jest rozumienie z sluchu, poniewaz Holendrzy mowia bardzo szybko i niewyraznie, a poza tym istnieja ogromna dowolnosc w jezyku ze np. druga osoba l.p (TY) - czyli w niderladzkim Jij moze byc czytana jako "jej", "jaj" albo skrotowo "je" ... Jak kto woli ...