O ile kurz po premierze Dragon Age: The Veilguard już opadł, to społeczność wciąż ubolewa nad niektórymi rozwiązaniami w produkcji BioWare. Schematyczność misji towarzyszy rozczarowuje.
W ostatni dzień października światło dzienne ujrzał Dragon Age: The Veilguard i jak powszechnie wiadomo, premiera nie obyła się bez kontrowersji. Od tego czasu pisaliśmy już o często wspominanym problemie z miałkością scenariusza, nieutrzymaniu charakterystycznych dla świata wątków religijnych i rasowych, co prowadziło do braku spójności świata gry na przestrzeni serii. Wspominaliśmy także o pozbawieniu unikalności jednego wątku romansu z towarzyszem.
Co ciekawe, to właśnie misje towarzyszy i romanse z nimi związane rozpaliły na nowo dyskusję o problemach Straży Zasłony. Zwrócono uwagę na brak większych różnic w wątkach postaci towarzyszących graczowi.
Na sub-reddicie Dragon Age pojawiła się niedawno dyskusja na temat schematyczności wątków towarzyszy w Straży Zasłon. Wypowiedź, której autorem jest Marzopup streszcza fabułę misji związanych z towarzyszami. Uwaga, zapoznanie się z dalszą częścią artykułu grozi spoilerem gry!
Jak widać, każdy z bohaterów, z którymi gracz może wejść w bliższe relacje posiada osobisty quest oparty na takim samym motywie. Wszyscy z towarzyszy posiadają relację z inną osobą, która czyni coś złego (często mając szlachetne powody), a nasi kompanii muszą ich powstrzymać.
Wyjątek może stanowić krasnoludzica Harding, której wątek fabularny kręci się wokół Lyrium – cennego i niebezpiecznego materiału występującego pod powierzchnią świata – oraz jej związku z Tytanami. Niemniej, schemat w zadaniach dotyczących towarzyszy jest widoczny gołym okiem i negatywnie wpływa to na finałowy odbiór gry.
Można odnieść wrażenie, że przez zastosowanie takich schematów pisarskich gra traci jakąkolwiek głębię i różnorodność. Dużo trudniej jest zanurzyć się w świecie i nie wypaść z immersji, kiedy każda napotkana postać ma swojego nemezis, a jej celem jest powstrzymanie go. Unikalność historii bohaterów i mnogość wyborów połączona z ich sensownością jest właśnie drogą do sukcesu, co dobitnie pokazał Larian w ostatnim Baldurze. Szkoda, że BioWare obrało inną ścieżkę.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
2

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.