Link
i kolejny klamliwy artykulik na onecie. Tak zli ci polscy sadownicy i nie chca zarobic pieniondzow na germanikusie :)
- Niemiec szukal producentow jablek przez ambasade? No zajebisty z niego biznesmen musi byc skoro nie zna fachowych zrodel zwiazanych z handlem owocami :)
- Ambasada dala mu kilka kontaktow w swietokrzystkim? no zajebicie, to tak jakby kupcowi sera owczego polecono szukac produktu na pomorzu :). Moze jakby mu dali namiary na poludniowe mazowsze to by cos kupil ;)
- Nikt mu nie chcial sprzedac tanio? o jejciu, szkoda ze za darmo nie chcial wziasc. Eksport obecnie chodzi po 40-60 groszy za kilo co jest mniej niz za przemysl 2 lata temu a ten placze ze nadal drogo? Ten typ biznesmena co to by chcial kupic za 10 groszy a potem sprzedac za 15 zloty (po tyle chodza jablka w UK, gatunkowo nizej niz te kupowane w polszy za 60 groszy).
- W pzdzierniku/listopadzie zagazowuje sie komory chlodnicze co wiaze sie z kosztami a ten biznesmen chcialby aby kto mu otwieral komory i sprzedawal jablka po cenach jakie byly przez magazynowaniem lub nawet nizszymi.
Artykulik cuchnie sponsoringiem moskali tylko ciekawe ilu zdaje sobie z tego sprawe :)
A polaki duraki publikuja paszkwile na samych siebie bez zastanowienia.
To nie jest żadna propaganda, tylko właśnie biznes po polsku. Przerabiałem kilka branż, także handel międzynarodowy i wiem, że w Polsce mniej więcej tak się pracuje jak napisano w tym artykule.
Jak nie stoisz z batem nad kontrahentem, to albo oferty nie wyśle, albo faktury, albo myśli o innym towarze niż mówi, albo po prostu trafiasz na oszusta. Ustala się coś innego, a już na drugi dzień okazuje się że towaru nie ma albo jest droższy o 1/4. Nawet w zeszłym tygodniu to przerabiałem- miałem dostać 4 palety towaru po ustalonej cenie, a dostałem zaledwie 2, rezerwując środki na te ustalone 4. Tak się w Polsce handluje. Na co dzień mam do czynienia z polskimi handlowcami i może w 30% przypadków idzie normalnie i zgodnie z logiką, ale zwykle pojawiają się jakieś problemy których miało nie być.
Tak się składa, że w jabłkach też kiedyś przez chwilę usiłowałem działać i nic z tego nie wyszło, ale tutaj zawinili nie tylko polscy rolnicy, lecz także partner zagraniczny. Dałem sobie spokój. Podejście Polaków przypomina mi trochę Chińczyków, jednak tam jest jeszcze gorzej.
[2] uhmmm ;)
jakbys usilowal dzialac to poprostu pojechalbys na gielde owocow i warzyw i kupil tyle ile Ci potrzeba po cenach gieldowych.
Szwagier ma takich spekulantow u siebie w domu co najmniej raz w miesiacu co to kokosy obiecuja. Tylko co?, odgazowac komore dla takiego? Gotowka na stol i mozemy gadac a nie ze ja odgazuje produkt a spekulant nagle zmieni zdanie co do ceny i ja zostaje w dupie.
Polskie kosztele najlepsze.
Oj Dracula, moze masz trochę racji... ale i koloryzujesz też trochę, nagninasz rzeczywistość podobnie jak druzgocący wstęp i tytuł artykułu.
Wyjaśniono niby, dlaczego z Polski - bo do Egiptu. Nie wiem, po ile tam chodzą polskie jabłka, to fakt, więc akurat możliwe, że ktoś szuka wielkiej okazji na łatwy zysk - na onecie ludzie też piszą to, co ty: Nanwyraźniej niedoszły milioner z Niemiec nigdy w przeszłości nie handlował jabłkami i nie miał pojęcia jak się za to zabrać. Na pewno nie od wizyty w polskiej ambasadzie. Dostawce można znaleźć przez internet bez najmniejszego problemu. Niestety w zapytaniu o ofertę trzeba podać dokładne parametry. Jeśli przedsiębiorca spytał się tylko o jabłka to dostał niska cenę. Później przesłał szczegółowe parametry to wyszło na jaw czego poszukuje to dostał cenę adekwatna dla danego produktu. Podejrzewam że na koniec dopiero powiedział ze chce wysłać tę marne parę ton do Egiptu. Wtedy wszyscy się na niego wypieki.
Ale z drugiej strony - opis "profesjonalnych' kontaktów polskiego biznesu brzmi niestety bardzo przekonująco, i to nawet dla kogoś, kto kontakt z "wielkim biznesem" ograniczył do firmy remontowej albo warsztatu samochodowego.
dlaczego uwazasz ze koloryzuje? :) inaczej sie robi bizness jablkowy w swietokrzyskim i inaczej w centralnej polsce ze wzgledu na specyfike produkcji, rodzaj plantacji itp. Przecietny sadownik w moim regionie produkuje w okolicach 100ton jablek rocznie, w swietokrzyskim bedzie to jakies 1/5 tego.
