Piwo i Orzeszki – Virtual Reality
czasopismo, a nie gazeta ( smuggler urwalby ci jaja ;) ). Ale oprocz tego malego mankamentu spoko tekst
Jak zwykle pierwszorzędnie.
Przecież oni i tak się sami nazywają gazetą.
Jak zawsze bardzo dobry artykuł. Dajcie chłopu podwyżke! W orzeszkach i piwie oczywiście!
Do następnego.
Chciałbym wejść do takiej kabiny z królewną ;] Świetny artykuł. Czekam na następny.
Ehh nie chce mi się już czytać tych filozoficznych tekstów w które na chama wplata sie wątek gier.Na początku było to fajne ale albo mi się już znudziło albo znudziło to autora.Pozdrawiam.
kukiUN
Znudziło to raczej ciebie. To pierwszy przeczytany przeze mnie artykuł z tej serii i na prawdę mi się spodobało. Może nie jest to zbyt głębokie, ale jest napisane fajnym językiem, miło się czyta, a temat całkiem ciekawy. Może kogoś zachęcić do dalszego zainteresowania się tematem, a inni lekko, łatwo i przyjemnie poznali zarys całej sprawy.
Bardzo dobra robota.
Artykuł (jak zwykle) doskonale konweniuje z poranną kawką - brawo! :)
A co do "ad remu", to rycerz z Lotaryngii pominął jeden, dość istotny aspekt zapatrywań na szanse rozwoju VR.
Zaznaczam jednak - zapatrywań, gdyż do realizacji jest może bliżej niż do wspomnianego Marsa, choć nadal daleko.
I w sumie nie dziwota - artykuł (jaki Fulco czytał) pochodził z 1989 roku.
Tymczasem już rok po nim, na ekrany kin wszedł doskonały obraz Pawła Verhoevena "Pamięć absolutna" (nomen - omen - traktujący poniekąd o podróży na Marsa).
Oczywiście opowiadanko Filipa D. powstało dużo, dużo wcześniej, ale zostańmy w kręgu białego ekranu.
Przedstawiona tam postać VR kształtowana była na zupełnie innej płaszczyźnie!
Najkrócej - nie będziemy docierać do łepetyny przez "oszukiwanie" zmysłów (pchanie się w jakieś hełmy, kule itd. itp.), ale podepniemy się do kompa, przerzucimy co nieco danych i... hulaj dusza, boga nie ma!
W tym miejscu wypada wspomnieć o obrazie już "kooltowym", a więc Matrixie Wachowskich.
To już był konkretny (i przerażający!) pokaz VR na najwyższym, możliwym poziomie.
Wracając do naszej "rzeczywistości", warto zauważyć, że mamy już możliwości sterowania myślami np. kursorem myszy. Do sterowania np. kuchenką mikrofalową, telewizorem, czy zraszaczem ogrodowym już tylko rzut beretem.
A piszę to z tego powodu, że potrafimy się już podłączyć do maszyny.
Ile jeszcze czasu potrzeba żeby podłączenie stało się prostsze a obustronna komunikacja... pełniejsza?
Strach pomyśleć...
Jeśli się głębiej pochylić nad problemem, to może lepiej nie wywoływać wilka z lasu?
Czytaj - nie rezygnować ani na chwilę z piwa i orzeszków? :)
Pozdrawiam!