W mojej okolicy od jakis 10 lat 80% arealu poszlo w sady i inne owoce. Po wejsciu do uni powstalo wiele firm zajmujacych sie skupem, sprzedaza i przetworstwem owocow (dzieki wspolfinansowaniu z uni). Czesc z nich dziala na bazie (kilku kolesi polaczylo sily) ale czesc to w calkiem profresjonalnie dzialajace zaklady, ktore nawet maja swoje strony i biura. Firmy te sa jednym z glownych odbiorcow owocow, zarowno na eksport jak i w celach przetworczych, jadnak maja dosc ograniczone mechanizmy regulowania cen. Ceny nadal so "regulowane" przez duzych obiorcow, ktorzy poprzez brak dzialania ze strony Agencji Rynku Rolnego tworza takie problemy jak w tym roku.
Embargo ze strony Rosji to tylko jeden z czynnikow niskich cen. Duzi odbiorcy sie "zmowili" i ustanowili niska poprzeczke cenowa, ktora jest kompletnie odrealniona. Jako ze nie kazdy sadownik ma mozliwosc dlogotrwalego przetrzymywania owocow, wiec ludzie sa zmuszeni do sprzedazy jablek po 40 groszy. Zarabia na tym odobiorca, posrednik, sprzedawca a koncowy klient placi tyle samo co rok wczesniej i ciezko mu zrozumiec skad ten placz sadownikow.
Produkcji jablek jest dosc kosztowana jesli masz na celu produkcje towaru kwalifikujacego sie na eksport. do tego dochodza koszty magazynowania, ktore pochlaniaja ogromne kwoty w poczatkowym etapie (budowa i wpyposarzenie). Nie bede sie rozdrabnial na szczegoly ale cena 40 groszy za eksport (jaka mamy w tym roku) jest kwota jaka pokrywa koszty produkcji, nie ma tu mowy o zysku a raczej o przetrwaniu, szczegolnie jesli mowimy o indywidualnych prodecentach (sadownikach).
Ceny skupu jakblek przemyslowych w tym roku nie pokrywaly nawet robocizny, niestety trzeba bylo spad zebrac.
Rok temu za przemysl placili tyle co w tym roku za eksport co pokrywalo koszty produkcji a wszysko gatunkowo ponad przemyslem to juz byl zysk producenta. Za jablko eksportowe, placa w tym roku 40 groszy kiedy rok temu bylo to minimum 2 zlote (za sredniej jakosci gatunki).
Najgorsza sytuacje maja producenci indywidualni bo oprocz wlasnego magazynu ich jedynym zrodlem odbioru sa male firmy i gieldy owocowe, i wiekszosc z tych ludzi raok 2015 zacznie na kredycie niestety. Sadownicy tacy jak moj szwagier, ktorego produkjca jablek idzie w dziesiatki ton rocznie, wyjda na swoje ale tylko dzieki temu ze jest zarejstrowanym VATowcem, ma swoich odbiorcow indywidualnych i to czego nie uda mu sie zmagazynowac to jest w stanie z minimalnym zyskiem sprzedac, ewnentualnie zminimalizowac straty.Wieksi producenci (zrzeszeni w firmach o ktorych wspomnialem) wiekszosc zmagazynuja i sukecesywnie wypchna towar na eksport. Swoja droga eksport na wschod nadal idzie, tyle tylko ze kazdy tir to dodatkowe 3-6k dolcow lapowki.
Moj sad jest obrabiany przez szwagra i w tym roku udalo mi sie wyjsc na 0. Tzn wyjde na zero jak mu sie uda sprzedac te kilkanascie ton ktore trzyma w chlodni powyzej 40 groszy :)
I jeszcze kwestia kupna od sadownika. Dzieki polskiemu prawu nie jest to taka prosta opracja jak by sie wydawalo. Jesli ja w grudniu mam potencjalnego kupca to aby mu sprzedac towar to musze otworzyc/odgazowac komore. Jesli chce wziasc calosc komory to pol biedy, ale jesli tylko kilka ton, to mi sie to zwyczajnie nie oplaca bo pozostalego towaru nie moge ponownie zagazowac i musze sprzedac po cenie takiej aby tylk sprzedac. Dodatkowo jesli moj kontrachent sie rozmysli po tym jak odgazuje komore to nie mam prawnych narzwedzi aby wyegzekwowac od niego pieniadze za ten towar, ktory w przyadku pozostawienia samego sobie, poporstu zgnije. I znow musze z tym pedzic na gielde i opchnac za ile tylko sie da. Problem z kupcami i roznego typu spekulantami jest taki ze nie kwapia sie aby nawet wylozyc na stol tyle kasy co by pokryla koszty produkcji.
Generalnie jest to dosc ciezki temat bo kazdemu w miescie sie wydaje ze jak on placi 3PLN za kilo to sadownik ma z tego tytulu kokosy. Niestety w tym roku 80+% ceny idzie do posrednikow. Dlatego nie dziwne ze taki niemiecki biznesmen zwietrzyl interes. Pewnie chcial zaplacic najmniej ile by sie dalo za pierwsza klase jablka eksportowego a potem to samo jablko sprzedac w egipicie za conajniej 6 zlotych za kilo.